ROZDZIAŁ 7.

SYRIUSZ I REMUS

Remus na te słowa zrobił ogromne oczy, a James i Peter zaczęli jeszcze bardziej się śmiać. Syriusz miał pewną siebie i dumną minę jakby wygrał los na loterii.

- Nie zrobię tego, chyba zwariowałeś. - powiedział cały czerwony.
- To nie dostaniesz książki. - powiedział i pomachał mu ją przed twarzą.
- Kiedyś Cię zabije. - powiedział, ale mimo tego wstał z miejsca.

Cała klasa i pani profesor spojrzeli na niego z pytającym wzrokiem, a ten zrobił się jeszcze bardziej czerwony i spuścił głowę. Musiał odzyskać swoją własność za wszelką cenę. Zostały mu tylko dwa albo trzy rozdziały do końca.

- Coś nie tak panie Lupin? - zapytała McGonagall.
- Nie, ja tylko... Chciałem tylko powiedzieć... Powiedzieć że.. - spojrzał na Syriusza który trzymał książkę w rękach i się uśmiechał, potem na Jamesa i Petera którzy trzymali kciuki w górze i powstrzymywali się od śmiechu.
- Może pan się w końcu wysłowić? - zapytała już zniecierpliwiona.
- Yhh.. tak... To znaczy... Dobrze. Syriusz Black jest nieziemsko przystojny. - powiedział na cały głos.

Cała sala spojrzała na niego zaskoczona. James i Peter zaczęli się śmiać tak bardzo, że zrobili się podobnie czerwoni na twarzach jak Remus, który jak najszybciej usiadł na swoim miejscu. Ktoś zaczął pogwizdywać, a dziewczyny chichotać. McGonagall spojrzała z uniesionymi brwiami na chłopaka jednak nic nie powiedziała. Syriusz natomiast był w siódmym niebie, może było to wymuszone wyznanie, ale i tak był z siebie dumny. Oddał książkę szatynowi, który mordował go wzrokiem, na co szarooki się zaśmiał. Remus wziął książkę i położył ją na stole, a na niej położył swoją głowę by ukryć totalne zawstydzenie. Nie wiedział jeszcze jak, ale musiał się zemścić na chłopaku. Nie zapomni na pewno mu tego. W sumie nikt tego nie zapomni. Długooo.

- Cieszymy się, że zauważa pan u pana Blacka wyjątkową urodę, jednak proszę wrócić do pisania notatki z zajęć. - powiedziała McGonagall po chwili ciszy, jednak gdy nikt nie patrzył uśmiechnęła się pod nosem.

Remus pisał wszystko co było na tablicy nie zwracając w ogóle uwagi na Jamesa i Syriusza, którzy co chwilę posyłali mu spojrzenia. James rozbawione, a Syriusz dumne, że znowu udało mu się wprowadzić chłopaka w stan zawstydzenia. Do końca lekcji nie odzywali się do siebie. Ba! Nawet jak Syriusz próbował coś zrobić lub powiedzieć, Remus tylko gromił go wzrokiem i znowu spoglądał w stronę tablicy. Lekcja tylko Syriuszowi się ciągnęła, reszta wyniosła z niej chociaż trochę, jeśli nie wiedzy to na szybko zapisanych notatek. Na koniec McGonagall zadała im napisanie wypracowania. Wyszli z sali. Mieli kilka minut przerwy przed dwoma godzinami z Slughornem, które dzisiaj jak Remus się dowiedział od znajomego z biblioteki miały być z puchonami. Przeszli przez korytarz, Remus w tym czasie pokryjomu jadł czekoladę, co jednak nie uszło uwadze Syriusza.

- Ej Remus, podziel się a nie sam jesz. - krzyknął do chłopaka.
- Z Tobą? Po tej akcji z książką? Zapomnij. - powiedział i ostentacyjnie zjadł kawałek czekolady.
- Wiesz przecież, że powiedziałeś samą prawdę. - powiedział rozbawiony oburzeniem chłopaka.
- Prawdę? Taka parszywa gęba ma być nieziemsko przystojna? - zapytał James a potem wybuchnął śmiechem. - Stary ty chyba serio nie widziałeś się w lustrze.

Syriusz rzucił się na chłopaka i rozczochrał mu włosy. Potem wskoczył na jego plecy i uporczywie się ich trzymał. Peter śmiał się na cały korytarz, a James próbował zrzucić z siebie natręta. Remus przewrócił oczami, ale też się uśmiechnął. On tak naprawdę zawsze uważał Syriusza za bardzo przystojnego, ale nigdy by mu tego nie powiedział, cieszył się że James go uratował. Gdy w końcu się uspokoil, weszli cicho do sali i zajęli sobie miejsca w kącie na tyle klasy. Slughorn wymyślił sobie dzisiaj warzyć eliksir postarzający. Remus czuł, że nie wyjdzie z tego nic dobrego. Był w parze z Lily. Syriusz był z Dorcas. Peter z jakimś puchonem, a James z Mary. Szybko wzięli się do pracy. Szybko minęła godzina przez którą kilka osób zdołało już zrobić niemały bałagan. Syriusz włożył do ucha Jamesa paznokieć trolla górskiego, a ten zrewanżował mu się posypując go sproszkowanym rogiem dwurożca. Remus był skupiony na robieniu swojego, miał mieszać, a Lily dodawać składniki.

- A kto z nas będzie tego próbować? - zapytał się dziewczyny.
- Ja nie chce. - powiedziała szybko.
- Ja też nie. - odezwał się.
- Mogę ja. - powiedział zza ich pleców Syriusz.
- Ty? - zapytał z niedowierzaniem Remus.
- No przecież nic mi się nie stanie. Nawet jako dziadek będę nieziemsko przystojny. - mrugnął do chłopaka i się chytrze uśmiechnął.
- W sumie czemu nie. Zgoda Syri. - Remus szybko się zgodził, bo w jego głowie zrodził się idealy plan na zemste.

Jak gdyby nigdy nic podszedł do profesora i zupełnie przypadkiem spytał czy jest jakiś składnik, który może zmienić odcień włosów. Slughorn niczego nie podejrzewając powiedział, że takie działanie mają skarabeusze i pokazał mu ich pudełko. Gdy nauczyciel się odwrócił do wołającej go puchonki szybko wyjął kilka i schował do kieszeni. Podziękował Slughornowi i wrócił do Lily, która już kończyła ich eliksir. Spojrzała ostatni raz do podręcznika i wtedy wykorzystał okazję i wrzucił kilka do eliksiru. Z uśmiechem na ustach patrzył jak Lily wlewa eliksir do naczynia.

