ROZDZIAŁ 69.

HUNCWOCI

Standardowe Umiejętności Magiczne, w skrócie SUMy dla Huncwotów rozpoczęły się wraz z początkiem nowego tygodnia. Syriusz i James podchodzili do tego na luzie, mówiąc "będzie co będzie", natomiast Remus i Peter byli zestresowani i nie przerywali nauki do ostatniej chwili. Jak się okazało już po pierwszych egzaminach, Remus był doskonale przygotowany i niepotrzebnie się zamartwiał. Problemem jednak nie był brak wiedzy i umiejętności, ale nasilające się przez bliską pełnię bóle, rozdrażnienie i brak koncentracji. Obawiał się, że na pierwszym pisemnym egzaminie z Zaklęć i uroków pomylił zaklęcia, ale tego dowie się przy wynikach w lipcu. Praktyczne poszły mu bardzo dobrze, a egzaminator pochwalił go za znajomości i umiejętne wykonywanie zaklęć, niektórych wykraczających za poziom innych. James i Syriusz także pozytywnie opowiadali o egzaminach z zaklęć, ale nie nastawiali się na wysokie wyniki. Peter nawet nic nie mówił bojąc się wyników i tego czy z czegokolwiek zda. Poza egzaminami przesiadywali na błoniach unikając tematu egzaminów. James oczywiście przypatrywał się Lily, która razem z Marlene i Dorcas przechadzała się brzegiem jeziora. Syriusz ten czas wykorzystywał do rozmów z Remusem, ciesząc się w duchu, że och relacja zdecydowanie się polepsza. Już nie patrzyli na siebie z bólem, a czasem nawet się śmiali z własnych żartów. Z każdą godziną Remus czuł się coraz gorzej. Mimo że ból przeszedł, to zastąpiło go zmęczenie i to jeszcze bardziej nie pomagało chłopakowi, który na egzaminie teoretycznym z Zielarstwa prawie zasnął, na szczęście zdążył wcześniej wszystko napisać, przez to dostał reprymendę od Flitwicka, który był jednym z nauczycieli pilnujących ich podczas pisania egzaminów przez wszystkie dotychczasowe dni. Peter męczył się na praktycznym egzaminie myląc nazwy roślin i źle o nie znając, by wyjść z sali z porwanym rękawem i pogryzioną ręką. James i Syriusz śmiali się, że pogryzła go roślina, ale sami nie wyglądali lepiej. Uwaleni od stóp do głów ziemią, gdzieniegdzie rozdarty materiał mundurków i potargane włosy. Remus wyszedł z sali tylko lekko brudny na twarzy i rękach i niezwykle zmęczony, siedząc na błoniach po egzaminach nawet nie zauważył kiedy zasnął oparty na ramieniu Syriusza, któremu serce w tamtej chwili chciało siłą wydostać się z klatki piersiowej. James patrzył wtedy na nich z uśmiechem znacząco ruszając brwiami do Blacka, za co dostał butem w głowę. Peter tak głośno się śmiał, że w końcu obudził szatyna, który orientując się gdzie jest i w jakiej pozycji spał szybko zrobił się czerwony i zaczął mamrotać pod nosem przeprosiny i przeklinać swoją likantropię. Później po kolacji siedzieli z innymi nad książkami do Obrony Przed Czarną Magią i tylko Lily nie było, która musiała pilnie porozmawiać z Severusem. Gdy wróciła smutna, razem z Marlene i Mary udały się do pokoju. A rudowłosa zignorowała rzucony przez Jamesa komentarz, że "kretyn Wycierus" zasługuje na trochę nauki pokory i szacunku. Syriusz tylko nerwowo zaśmiał się patrząc na Remusa i przypomniając sobie, że pomysły na Severusie to chyba wcale nie jest dobry plan. Dodatkowo przez te wszystkie dni nie mógł pozbyć się Dorcas, która nawet chciała kłócić się z egzaminatorem, gdy ten posadził ją w ławce za daleko bruneta. Remus na to tylko wywracał oczami. Dodatkowo był zdumiony, gdy dowiedział się, że Dorcas zdaję egzaminy z każdego przedmiotu. Sama Lily nawet nie podejmowała się tego wyzwania, mimo że do tego brakowało jej tylko Wróżbiarstwa i Numerologii. Remus odkąd przebył rozmowę z Syriuszem starał się jak mógł, by być z nimi cały czas i rozmawiać normalnie z Syriuszem, co z każdym dniem przychodziło mu łatwiej. Do późnej nocy siedzieli nad książkami, by w końcu padnięci położyć się spać. Następnego dnia od samego rana Remus powtarzał wszystko, by wypaść jak najlepiej na swoim ulubionym przedmiocie. Tylko Peter z czwórki przyjaciół odczuwał strach, wiedział, że nie jest dobry z tego przedmiotu i cicho w duchu powtarzał modlitwy do najwyższych magów, by ci zesłali mu choć trochę inteligencji Remusa lub umiejętności Jamesa, czy Syriusza.

