ROZDZIAŁ 57.

HUNCWOCI

Przez cały tydzień dni były męczące dla Jamesa, Petera i Syriusza. McGonagall dała im szlaban, przez który codziennie mieli coś robić u innego nauczyciela, zakaz wyjść do Hogsmeade do końca miesiąca, zakaz czarowania poza lekcjami i sporo odjętych punktów. Oprócz tego listownie dyrektor powiadomił ich rodziców o tym co zrobili. Tak też zaliczyli już babranie się w ziemi u profesor Sprout, czyszczenie zagród u Hagrida (po tym jak wrócili do pokoju Remus wręcz rozkazał im wziąć prysznic unikając ich jak ognia, zapachu niosącego się od nich było trudno pozbyć się przez całą noc), pomaganie w segregowaniu eliksirów u Slughorna, polerowanie wszystkich rzeczy w Izbie Pamięci i pomaganie w bibliotece. W tym ostatnim pomagał im Remus. Przez zakaz wyjść Lupin początkowo był zły na szarookiego za to, że nie będą mogli udać się w końcu na randkę, ale udało się brunetowi przekonać szatyna, by ten przestał się złościć obietnicą kupienia zapasu czekolady i zastosowaniu kilku przyjemniejszych sztuczek. Peter wywiązywał się ze szlabanu najlepiej zważywszy na strach przed kolejnym wyjcem, podobnym do tego którego dostał od matki w odpowiedzi na list od dyrektora. Potter dostał zwykły list mówiący o tym, że można było się spodziewać pewnych żartów, ale nie takiego łamania szkolnych zasad i że rodzice się na nim zawiedli, a także że w wakacje czeka go poważna rozmowa. Syriusz nie przejął się tym, że dyrektor wysłał do rodziców list i tak pewnie będzie miał piekło na ziemi, więc jeden argument w tą czy tamtą nie zrobi mu różnicy. Remus zauważył też, że Syriusz i Regulus od czasu do czasu spoglądali na siebie, ale żaden nie odważył się podejść i porozmawiać i mimo kilku rozmów na ten temat z szatynem, brunet dalej stał przy tym, że relacja braci się rozpadła i nic tego nie zmieni. Za to Remus zaczął rozumieć postępowanie Regulusa, chłopak po prostu musiał i chciał podporządkować się rodzicom, jednak fascynacja Voldemortem dalej była dla Lupina niewyjaśniona i niezrozumiała. W końcu odpuścił temat i skupił się na nauce. Dlatego z chłopakami widział się tylko na zajęciach, przerwach na posiłek i wieczorem w pokoju przed snem, resztę czasu spędzał na wykonywaniu zadań prefekta lub siedząc w bibliotece z Lily i czasem z Hamishem, który starał się jak mógł być tylko przyjacielem szatyna, wychodziło mu to opornie i zdarzały się aluzje albo gesty, których Remus będąc z Syriuszem nie mógł akceptować, ale poza tym był wdzięczny Fraterowi, że ten się stara. Remus mogąc iść jako jedyny z Huncwotów do Hogsmeade wybrał się tam w weekend razem z dziewczynami i pomagał wybrać Lily prezent dla Jamesa, a raczej to Lily pomagała mu. W końcu stanęło na tym, że kupił mu książkę "Quidditch przez wieki". Jak wrócili do szkoły, Syriusz i James nie udawali swojego obrażenia, że poszedł do wioski bez nich, ale szybko im złość przeszła. Peter szczególnie się tym nie przejął zakuwając ciężko do SUMów. Swoją drogą cała czwórka wzięła się porządnie za naukę. James i Syriusz starali się dzielić czas na naukę, szlabany i treningi i mimo zmęczenia dobrze im to wychodziło, Remus nie mówił tego głośno, ale był z nich dumny. A treningi były dla nich znowu czymś miłym i przyjaznym gdyż do bycia kapitanem wróciła Ashley co niezmiernie ucieszyło Blacka. Remusa dręczyła jeszcze sprawa Rosiera, która została niewyjaśniona, a chłopak jak uciekł tak do tej pory nikt nie był w stanie go znaleźć. Każdy uważał, że powinni odrazu bez przesłuchania go zamknąć w Azkabanie skąd nikt nigdy nie uciekł i byłby spokój. Syriusz przestał się tym przejmować, a z innymi ślizgonami biorącymi udział w tamtym pojedynku toczył cichą wojnę, tak by nauczyciele się nie dowiedzieli. Od nieznacznych przepychanek, przez żarty, po przezwiska i mrożące krew w żyłach spojrzenia. Jeden raz Mulciber wpadł w złość, gdy Syriusz sprowokował go mówiąc, że tacy śmiecie jak Rosier już dawno powinni siedzieć w Azkabanie, a skończyło sie to rozwaleniem kilku ławek w jednej z sal i dodaniem jednego dnia do szlabanu dla dwójki uczniów, nie wspominając o odjętych punktach.