- Rozumiem, że już skończyliście? - zapytał nauczyciel.
- Tak panie profesorze, a Syriusz zgodził się sprawdzić czy działa. - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak.
- Jesteś pewny panie Black? - spytał zaskoczony nauczyciel.
- Tak jestem, no dawaj Evans mi to. - wziął od niej naczynie i wzniósł do góry, cała klasa przerwała pracę by popatrzeć na efekty. - To do dna. - powiedział i wypił całą zawartość.

Wszyscy patrzyli zaciekawieni. Przez chwilę nic się nie działo, ale później nagle Syriuszowi zaczęły pojawiać się delikatne zmarszczki na twarzy i rosnąć włosy, a także broda. Jednak włosy nie były zwykłe. Były różowe. Wszyscy oprócz Lupina byli zaskoczeni, a po chwili każdy wybuchnął śmiechem. Nawet Slughorn się zaśmiał. Syriusz patrzył zdezorientowany na ich zachowanie. Szybko podbiegł do regału na którym było lustro. Przeszedł załamanie nerwowe, zawał i szok w jednym gdy zauważył swoje odbicie. W lustrze stał on o kilkanaście jak nie kilkadziesiąt lat starszy z długimi różowymi włosami i długą brodą o tym samym mocno różowym odcieniu. Odwrócił się z szokiem i złością wymalowaną na twarzy do reszty klasy.

- Jestem różowym Dumbledorem.

Powiedział przerażony patrząc na wszystkich po kolei, a klasa zaczęła jeszcze bardziej się śmiać, kilka osób kucało łapiąc się za brzuch, a inni wycierali załzawione oczy. Nie było osoby, która by się nie śmiała. Najgłośniejsi byli James, Peter i.. Oczywiście Remus. Syriusz spojrzał na niego a ten uśmiechnął się i wzruszył ramionami, a potem puścił mu oczko. Domyślił się, że była to jego sprawka. Był wściekły, ale nie mógł powstrzymać się sam od uśmiechu wiedząc jak musi zabawnie wyglądać. Pierwszy opanował się Slughorn.

- Najwidoczniej panna Evans i pan Lupin pomylili się w składnikach. Musi pan wytrzymać. Niestety nie mam jeszcze antidotum. Zapraszam pana do mnie za co najmniej dwie godziny, po obiedzie.
- Mam wyglądać tak (zrobił obrót) przez dwie godziny? - zapytał.
- Niestety tak. - powiedział.

Lekcja dobiegła właśnie końca i wszyscy wzięli swoje rzeczy i zaczęli wychodzić z sali dalej śmiejąc sie z Blacka. Niektórzy rzucali tekstem w stylu "ładnie Ci w różowym", "jak na starca niezła stylówka", albo "Dumbledore może ci pozazdrościć". Myślał, że spali się ze wstydu. Wyszedł przed salę i poczekał tam na resztę Huncwotów. Wyszli i gdy zobaczyli Syriusza znowu wybuchnęli śmiechem.

- Jak tam różowy dropsiku? - zapytał James.
- Doskonale. Wręcz fenomenalnie. - mówił już uspokojony Syriusz.

Spojrzał na Remusa. Chciał go zamordować. Udusić tu na miejscu, potem wskrzesić i znowu udusić. Jednak gdy na lekcji zobaczył jego uśmiech i usłyszał śmiech cała złość mu przeszła i tylko podziwiał jak tak ułożony uczeń mógł wymyślić tak dobry dowcip. Był dumny z jego pomysłu mimo, że uczniowie, którzy obok niego przechodzili patrzyli na niego i od razu się śmiali.

- I co Remi? Jesteś zadowolony z efektu? - zapytał chłopaka.
- Jak najbardziej. Teraz można zdecydowanie nazwać Cię NIEZIEMSKO przystojnym. - podkreślił głośniej to jedno słowo i znowu się zaśmiał.
- To był twój pomysł? - zapytał James patrząc na Remusa.
- No w sumie mogłem zupełnie przypadkiem dodać składnik powodujący zmianę koloru włosów. - wzruszył ramionami i się uśmiechnął.
- No stary. - James poklepał go po ramieniu. - Zaskakujesz mnie.
- Nie tylko ciebie. - powiedział Syriusz i spojrzał na Remusa.

Ich spojrzenie się spotkało. Patrzyli na siebie kilka sekund po czym obaj się zaśmiali.

- Musiałem się odegrać. - powiedział Remus.
- Jesteśmy kwita. Luniak jestem dumny, że jesteś z nami Huncwotem. - powiedział Syriusz
- Nie chce przerywać, ale chodźmy na lekcje, bo jak stoimy na korytarzu to każdy się patrzy i śmieje. - powiedział dopiero opanowany Peter, był cały czerwony ze śmiechu.
- Coś czuję, że to się nie zmieni jak sobie pójdziemy. - powiedział Syriusz i ruszył korytarzem.

Całą grupą szli w stronę sali do zaklęć, a po drodzę słuchali śmiechu połowy szkoły. Minęło kilka minut gdy weszli do sali. Syriusz schował się pod swoją szatą. Remus poklepał go po ramieniu.

- Syri naprawdę ładnie wyglądasz. Nie masz czego się wstydzić. - powiedział i znowu cicho zachichotał.
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że ładnie wyglądam? - od razu odsłonił głowę by spojrzeć w zielone oczy.
- Ja.... Yy no chyba tak. Tak tylko żartowałem sobie. - zaczął się jąkać i zacinać.
- Czyli przyznałeś, że jestem przystojny. - uśmiechnął się łobuzersko gdy zauważył rumieńce u szatyna.
- Oh zajmij się lekcją różowy dropsiku. - powiedział Remus i odwrócił wzrok.
- Ej to mój tekst. - oburzył się zza ich pleców James.
- Nie podsłuchuj łosiu. - powiedział Syriusz.
- Nie da się was nie słyszeć. A ciebie i widzieć różyczko. - powiedział do Syriusza.
- Zaraz dostaniesz w łeb. Tak poza tym to Remus właśnie powiedział, że jestem przystojny. - wypiął dumnie pierś i uniósł głowę.
- Ja wcale... Eh. - załamał ręce Remus i już nic nie mówił.

