ROZDZIAŁ 62.
HUNCWOCI (I CARTER)
Przez cały tydzień Remus nie dawał im spokoju i gdy tylko mogli, siedzieli nad książkami, by jak najlepiej przygotować się do egzaminów. Do nauki dołączały dziewczyny, a czasem nawet Hamish. Dalej czuć było sztywną atmosferę między nim a Syriuszem, ale nie było tak tragicznie jak na początku. Lily jak zwykle unikała Jamesa, który od swoich urodzin ubzdurał sobie, że prezent od zielonookiej był oznaką czystej miłości rudowłosej i mimo kilku zapewnień od samej Evans, że to nieprawda, Potter nie zaprzestał częstszych prób zaimponowania dziewczynie i prób zaproszenia na randkę. Richard oficjalnie wyznał, że czuje coś do Marlene, jednak skutkowało to wielkim rozczarowaniem z jego strony, gdy dziewczyna nieodzwajemniła uczuć tłumacząc, że podoba jej się ktoś inny i zupełnie przypadkiem zerknęła wtedy na Remusa, choć nikt tego nie widział. Od tamtej pory Carter chodził przygaszony i nawet gdy minął równo tydzień, nie mógł przestać o tym myśleć, nie pomagało towarzystwo Huncwotów, nie pomagały imprezy i wspólne dowcipy. Syriusz i James pocieszali jak tylko mogli chłopaka, jednak ten tylko mówił, że wszystko gra i nie kontynuował tematu. Dopiero po tygodniu Marlene wzięła go na poważną rozmowę i spokojnie wyjaśniła dlaczego nie może z nim być, ale że nadal jest dla niej dobrym przyjacielem. Chłopak zaakceptował jej zdanie, jednak dalej chodził przygaszony. Remus nie wtrącał się do ich spraw i sam unikał jakichkolwiek poważnych rozmów. Dodatkowo zauważył, że jest obserwowany, a czasem nawet śledzony przez Severusa, co bardzo mu się nie spodobało. Bał się jednak z chłopakiem skonfrontować i po prostu unikał go jak ognia. Przyznał się nawet do tego reszcie Huncwotów, ale ci tylko zaczęli częściej dokuczać Snape'owi, samego Syriusza coraz bardziej bawiła dociekliwość ślizgona i nie mógł powstrzymać swojego rozbawienia. Raz nawet pokłócił się o to z Remusem. Było to dwa dni po jego pogodzeniu z młodszym bratem. Remus nakrzyczał na bruneta za to, że nie bierze na poważnie jego przypadłości i ciekawość innych nie jest powodem do śmiechu i żartowania. James początkowo podobnie jak Syriusz był rozbawiony, jednak z czasem zaczął rozumieć podobnie jak Remus i opanował się, szczególnie gdy usłyszał jak Remus i Syriusz się przez to kłócą. Tak więc przez cały tamten dzień Lupin nie odzywał się do Blacka i spędził dzień z Lily unikając szarookiegi nie tylko na zajęciach, ale także na przerwach. Przełom nastąpił dopiero na zajęciach z Astronomii. Syriusz spytany jaki jest jego ulubiony gwiazdozbiór odpowiedział, że Wilka i po tym Remus podszedł do niego zagadać o tym dlaczego konkretnie ten. Wystarczyło jedno zdanie Syriusza: "A jak myślisz?", by Remus wybaczył szarookiemu. Syriusz przeprosił go i do końca zajęć rozmawiali o znanych gwiazdozbiorach, a gdy nikt nie patrzył brunet potajemnie skradał pocałunki Remusowi. Skończyło się to na tym, że późną nocą powtórzyli pewną sytuację z łazienki zaraz po tym jak James i Peter zasnęli. Tym razem jednak dopilnowali zabrania wszystkich rzeczy, gdy wychodzili z łazienki, by nic, a raczej nikt nie mógł ich z rana zawstydzić. Później zasnęli na łóżku Remusa w swoich objęciach. Od tamtego dnia minął tydzień i nie wracali już do tematu kłótni, ani podejrzliwości Severusa. Remus rozmawiał o tym tylko z Lily na nocnych obchodach dopytując czego dowiedziała się od Snape'a, a Syriusz by nie prowokować swoim rozbawieniem Remusa, skupił się na spotkaniach i rozmowach z bratem. Ich głównym tematem była ich rodzina, a nieprzyjemnych tematów takich jak czarna magia czy Voldemort, najzwyczajniej unikali. Okazało się też, że Regulus dobrze dogaduje się z Remusem, co Syriusza bardzo cieszyło.