Siedzieli właśnie już w ławkach i czekali aż reszta uczniów będzie miała przydzielone miejsca. James i Syriusz machali do siebie siedząc cztery stoliki od siebie. Za Syriuszem siedziała Dorcas z czego była niezmiernie zadowolona, natomiast Remus miał miejsce dwa stoliki za nią, który czuł się coraz gorzej wiedząc, że już za dwa dni pełnia. Peter siedział trochę dalej trzesąc się ze stresu. W końcu po dłuższym czasie zaczęli pisać. Syriusz i James uśmiechnęli się na jedno z pytań. Peter drżał aż słychać było ciche postukiwanie nóg jego ławki. Remus skupiony pisał wszystko co wiedział. Czas płynął, a chłopcy pewni siebie dalej pracowali wiedząc, że idzie przynajmniej trójce z nich całkiem nieźle.

- Jeszcze pięć minut! - oznajmił profesor Flitwick przechodząc tuż obok Jamesa.

Ten wyprostował się i jeszcze raz sprawdził co napisał. Ziewnął i zmierzwił sobie włosy. Zetknął na profesora, a później odwrócił się do Syriusza uśmiechając. Chłopak odwzajemnił uśmiech i uniósł kciuk do góry. Siedział niedbale rozparty, kiwając się na tylnych nogach krzesła. Czuł na sobie wzrok Dorcas, ale nie przejmował się tym, kusiło go by odwrócić się i spojrzeć na Remusa, ale wtedy Meadowes mogłaby sobie pomyśleć, że odwrócił się specjalnie do niej. Remus w tym smaym czasie czytał co napisał drapiąc się po brodzie piórem i marszcząc lekko czoło w skupieniu. Jego zmęczenie dawało o sobie znać, a egzaminatorzy widząc go stwierdzali, że wygląda jakby nie spał tydzień. Mizerny, blady, dodatkowo ciągle ziewający. Peter natomiast słysząc głos profesora jeszcze bardziej zadrżał i przerażony, gryząc paznokcie wpatrywał się w pergamin. Czasem patrzył na pergamin Hamisha, który siedział obok niego z nadzieją, że coś podpatrzy. James bazgrał sobie na pergaminie inicjały Lily, a także narysował z nudów znicza.

- Proszę odłożyć pióra! - krzyknął Flitwick - Ty też, Stebbins! Proszę pozostać na miejscach, zaraz zbiorę wasze pergaminy! Accio!

Cała sala zaśmiała się, gdy pergaminy poleciały w stronę profesora i zwaliły go z nóg. Kilku uczniów szybko pomogło nauczycielowi.

- Dziękuję... dziękuję... - wysapał Flitwick. - No, jesteście wszyscy wolni!

James wskazując swoje rysunki wstał szybko, wrzucił pióro i pergamin do torby, wziął ją i zaczekał na Syriusza. Peter szybko do nich podbiegł, a Remus wręcz ledwie się zawlekł, ale uśmiechał się widząc miny Blacka i Pottera, tylko czekając aż któryś z nich zacznie temat.

- Podobało Ci się pytanie dziesiąte, Luniaczku? - odezwał się Syriusz uśmiechając się.
- Bardzo. - odpowiedział żywo, lekko się uśmiechając. - "Podaj pięć oznak, po których można rozpoznać wilkołaka". Wspaniałe pytanie.
- I co, myślisz, że wymieniłeś wszystkie? - zapytał James starając się robić poważną minę.
- Chyba tak. - odrzekł z powagą Lupin, kiedy wychodzili z zamku. - "Pierwsza: siedzi na moim krześle. Druga: nosi moje ubrania. Trzecia: nazywa się Remus Lupin..."

Syriusz, James i Remus zaczęli się śmiać i tylko Peter do nich nie dołączył.