Flitwick popatrzył na Syriusza, ale nic nie powiedział. Przez całą lekcję uczyli się zaklęcia zwiększająco zmniejszającego. Po lekcji od razu udali się na kolejną, którą była OPCM. Na niej uczyli się czym są czerwone kapturki. W końcu przyszedł czas na obiad, po którym aż do samej kolacji mają wolne. Przeszli przez korytarz i weszli do pełnej już sali. Oczywiście wszystkie rozmowy zostały przerwane gdy Syriusz szedł do stołu, by potem cała sala się śmiała. Tak cała. Nawet nauczyciele się śmiali. Hagrid podskakiwał tak na swoim miejscu, że cały stół się trząsł. Dumbledore uśmiechnął się pod nosem. Nawet McGonagall się zaśmiała. Syriusz usiadł na swoim miejscu obok Remusa, a naprzeciwko usiadł James i Peter. Siedzieli przez chwilę, niektórzy zaczynali już jeść. Syriuszowi strasznie się nudziło. Zaczął cicho pogwizdywać i tupać nogą w jakiś rytm. Po chwili zaczął cicho nucić, aż w końcu nie wtrzymał i zaczął śpiewać na cały głos. Osoby, które go znały lub mieli w rodzinie mugolów wiedzieli, że był to najnowszy utwór mugolskiego zespołu "Kiss".

- Come on! - krzyknął na całą salę, wstał z miejsca i zaczął śpiewać:

She looked good
She looked hotter than hell
All dressed in satins and lace
I looked at her and it was just too clear
I had to get on the case

(Patrzył na Remusa i poruszał swoją różową brodą na lewo i prawo.)

I said "Lady, oh lady, can I take you home
There's just so much we could do
I'll take you all around the whole wide world
Before the evening is through"

(Tutaj James wstał i zaczął śpiewać razem z nim.)

Hot, hot, hotter than hell
You know she's gonna leave you well done
Hot, hot, hotter than hell
Burn you like the midday sun

(Znowu śpiewał sam Syriusz.)

I asked her why she couldn't make up her mind
She said "You don't understand
I'd love to go, but there's something you should know"
She showed me her wedding band

(Znowu zaczął śpiewać James i nie tylko. Kilka osób, które znały tekst wstało i także zaczęło śpiewać.)

Hot, hot, hotter than hell
You know she's gonna leave you well done
Hot, hot, hotter than hell
She'll burn you like the midday sun

Hot, hot, hotter than hell
You know she's gonna leave you well done
Hot, hot, hotter than hell
She'll burn you like the midday sun

Gdy skończyli śpiewać cała sala zaczęła bić brawo. Syriusz znowu był w centrum uwagi. Remus patrzył na niego jak na obrazek, ale też jak na wariata, a Peter jakby to było w pełni u niego normalne. Kilka dziewczyn wzdychało, a nauczyciele nie wiedzieli co zrobić. W końcu wstał z miejsca sam dyrektor i podszedł do mównicy.

- Dziękujemy panu Blackowi za tak wspaniałe przedstawienie, jednak lepiej zachować umiar. Życzę smacznego osobom, które jeszcze nie zjadły i po skończonym obiedzie zapraszam na resztę zajęć. - mówił z powagą, ale na końcu jak usiadł na swoim miejscu to mrugnął do Syriusza i się uśmiechnął.

Remus nie wiedział co powiedzieć. Wpatrywał się w Syriusza jakby był pokryty złotem. Chłopak chyba poczuł na sobie wzrok, bo odwrócił się i spojrzał w jego zielone oczy. Miał pytające spojrzenie.

- Wszystko gra Remi? - zapytał zmartwiony.
- Ja... Ja nie wiedziałem, że umiesz śpiewać... Tak dobrze śpiewać. - powiedział i zarumienił się.

James uśmiechnął się pod nosem. Jak zwykle nie mylił się. On i Lily przeczuwali, że ta dwójka coś do siebie ma. Coraz częściej to zauważał.

- Yy dziękuję. - odpowiedział Syriusz i także się zarumienił. - umiem też grać na pianinie i gitarze. Wiesz. Moi rodzice wielu rzeczy wymagali ode mnie. Gitara co prawda była moim pomysłem, ale zgadzali się na nią jeszcze przed przyjęciem mnie do Gryffindoru. Potem były tylko lekcje pianina i całej tej arystokratycznej klasy, a także tańca i innych takich głupot.
- Tańca? Umiesz tańczyć? - zapytał rozbawiony James.
- Niestety umiem. Większość tradycyjnych tańców magicznych, a także walca. Nie mówmy o tym. To krępujące.
- Tyle rzeczy o tobie nie wiem.. To znaczy nie wiemy. - mówił Remus, na którym Syriusz jak zwykle zrobił wrażenie.

Remus i Syriusz wpatrywali się sobie w oczy, w końcu to Lupin odwrócił wzrok. Czuł, że policzki mu płoną. Ciężko było mu oddychać. Jeśli Syriusz jeszcze do tej pory nie wprowadził go w stan doszczętnego zauroczenia, to właśnie mu się to udało. Chwilę siedzieli w ciszy, aż do ich stołu podszedł Slughorn.

- Panie Black, proszę. - podał mu fiolkę.
- Co to jest? - zapytał dalej zaskoczony zachowaniem Remusa.
- Antidotum oczywiście.
- Ah no tak. Dziękuję. - całkiem zapomniał o tym, że dalej jest dziadkiem z różową brodą.

Szybko wypił całą zawartość i już po chwili znowu był w swojej młodej, ciemnowłosej formie. Slughorn uśmiechnął się i odszedł do innych nauczycieli.

- No i jak wyglądam? - zapytał patrząc na Remusa.
- Idea.. Dobrze. Jesteś znowu sobą. - Remus w ostatniej chwili ugryzł się w język, przed powiedzeniem, że wygląda idealnie.
- Róż Ci bardziej pasował. - powiedział Peter zjadając kolejną porcję obiadu.

Zaśmiali się, a później sami nałożyli sobie jedzenia. Po kilkudziesięciu minutach, gdy w sali już prawie nikogo nie było wstali i wyszli. Stwierdzili, że posiedzą trochę na swoim ulubionym miejscu przy jeziorze. Wrzesień był naprawdę ciepły i chcieli korzystać z tego póki mogli. Szybko wyszli na błonia i udali się nad jezioro. Usiadli pod drzewem i zaczęli jeść czekoladę wyjętą z torby Remusa przez Syriusza.