SYRIUSZ I REMUS
Od samego rana Remusowi dokuczał ból mięśni i ogólne zmęczenie. Wszystko związane z pełnią, która miała być za trzy dni. Zazwyczaj bóle zaczynały się blisko tygodnia przed, więc zwyczajnie Remus spodziewał się tego, lecz nie zmieniało to faktu, że do tego bólu trudno się przyzwyczaić. Budzik Petera zadzwoni dopiero za godzinę, więc Remus najciszej jak mógł, wstał z łóżka, wziął ubranie i udał się do łazienki. Szybki prysznic i umycie zębów, po czym wrócił do pokoju. Wziął książkę i postanowił iść do Pokoju Wspólnego. W pokoju usiadł na kanapie najbliżej kominka i zaklęciem rozpalił w nim ogień. Jak zwykle wziął swój ulubiony podręcznik: "Ciemne moce: Poradnik samoobrony". Rozejrzał się czy jest w pokoju sam i po stwierdzeniu, że tak otworzył na temacie przez wiebie znienawidzonym. Przed nim małym, ale wyraźnym drukiem widniał tytuł rozdziału: "Wilkołaki". Nawet nie zauważył kiedy zaczął czytać tekst cicho na głos.
- W wilkołaka można się zmienić wyłącznie na skutek ugryzienia przez jednego z nich podczas... - urwał zdając sobie sprawę, że czyta na głos.
- Podczas pełni księżyca. Oznacza to, że nie jest możliwe odziedziczenie takiej przypadłości. - dodał Syriusz.
Remus gwałtownie odwrócił głowę, aż zabolała go szyja. Syriusz stał oparty o ścianę z rękami schowanymi w kieszeniach i małym uśmieszkiem.
- Czemu o tym czytasz? - zapytał Syriusz podchodząc powoli do Remusa.
- To jest część materiału, chcąc nie chcąc muszę przez to przebrnąć. - wyjaśnił unikając spojrzenia Blacka.
- Oboje wiemy, że to nie prawda. Znasz tę książkę na pamięć i spokojnie mógłbyś ominąć ten temat.
Syriusz usiadł obok szatyna i spojrzał na rycinę w książce przedstawiającą podobiznę wilkołaka.
- Wygląda... - zaczął, ale urwał szybko.
- Jak ja? - Remus zapytał, a raczej stwierdził.
- Czemu męczysz ten temat? - Syriusz zmienił temat.
- Ponieważ daje mi to ukojenie. Wiem wszystko o tej przypadłości, a i tak dalej nie mogę nic z tym zrobić. - wyjaśnił kartkując podręcznik i zatrzymując się na zagadnieniu o zaklęciu "Mucus ad Nauseam".
Syriusz przybliżył się do Remusa, który oparł się o jego tors tak, że Black doskonale widział co czyta, brunet spojrzał na tytuł rozdziału i uśmiechnął się.
- Pamiętasz jak z Rogaczem i Glizdkiem użyliśmy go, by nie pisać na koniec drugiego roku egzaminów? - brunet zaśmiał się.
- Pamiętam jak pani Pomfrey podawała wam eliksir pieprzowy. - zaśmiał się Remus. - Może by wam się udało, gdyby nie fakt, że użyliście tego zaklęcia dzień wcześniej i pani Pomfrey miała czas was wyleczyć.
- Ten eliksir był okropny, para z uszu mi i Rogaczowi leciała przez prawie dwie godziny. - skomentował Syriusz wzdrygając się na samą myśl.
- Peter wymiotował i w końcu przyznał się, że użyliście tego zaklęcia. McGonagall chciała was udusić.
- Za karę musieliśmy cały wieczór polerować zbroje w zbrojowni. To był nasz pierwszy szlaban w tamtym miejscu. - Syriusz uśmiechnął się szeroko. - Z Rogacz założyliśmy hełmy i zorganizowaliśmy sobie walkę na miecze.
- Ja w tym czasie byłem we Wrzeszczącej Chacie. - wyjaśnił przypominając sobie, że w tym dniu była pełnia. - Pamiętam jak opowiadaliście później o tym, że jedna zbroja wam upadła i nie umieliście jej poskładać.
- Właściwie nie upadła... - zaczął Syriusz. - Po prostu Glizdek namówiony przez nas miał usiąść na ramionach jednego z rycerzy, ale okazało się, że nie jest to dobry pomysł.
Zaśmiali się. Tyle mieli już razem przygód, a dodatkowo każda była na swój sposób wyjątkowa. Syriusz pocałował głowę Remusa i oparł się wygodnie o zagłówek kanapy. Poczuł, że Remus się spina i gładzi dłonią skroń swojej głowy.
- Jak się czujesz? - zapytał Syriusz wiedząc, że to pewnie przez ból głowy.
- Jest dobrze. Trochę boli mnie głowa, ale do zniesienia. - dodał Remus.