W końcu nadszedł 27 marca, tak bardzo wyczekiwany dzień przez Jamesa. Chłopak jak chyba nikt uwielbiał świętować swoje urodziny. Już przed śniadaniem został otoczony przez uczniów chcących uczcić ten dzień razem z nim. Los chciał, że dzień ten przypadał na sobotę i mogli na spokojnie zorganizować imprezę nie bojąc się o kaca na lekcjach następnego dnia. Carter i Black nieodstępowali go prawie na krok. Do samego wieczora James razem z Syriuszem i Peterem robili co chcieli, a Remus przesiedział większość tego czasu w bibliotece męcząc się nad notatkami.

REMUS

Gdy James, Syriusz, Peter i Richard przygotowywali Pokój Wspólny na imprezę, on razem z Hamishem, Lily i Marlene czytał książki z OPCM i męczył się na zapisywaniu najważniejszych infomarcji.

- To nie możliwe zmienić patronusa. - odezwał się Hamish.
- Owszem możliwe. - wtrącił spokojnie Remus. - Zdarza się, że forma patronusa ulega zmianie w czasie życia czarodzieja. Dzieje się tak pod wpływem silnych emocji lub głębokich zmian w charakterze.
- Nigdy nie udało mi się go wyczarować. - odpowiedział Hamish. - zawsze powstawała tylko mgiełka.
- To trudne zaklęcie. - dodała Lily. - Większość czarownic i czarodziejów w ogóle nie potrafi go wyczarować, dlatego umiejętność ta uważana jest za oznakę potężnej magicznej mocy.
- Ty Lily umiesz go wyczarować. - zaśmiała się Marlene. - Zresztą Potter także.
- Czy ty... Nie... Proszę nie nawiązuj do tej porażki z naszymi patronusami. - jęknęła Lily kładąc głowę na ławce.
- Mam nadzieję, że mi też się kiedyś uda go wyczarować. - odezwała się Marlene. - Swoją drogą czemu twój patronus nie ma kształtu Remus?
- Najwyraźniej nie mam wystarczającej mocy. - skłamał przed dziewczyną.
- Podobno Severus Snape jako jeden z niewielu z ślizgonów z naszego roku wyczarował patronusa, ale też bezkształtnego. - odezwał się Hamish.
- Sev? - zapytała zaskoczona Lily.
- Mhm. - potknął chłopak. - Dobra wracamy? Chce się zaszyć w pokoju i przetrwać tę durną imprezę Pottera.
- Nie idzesz na nią? - zapytał Remus zaskoczony.
- Nie. Unikam Blacka i Pottera, odkąd Ashley wróciła nie przestają sobie stroić żartów. Myślę, że oni nigdy nie dorosną. - wyjaśnił.
- Myślę podobnie. - zaśmiała się Lily. - Dobra chodźmy. Chce zobaczyć reakcję Pottera na to jak dam mu prezent.
- Ja chce zobaczyć Syriusza. - powiedział cicho Remus. - Ostatnio się mijamy.
- Zawsze możesz zmienić chłopaka. - mruknął Hamish i ruszył do wyjścia z chytrym uśmiechem.