- Podałem kształt pyska, wygląd źrenic, włochaty ogon. - powiedział lekko przerażony. - Nic więcej nie mogłem wymyślić...
- No nie, Glizdogonie, ale z ciebie tępak! - stwierdził James podnosząc głos. - Przecież co miesiąc włóczysz się z wilkołakiem...
- Nie wrzeszcz tak. - przerwał mu Lupin zdenerwoany rozglądając się czy ktoś mógł ich usłyszeć.
- Nawet łatwy był ten egzamin. - zmienił temat James, gdy szli błoniami w stronę ich ulubionego miejsca.
- No, ten cały egzamin to bułka z masłem. - odpowiedział mu Syriusz. - Zdziwiłbym się gdybym nie dostał W.
- Ja też. - odpowiedział mu okularnik, wyciągając znicza, którego jeszcze wczoraj zabrał mu Filch, ale gdy nie patrzył to go sobie zabrał z powrotem.
- Skąd go masz? - zapytał Syriusz wiedząc, że Filcha mu go zabrał.
- Zwędziłem. - odpowiedział mu okularnik bawiąc się zniczem.

Zatrzymali się przy drzewie obok jeziora. James, Syriusz i Peter rzucili się na trawę, a Remus oparł o drzewo i wyciągnął książkę biorąc się za czytanie. Przy brzegu Lily, Marlene, Dorcas i Mary zajęły buty i skarpety, po czym zaczęły moczyć sopie stopy w wodzie. Syriusz znudzony patrzył na ludzi przechodzących obok nich, a czasem może trochę zbyt długo przypatrywał się szatynowi i szybko odwracał wzrok mocno rumieniąc, gdy ten podnosił wzrok znad książki. James w tym czasie przyglądał się Lily i bawił zniczem. Pozwalając mu fruwać mad sobą i łapiąc wymyślnymi technikami, którymi Peter siedzący obok się zachwycał i od czasu do czasu popiskiwał albo jęczał gdy Potterowi udawały się kolejne chwyty.

- Może byś już przestał, co? - odezwał się zirytowany Syriusz do okularnika, słysząc kolejny pisk ze strony Petera. - Bo Glizdogon posika się z wrażenia.

Peter zarumienił się i prychnął cicho, a James się zaśmiał.

- Skoro ci to przeszkadza. - stwierdził chowając znicz do kieszeni.
- Nudzę się. - rzekł Syriusz i zetknął na Remusa. - Chciałbym, żeby już była pełnia księżyca.
- Może ty byś chciał. - mruknął Lupin zza książki. - Ale przed mamy jeszcze praktyczne z Obrony i jutro Transmutację, jak się nudzisz, możesz mnie przepytać... Masz - podał mu książkę, na co Syriusz prychnął.
- Nie muszę zaglądać do tych głupot. Znam to wszystko na pamięć.

Remus spojrzał na niego z politowaniem, a później wrócił do książki.

- To Cię trochę ożywi, Łapo. - szepnął James. - Zobacz kto tam siedzi...

Syriusz odwrócił się w wskazanym kierunku i zauważył Severusa. Remus też tam zerknął i przełknął głośno ślinę, jednka udając obojętność wrócił do czytania.

- Wspaniale. Smarkerus.

Wręcz warknął Syriusz i widząc, że Snape wstaje on zrobił z Jamesem to samo. Lupin uporczywie patrzył się w książkę marszcząc brwi. Nawet nie czytał, tylko walczył z myślami i tym by nie patrzeć na to co teraz będzie miało miejsce. Peter natomiast ciekawy tym co teraz może się wydarzyć obserował całą trójkę.

- W porządku, Smarkerusie? - zapytał głośno James.

Snape już sięgał po różdżkę, wiedząc, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Opuścił torbę na ziemię i już chciał szybko rzucić jakimś zaklęciem wyciągając zza pazuchy różdzkę, jednak noe zdążył.

- Expelliarmus! - krzyknął James, a gdy różdżką Snape'a wyleciała w powietrze i upadła za nim w trawę, usłyszał śmiech Syriusza.
- Impedimento! - krzyknął, celując różdżką w Severusa, który zwalił się na ziemię w połowie skoku po własną różdżkę.

Uczniowie będący blisko zaczęli się interesować. Niektórzy podchodzili bliżej. Rozbawienie mieszało się ze strachem. Snape nie okazywał strachu. Leżał na ziemi słysząc i patrząc jak James i Syriusz zbliżają się do niego. Black i Potter mieli z nim rachunki do wyrównania. Szczególnie Syriusz. To przez Snape'a jego związek z Remusem się rozpadł. James zerknął na Lily, która patrzyła przerażona. Peter wyminął Lupina, by widzieć lepien rozgrywającą się akcję, a Remus nerwowo oddychał bojąc się tego co teraz może się stać.