- Chodź tu. - Syriusz objął dłonią jego klatkę piersiową, a drugą dłoń położył na policzku szatyna. - Rozluźnij się trochę.
- Mhm. - mruknął Remus czując jak Syriusz gładzi kciukiem po jego skórze.
- Lepiej? - zapytał Syriusz całując policzek szatyna i wracając do poprzedniej czynności.
- Mhm. - Remus pokiwał lekko głową. - Nie przestawaj.
Syriusz zaśmiał się cicho na tę uwagę, ale nie miał zamiaru przedstawać. Lubił dotykać skóry Lupina, była delikatna i ciepła, czasem czuć było pod palcami inną fakturę, gdy przejeżdżało się przez blizny.
- Czego nie przestawaj? - odezwał się głos za nimi.
Syriusz spojrzał w góra i spotkał się z twarzami Jamesa i Petera. Uśmiechnął się szeroko.
- A co się interesujesz Rogacz? - zapytał nie przestając się uśmiechać.
- No wiesz, raczej inni nie robią takich rzeczy w Pokoju Wspólnym. - zaśmiał się James czochrając włosy szarookiego.
Peter, którego James obejmował ramieniem zaśmiał się razem z Potterem, a Syriusz szeroko uśmiechnął także cicho chichocząc. Remus uburzony spojrzał w górę.
- Nic nie robimy, jak w ogóle mogłeś o tym pomyśleć!? - oburzony zapytał podnosząc trochę głos.
Tym razem i Syriusz nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Wybuch Remusa jeszcze bardziej uświadamiał tylko Jamesa w kwestiach, że mogli coś tutaj robić, ale nie chciał mówić tego szatynowi. Remus prychnął tylko na ich zachowanie i wrócił do czytania. James i Peter usiedli obok nich na kanapie.
- Robimy dzisiaj ten kawał ślizgonom? - zapytał Peter.
- Jaki? - wtrącił Syriusz.
- Już zapomniałeś? - zaśmiał się Potter. - Rozmawialiśmy o nim dwa dni temu. Wsypanie im proszku na bekanie do soku dyniowego, a puchonom możemy wrzucić charczące glizdy.
- No raczej, że pamiętam! - zaśmiał się Black. - Na co jeszce czekamy?
- Na wasze rozumy. - odpowiedział mu Remus. - I niby jak chcecie to zrobić?
Zapytał szatyn, a James uśmiechnął się szeroko i wyjął z kieszeni Pelerynę Niewidkę.
- Oczywiście. Czemu w ogóle pytałem? - mruknął Remus pod nosem wywracając oczami. - Odrazu mówię, że nie wezmę w tym udziału.
- I tak weźmiesz. - zaśmiał się James.
- Zawsze bierzesz. - dodał Peter.
James i Peter wstali ze swoich miejsc. Syriusz pochylił się i wykrzywił trochę głowę, by mieć dostęp do ust szatyna. Pocałował go szybko i wstał ciągnąc za dłoń Remusa, by ten zrobił to samo. Szatyn westchnął, ale w końcu wstał i trzymając za rękę Syriusza udał się z resztą Huncwotów na śniadanie. Po drodzę ustalili jak dokładnie to zrobią. W końcu stanęło na tym, że Peter i James mieli schować się pod pelerynę i wykonać zadanie, a Syriusz i Remus mieli udawać, że niczego podejrzanego nie robią. Było to banalnie proste. Wystarczyło, że usiedli na miejscach, a Syriusz skupił się na tym by pocałować Remusa, później złączyć pod stołem ich dłonie i na spokojnie zacząć jeść śniadanie. W tym samym momencie James i Peter weszli do prawie już pełnej Wilekiej Sali jak gdyby nigdy nic. Musieli wykonać zadanie i wymknąć się z sali, po czym wejść jak gdyby nigdy nic przez główne wejście. Plan był idealny, w końcu stworzony przez Remusa, który oczywiście miał nie brać udziału w tym przedsięwzięciu. James, Peter i Syriusz wymienili się szaleńczymi uśmiechami, a Remus wywrócił oczami i wrócił do jedzenia. Nie trzeba było czekać długo, by od stołu puchonów usłyszeć krzyki większości dziewczyn i niektórych chłopaków, którym wykipiły glizdy z napojów. Uczniowie początkowo zaskoczeni, zaraz po zrozumieniu dowcipu wybuchli niepochamowanym śmiechem, a nauczyciele już zaczeli podchodzić do puchonów i sprawdzać co się stało. McGonagall ucieszyła salę, a chwilę później dało się słysząc drugą część dowcipu, gdy nagle to Mulciber beknął na cały głos zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych. Było to tak głośne o wyraźne, że nie było chyba osoby, która