Remus wywrócił oczami na ten komentarz i poczekał aż dziewczyny się spakują po czym razem wyszli z biblioteki, wcześniej żegnając się z panią Pince. Ruszyli odrazu do Wieży Gryffindoru po drodzę mijając uczniów zmierzających w tamtym kierunku.

- Chcesz się jutro wybrać ze mną do Hogsmeade? Jako przyjaciele. - odezwał się po drodze Hamish do Remusa.
- Ja... Nie obraź się, ale chyba wolę zostać w szkole i pouczyć się w bibliotece.
- Oh. - Frater nie udawał rozczarowania. - W takim razie pewnie spotkamy się w bibliotece, jakbyś jednak zmienił zdanie to mi powiedz.

Resztę drogi przeszli w ciszy i w końcu po kilku minutach weszli do Pokoju Wspólnego. Na ścianach wisiały proporce w barwach ich domu, magiczne lampiony i dużo balonów. James, Peter, Syriusz i Richard siedzieli na kanapach rozmawiając ze starszymi uczniami. Remus spojrzał na Syriusza, a ten chwilę później na niego.

SYRIUSZ

Było już wszystko gotowe, teraz tylko czekali na uczniów. No dobra, Black czekał na konkretnie jednego ucznia, ale nigdzie go nie widział. Razem z Carterem, Potterem, Pettigrew i kilkoma innymi gryfonami rozmawiał na różne tematy od czasu do czasu wznosząc toast za zdrowie Jamesa. W końcu po kilkunastu minutach zauważył, że Remus wchodzi do pomieszczenia, uśmiechnął się łącząc ich spojrzenia. Mina mu zrzedła gdy za jego plecami zauważył Hamisha, obok stały też Lily i Marlene. Wstał ze swojego miejsca i dumnie podszedł do szatyna odprowadzony bacznymi spojrzeniami Richarda i Jamesa, ten pierwszy rzucił komentarz "może być ciekawie", ale Syriusz nie planował robić żadnej dramy. Stanął obok Remusa i krótko go pocałował.

- Tęskniłem. - skomentował obejmując go w pasie i wyzywająco patrząc na Hamisha.

Frater tylko wywrócił oczami i sztucznie się uśmiechnął. Takie zachowanie nie robiło na nim wrażenia, chociaż nie ukrywał, że to on najchętniej by teraz całował tak Lupina.

- Ja już pójdę. Do jutra? - Hamish zapytał Remusa. - Może jednak dasz się namówić na ten wypad do Hogsmeade?
- Przykro mi Hamish. - Remus smutno pokręcił głową. - Do zobaczenia jutro w bibliotece.

Frater uśmiechnął się smutno, ostatni raz spojrzał wrogo na Syriusza po czym ruszył po schodach do pokoju. W tle ktoś odpalił muzykę, a reszta uczniów zdążyła się już zebrać i impreza właśnie się zaczęła. Lily i Marlene udały się do pokoju po Dorcas i Mary i przy okazji po prezenty dla Pottera zostawiając Remusa i Syriusza samych. Lupin oparł dłonie na torsie i spojrzał z wyrzutem na szarokiego.

- Co to miało być? - powiedział oburzony.
- Co takiego? - Syriusz zapytał niewinnie.
- Nie zgrywaj niewiniątka. Zachowujesz się jak dzieciak. - skomentował Remus i ruszył w stronę schodów.
- Gdzie idziesz? - zapytał idąc za nim.
- Po prezent dla Jamesa. Spokojnie nie idę lizać się z Hamishem. - skomentował i nie czekając na odpowiedź wszedł po schodach.