- Jak ci poszedł egzamin, Smarku? - zapytał James.
- Obserwowałem go, rył nosem po pergaminie. - zadrwił Syriusz. - Na pewno tak go poplamił, że nie będą mogli odczytać ani słowa.

Po tych słowach gdzieniegdzie rozgległy się śmiechy osób, które nie traktowały Severusa zbyt poważnie, albo śmiały się z każdego żartu Syriusza, który zdecydowanie był bardziej popularny niż taki Snape. Peter zachichotał, a Remus tylko kręcił głową dalej tępo gapiąc się w książkę. Snape próbował wstać, ale zaklęcie wciąż działało i mu to uniemożliwiało.

- Jeszcze zobaczymy... - warknął, patrząc na Jamesa z nienawiścią. - Tylko... poczekajcie...
- Na co? - zapytał chłodno Syriusz, a Remusa przeszły ciarki słysząc jego ton. - Co zamierzasz zrobić, Smarku, wydmuchać sobie nos?

Snape zaczął przeklinać i rzucać zaklęcia, ale jego różdżka była daleko, więc żadne nie zadziałało.

- Przepłucz sobie usta. - wycedził James. - Chłoszczyść!

Z ust Snape'a zaczęły się wydobywać różowe bańki mydlane, piana pokryła mu wargi, wyraźnie się dusił.

- Zostawcie go!

Wszyscy odwrócili się do dziewczyny, która krzyknęła. Lily ociekająca wściekłościa patrzyła wrogo na Syriusza i Jamesa, który nerwowo przeczesał sobie włosy.

- Co jest Evans? - zapytał James głosem głebszym, uprzejmym.
- Zostawcie go. - powtórzyła Lily, patrząc na Jamesa z odrazą. - Co on wam zrobił?
- No wiesz... - zaczął James powoli udając, że się zastanawia. - To raczej kwestia tego, że istnieje... Jeśli wiesz co mam na myśli.

Większość widzów obserwujących tę scenę wybuchnęło śmiechem, w tym Syriusz i Peter, ale nie Remus. On nadal pochylony nad książką powstrzymywał się od nawrzeszczenia na wszystkich, czemu oni musieli to robić? Dodatkowo bał się, że Severus wyda go przed innymi i nie mógł patrzeć na ślizgona. Lily także się nie roześmiała jeszcze bardziej wkurzając się.

- Wydaje ci się, że jesteś bardzo zabawny, tak? - zapytała chłodno. - A jesteś tylko zarozumiałym, znęcającym się nad słabszymi szmarławcem, Potter. Zostaw go w spokoju.
- Zostawię, jak się ze mną umówisz, Evans. - odrzekł szybko James. - No... nie daj się prosić... Umów się ze mną, a już nigdy więcej nie podniosę różdżki na biednego Smarka.

Mówił lekko wyprowadzony z równiwagi obrazą ze strony Lily, Remus patrzył na nich zdezorientowany, a Syriusz irytował się coraz bardziej. Snape, na którego zaklęcie przestało działać, czołgał się do swej różdżki, wypluwając mydliny.

- Nie umówiłabym się z Tobą nawet wtedy, gdybym musiała wybierać między Tobą, a wielkim pająkiem. - odpowiedziała mu Lily.
- Nie masz szczęścia, Rogaczu. - mruknął Syriusz i z chęcią zemsty odwrócił się do Snape'a. - Oj!

Krzyknął z późno. Snape już celował różdżką prosto w Jamesa. Błysnęło i z policzka Jamesa trysnęła krew. Odwrócił się błyskawicznie, znowu błysnęło, i Snape wisiał już w powietrzu do góry nogami. Szata opadła mu na głowę, odsłaniając chude, blade nogi i poszarzałe gatki.

Wielu widzów zaczęło klaskać. Syriusz, James i Peter ryknęli śmiechem. Remus patrzył na nich przerażony nie wiedząc czy interweniować. Rozzłoszczona twarz Lily drgnęła lekko, jakby i ona powstrzymywała uśmiech.

- Puść go!
- Na rozkaz! - powiedział James o szarpnął lekko różdżką

Snape zwalił się bezwiednie na ziemię. Wyplątał się jakoś z szaty, wstał i podniósł różdżkę.

