Rozdział 7
Właśnie siedziałam w kuchni i ledwo przytomna słuchałam Megan która była szczęśliwa, że została zaproszono na imprezę do Cameron'a. Udawałam, że ja słucham a tak naprawdę myślami byłam daleko. Jak byłam oparta o rękę nie chcący mi się ześlizgnęła i wtedy się otrząsnęłam, popatrzyłam na siostrę.
-Layla ty mnie w ogóle słuchasz?-zapytała poirytowana.
-Przecież wiesz, że cię słucham.-odpowiedziałam ponownie opierając się o rękę.
-To dobrze!-krzyknęła szczęśliwa-Wiec na czym to ja skończyłam..? A tak.. Muszę mieć zajebista sukienkę, tylko długą czy krótka, jasna czy ciemna, z dziura na plecach czy bez, z cekinami a może z kwiatkami? No i oczywiście jeszcze włosy proste czy kręcone, w kucyki czy warkoczu? Buty! Trampki czy adidasy a może szpilki ale wysokie czy niskie? No i ważny też jest kolor....
I pomyśleć, że ona gada o tym samym przez cztery godziny, aż głowa mnie rozbolała. Jak zobaczyłam, że do kuchni weszła Majka szybko wstałam z krzesła i ja posadziłam na swoje miejsce. Na szczęście ona była jeszcze zaspana i nie ogarnęła o co chodzi. Wzięłam swoją kawę i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam drzwi i ruszyłam na balkon. Jeszcze po drodze wzięłam paczkę papierosów z biurka. Na szklanym stoliku postawiłam swoją kawę i położyłam paczkę z której wcześniej wzięłam jednego papierosa.
Odpaliłem go i oparłam się o barierkę patrząc na sąsiednie okno. Zobaczyłam tego bajeranta Dallas'a. Trudno było zauważyć, że na samym początku próbuje mnie poderwać.
Ja nie mam chłopaka, już nie mam. Odrazu jak wyjechał napisałam mu ze z nim zerwam. Wiedziałam ze mnie zdradza a mi się już znudziło wiec nie było sensu tego ciągnąć. Nie spodziewane telefony „niby" od producenta. Słaba wymówka. Jednak Cameron'a będę dalej wkręcać, że go mam. Dlaczego? Bo to jest pieprzony bajerant, który myśli, że jest w stanie poderwać, każda dziewczynę. Nie ukrywam przystojny jest i nawet mi się podoba, ale takimi jak on gardzę. Takie typy to pieprzone dupki, którzy myślą tylko o sobie. Wiec niech se robi nadzieje i za mną biega. Powiem jedno mam na to totalnie wyjebane.
Ta impreza u niego zaczyna się o 21:00, turniej mam o 18:00, pewnie wrócę z niego zmęczona, ehhh. Jednak czy tego chce czy nie muszę iść na ta imprezę bo moja kochana przyjaciółeczka Lena mnie zabije jak nie pójdę. Wiec jej oświadczyłam, że przyjdę, ale około 23:00. Po kilku namowach się zgodziła żebym przyszła trochę później. No sorry, ale po turnieju nie dość, ze będę zmęczona to trzeba iść się wyszykować ogarnąć w co się ubrać i tak dalej, wiadomo o co chodzi.
Jak już zgasiłam papierosa i chciałam wziąć łyk kawy, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi balkonowych.
Oho, uwaga debil na horyzoncie.
-Hej piękna.-powiedział uśmiechając się do mnie szeroko.
Ja przewróciłam oczami i popatrzyłam na niego.
-Hej.-odpowiedziałam krótko i bez emocji.
-Wpadasz dzisiaj na imprezę?
-Imprezę? Aaa, tak. Wpadnę trochę później bo mam turniej i będę musiała się ogarnąć.-wytłumaczyłam.
On się znowu uśmiechnął i popatrzył na mnie.
-Lepiej późno niż wcale, już nie mogę się doczekać.-jak to powiedział wszedł do środka zamykając lekko drzwi.
Jeszcze przez okna widziałam jak zdejmuje koszulkę. Japierdole jakie on ma wysportowane ciało! Nie stop! Kurwa Layla ogarnij się. Odwróciłam się szybko i wbiegłam do swojego pokoju. Coś tak czuje, że ta impreza za dobrze się nie skończy i ulegnę dla Dallas'a. Cholera, dobra coś wymyślę. Narazie mam godzinę do turnieju. Zaczęłam się powoli pakować.