Otworzył drzwi i wręcz został wepchnięty do środka. Syriusz zamknął drzwi nogą i pchnął Remusa na najbliższą ścianę po czym położył dłonie po obu stronach jego głowy.

- Nawet tak nie mów. - wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Bo co? - warknął Remus. - Cholera Black przestań z tą zazdrością.
- Nie umiem. Jak widzę was razem to mnie krew zalewa. - jęknął i oparł głowę o tors zielonookiego. - To silniejsze ode mnie.
- To przestań. Nie wiem zrób coś z tym! Syriusz w takim stopniu jak Ciebie kocham tak nienawidzę twojej chorej i bezpodstawnej zazdrości. - Remus nie przejmował się tym, że podnosi głos.
- Bezpodstawnej? A to nie on chciał być z Tobą i nas skłócić? - zapytał starając się zachować spokój.
- Bezpodstawnej z mojej strony. Jesteś z nim czy ze mną? - zapytał unosząc jedną brew do góry.
- Muszę zapalić. - skomentował szukając w spodniach papierosów.

Gdy Syriusz palił i zastanawiał się co jeszcze może powiedzieć, Remus pakował lekko drżącymi dłońmi prezent. W końcu nie wytrzymał. Westchnął głośno i odwrócił się w stronę Syriusza.

- Czego ode mnie oczekujesz? - zapytał cicho, a w jego głosie Black wyczuł żal i smutek.
- Rem... - zaczął i podszedł do chłopaka po czym położył mu dłoń na ramieniu. - Przepraszam. Poniosło mnie. Chciałem tylko udowodnić Fraterowi, że jesteśmy razem.
- Po co? - zapytał wstając z łóżka i oglądając czy dobrze zapakował prezent.
- Po to by przestał się do Ciebie kleić. - odezwał się brunet i objął Remusa w pasie całując jego kark.
- Jak narazie to nie on się do mnie klei. - skomentował Remus mimo to uśmiechnął się i zarumienił.
- Ja mogę. - odezwał się i pocałował szyję szatyna.
- Mhm. - mruknął Remus czując, że powoli kapituluje, przechylił głowę na bok dając większy dostęp Syriuszowi, który przyjął ten ruch z szerokim uśmiechem na ustach.
- Sam mnie sprowokowałeś.

Szepnął na ucho zielonookiemu i przygryzł płatek, po czym odwrócił przodem Remusa do siebie i pocałował namiętnie w usta odrazu wślizgując się językiem do środka. Lupin wiedział, że już dawno przegrał tę walkę i nawet nie próbował dominować szarookiego albo odsuwać od siebie. Oddawał wszystko z pasją czując ciepło na całym ciele, specjalnie pilnując i trzymając na krótkiej wodzy swoje podniecenie. A Syriusz? Cóż Syriusz nie mógł wiedzieć, że Remus jest tak naprawdę wyrafinowanym życiowym hazardzistą i wpadł po same uszy w jego niebezpieczną grę. Szatyn "zupełnie przypadkiem" otarł się kolanem o krocze Syriusza czując tam wypukłość. Uśmiechnął się i jeszcze raz przyciągnął do mocnego pocałunku, a gdy dłonie Syriusza już miały wkraść się pod sweter i koszulę, jak gdyby nigdy nic odsunął się z szerokim uśmieszkiem. Ruszył do wyjścia nie przejmując się zaskoczeniem na twarzy bruneta, przy drzwiach zatrzymał się i odwrócił do niego przodem dalej uśmiechając chytrze.

- Możesz nazwać to karą. Teraz proponuję miotłę wypolerować ręcznie. - spojrzał sugestywnie na wybrzuszenie w spodniach. - Widzimy się w Pokoju Wspólnym.
- Jak ja Cię nienawidzę. - Syriusz pokręcił głową, mimo to się uśmiechnął.
- Też Cię kocham. - odezwał się szatyn i wyszedł zamykając za sobą drzwi i zostawiając szarookiego z jego poblemem sam na sam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top