ROZDZIAŁ 52.
SYRIUSZ I REMUS
Remus obudził się w nocy i po spojrzeniu na pokój, stwierdził, że nie ma jego przyjaciół. Sięgnął do szafki nocnej po Mapę Huncwotów i wypowiedział formułkę stukając w nią różdżką. Plany Hogwartu zaczęły się powoli ukazywać i wystarczyło tylko jedno spojrzenie by zauważył poszukiwane osoby. Pokój Wspólny. Peter, Syriusz, James, Richard, Dorcas, Marlene, Mary i sam w to nie wierzył, więc przyjrzał się jeszcze raz... Lily. Wstał z łóżka i założył na sweter bluzę Syriusza, po czym ubrał jeszcze buty i ruszył do wyjścia. Zszedł ze schodów i podszedł cicho obok ściany do kanap obok kominka. Nikt go jeszcze nie zauważył i nie usłyszał. Marlene, Mary, Dorcas i Peter grali w eksplodującego durnia i przysłuchiwali się jak Lily, Syriusz, James i Richard dyskutują na... jego temat.
- I co myślisz, że niczego się nie domyśli? - zapytała Lily patrząc na Syriusza. - Nie jest głupi.
- Za Syriuszem pójdzie nawet w ogień. - zaśmiała się Marlene. - Myślę, że do Pokoju Życzeń też da radę.
- Myślę, że Marle ma rację. - dodał Carter puszczając oczko dziewczynie.
- Ty myślisz? Nie żartuj. - wtrącił James.
Zabawny był widok Pottera i Cartera opierającego się o swoje plecy, by nie stracić równowagi. Remus przyglądał się im z uśmiechem na ustach, zastanawiając kiedy ma się ujawnić. Domyślił się także co jego przyjaciele planują i szczególnie nie spodobał mu się ten plan, o czym od tylu lat oni wiedzieli. Postanowił zdradzić im swoją obecność.
- Ekhem. - odkchrząknął głośno opierając się niedbale o ścianę z założonymi na torsie rękami, jedną nogę założył na drugą i szeroko się uśmiechnął. - Tęskniliście?
Wszyscy odwrócili się do niego i stanęli na baczność. Mary i Peter zbledli, Carter schował się na Potterem, jednak jego żywa kryjówka przez obrak oparcia straciła równowagę i spotkała się z podłogą. Lily, Marlene i Dorcas wymieniały się nerwowymi spojrzeniami i niewinnymi uśmieszkami. Tylko Syriusz jak gdyby nic stał niewzruszony i uśmiechał się szeroko przeczesując włosy dłonią. Remus spojrzał na niego i ciepło się uśmiechnął.
- Trochę niezręcznie. - zaśmiał się Black i podszedł do Remusa, pochylił się i pocałował go w policzek, oparł się o ścianę obok i objął go ramieniem.
- Niezręcznie to byłoby zobaczyć McGonagall w koronkowej bieliźnie. - skomentował Carter. - To najwyżej możemy nazwać pechem albo brakiem swojego ogarnięcia.
- Wtopa. - dodała cicho Marlene.
- Było mu podać eliksir słodkiego snu. - skomentowała Dorcas.
- Albo położyć obok Łapę, najlepiej nagiego. - wtrącił Potter wstając z podłogi.
Remus i dziewczyny się zarumienili, a Syriusz szeroko uśmiechnął wyobrażając już sobie to w głowie.
- Nie narzekałbym. - odezwał się szarooki i pochylił do ucha szatyna i szepnął. - Propozycja do przemyślenia?
- Zapomnij. - powiedział Remus na głos i odsunął się od bruneta, a reszta zaczęła się cicho śmiać.
- No wiesz. - burknął Syriusz i znowu objął Remusa ramieniem.
- Chyba musimy coś wyjaśnić. - odezwał się ignorując Blacka. - Wiecie, że nie lubię niespodzianek i że mamy w pokoju takie coś jak kalendarz i doskonale wiem co, właściwie już dzisiaj, jest za dzień?
- Psujesz zabawę. - skomentowała Lily. - Zgódź się Rem ten jeden raz.
- Niczego nie psuje. - burknął Remus zakładając kaptur na głowę bluzy Syriusz i lekko opierając się o jego ramię.
- Uroczy prawda? - zapytał Syriusz całując policzek zielonookiego.
- Milcz. - skomentował szatyn zasłaniając mu dłonią usta. - Nie uroczy a zmęczony. Do śniadania zostało jeszcze około siedmiu godzin, więc jeśli nie chcecie nic mi wyjaśnić to idę spać.
- Imdyesaćymno? - mruknął Syriusz.
- Eh. - westchnął Remus i odsunął dłoń od ust bruneta. - Powtórz.
- Idziesz spać ze mną? - powtórzył Black.
- Idę spać sam, a wy róbcie co chcecie. Na przyjęcia niespodzianki moja odpowiedź brzmi...
- Zdecydowanie tak, bo kocham swojego wspaniałego chłopaka. - wtrącił się Syriusz w połowie zdania i złączył ich dłonie razem.