- Co dzisiaj robimy wieczorem? - zapytał Syriusz.
- Co masz na myśli? - odpowiedział Potter pytaniem.
- No czy idziemy robić jakiś żart Filchowi albo innym domom.
- Ja nigdzie nie mogę iść i wy też nie powinnieście. - mówił Remus.
- Czemu nie możesz? - zapytał Peter.
- Mam dzisiaj z Lily obchód po korytarzach. Nie chce wam wlepić karnych punktów za nocne wycieczki. - powiedział.
- Jeszcze coś wymyślimy, a teraz delektujcie się słońcem, za miesiąc już pewnie go nie będzie. Aż mnie ciarki przechodzą na myśl o deszczu. - mówił James.
- Ja lubię deszcz. To doskonała pora na ciepłe swetry, koc, książkę i dobrą herbatę. - powiedział Remus i uśmiechnął się.
- Sweterkowa księżniczka lubi ciepełko? - droczył się Syriusz.
- A żebyś wiedział różowy dropsiku. - odgryzł się Remus za co dostał kuksańca w bok.
- Oh jacy wy słodcy. - odezwał się James.
- Zamknij się Rogacz. - powiedzieli w tym samym czasie i zrobili się czerwoni.

Chwilę nikt nic nie mówił. Remus zerknął w stronę Syriusza, który w tym samym czasie spojrzał na niego. Uśmiechnął się ciepło i odwrócił wzrok. Syriusz na ten gest zrobił się jeszcze bardziej czerwony. Oh co on z tym chłopakiem miał. Musiał hamować się przed podrywaniem go. W końcu Remus zdecydowanie był hetero, przecież miał już co prawda byłą dziewczynę. Remus natomiast myślał o tym, że nawet nie może spokojnie na niego spojrzeć, bo od razu chciałby być obok niego, przytulać, całować. To było za dużo jak dla niego. Nie poznawał sam siebie. Oboje pomyśleli to samo w tym samym momencie. "Muszę się opanować".

- Co wy na to by iść do dormitorium? Robi się powoli chłodno. Zahaczymy jeszcze o kuchnię, by wziąć coś do jedzenia. - odezwał się James.
- Herbatę i czekoladę? - zapytał Remus z nadzieją w głosie.
- Tak Lunatyku. Weźmiemy co tylko chcesz. - zaśmiał się Potter.

Wstali z miejsc i otrzepali sobie szaty z ziemi, gałązek i liści. Syriuszowi wypadł krawat, który cały dzień trzymał w kieszeni, jednak tego nie zauważył. Remus natomiast tak i szybko go podniósł z ziemi.

- Serio Syri? Znowu nie umiałeś go zawiązać? - zapytał chłopaka, który się odwrócił do niego i zdziwiony zauważył swój krwawat w rękach Lupina, lekko się zawstydził i pokręcił głową.
- Chłopaki mam plan co będziemy robić. - gdy zauważył ich pytające miny oznajmił - Nauczymy Syriusza wiązać krawat.

Popatrzyli się po sobie i zaczęli śmiać. Syriusz zrobił się czerwony. Musiał wybrnąć z tej sytuacji, przecież Remus nie może go zawstydzać. To zawsze on zawstydzał jego. Zrodził mu się w głowie idealny pomysł co powiedzieć.

- A może ja lubię jak ty mi go zawiązujesz Remi? - zapytał i uśmiechnął się gdy Remus cały poczerwieniał.
- Uuuu. - odezwali się Peter i James i przybili piątkę, że zareagowali tak samo.
- Jakie zgranie. - zaśmiał się James.
- Dobra chodźmy już do tej szkoły. - powiedział Remus i ruszył przed siebie.

Zrobił kilka kroków, gdy nagle poczuł jak ktoś delikatnie zatrzymuje go, pociągając za pasek od jego torby. Odwrócił się i spojrzał w oczy Syriuszowi. Ten przybliżył się do niego i jak gdyby nigdy nic szepnął do ucha.

- Zarumieniłeś się Luniaczku.

Remus momentalnie zrobił się jeszcze bardziej czerowny i spuścił głowę po czym ruszył jeszcze szybciej w stronę zamku. Syriusz zaśmiał się pod nosem i dumnie podniósł głowę. Nadal był górą. Remus nie miał z nim szans. James przyglądał im się cały czas, ale nic nie powiedział. Pomyślał tylko ile będzie miał do opowiadania Lily, która na pewno się ucieszy z tych opowieści. Po kilku minutach spaceru wchodzili już na Wieżę Gryffindoru.

- "Actus hominis". - powiedział Peter.
- Stare hasło. Proszę podać nowe. - powiedziała Gruba Dama.
- Ah no tak. Lily mi na eliksirach mówiła, że zmieniono. - powiedział Remus. - "Carpe diem".
- Hasło poprawne. Zapraszam gryfoni. - powiedziała i odsunęła wejście.
- Serio? Chwytaj dzień? - zapytał Jemes.
- Ktoś tu umie łacinę? - zadrwił sobie Syriusz.
- Nie, po prostu kiedyś Slughorn mówił mi na szlabanie, że jego mugolski imiennik, jakiś pisarz czy coś wymyślił te słowa. Nawet nie wiedziałem, że to pamiętam. - tłumaczył się James.

W pokoju było sporo uczniów, ponieważ wszystkie zajęcia już się skończyły. Na kanapach przy kominku siedziały dziewczyny. James od razu zauważył rudą i bez pytania chłopaków podszedł do nich.

- Cześć dziewczyny. Lily. - skinął do niej głową.
- Cześć Potter. - powiedziała i wróciła do pisania czegoś na pergaminie, po chwili spojrzała na Remusa. - Wystawiłeś mnie Lupin.

Remus uniósł brwi nie wiedząc o co jej chodzi. Po chwili dopiero do niego dotarło. No tak. Miał iść z Lily do biblioteki. Zrobiło mu się strasznie głupio.

- O jejku. Lily tak bardzo Cię przepraszam. Kompletnie wypadło mi to z głowy. - zaczął się tłumaczyć.
- My go zatrzymaliśmy. - odezwał się Syriusz, który poczuł, że musi stanąć w obronie chłopaka.
- Wy? Naprawdę? Kto by się tego spodziewał. - powiedziała z sarkazmem. - A my sobie jeszcze pogadamy. Mam nadzieję, że chociaż pamiętasz o dzisiejszym obchodzie.
- Tak pamiętam Lily. Tak mi przykro. - powiedział Remus.
- To nic wielkiego. Każdemu się zdarza. - uśmiechnęła się gdy zobaczyła jaki jest smutny.
- Lily możemy pogadać. - nagle odezwał się James, a jego pytanie zaskoczyło wszystkich obecnych.
- A o czym? - zapytała.
- Yyy no o ten.. O tej sprawie, o której ostatnio rozmawialiśmy. - sugestywnie spojrzał najpierw na Lily a potem na Remusa i Syriusza.
- Oh.. A o tym. No tak. Możemy porozmawiać. - Lily od razu zrozumiała i wstała z miejsca.