- Petrificus totalus! - krzyknął tym razem Syriusz.
- Zostawcie go w spokoju! - krzyknęła Lily celując różdżką w Jamesa, na co Black i Potter przyglądali się uważnie.
- Ech, Evans, nie zmuszaj mnie, żebym ci zrobił krzywdę. - powiedział James.
- To cofnij swoje zaklęcie!

James westchnął ciężko, a potem odwrócił się do Snape'a i wyszeptał przeciwzaklęcie.

- Bardzo proszę. - powiedział, gdy Snape znowu wstał. - Masz szczęście, że Evans tu była, Smarkerusie...
- Nie potrzebuję pomocy tej małej, brudnej szlamy!

Wszyscy zamarli w miejscu. Lily zamrugała szybko. James ścisnął pięści, podobnie Syriusz. Remus otworzył szeroko oczy i wyrwał jedną kartkę z podręcznika.

- Świetnie. - powiedziała chłodno. - W przyszłości nie będę sobie Tobą zawracać głowy. I na twoim miejscu wyprałabym gacie, Smarkerusie.
- Przeproś ją! - ryknął James, celując różdżką w ślizgona.
- Nie zmuszaj go, żeby mnie przepraszał! - krzyknęła Lily, łypiąc groźnie na Jamesa. - Jesteś taki sam jak on...
- Co? - krzyknął James. - Ja nigdy bym Cię nie nazwał... sama wiesz jak!
- Targasz sobie włosy, żeby wyglądać tak, jakbyś dopiero co zsiadł ze swojej miotły, popisujesz się tym głupim zniczem, chodzisz po korytarzach i miotasz zaklęcia na każdego, kto cię uraził, żeby pokazać, co potrafisz... Dziwię się, że twoja miotła może w ogóle wystartować z tobą i z twoim wielkim napuszonym łbem. Mdli mnie na twój widok.

Rudowłosa czuła jak do jej oczu napływają łzy. Odwróciła się na pięcie i odeszła. Remus patrzył na nią, chcąc iść za nią, ale wiedział, że musi zostać, bo James może zrobić teraz Severusowi krzywdę.

- Evans! - zawołał za nią James. - Hej Evans!

Dziewczyna nawet się nie obejrzała. Dobiegły do niej Marlene, Mary i Dorcas i ruszyły z nią w stronę zamku, a Remus pokręcił głową wiedząc jak dziewczyna musiała być teraz załamana.

- Co jej się stało? - zapytał James, bezskutecznie starając się sprawić wrażenie, że go to niewiele obchodzi.
- Czytając między wierszami, powiedziałbym, że chyba uważa Cię za osobę nieco próżną. - mruknął Syriusz.
- Świetnie. - rzekł James, nie kryjąc już wściekłości. - Znakomicie...

Znowu błysnęło i Snape ponownie zawisł w powietrzu fo góry nogami.

- Kto chce zobaczyć, jak ściągam majtki Smarkerusowi?

W tym momencie Remus postanowił reagować. Wstał szybko i podbiegł do nich stając między Syriuszem i Jamesem.

- Dość! - krzyknął ledwo trzymując się z nerwów na nogach, a może to przez te zawroty głowy, sam nie wiedział. - Już dość James.
- To dopiero początek. - syknął Potter.

Machnął różdżką i Severus uderzył o ziemię.

- Furnunculus! Densaugeo! Trochę się ubrudziłeś Smarku. - wysyczał. - Aquamenti!
- Wystarczy! - huknął Remus i wycelował różdżką w Jamesa. - Expelliarmus!

Różdżka szerokim łukiem wyleciała i poleciała wprost do jego ręki. Szybko użył przeciwzaklęć na Severusie. I ruszył pod drzewo po swoje rzeczy.

- Wszyscy powinni się dowiedzieć prawdy! - krzyknął Severus odzyskując równowagę.
- Jęzlep! - krzyknął Remus. - Wszyscy powinni się dowiedzieć, że jesteście dziecinni i żałośni. Lily miała rację. Potter jesteś taki sam jak Snape i taki sam jak Black. Wszyscy jesteście siebie warci!

Krzyknął i nie czekając na żadną odpowiedź ruszył do zamku. Przed nimi były jeszcze egzaminy praktyczne, a jutro Transmutacja zamieniona z Runami, które miały być jutro, ale z braku egzaminatora od tego przedmiotu musiały odbyć się wcześniej. Dodatkowo pojutrze będzie pełnia, a Remus przez to wszystko czuje się naprawdę źle. Syriusz i James stali nadal przy drzewie ze spuszczonymi głowami, uczniowie zaczęli się rozchodzić.

