10

Dzisiejszego dnia rozmawiał z nią tylko rankiem, gdy razem w jego komnacie jedli śniadanie. Zaniepokojony jej zachowaniem i dziwną nieobecnością, obserwował ją ukradkiem, odkąd wyszła z komnaty.

Pierwszym miejscem, do którego się udała, był ogród. Usiadła na marmurowej ławce i obserwowała z uwagą wszystko dookoła. Jednak jej wzrok najczęściej zatrzymywał się na Tęczowym moście, co nie uszło jego uwadze. Zapewne zastanawiała się, czy mogłaby nim udać się do Midgardu...

- Loki? - Usłyszał, gdy za okna przyglądał się Cedelli. Głos, który się do niego zwrócił, całe szczęście był nawet bardziej niż znajomy, dlatego jak gdyby nigdy nic, niczym niewzruszony odwrócił się. - Cedella potrzebuję prywatności. - Zauważyła Frigga.

- Nie potrafię... - Zaczął nieudolną próbę tłumaczenia się, którą z wielkim uśmiechem przerwała mu Frigga.

- Loki nie jesteś już jej kotem. - Przypomniała mu. - Nie masz obowiązku czuwać nad nią przez cały czas. - Zauważyła, kładąc mu dłoń na ramieniu, by dodać otuchy. - Ona potrzebuję chwili wytchnienia, a ty musisz to uszanować. - Stwierdziła, próbując go przekonać do swoich racji, nawet pomimo tego, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

- A co jeśli będzie chciała wrócić do Midgardu? - Zapytał zaniepokojony, dostrzegając jej wzrok utkwiony w jeden konkretny punkt, a mianowicie ten pieprzony most.

- Loki... - Zaczęła kojąco, mocniej ściskając jego ramię. - Nie widzisz tego? - Zapytała zdziwiona. - Ona chcę tu zostać. - Wyjaśniła, gdy Loki jej nie odpowiedział. - Wraz z tobą. - Dodała z uśmiechem.

- Ale to Midgard jest jej domem, Friggo. - Zauważył, wzdychając. - Ona powinna tam wrócić. - Dodał. - Musi... - Wyszeptał przez zaciśnięte zęby.

- To ona musi zadecydować Loki. - Stwierdziła. - Dzisiaj musi dokonać wyboru. - Przyznała i odsunęła się od niego.

- Dziękuję. - Wyszeptał z uznaniem.

Gdy Frigga odeszła jego wzrok próbował odszukać Cedellę w ogrodzie, jednak jej już tam nie było. Usłyszał jednak kroki na holu i niemalże pobiegł w jego stronę.

Dostrzegł ją przy schodach, prowadzących na pierwsze piętro, na którym znajdowała się sala balowa.

- Cedello! - Zawołał, gdy postawiła nogę na jednym ze schodów. Natychmiast zaprzestała dalszych czynności i stanęła w jednym miejscu, nawet nie drgnęła.

- Chciałam tylko... - Zaczęła się tłumaczyć.

- Lepiej, gdy pójdziemy tam, jak wszystko będzie gotowe. - Stwierdził. -Gdy zerknąłem przez okno, widziałem, jak patrzyłaś na Tęczowy most. - Przyznał, oczekując odpowiedzi, nawet jeśli nie zadał pytania.

- Tak, chciałabym się kiedyś wraz z tobą na niego udać. - Wyjawiła niewzruszona. - Niepokojąco przyciąga moją uwagę, nie wiedzieć czemu... - Oznajmiła, śmiejąc się nerwowo.

- Może dlatego, że prowadzi do Midgardu? - Zapytał z pewną gulą w gardle.

- Nie w tym rzecz... - Zaprzeczyła, kręcąc przy tym głową. - Jego kolory... - Zaczęła, wzdychając. -Wygląda jak tęcza, której można wreszcie dotknąć i pójść na jej koniec. - Rozmyślała rozmarzona. - Asgard jest końcem tej tęczy. - Stwierdziła. -Midgard początkiem... - Dodała.

- Możemy udać się na niego wieczorem, gdy uroczystość będzie dobiegać końca. - Zaproponował z uśmiechem.