LILY I JAMES

Razem odeszli od reszty tak by nie mogli ich usłyszeć. James szczerzył się jak wariat.

- O co chodzi? - zapytała ciekawa.
- Wszystko idzie w jak najlepszym kierunku.
- A może od początku?
- Chyba wiesz, że z Dorcas już nie są parą.
- To akurat wiem i bardzo z tego powodu się cieszę.
- No to dodatkowo przez cały dzisiejszy dzień mocno ich ciągnęło do siebie. - poruszył znacząco brwiami.
- To znaczy?
- No te akcje na Transmutacji, potem na Eliksirach..
- Czyli ten eliksir to sprawka Remusa? Myślałam, że ja sama pomyliłam składniki. - wtrąciła się w zdanie.
- Tak Remusa. Jako zemsta za Transmutacje. Potem było to śpiewanie w Wielkiej Sali. Syriusz przez cały czas podczas śpiewania patrzył na Remusa, tak jakby ta piosenka była specjalnie dla niego.
- To akurat było bardzo zabawne. Albo ty jak zacząłeś śpiewać z nim.
- Ja śpiewałem dla ciebie. - nie mógł się powstrzymać od tego komentarza.
- Oh no tak, oczywiście.
- Kontynuując. Później po obiedzie wyszliśmy na błonie i tam była ta akcja z krawatem (tu opowiedział o tej sytuacji i tekście Syriusza). A tak poza tym ciągle na siebie patrzyli, rumienili się, uśmiechali.
- To takie słodkie. - powiedziała i nie mogła się powstrzymać by nie spojrzeć na temat ich rozmowy siedzący przy kominku i rozmawiający z Dorcas.
- Tylko co teraz z tym zrobimy? Oni chyba nie chcą wyznać sobie uczuć. - powiedział James.
- Jak dla mnie możemy to jeszcze zostawić. Dajmy im czas nawet do końca roku szkolnego. Jeśli po wakacjach dalej będą sami to wtedy wymyślimy jakiś chytry plan by ich ze sobą połączyć. A teraz chodź, bo zaczną coś podejrzewać.
- W sumie racja.
- A i James. - powiedziała gdy chłopak zaczął już odchodzić. - Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że mi opowiedziałeś to wszystko. To... To było miłe.
- Nie ma sprawy. A tak poza tym.. Umó...
- Nie psuj tej chwili. - wtrąciła i wyminęła go idąc do reszty.

James uśmiechnął się pod nosem i szybko pobiegł za dziewczyną. Jak ona na niego działała.

SYRIUSZ I REMUS

Syriusz siedział obok Remusa i Petera i rozmawiał z Dorcas o dzisiejszej akcji w trakcie obiadu.

- Masz duży talent Syriuszu. - powiedziała dziewczyna.
- To prawda. - dodała Mary siedząca obok Petera, który przez tak bliski kontakt zrobił się cały czerwony, Huncowci dobrze wiedzieli, że coś do niej czuł, ale nie potrafił się do tego przyznać.
- Dzięki dziewczyny. - odezwał się i promiennie uśmiechnął.
- Jak myślicie o czym rozmawiają. - spytał Remus i dyskretnie wskazał na Jamesa i Lily.
- Obstawiam, że nie o randce. - zaśmiał się Syriusz.
- Może o lekcjach? - spytał Peter.
- Rogacz i lekcje? Zapomnij. - drwił Syriusz.
- Pewnie kogoś obgadują. - powiedziała Dorcas. - zmieniając temat. Syriusz kiedy są eliminacje do drużyny?
- A co? Zainteresowana?
- No w sumie to tak. - zaskoczyło to chłopaka, ale nie dał tego po sobie poznać. - Chce starać się o pozycję ścigającego.
- Kolejna dziewczyna, zaraz po pani kapitan i Alicji w drużynie? To może być ciekawe.
- Ashley raz widziała jak latam na miotle i sama stwierdziła, że mogę spróbować.
- Ah ta nasza pani kapitan. Wszędzie dostrzeże talent. Eliminacje są za niecały miesiąc. Chyba, że w ostatniej chwili Sanders zadecyduje inaczej. Wcześniej umieści pewnie jakieś ogłoszenie obok wyjścia z Pokoju Wspólnego.
- No racja.
- Długo nie wracają. - odezwał się Peter.
- O kim mówisz? - zapytał James stojący obok kanapy, Peter podskoczył na swoim miejscu.
- Co was tak długo gołąbeczki nie było? - zapytał Syriusz i wymownie poruszył brwiami szczerząc się do Jamesa.
- Daj im spokój Łapo. - odezwał się Remus i zwrócił w stronę Lily. - To co idziemy?
- Tak. A wy (tu wskazała na Syriusza i Jamesa) nawet nie próbujcie żadnych sztuczek. Nie chce odejmować punktów swojemu domowi, ale jeśli będą zmuszona..
- Będziemy grzeczni. - powiedział Syriusz i teatralnie położył jedną rękę na sercu a drugą podniósł do góry, James pokiwał głową na zgodę ze słowami chłopaka.

Remus wstał z miejsca i razem z Lily wyszedł z Pokoju Wspólnego.

REMUS

Razem z Lily schodzili z Wieży Gryffindoru. Mieli pilnować dziś korytarza na drugim piętrze. Szli chwilę w ciszy, ale Remus nie mógł się powstrzymać.

- O czym rozmawiałaś z Jamesem? - zapytał.
- O niczym ważnym.
- Nie chcesz mi mówić? - zapytał.
- Nie o to chodzi Remus. - odezwała się. - James pomaga, znaczy pomagał mi w pewnej sprawie. I tyle.
- Hmm rozumiem i nie będę już dopytywać, chyba, że sama zechcesz powiedzieć.
- Może kiedyś. Teraz chodźmy, ciekawa jestem ilu uczniów lubi nocne zwiedzanie.
- Ktoś tu chce porozdawać ujemne punkty? - zapytał i cicho się zaśmiał.
- Ty to powiedziałeś. - wystawiła mu język i także się zaśmiała.

Szli w ciszy. Remus naprawdę lubił Lily. Dobrze się z nią rozmawiało. Mógł jej powiedzieć o wszystkim. Wiedział, że dziewczyna go wysłucha i nie będzie oceniać. Postanowił przemóc się w sobie i jej wyznać prawdę.