- Chłopaki musimy iść, bo zaraz egzamin. - jęknął cicho Peter.
- Zasłuhujesz na to co najgorsze Wycierus. Mam nadzieję, że Lily Ci tego nie wybaczy! A ja Ci tego nie daruje! - krzyknął do Severusa James i razem z Syriuszem i Peterem ruszył w stronę sali, w której ma się odbyć egzamin praktyczny z Obrony Przed Czarną Magią.

Remus zobaczył zapłakaną Lily pod salą od egzaminu, pocieszaną przez dziewczyny. Podszedł do niej, a ta zauważając go, przytuliła go mocno i zaczęła znowu głośno płakać. Na korytarzu pojawili się też Syriusz, James i Peter. Ten drugi odrazu podszedł do nich widząc płaczącą rudowłosą.

- Lily ja... - zaczął.
- Nie! - krzyknęła odsuwając się od Remusa i patrząc na Jamesa. - Wystarczająco już zrobiłeś i powiedziałeś.
- Lepiej idź do Syriusz, James. - odezwał się Remus.

Rudowłosa usiadła na ławce, a Remus kucnął przed nią spokojnie gładząc jej włosy uspokajająco. Odwrócił się widząc jak Syriusz mu się przygląda. Pokręcił głową załamany jego zachowaniem i wrócił do pocieszania dziewczyny, która z każdą chwilą coraz bardziej się uspokajała. Syriusz, James i Peter nie rozmawiali do samego rozpoczęcia egzaminu. W końcu pierswi uczniowie zostali wyczytani z listy i zaczął się egzamin. Syriusz i James wyszli w trochę lepszych humorach, gdyz zostali pochwaleni za talent i umiejętności, a także wspaniale wyczarowane patronusy. Remus także robił każde zadanie bez problemu lu uciesze egzaminator, a gdy ten zapytał, czy umie wyczarować patronusa, Remus pokiwał głową. Wiedział, że egzaminator go nie zna, ale nie mógł wyczarować jego kształtnej postaci, wiedząc, że inni uczniowie będący z nim w sali mogą go zauważyć. Syriusz i James nie mieli w tym oporu i śmiało wyczarowali swoje zwierzęce patronusy, które wesoło latały po całej sali ku zachwytowi nie tylko uczniów, ale też egzaminatorów. Po egzaminie udali się do Pokoju Wspólnego gdzie, Remus siedział z Lily rozmawiając o tym jak dziewczyna fatalnie się czuje, a James i Syriusz załamywali się jak to, znowu, zjebali. Peter z Richardem próbowali ich pocieszać, ale szło im opornie. W pewmym momencie do Remusa i Lily, podeszła Mary oznajmiając, że Snape siedzi pod drzwiami Pokoju i powiedział, że nie odejdzie dopóki rudowłosa mu nie wybaczy. Ta jednak odrazu wiedziała, że to już koniec ich przyjaźni i nigdy mu tego nie wubaczy. Zmęczona płaczem przeprosiła Remusa i razem z resztą dziewczyn poszła położyć się już spać. Remus spojrzał na Syriusza, który mu się smutno przypatrywał. Westchnął i podszedł do nich.

- Jesteście największymi idiotami na świecie i gorsi od dzieci... Nie przerywaj mi James - uniósł dłoń widząc, że Potter chce już coś powiedzieć. - Rozumiem, że duma i upartość was zaślepia, ale czasem warto schować je do kieszeni. Czeka Cię długa przeprawa Rogacz, jeśli w ogóle Lily będzie w stanie Ci wybaczyć.
- Wiem... - zaczął James. - Ja się zmienię. Dla niej. Nie będzie już cierpieć przeze mnie.
- Oby. Bo jak znowu doprowadzisz ją do płaczu to będziesz miał ze mną do czynienia.
- A ty? - wtrącił się nagle Syriusz.
- Co ja? - zapytał patrząc prosto w szare tęczówki.
- Jesteś w stanie wybaczyć nam nasze dziecinne zachowanie? - zapytał James.
- Ja już miałem z nim styczność i przyzwyczaiłem się, że nie liczycie się z innymi. - powiedział i ruszył w stronę schodów. - Idę spać, bo jutro kolejny egzamin. Wam radzę to samo.