- Z rozkoszą. - Odpowiedziała ze szczerym uśmiechem.

- Powinniśmy zacząć się szykować... - Przyznał z niechęcią. -Trafisz do Fulli? - Zapytał, mając nadzieję, że odpowie przecząco by móc spędzić z nią jeszcze trochę czasu.

- Oczywiście. - Przytaknęła. - Do zobaczenia na balu Loki. - Dodała na odchodne.

- Do zobaczenia na balu Cedello... - Zawtórował, obserwując jej odchodzącą w przeciwnym kierunku sylwetkę.

Miał pewne obawy... Jednak to nie dzisiejszej uroczystości one dotyczyły. Przeczuwał najgorsze... Coś, co dopiero miało nadejść. Na końcu języka miał tylko jedno słowo, które potrafiło opisać to, co czuł wewnątrz... Koniec, definitywny koniec, tylko z czym się wiązał i kogo dotyczył?

*****

Cedella udała się do pracowni Fulli. Była podekscytowana faktem, że ktoś szyję dla niej suknię. Suknię tylko dla niej. W Nowym Jorku nie mogłaby pozwolić sobie na tak kosztowny wydatek... Nawet nie potrafiła myśleć, ile pieniędzy wydałaby na taką suknię, na indywidualne zamówienie.

Gdy znalazła się przed drzwiami, zapukała dwa razy, po czym usłyszała donośny głos Fulli zapraszający ją do środka. Pchnęła masywne drzwi i mijając ich próg, znalazła się w samym centrum pracowni, po której po środku znajdował się ogromny wykonany z drewna stół, a na nim najróżniejsze materiały. Pomieszczenie było chyba jednym z najbardziej oświetlonych miejsc w całym pałacu, znajdowało się tu wiele okien i taras, z którego można było podziwiać drugą część ogrodu, w której jeszcze nie była.

Po chwili Fulla wyszła za kotary znajdującej się po lewej stronie. Była ubrana w granatową zwiewną suknię, ozdobioną cekinami na końcu rękawów.

- Dzień dobry Fullo... - Zaczęła dość radośnie.

- Całe szczęście już jesteś, nie mamy zbyt dużo czasu. - Oznajmiła, stając przy stole. - Musisz przymierzyć suknię i sprawdzić, czy leży na tobie tak jak należy. - Zauważyła, idąc do kolejnych drzwi znajdujących się w tym pomieszczeniu. - Chodź. - Dodała, otwierając drzwi.

Cedella udała się za nią, a jej oczom ukazały się suknię. Nie jedna czy dwie, lecz trzynaście sukni, każda inna od poprzedniej, jednak wszystkie tak samo piękne i wyjątkowe. Suknie znajdowały się na manekinach, wzrokiem próbowała odnaleźć szmaragdową zieleń, jednak nie widziała jej.

- Na pewno jest piękna... - Przyznała zdumiona, ze wzrokiem utkwionym w białą suknię.

Nagle za placów Cedelli wyszła Fulla, trzymając w dłoniach szmaragdowy materiał.

- Szmaragdowa miłość. - Oznajmiła z dumą. - Tak nazwałam ten projekt. - Wyjaśniła, widząc zdziwienie na twarzy Cedelli.

- Fullo. - Zaczęła z uznaniem, chwytając suknię w swoje dłonie. - Nie wiem co powiedzieć. - Przyznała zakłopotana. - Spodziewałam się elementu zaskoczenia, jednak nie takiego, by odebrać mi mowę... - Oznajmiła z uśmiechem. - Jest przepiękna. - Wyszeptała radośnie.

- Przymierz ją. - Nalegała. - Mamy niecałe dwie godziny, zrób to, proszę do tego czasu. - Dodała z uśmiechem.

- Tak, oczywiście. - Przytaknęła ożywiona.

Fulla zaprowadziła Cedellę za czerwoną kotarę i cierpliwie czekała aż za niej wyjdzie.

- Loki tego wieczora nie spuści cię z oka. - Stwierdziła jeszcze zanim zobaczyła ją w sukni. - I nie mam wcale na myśli, tylko tego, że spodoba mu się twoja kreacja. - Przyznała, zdając sobie sprawę, że mężczyźni nigdy nie zwracają uwagi na ubiór. - A raczej nie spodoba mu się to, że inni będą tego wieczoru patrzeć tylko na ciebie. - Dodała. - Poznasz zaborczego Boga psot i kłamstw. - Stwierdziła.