by tego nie usłyszała. Później było tylko lepiej, a może gorzej? Zależy jak na to spojrzeć. Rozniosła się po Wielkiej Sali cała symfonia bekających ślizgonów, a James i Syriusz wręcz dusili się ze śmiechu, podobnie jak większość zgromadzonych. Regulus spojrzał na swojego brata, który tylko wzruszył ramionami. Tylko młodszy Black nie miał napoju z proszkiem, ale by nie wykopać brata udał jedno beknięcie, by nie wyglądało podejrzanie, że tylko on nie beka. Po tym nauczyciele sprawujący opiekę nad domami puchonów i ślizgonów zagrozili poważnymi konsekwencjami, gdy dowiedzą się komu zachciało sie tak żartować. Po tym wszyscy uczniowie rozeszli się na zajęcia. Syriusz na korytarzu został zaczepiony przez brata i ostro opieprzony za to co odwalił na śniadaniu, ale jego młodszy brat nie mógł także ukryć rozbawienia. Później na zajęciach Huncwoci rozmawiali o skutkach ich żartu i nie mogli powstrzymać się od śmiechu komentując miny ślizgnów lub obrzydzenie puchonek. Tylko Remus cierpiał katusze, słysząc te wszystkie śmiechu, jego ból głowy się pogłębił, a dodatkowo odczuwał duże zmęczenie, tak że na niektórych lekcjach zwyczajnie przysypiał i przyjaciele musieli go od czasu do czasu szturchać, by nauczyciele i inni uczniowie się nie ogarnęli, że coś jest nie tak. Gdy skończyli zajęcia chwilę przed kolacją, udali się do Pokoju Wspólnego, gdzie razem z dziewczynami powtarzali i wymieniali się notatkami na SUMy. Richard cały dzień mimo chęci nie mógł z nimi przebywać, gdyż przez ostatni tydzień przez sprawę z Marlene podpadł nauczycielom i jego wyniki się pogorszyły, przez co musiał wziąć się za naukę i zacząć poprawiać. Kilka minut przed rozpoczęciem kolacji Huncwoci ruszyli do Wielkiej Sali. Nie spodziewali się tego, że tuż przed wejściem, w jednym z pustych korytarzy zostaną zatrzymani przez Severusa Snape'a.
- Takie to było zabawne? - burknął Snape na powitanie nawiązując do zdarzenia ze śniadania.
- Wasz brak kultury? Owszem było dość śmiesznie. - skomentował James.
- Szukasz guza Smarkerus? - dodał Syriusz.
- Grozicie mi? A może chcecie by nauczyciele dowiedzieli się o waszych nocnych ucieczkach z zamku? - zapytał.
- Wycierus nas straszy kablowaniem? - zaśmiał się James. - Poza tym jakie ucieczki?
- Kilka razy już widziałem jak nocą wychodzicie z zamku. - wyjaśnił. - Myślę, że dyrektor nie będzie zadowolony.
- Ty myślisz? - zaśmiał się James. - Dobry żart.
- Nie wiem tylko czemu po co wychodzicie i czemu z wami nie ma Lupina. - kontynuował Snape.
- Nie interesuj się czymś, co Cię nie dotyczy Śmiercierus. - warknął Syriusz.
- Bo co? Bo mi coś zrobisz? - zaśmiał się Severus. - Nadal boli Cię zaklęcie Evana?
- Ty... - zaczął Syriusz robiąc krok w stronę ślizgona, ale został zatrzymany przez Remusa.
- On chce Cię tylko sprowokować. Odpuść. - wyjaśnił szatyn.
- Właśnie Black. Słuchaj swojego chłopaczka z tajemnicami. - skomentował Severus ruszając korytarzem, rzucił jeszcze na odchodne. - Nie wiem co ukrywacie, ale się dowiem, a wtedy dowiedzą się wszyscy.
- Wsadź sobie te tanie groźby w dupę. - skomentował James.
Nie wiadomo czy chłopak usłyszał komentarz okularnika, jeśli tak, to nie dał tego po sobie poznać. Lekko zirytowani, a w przypadku Remusa mocno zestresowany, udali się do Wielkiej Sali na kolację. Syriusz widząc zmartwienie na twarzy Remusa, chciał jakoś mu poprawić humor, ale nie miał na to pomysłu. Miał za to według niego świetny plan na żart dla Severusa. Taki jest ciekawy? No to niech zobaczy do czego taka ciekawość prowadzi. Z tą myślą uśmiechnięty kontynuował jedzenie i rozmowy z przyjaciółmi, którym na razie nie planował zdradzać swojego idealnego planu. "Smarkerus Wycierus będzie miał za swoje" pomyślał jeszcze szczerzej się uśmiechając i zerkając w stronę Remusa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top