- Słuchaj Lily chciałem Ci coś powiedzieć. - zaczął.
- Tak? - zapytała.
- Nie wiem jak mogę to powiedzieć. To trochę dziwne i dla niektórych nienormalne.
- Mów prosto z mostu Remus.
- Chodzi o to że ja... Ja nie... Dziewczyny.
- Nie za bardzo rozumiem.
- Chodzi o to, że mnie nie pociągają dziewczyny. Nic do nich nie czuję.
- Oh. Chcesz powiedzieć, że jesteś gejem? - zapytała.
- Chyba tak. - mówił jeszcze bardziej zakłopotany.
- A co z Dorcas?
- Nic do niej tak naprawdę nie czułem. Powiedziałem jej to dzisiaj.
- Szczerze?
- Tak.
- Domyślałam się tego Remus.
- Ty.. Co?
- Nie jestem ślepa. Widzę jak patrzysz na przykład na Blacka. I nie zaprzeczaj.
- Widzisz? To aż tak widać?
- Tak. Widać i to bardzo dobrze.
- Nie powiesz o tym nikomu prawda? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie Remus. Nie powiem. Pytanie raczej brzmi czy ty powiesz. Albo jeszcze lepiej czy coś z tym zrobisz.
- Ale z czym?
- Nie z czym, a z kim. Chodzi o Syriusza. Chcesz mu powiedzieć?
- Ja... Ja nie wiem. Na razie nie czuję się na siłach do takich zwierzeń. Boję się jego reakcji.
- Hmm rozumiem. Z mojej strony masz pełne wsparcie.
- Czyli nie przeszkadza Ci, że wolę chłopców?
- Przeszkadza? No co ty Remus. Akceptuje to i w pełni toleruje. Dla mnie jak i większości osób w tej szkole miłość to miłość. Nie ważne czy kochasz kobiete, czy faceta, albo jak Filch kota. - gdy to powiedziała oboje się zaśmiali.
- Dzięki Lily.
- Nie ma sprawy. To co idziemy jeszcze zobaczyć czy nikogo nie ma w schowku na miotły?
- Oh proszę. Na Merlina nie! - zawstydził się.
- Tak też myślałam. - zaśmiała się znowu.

Jeszcze zrobili kilka wycieczek wzdłuż kotyrza rozmawiając o lekcjach i sytuacji z obiadu. Po prawie dwóch godzinach zrozumieli, że trochę się zagadali i zaczęli wracać do pokoju. W drodzę powrotnej Lily postanowiła się odwdzięczyć Remusowi i też do czegoś przyznać.

- Ostatnio mam problem z Sevem. Częściej się kłócimy. On ciągle mówi o jakiś dziwnych zaklęciach i miksturach.
- Chodzi o coś z czarnej magii?
- Chyba tak. Nie wiem co o tym myśleć.
- Chyba każdy z jego domu macza w niej palce. Dajmy takiego Mulcibera albo Averego. Na pewno służą wiesz komu.
- Ale Sev nie jest taki. On jest miły.
- Każdy może się zmienić pod wpływem innych, szczególnie pod wpływem takich osób. Mam nadzieję, że się mylę i jest to przejściowe zachowanie.
- Ja też mam taką nadzieję.

Byli już przy obrazie Grubej Damy. Powiedzieli hasło i weszli do środka. Nikogo już nie było w Pokoju Wspólnym. Przy schodach do dormitoriów Remus postanowił jeszcze powiedzieć coś Lily.

- Uważaj Lily na tych ślizgonów. - gdy zauważył zmianę ekspresji szybko dodał. - Nie chodzi mi o Severusa. Bardziej o tych, o których wcześniej wspomniałem.
- Będę uważać Remusie. Dobranoc.
- Dobranoc Lily.

SYRIUSZ

Po chwili gdy Remus opuścił Pokój Wspólny, Syriusz razem z Jamesem i Peterem wstali ze swoich miejsc i pożegnali się z resztą po czym weszli po schodach do ich dormitorium. James i Peter usiedli na swoich łóżkach, za to Syriusz rzucił się na to Remusa. Chciał być blisko niego i pomyślał, że jest to dobry pomysł. Siedzieli w ciszy, Peter przeglądał podręcznik od Transmutacji zajadając się słodyczami, James polerował swoją miotłę, a Syriusz leżał na placach i wpatrywał się w sufit zatracając się w swoich myślach. O czym myślał? To chyba jasne. Nie mógł wyrzucić z głowy jednego wysokiego chłopaka z bliznami na całym ciele. Zastanawiał się co właśnie teraz robi z Lily. Ba! Nawet mimo tego, że wiedział, że Evans traktuje jako przyjaciółkę to i tak był zazdrosny. To on chciał być na miejscu dziewczyny i spacerować po korytarzach z Remusem, rozmawiać z nim, śmiać się.

- Coś długo ich nie ma. - odezwał się James przerywając rozmyślenia Syriusza.
- A która jest godzina? - zapytał Syriusz.
- Pare minut po północy. Obchód mieli robić od 20 do 22 albo 23.
- Może coś się stało. - odezwał się Peter.
- Nawet tak nie mów. - Syriusz podniósł się do siadu i zaczął powoli się martwić.
- Spokojnie Łapo. Pewnie musieli coś jeszcze zrobić albo się zagadali. - starał się uspokoić Syriusza.
- Może i masz racje, dobra ktoś zajmuje łazienkę? - zapytał.
- Ja! - krzyknęli na raz Peter i James.

Spojrzeli na siebie i jak na zawołanie wyrwali w stronę pomieszczenia. Była to w miarę równa walka, ponieważ Peter miał bliżej, ale James miał lepszą kondycję. Dobiegli razem do klapki i za nią razem złapali.

- Oh Pete, ja tylko umyć zęby. - zaczął James.
- Ja też! - odkrzyknął Peter.
- Jak to? Znowu się nie myjesz? - zapytał Syriusz.
- Oh umyje się rano. Teraz chce mi się spać. Rogacz przesuń się.
- Nie ma mowy, ja pierwszy.
- To może umyjecie zęby razem? Miejsca wystarczyłoby dla czterech osób.
- W sumie racja. Chodź Glizdek.

Weszli do łazienki i zamknęli drzwi. Syriusz znowu rzucił się na poduszki. Poczuł ten przyjemny zapach. Czekolada i książki. Wtulił się mocniej w poduszki i zamknął oczy delektując się chwilą spokoju. Po kilku minutach usłyszał otwieranie, a później zamykanie drzwi. Nie otworzył dalej oczu, bo myślał, że to pewnie Peter i James właśnie wyszli z łazienki.