- Nie, Fullo. - Zaprzeczyła. - Loki jest inny. - Próbowała ją przekonać. - Nie chodzi cały czas za mną i nie łasi się do mnie jak kot. - Stwierdziła pewnie.

- Cóż Frigga mówiła mi dzisiaj zupełnie coś innego... - Wyjawiła z satysfakcją.

- Co takiego? - Zapytała zaintrygowana.

- Cały czas cię obserwował, pomimo tego, że nie był obok ciebie, miał na ciebie oko. - Odpowiedziała dość tajemniczym tonem.

- Loki? - Zapytała zdziwiona.

- On przede wszystkim, ale skąd ja mogę wiedzieć, czy nie obserwuje cię ktoś jeszcze. - Wyjaśniła, wzruszając przy tym ramionami.

- Masz kogoś konkretnego na myśli? - Dopytała z obawą.

- Brata twojego Boga. - Wyszeptała.

- Thor jest osobą, której nie potrafię rozgryźć. - Po chwili przyznała. - Tak oczywiście jest rycerzem w złotej zbroi, jednak wydaję mi się, że ta zbroja tylko od zewnątrz pokryta jest złotem, a od środka znajduje się coś, o czym wie tylko on. - Stwierdziła.

- Loki zawsze żył w cieniu swojego brata, to cień krył zawsze tę osobę, której nie powinien. - Oznajmiła zamyślona Fulla.

- Dlaczego widzę dobro w osobie, którą wszyscy postrzegają jako to zła, a w tej rzekomo dobrej osobie dostrzegam tylko zło, którego oprócz mnie nikt inny nie potrafi dostrzec? - Zapytała, rozmyślając.

- Bo te prawdziwe dobro jest zawsze głęboko ukryte, tak samo jest ze złem. - Zauważyła.

- Już jestem gotowa. - Oznajmiła, diametralnie zmieniając temat ich rozmowy.

- No to już pokaż mi się. - Nakazała z niecierpliwością, czekając, aż wyjdzie za kotary.

Gdy Cedella wyszła, zauważyła utkwiony ciekawski wzrok Fulli w jej osobę, a po chwili na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- Podejdź bliżej. - Poprosiła, wyciągając przed siebie dłonie.

Obróciła Cedellę tyłem do siebie i uważnie sprawdziła, czy wszystko leży na niej tak, jak powinno. I tak było. Wszystko leżało na niej idealnie i sama Fulla zaczęła być z siebie dumna.

- Jest lepiej, niż myślałam. - Przyznała zadowolona Fulla. Położyła dłonie na ramionach Cedelli i poprowadziła ją na koniec pokoju do lustra. - Zobacz. - Poprosiła.

Cedella zaczęła z zapartym tchem przyglądać się swojemu odbiciu w lustrze i może wydawać się to dość narcystyczne, ale uważała, że naprawdę wygląda w tej sukni dobrze. Ta zieleń ewidentnie była jej kolorem, pasowała do niej.

- Dziękuję Fullo. - Odparła z wdzięcznością. - Jest cudowna. - Wyszeptała z uznaniem, obejmując ją.

- Dzisiaj Cedello, cały Asgard pozna wybrankę Boga Kłamstw... - Oznajmiła radośnie. - Choć wszyscy cię znają, dzisiaj zostaniesz im wszystkim przedstawiona oficjalnie. - Dodała z pewną dumą w głosie.

- Wszyscy mnie znają? - Zapytała zaskoczona tym faktem.

- Nieczęsto osoby z Midgardu odwiedzają Asgard. - Zauważyła. - I jeszcze nigdy żadna śmiertelniczka nie miała tutaj własnej uroczystości na swoją cześć i przenigdy żadna z nich nie została przedstawiona jako przyszła żona Boga. - Wyjawiła, wyczekując reakcji Cedelli.