Cameron
Jak już wszedłem do pokoju i zdjąłem bluzkę kontem oka zobaczyłem jak blondynka się mi przygląda. Właśnie taki był plan. Ona musi być na tej imprezie to jest idealna okazja żebym ją przeleciał i wygrał zakład. Jednak nie zauważyłem jednego malutkiego problemu, Megan. Jest we mnie zakochana po uszy, jednak w sumie Layla później przyjdzie to starczy mi czasu żeby zbajerować ta Megan.
Ja to mam jednak pomysły, jestem sam z siebie dumny ale muszę się przestać tak angażować bo Layla zaczyna mi się podobać! A ja tego nie chce, jestem typowym podrywaczem i lubię zmieniać dziewczyny. No dajmy przykład szkolnej dziwki, która pieprze w szkole i na domówkach. Ktoś nagle wparował do mojego pokoju, jak tam popatrzyłem zobaczyłem Zac'a.
-Co jest stary?-spytałem patrząc na przyjaciela.
-No jak to co? Dawaj zbieraj się i jedziemy po alko. Przecież wiesz impreza bez alkoholu to nie impreza.-powiedział z uśmiechem.
-Wiadomo. Dobra daj mi 5 minut, przebiorę się i możemy jechać.
On tylko przytaknął głową i wyszedł zamykając drzwi za sobą. Już miałem się przebierać, ale ciekawość był silniejsza. Zerknąłem na chwile na okno mojej cudownej sąsiadki. Zobaczyłem jak znowu mi się przygląda, chyba zauważyła, że ją widzę bo napięcie odwróciła wzrok. Słodka jest jak się rumieni. Uśmiechnąłem się pod nosem. Szybko się przebrałem i zbiegłem na dół. Jak już byłem przed domem zobaczyłem Zac'a, który na mnie już czekał. Ja podbiegłem do niego i wsiadłem do auta. Z piskiem opon odjechaliśmy w kierunku celu.
Layla
Już trzymałam się za ręce z dziewczynami na scenie. Bardzo się stresowałyśmy. Wydaje mi się, że układ był perfekcyjny, chyba. Sama już nie wiem za duży stres!
-Zwycięzcą dzisiejszego turnieju tanecznego w Los Angeles wygrywa grupa..-zrobił lekką pauzę żeby zrobić napięcie-Black Street!-krzyknął.
Z dziewczynami byłyśmy w szoku. Wygrałyśmy! Wiedziałam, że jakoś damy radę pokazać kto tu rządzi. Podeszłam do organizatora imprezy, uścisnęłam z nim rękę i wręczył mi puchar. Cieszyłyśmy się jak dzieci.
Wiki zaproponowała jakieś świętowanie. Wszystkie się zgodziły. Kurde jest już po 21:00 miałam przyjść na ta imprezę do Cam'a. Dobra tam przyjdę później. Podobno i tak ta impreza będzie trwać co najmniej do 5 rano wiec na luzie się wyrobie. Lila zaprosiła nas wszystkie do siebie. Odrazu po wejściu do domu wbiegłam do niej do kuchni i zaczęłam robić drinki dla całej drużyny.
W sumie chciałam powiedzieć dla dziewczyny, ze muszę iść, ale jestem ich kapitanem i beze mnie świętowania nie ma. Jak już zrobiłam dla dziewczyn napoje ktoś do mnie zaczął dzwonić. Ja szybko zaniosłam drinki do salonu i powiedziałam, że zaraz przyjdę. One tylko powiedziały, że zaczekają z toastem. Z powrotem weszłam do kuchni i zobaczyłam kto dzwoni. O nie! Ona mnie zabije. Zamknęłam oczy i odebrałam.
Cameron
Impreza z każda minuta rozkręcała się coraz bardziej. Przyznaje się jestem podpity i trochę zajarany, ale świadomość jeszcze mam. Właśnie gadałem z kolegą o ostatnim meczu aż tu nagle ktoś do mnie podchodzi. To była pijana Megan.