- Syriuszu co robisz na moim łóżku? - usłyszał ten melodyjny głos, który tak uwielbiał, oznaczało że Remus już wrócił z obchodu.

SYRIUSZ I REMUS

Syriusz oworzył oczy i spojrzał na chłopaka stojącego przed nim. Remus jak zwykle dla Syriusza, wyglądał idealnie. Nie mógł się powstrzymać i zlustrował całą jego sylwetkę, a później wzrok utkwił w jego twarzy. Patrzył na ten idealny podbródek, zatrzymał się chwilę na lekko czerwonych ustach, później utkwił wzrok w bliźnie przeprowadzonej przez policzek, nos i brew, a na koniec zatonął w tych pięknych, zielonych oczach. Przez chwilę wpatrywali się w siebie w ciszy.

- Leżę. - powiedział dalej patrząc w oczy chłopaka.
- Co? - zapytał Remus w ogóle nie rozumiejąc chłopaka, popłynął myślami do innego świata.
- No to robię. Leżę i czekam. - powiedział.
- Czekasz? - zapytał i czuł, że delikatnie się rumieni.
- No czekam. Na ciebie i na chłopaków.

Gdy to powiedział z łazienki wypadli śmiejąc się gryfoni.

- Łazienka wol... O cześć Lunatyk. Co tak długo? - zapytał James podchodząc do swojego łóżka.
- Właśnie, nie miałeś być o 22? - zapytał Peter, który już był obok swojego i wyciągał z kufra piżamę.
- W sumie miałem, ale trochę zagadałem się z Lily i tak jakoś wyszło. - powiedział patrząc już na Petera, a nie Syriusza.

Syriusz mimo tego dalej patrzył na chłopaka. Skupiał się na unoszeniu jego ramion i klatki piersiowej. Było to lekko przyśpieszone tempo, ale pomyślał, że u Remusa pewnie jest normalne. Jak się uśmiechał tworzyły mu się delikatne dołeczki, kontury ze skóry, które tak bardzo podobały się dziewczynom, no i oczywiście Syriuszowi. Jego włosy były w artystycznym nieładzie co także tak bardzo przyciągało Blacka. Największe jednak wrażenie robiły jego zielone oczy i to tak bardzo głębokie spojrzenie. Szarooki zakochał się głównie dzięki niemu. Czuł się zawsze jakby tonął, gdy tylko te oczy na niego spojrzały. Jednak zawsze uważał, że utonąć w takim spojrzeniu jest warto. James w tym samym czasie podszedł cicho do bruneta i cicho szepnął mu do ucha.

- Gapisz się. - powiedział.
- Mhm... Czekaj co!? - wyciągnął go z zamyślenia i zaskoczył tak, że podskoczył.

Syriusz tak głośno to powiedział, że Remus i Peter odwrócili się w ich stronę.

- Co co? - zapytał zdezorientowany Peter.
- Nic. - powiedział Syriusz, a gdy spojrzał na Remusa zarumienił się.
- I rumienisz. - znowu szepnął mu w ucho James.
- Dostaniesz zaraz jak się nie zamkniesz. - odezwał się.
- Co, ja? Czemu? - zapytał Peter.
- Nie ty. Ten kretyn co obok mnie siedzi. - machnął ręką w stronę Jamesa.
- Też Cię lubię Pchlarzu. - odgryzł się Potter.

Remus ciągle spoglądał w stronę Syriusza. Zauważył rumieńce na jego twarzy, ale nie chciał nawet pytać o powód ich pojawienia się. Był zmęczony, zdenerwowany przez sprawę z Lily i Severusem, patrzeniem na Blacka i o nim myśleniu, a także tak bardzo zdezorientowany zobaczeniem go na swoim łóżku, że chciał jak najszybciej zakończyć ten dzień i nie wnikać w znaczenie tych wszystkich zdarzeń.

- Nie obchodzą mnie wasze kłótnie. Złazić z mojego łóżka. Już! - powiedział do dwójki gryfonów.
- Luniaczku co tak agresywnie? - zapytał szczerzący się Potter.
- James przepraszam, ale zamknij się i złaź. Jestem wykończony i chce się położyć, a wy dwaj mi w tym przeszkadzacie.
- Dobra, dobra. Już schodzimy. Nie gorączkuj się Remusku. - mówił dalej Potter nie przejmując się słowami Remusa.

Syriusz nie mógł zrozumieć dlaczego Remus jest zdenerwowany. To do niego nie było podobne. Patrzył się ciągle w oczy przyjaciela tak jakby chciał z nich wszystko wyczytać. Nie chciał być wścibski, ale musiał wiedzieć co się stało. Chciał o to spytać chłopaka, ale nie przy Jamesie i Peterze. James w czasie "zawieszenia" Syriusza zdążył wstać, pójść do siebie na łóżko i przebrać się w piżamę, a Peter zasnąć. Remus włożył ręce do kieszeni i patrzył na chłopaka z lekkim wyrzutem. Miał tak wszystkiego już dość, że działał zbyt impulsywnie. Tak tłumaczył sobie swoje zachowanie. A konretnie wskoczenie na jego łóżko i położenie się tuż obok chłopaka. Syriusz popatrzył na niego zaskoczony przekręcając głowę na poduszce. Remus zrobił to samo. Kilka sekund leżeli tak wpatrując się w siebie nic nie mówiąc. Remus szybko zrobił się cały czerwony.

- Yyy Łapo. Chyba musisz iść. - odezwał się spuszczając wzrok.
- Nie chce. - powiedział cicho pod nosem, tak by Remus nie usłyszał.

Zamiast powiedzieć to głośno pokiwał głową i wstał z miejsca, po czym przeszedł na swoje łóżko. Remus wstał i poszedł do łazienki ciągle czerwony. Syriusz przebierał się właśnie w piżamę, gdy James postanowił coś powiedzieć.