Remus spojrzał na niego z politowaniem i bez odpowiedzi ruszył w stronę schodów zapominając o złączonych z brunetem dłoniach. Ten szarpnął go tak, że szatyn wpadł w jego ramiona ledwie utrzymując ich wspólną równowagę. Syriusz korzystając z zaskoczenia zielonookiego połączył ich usta w delikatnym, ale zmysłowym pocałunku. Remus burknął mu w usta coś nie zrozumiałego starając się odsunąć, ale ręce trzymające go teraz w pasie zdecydowanie mu to uniemożliwiły. Zrezygnowały zaczął delikatnie oddawać pocałunki Syriusza. No co? To nie jego wina, że tym idealnym, miękkim, lekko chłodnym ustom nie może się oprzeć. Usłyszeli pogwizdywanie i ciche brawa, Syriusz ściągnął brwi i odsunął się od szatyna, który patrzył na niego z lekkim wyrzutem i dużymi rumieńcami na policzkach.
- No niezły pokaz Black. - zaśmiał się Carter.
- Ja to widzę ciągle. - burknął mu w odpowiedzi James.
- Nieważne. - dodał Remus zachrypniętym głosem. - Idę spać.
- Wszyscy idziemy. - dodała Lily. - później zastanowimy się nad twoją imprezą z okazji urodzin.
- Mówiłem... - zaczął szatyn.
- Bo znowu zamknę Ci buzię swoimi ustamu i nie przerwę nawet jak będą krzyczeć. - wtrącił mu w pół zdania Syriusz.
- To zabawne, że lizanie ucisza, a łóżkowe sprawy... - powiedział Carter.
- Richard co najmniej połowę znajdujących się tu osób wprowadzasz w zawstydzenie. - odpowiedziała mu spokojnie cała czerwona Lily.
- Yyy no tak. Idę spać. - stwierdził i chwiejnym krokiem ruszył w stronę schodów. - Dobrej nocy McKinnon i najlepszego Lupin.
- Dzięki. - mruknął cicho Remus wtulając się w swój sweter założony przez Syriusza, spojrzał w szare oczy. - Idziemy?
- Z Tobą zawsze i wszędzie. - zaśmiał się Black i pociągnął Remusa na górę.
- Yh Peter chodź, bo zaraz tam nie wejdziemy. - odezwał się Potter. - Do później dziewczyny, a i Evans...
- Nie Potter, nie umówię się z Tobą. - odezwała się rudowłosa i minęła ich z dziewczynami idąc do dormitorium.
- Ja się nie poddam! - krzyknął za dziewczyną i razem z Peterem ruszył na górę do pokoju.
Syriusz w tym samym czasie położył się na łóżku Remusa, na co szatyn patrzył na niego z politowaniem stojąc naprzeciwko swojego łóżka.
- Nie ma mowy. - powiedział zielonooki, ale zdradzał go niewielki uśmieszek.
- Chodź, wiem że chcesz. - powiedział Syriusz wyciągając w jego stronę ręce.
- Jesteś niemożliwy. - skomentował podchodząc do bruneta i dając się mu pociągnąć do siebie na łóżko.
Opadł na Syriusza, pocałował go szybko i ułożył się obok. Black przytulił się do szatyna chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. W tym momencie do pokoju wszedł Peter, a za nim wręcz się wtoczył James. Remus wywrócił oczami na myśl jak Potter i Carter będą cierpieć przez kaca na zajęciach.
- Przynajmniej nie zabawiacie się przy nas. - skomentował Potter i rzucił się na swoje łóżko, podobnie postanowił Peter.
Chwilę później słychać było ich chrapanie. Syriusz pocałował szyję Remusa z chytrym uśmieszkiem obserwując jak jego ciało reaguje dreszczem. Powoli całował szyję schodząc na obojczyk i znów wracając do szyi. Słuchał jak szatyn wypuszcza ze świstem powietrze i wzdycha. Nachylił się do jego ucha delikatnie gryząc płatek, po czym cicho szepnął najbardziej zmysłowym głosem.
- Na pewno jesteś zmęczony i chcesz spać? - zapytał.
- Ja... Ummm. - mruknął gdy dłoń bruneta wkradła się pod bluzę i sweter szatyna.
- Więc? - znowu przygryzł płatek ucha Remusa widząc przy tym dłonią po rozgrzanym torsie zielonookiego.
- Nie możemy... Mmm. - zamruczał gdy palce bruneta zachaczyły o sutek. - James... I Peter są... są obok. - jąkał się i ciężko oddychał, żadna z tych reakcji nie uszła uwadze Blacka.
- Więc musimy być cicho. - mruknął Syriusz całując policzek szatyna.
Remus nagle wstał z łóżka i sięgnął po różdżkę, wskazał wzrokiem na łazienkę i ruszył cicho w jej kierunku. Syriusz uśmiechnął się szeroko i poszedł za szatynem. Zamknął drzwi, a Remus wypowiedział kilka formułek zaklęć wyciszających. Gdy skończył i odłożył różdżkę na parapet odrazu został popchnięty na ścianę i namiętnie pocałowany przez szarookiego.
- Syriusz... - jeknął w usta bruneta.