W połowie drogi został zatrzymany przez dłoń trzymającą jego ramię. Odwrócił się akurat, gdy Syriusz podknął się o swoje sznurówki lecąc prosto na ziemię i gdyby nie szybka reakcja Remusa i jego ramiona, to Black już leżałby na podłodze. Remus zamarł w tej pozycji. Syriusz na wpół leżał w jego ramionach, mając dosłownie kilka centymetrów twarz od tej szatyna. Patrzyli sobie w oczy i żaden nie był w stanie nic powiedzieć. Remus przełknął ślinę patrząc na idealną twarz szarookiego. Dlaczego musiało teraz obudzić się w nim uczucie i zachęcać go do pocałowania tych jasnych miękkich ust? Przypomknął oczy i znowu je otworzył spoglądając w szare tęczówki. Syriusz w tym samym czasie umierał na zawał serca. Nie mógł oddychać. Tak bardzo chciał teraz móc pocałować szatyna. A jeszcze ten wzrok Remusa na nim, który raz zupełnie przypadkiem zjechał na usta, by znowu wrócić do oczu.

- Wyglądasz jakbyś... chciał mnie... pocałować. - wyszeptał cicho patrząc błagalnie na Remusa.
- Może chce. - te słowa same wypadły z ust Lupina, który dalej wpatrywał się w zarumienionego teraz Syriusza, sam czując wypieki na policzkach.
- Więc na co czekasz Luniek? - powiedział Syriusz już pewniej rozpływając się w ramionach jego Remusa.

W tym samym czasie w Remusie odezwał się ostatnio szwankujący rozsądek i nim do czegoś doszło, czego mógłby żałować, oprzytomniał wracając na ziemię. Odchrząknął i postawił Syriusza równo na nogi.

- Ekhem.

Szatyn usłyszał za sobą i zamarł, po czym szybko odsunął się od Syriusza i odwrócił. James i Richard stali z założonymi na piersi rękoma i patrzyli na nich z uniesionymi brwiami i uśmeiszkami, a Peter patrzył nic nie rozumiejąc. Remus jeszcze bardziej się zaczerwienił.

- Miałeś go tylko zapytać o której jutro egzamin. - odezwał się Potter do Blacka. - A nie rzucać mu w ramiona.
- Ja... - zaczął Remus strasznie się jąkając. - Przepraszam. Nie... Yyy... Właśnie... Ty... Wy... My... Ugh... Idę spać. Jutro pogadamy.

Nie czekając na ich rekacje ruszył biegiem po schodach i ciężko oddychając opadł na swoje łóżko czując jak bardzo mu gorąco. Syriusz w tym samym momencie dalej stał w miejscu głupio patrząc się na Jamesa i Richarda, którzy teraz szczerzyli się jak głupi do sera.

- No no no Black. - zaczął Carter.
- Tego to się nie spodziewaliśmy. - dodał Potter.
- Szczwana z ciebie bestia Black. Niezły pomysł z tymi sznurówkami. - zaśmiał się Carter.
- Kiedy ja nie.... Nie planowałem tego... - jęknął Syriusz, ale po tym oprzytomniał i uśmiechnął się szeroko. - Jednak nie żałuje. Chyba już nigdy nie zwiążę tych butów.
- To zamiast lizania się z Luniaczkiem, będziesz zbierać zęby z podłogi. - skomentował James. - Dobra chodźmy spać.

Pożegnali się z Carter i udali do pokoju, gdzie Remus w najlepsze po całym sowim łóżku porozwalane miał notatki i coś jeszcze czytał, lecz widać było, że oczy mu się całe kleją. Najzabawniejsza była jego pozycja. Siedział na swoich kolanach, na podłodze, i tylko łokciami opierając się o łóżko. W pewnym momencie, gdy James i Peter przebierali się, a Syriusz właśnie wrócił z papierosa, głowa Remusa opadła na kartki na co Potter i Pettigrew się zaśmiali, a Black zmartwiony podszedł i kucnął obok Remusa. Położył mu dłoń na ramieniu na co chłopak się wzdrygnął i otworzył zaspane oczy.

- Na dziś już starczy Rem. Jesteś zmęczony. Poza tym wszystko to umiesz.
- Jeszcze... - ziewnął. - Tylko jeden... - znowu ziewnął bardziej przeciągle. - Rozdział.

Wtedy jego głowa znowu położyła się, tym razem na ramieniu Syriusza. Black uśmiechnął się ciepło i mimowolnie pogłaskał Remusa po włosach, słysząc cichy pomruk szatyna.

- Rem. - zaczął cicho wiedząc, że nie mogą tkwić w takiej pozycji ciągle, choć sam nie miałby nic przeciwko.
- Mhm. Jeszcze... chwilkę. - powiedział sennie zielonooki.