- Widziałem. Wpadłeś Łapo. Wpadłeś po same uszy. - podszedł do przyjaciela i powiedział tak by Remus nie usłyszał.
- Co? O czym mówisz. - udawał, że nie wiem o co chodzi.
- O tym co się dzieje Syri.
- Nic się nie dzieje.
- Kogo chcesz oszukać? Mnie? Czy może siebie?
- Uh. - powiedział i spuścił całą czerwoną głowę. - Ja... Ja po prostu...
- Wiem.
- Co wiesz?
- Widzę jak się ostatnio zachowujesz, jak na niego patrzysz. Przede mną nie ukryjesz tego.
- Czego? - starał się nie pokazywać swojego stresu i zawstydzenia.
- Cholera Łapa! Lecisz na Remusa. I nie mów, że tak nie jest. - podniósł głos, jednak nadal tak cicho by nikt inny ich nie usłyszał.
- Ja... - schował twarz w dłonie. - Masz rację Rogacz. Lecę na niego od.. od nawet nie wiem kiedy. W tym roku w końcu to do mnie dotarło i się przyznałem przed samym sobą. Chodzi o to, że gdy ja go tylko widzę, słyszę, a nawet czuję jego zapach to coś mi się robi. Nie mogę normalnie oddychać, moje serce bije jak szalone, mózg każe mi robić jakieś rzeczy bez sensu.
- Zakochałeś się. - mówił szczęrząc się. - Nasz Łapa zakochał się w naszym Luniaczku.
- Nie mam pojęcia co robić. - popatrzył na przyjaciela.
- Chcesz mu powiedzieć? - spytał kładąc mu rękę na ramieniu.
- Tak. Nie. Nie wiem.
- Weź się stary zdecyduj.
- Nie chce by teraz wiedział. Kiedyś mu powiem. Jeszcze nie jestem gotowy. - powiedział, James tylko kiwał głową, że rozumie. - A ty masz...
- Nikomu nie powiem Syri. Jesteś dla mnie jak brat. Ba! Ty jesteś moim bratem. Nie zdradzę twojej tajemnicy.
- Dzięki James. Jesteś najlepszy. No może zaraz po Remusie. - zaśmiał się gdy zauważył minę Jamesa.

James także w końcu się zaśmiał. Śmiali się tak kilka minut, gdy nagle do pokoju z łazienki wyszedł Remus. Był on nagi, a raczej prawie, bo wokół pasa miał związany ręcznik. "Cholera. Nie gap się debilu. Jaki on jest przystojny. Odwróć wzrok. I to ciało pokryte kroplami wody. Nie nakręcaj się. O boże te wspaniałe mięśnie, obojczyki, rozczochrane i mokre włosy. Przestań" - myślał Syriusz ciągle patrząc na szatyna. Remus cały czerwony spojrzał na Jamesa i Syriusza.

- Zapomniałem piżamy. - czuł się w obowiązku wytłumaczyć.

Wziął szybko potrzebne rzeczy i jak najszybciej znowu zniknął w łazience. Syriusz patrzył w stronę drzwi tęsknym spojrzeniem. W tym samym czasie James poklepywał go po ramieniu. Black znowu schował twarz w dłoniach, a James się odezwał.

- Masz przejebane przyjacielu - powiedział i objął ramieniem swojego przyjaciela, który był cały czerwony i załamany swoją pozycją.
- Wiem. - po chwili odpowiedział.

James zostawił swojego kumpla samego na łóżku i sam poszedł spać do siebie. Remus wyszedł z łazienki. Już ubrany w piżamę. Zasłonił swoje zasłony i także poszedł spać. Syriusz położył głowę na poduszce. "Wpadłem po same uszy. Jestem w dupie." - pomyślał po czym zamknął oczy.

KILKA DNI PÓŹNIEJ....

Przez cały tydzień nic się nie działo. Huncwoci chodzili na zajęcia i nie robili wielu psikusów. Remus skupiał się bardzo na nauce i zadaniach prefekta. James w każdą wolną chwilę wychodził na błonie by polatać na miotle, a Peter skupiał się tylko na jedzeniu. W dzień uczyli się, a w nocy chodzili po zamku szukając czy na pewno nie ma więcej tajemnych przejść, o których jeszcze nie wiedzą. Remus rozmawiał często z Lily. James ciągle próbował się jej przypodobać, jednak dziewczyna dalej była nie zainteresowana. A relacja Syriusza i Remusa? No cóż zatrzymała się w matwym punkcie. Syriusz często rozmawiał o tym z Jamesem, a Remus z Lily. Nie zrobili nic by zbliżyć się do siebie. Zachowywali się jak zawsze, a jakiekolwiek lekkie zawstydzające sytuację ingorowali. Tak też minęło kilka dni od pamiętnego wyznania Syriusza podczas rozmowy z Jamesem. Był już 15 września. Pogoda powoli zaczynała się psuć, a temperatura opadać. Syriusz musiał jeszcze porozmawiać z Regulusem, jednak ten ciągle go unikał. Remus często przesiadywał z Lily w biliotece ucząc się do SUMów. Dorcas próbowała poderwać Syriusza jednak ten nie zauważał jej starań, a Remus za każdym razem był coraz bardziej zazdrosny. James rozmawiał z Lily o sytuacji, wymieniali się spostrzeżeniami, ale nie ingerowali w ich sprawy. Trzymali się z boku obserwując. Prac domowych, wypracowań i nauki z każdym dniem przybywało. Remus w pewnym momencie przestał dziwnie się zachowywać przy Syriuszu, a Black znowu zaczął się wygłupiać i robić żarty z Jamesem. Było jak po staremu i ktoś kto nie wiedział, że obaj do siebie coś czują mógłby pomyśleć, że są tylko dobrymi przyjaciółmi. Za Syriuszem uganiało się mnóstwo dziewczyn, tak samo za Lupinem jednak żaden nie zwracał większej uwagi na zainteresowanie ich osobą. Czasem zdarzyło się Huncwotom odwiedzać Pokój Życzeń, by ćwiczyć animagię. W końcu za kilka dni miała być pierwsza pełnia w tym roku szkolnym. Pierwsza pełnia, w której Remus miał przechodzić przemianę w wilkołaka nie sam, a z przyjaciółmi w zwierzęcych postaciach. Z jednej strony był zachwycony, że nie będzie sam, z drugiej przerażony, bo nie wiedział co może się zdarzyć, miał milion czarnych myśli, często nawet mówił chłopakom, że jednak się nie zgadza i nie chce by z nim szli, ale oni zawsze mu tłumaczyli, że nic się nie stanie. Syriusz najbardziej skupiał się na ćwiczeniach animagii, bo bardzo chciał wspierać chociaż swoją obecnością przyjaciela. Chciał być przy nim cały czas. Przed przemianą, w czasie przemiany i po przemianie. Mimo braku okazywania uczuć, u obu chłopców coraz bardziej rosło uczucie do tej drugiej osoby, ale jak zawsze żaden nie miał zamiaru się przyznawać. Często przesiadywali razem z dziewczynami w Pokoju Wspólnym i rozmawiali o wszystkim albo grali w różne gry. Tak było i tym razem...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top