- Fullo, ale ja przecież nigdy nie zostałam przedstawiona jako przyszła żona Boga... - Zauważyła rozbawiona, śmiejąc się pod nosem.

- Cóż, dziś ulegnie to zmianie. - Odparła, spoglądając na jej zdziwioną twarz.

- Loki chcę przy wszystkich... - Zaczęła, nie mogąc w to uwierzyć.

- Oficjalnie poprosić cię o rękę. - Radośnie za nią dokończyła.

- A stało się to już nieoficjalnie? - Dopytała zaskoczona.

- Myślisz, że ten pierścień służy tylko jako ozdoba? - Odpowiedziała, kierując wzrok na jej pierścień.

- Przecież on nawet nie dał mi wyboru... - Zauważyła.

- Dzisiaj go dostaniesz. - Przyznała. - To właśnie dzięki temu pierścieniu Odyn nie odesłał cię do Midgardu, a Lokiego do celi. - Dodała, patrząc na zmartwioną twarz Cedelli.

- Fullo... - Zaczęła z lekkim uśmiechem. - Czy mogłabym cię o coś prosić? - Zapytała.

- Oczywiście Cedello. - Od razu odpowiedziała.

- Chciałabym, żebyś uszyła dla mnie jeszcze jedną suknię... - Poprosiła.

- Cedello do balu nie zdążę, myślałam, że ta ci się podoba... - Zaczęła, jednak Cedella jej przerwała.

- Jak najbardziej jest piękna. - Oznajmiła z uśmiechem, patrząc na swoje odbicie w lustrze. - Chciałabym po prostu mieć jeszcze jedną suknię, na inną okazję... - Dopowiedziała.

Fulla złapała Cedellę za dłoń i pociągnęła w stronę drzwi, które prowadziły do pierwszego pomieszczenia, w którym szyła suknię. Do swojej pracowni. Stanęły nad wielkim stołem, gdzie były rozłożone wszystkie materiały, z których korzystała.

- W takim razie proszę, wybierz materiał. - Nalegała, puszczając uprzednio jej dłoń.

Cedella pochyliła się nad wielkim stołem i zapartym tchem przyglądała się i dotykała każdy materiał, który przykuł jej uwagę.

- Ten ma cudowny odcień, do tego jest taki miły w dotyku... - Oznajmiła, trzymając w dłoniach biały niczym śnieg materiał. - To jedwab? - Dopytała zachwycona.

- Dokładnie. - Przytaknęła. - Więc perłowa suknia z jedwabiu.... - Powtórzyła do samej siebie. - Nie szmaragd? - Zapytała zaskoczona.

- Perła będzie na tę okazję idealna. - Wyjawiła.

- Macie już z Lokim konkretne plany? - Zapytała z uśmiechem. - Chciałabym znać datę... - Dodała, jednak Cedella nie dała jej dokończyć.

- Wkrótce się dowiem... - Odpowiedziała z pewnym niepokojem w głosie.

- Wszystko w porządku Cedello? - Zapytała z troską, widząc jej zmartwioną twarz.

- Fullo czy wierzysz czasem swoim przeczuciom? - Zapytała z niepokojącą miną. - Głosowi w twojej głowie, który cię przed czymś ostrzega? - Dopytała drżącym głosem. - Ten głos powtarza mi, że coś nadchodzi, coś strasznego... - Wyjawiła cicho, przerażona tym faktem.

- Cedello musisz o tym powiedzieć Lokiemu. - Przyznała z powagą. - Cedello musisz to zrobić. - Dodała bardziej stanowczo.

- Nie mogę dzisiaj, jest bal. - Odparła, kręcąc przy tym nerwowo głową.

- Nie powinnaś zwlekać. - Przyznała zmartwiona.

- Loki na pewno już na mnie czeka. - Oznajmiła z gulą w gardle. - Muszę do niego iść. - Odparła. - Dziękuję za wszystko Fullo. - Dodała z wdzięcznością, zanim opuściła jej pracownię.

- Uważaj na siebie Cedello. - Dodała na odchodne.

*****

Zostały około 4 rozdziały do zakończenia pierwszej części. Nie mogę się doczekać aż opublikuje 14 rozdział. Do zobaczenia za jakiś czas Kochani. Besos 💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top