-Heeeej, chcesz zatańczyć?-zapytała udając, że nie jest wstawiona.
-Czemu nie.-powiedziałem obojętnej.
Przybiłem piątkę z kumplem i zabrałem dziewczynę na parkiet. Jakoś nie za bardzo chciało mi się z nią tańczyć, po tym jaraniu jestem tak zmulony i ciagle myśle kiedy Layla przyjdzie. Chciałem jednak się trochę pobudzić dlatego zacząłem jeździć rękami po jej ciele. Miała sukienkę wiec z łatwością wsadziłem jej jedna rękę pod ubranie.
Popatrzyłem się na nią, widać było, że tego chce. A jak dziewczyna chce tego ode mnie to ja jej to daje.
-Może chcesz się przenieść do mojego pokoju?-zapytałem ściskając lekko jej pośladek.
-Bardzo chętnie.-odpowiedziała z uśmiechem.
Jak już ja prowadziłem po schodach prosto do mojego pokoju ktoś mnie zatrzymał. To był wkurzony Marcin.
-Co jest bracie?- uśmiechnąłem się niewinnie.
On przeprosił Megan i powiedział, że zaraz wrócimy. Pociągną mnie na bok.
-Co ty odpierdalasz debilu? Nie taki był zakład już nie pamiętasz?-spytał wkurwiony.
-No sorry bardzo to moja wina, że się we mnie zakochała?
-Powaga? To jest dla mnie podwójne wyzwanie!-przybliżył się do mnie łapiąc mnie za bluzkę-A ty graj czysto bo ja ci też mogę sprzątnąć tą Layle z przed nosa.-uśmiechnął się.
-Dobra Marcin spokojnie, Megan jest cała twoja.-powiedziałem lekko wkurwiony.
-No ja myśle. Wiem, że ostatnio przegrywasz ze mną zakłady ale to nie znaczy, że masz oszukiwać. Sztama?-spytał ponownie wystawiając rękę.
-Sztama. Niech wygra najlepszy.-powiedziałem i poszedłem na dół.
Przy barze zobaczyłem ta przyjaciółkę Layly, szybko do niej podszedłem i objąłem ramieniem.
-Hej Lena, jak się bawisz?
-Cześć wariacie-poczochrała mnie po włosach-a wiesz, że dobrze tylko mi Layly tutaj brakuje. Widziałeś ją?
-No właśnie chciałem się o to samo zapytać.
-Jeszcze nie przyszła?-popatrzyła na zegarek-Jest już zaraz 1 rano, zabije ją.
Wstała z krzesła i pociągnęła mnie za sobą na zewnątrz. Włączyła telefon i wybrała numer.
-Hej Layla?-zapytała jak uzyskała odpowiedź wybuchła-Gdzie ty jesteś miałaś być na imprezie 2 godziny temu-przez chwile była cisza i potem znowu powiedziała do słuchawki-A kiedy wracasz?-...-Dobra to jest twoja ostateczna godzina-...-Dobra pa.
I się rozłączyła.
-No i kiedy będzie?-zapytałem z nadzieja.
-Wygrała turniej z drużyna i teraz świętują. Będzie jakoś za godzinę.-powiedziała oddychając już spokojnie.
Nagle ktoś mi wskoczył na plecy.
-Mam nadzieje, że nie podrywacz mojej dziewczyny, co Dallas?-zaśmiał się Zac.
-No co ty stary.-odpowiedziałem z uśmiechem.
On zeskoczył ze mnie i objął Lenę ramieniem.
-To co kochanie może jakiego drinka się napijemy?-zwrócił się do dziewczyny.
-Bardzo chętnie.-za nim jeszcze odeszli Lena się na mnie popatrzyła-A właśnie Cam jak chcesz mogę dać ci klucze do domu i poczekasz na Layle u niej w pokoju. Jak ci się nudzi i się za nią stęskniłeś.-zaśmiała się.
-Nie stęskniłem się to po pierwsze a po drugie możesz dać te klucze Marcin panuje nad sytuacja w domu.-powiedziałem.
Ona wyciągnęła klucze z torebki i mi je dała.
Japierdole uwielbiam Lenę, co ja bym bez niej zrobił! Teraz to będzie łatwizna zbajerować Layle jak przyjdzie trochę podpita z świętowania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top