Syriusz uśmiechnął się. Delikatnie ułożył głowę Remusa na łóżku i wstał. Zgarnął wszystkie książki i pergaminy z łóżka szatyna po czym znowu kucnął obok chłopaka. Ten oddychał spokojnie. Czyżby zasnął? Syriusz jeszcze raz przeczesał mu włosy dłonią, po czym podłożył mu rękę pod kolana a drugą pod szyję i podniósł do góry. Remus mruknął coś sennie pod nosem, ale Black nie zrozumiał o co chodzi. Położył zielonookiego na łóżku i przykrył kołdrą. Jedna dłoń wystawała zza materiału. Chwycił ją i złączył ich palce w lekkim uścisku, po czym przyciągnął bliżej siebie i pocałować jej wierzch. Odłożył ją delikatnie, nie chcąc obudzić Remusa, którego oddech był wyrównany, a mina spokojna. Jeszcze raz uśmiechnął i przeszedł na swoje łóżko. Dopiero teraz spojrzał na przyjaciół. Peter spał w najlepsze, natomiast James siedział na łóżku patrząc na niego tak jak w Pokoju Wspólnym. Syriusz posłał mu uśmiech i wzruszył ramionami. James szeroko się uśmiechnął kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Idź spać. - skomentował Syriusz cicho, by nie obudzić Lupina i Pettigrew.
- Nie wiem, czy to bezpieczne zostawiać Cię samego ze śpiącym Luniaczkiem. To podchodzi pod nekrofilię stary.
- Nie lubię macać trupów oblechu! - warknął Syriusz i zaśmiał się.
- Ale śpiących chłopców już tak? - okularnik uśmiechnął się chytrze.
- To co innego. Tylko jednego chłopca. - odpowiedział. - Zresztą martw się o swoje dupsko. Po dzisiaj będziesz miał tezy razy ciężej z wyrwaniem Evans.
- Jakoś dam radę. - James wzruszył ramionami i uśmiechnął się smutno. - A Smark zapłaci za to jak ją nazwał.
- Przez tego kretyna mamy same problemy. - dodał Syriusz.
- Niestety. Dobra stary chodźmy spać, bo jutro znowu te egzaminy.
- Mówisz o Transmutacji? Koleś mamy to w małym palcu. Będzie W. jak nic. - zaśmiał się Syriusz i położył. - Dobranoc Łosiu.
- Dobranoc Pchlarzu. - odpowiedział mu okularnik.

Następnego dnia Syriusz nie rozmawiał z Remusem, który był zawstydzony tym co miało miejsce w Pokoju Wspólnym, a później w sypialni, choć tego drugiego nie pamiętał, tylko to że leżał oaprty na ramieniu Blacka, a gdy w nocy się obudził, magicznie znajdował się w swoim łóżku. Huncwoci zjedli szybko śniadanie i udali się na egzaminy, które poszły im naprawdę sprawnie. Syriusz i James żartowali, że chyba byli najszybciej piszącymi egzamin w historii, jednka Remus powiedział im, że nawet sam Dumbledore napisał to szybciej od nich, co zamknęło im buzie. Peter już miał całe obgryzione paznokcie bojąc się, że coś pomylił i McGonagall nie pozwoli mu kontynuować nauki jej przedmiotu, Remus jednak go uspokoił tłumacząc mu, że na pewno nie poszło mu źle. Pewni tego, że zdają tóż po egzaminach praktycznych umówili się z Carterem na partyjkę eksplodującego durnia, nad którym spędzili resztę dnia. Zmęczeni padli na łóżka, by jak najszybciej oddać się w objęcia Morfeusza. W nocy jednak obudził ich Remus płaczący i trzęsący się, z wysoką gorączką. Syriusz wziął go na ręce i zaprowadził do pani Pomfrey.

- To pewnie presja egzaminów. - powiedziała pielęgniarka nie mogąc zdradzić prawdy, którą i tak Black doskonale znał. - Do poniedziałku postawie go na nogi i da radę napisać resztę egzaminów. A teraz idź już spać, jest późno.
- Dobrze proszę pani. Dobrej nocy.

Syriusz wrócił do pokoju i jak najciszej położył się do łóżka odrazu zasypiając. Na szczęście Remus nie miał nic przeciwko, by ci byli razem z nim podczas jutrzejszej przemiany, co niezmiernie cieszyło Blacka, który chciał pomóc Remusowi przynajmniej obecnością.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top