- Więc... - odezwał się cicho Syriusz w przerwie od pocałunku. - Może wspólna kąpiel?
- Ummm. - mruknął Remus, gdy zimna dłoń Syriusza znowu zetknęła się z jego rozpaloną skórą.
Szatyn spojrzał na Syriusza a później na kabinę prysznicową i zarumieniony znowu na Syriusza. Patrząc głęboko w te szare tęczówki niepewnie pokiwał głową, a Black uśmiechnął się szeroko i znowu go pocałował. Powoli zdejmował z niego ubrania. Bluzę, sweter. Remus był bez górnej garderoby, pomógł Syriuszowi pozbyć się także jego i w końcu ich spragnione siebie, nagie torsy mogły się zetknąć. Syriusz zjechał w dół ręką i zaczął rozpinać rozporek spodni Remusa po czym ssybkim ruchem je zdjął zostawiając szatyna w samych wypukłych już bokserkach. Odsunął się, by spojrzeć na ciało zielonookiego. Poczuł że u niego też robi się zbyt ciasno. Zdjął z siebie spodnie i przybliżył się do Remusa. Pocałował go namiętnie zachaczając dłonią o jedyny jeszcze pozostały materiał i zsunął go w dół. Podobnie postąpił ze swoim i zaczął się kierować powolnym krokiem w stronę prysznica ciągnąc za sobą Remusa nie przerywając ich pocałunków. Weszli do kabiny, Remus drżał, ale oddawał przyjemność bruneta bez zawahania. Zamknęli za sobą drzwi kabiny i Syriusz odkręcił strumień wody, który zaczął spływać z ich rozgrzanych i podnieconych do granic możliwości ciał.
- Masz urodziny. - stwierdził oczywiste Syriusz. - Czego sobie życzysz?
Zachaczył dłonią o członek szatyna, na co ten zamruczał i ochylił głowę do tyłu, opierając się plecami o chłodne kafelki pozwolił by woda spływała po jego twarzy i ciele. Syriusz nie mógł już wytrzymać. Sięgnął po członka Remusa i zaczął go wolno i delikatnie stymulować. Pocałował go w szyję, poźniej w obojczyk. Powoli klęknął przed szatynem dalej wodząc dłonią po twardym członku zielonookiego. W końcu polizał go i wziął do ust, a Lupin głośno jęknął i chwycił za włosy Syriusza. Black wiedział jak wrażliwy jest Remus i jak w tej chwili podniecony, wystarczyło kilka poruszeń głową, by Remus był na skraju wytrzymałości. Syriusz czując to odsunął się i wstał. Remus spojrzał na niego zaskoczony zamglonymi z przyjemności oczami.
- Jesteś mój, a ja jestem twój. - powiedział Syriusz i znowu go pocałował.
Dłonią zjechał po jego torsie i podbrzuszu. Byli tak blisko siebie, ocierali się o siebie. Złapał jego i swojego członka po czym ocierając je o siebie jeździł dłonią w górę i w dół. Czuł, że obaj są już na skraju wytrzymałości. Remus jęczał cicho, a Syriusz wzdychał z przyjemności. Pocałował namiętnie Remusa i zaczął przyśpieszać ruchy dłonią. W końcu po kilku ruchach poczuł jak jego ciało się spina i później rozluźnia zalewając go falą przyjemności. Obaj szczytowali w tym samym momencie. Remus kończył z imieniem Blacka na ustach odchylając głowę go tyłu i drżąc w ramionach Syriusza. Po tym jakże przyjemnym doznaniu obaj odpoczywali w swoich ramionach uspokając oddechy i kołatanie serc, woda ochłodziła ich rozgrzane ciała. Syriusz wziął gąbkę i wylał na nią trochę płynu do kąpieli po czym powoli zaczął myć siebie i Remusa całując go z czułością. Szepnął mu na ucho "Wszystkiego najlepszego kochanie" i wyszedł z kabiny. Wziął jeden ręcznik drugi rzucając Remusowi i zaczęli się wycierać. Założyli bokserki i zebrali rzeczy z ziemi, po czym jak najciszej wyszli z łazienki. Bez zbędnych słów przebrali się w piżamy i położyli na łóżku szatyna. Zielonooki wtulił się w tors bruneta i zamknął oczy. Syriusz pocałował go w czubek głowy i postąpił podobnie, po chwili czując, że zmęczenie bierze górę i odpływa. Remus przed zaśnięciem pomyślał jeszcze, że to sa jego najlepsze urodziny, mimo że dzień jeszcze nawet w najlepsze się nie zaczął.
Zasypiając tak w swoich ramionach nie przyszło im do głowy, że mogli przegapić jakieś zostawione rzeczy w łazience. Tak też różdżka Remusa spokojnie sobie spoczywała na parapecie obok spodni szatyna, a kilka metrów dalej na podłodze leżała koszula Syriusza. W tamtej chwili nie myśleli o tym czy ktoś zorientuje się co robili w nocy z 9 na 10 marca w swoich ramionach, w łazience, w ich pokoju, w Wieży Gryffindoru, w Hogwarcie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top