ROZDZIAŁ 46.
SYRIUSZ I REMUS
Remus obudził się, gdy za oknem było jeszcze ciemno. Czuł, że Syriusz go obejmuje, czyli znowu musieli razem zasnąć, co mu nie przeszkadzało, cieszył się, że ma Syriusza przy sobie. Teraz jednak nie mógł skupić się na jego bliskości. Ból, który odczuwał, był tak nieznośny, że nawet jakby próbował, to nie wyszłoby nic z dalszego snu. Piekło go w gardle, a mięśnie i głowa paliły żywym ogniem. Jest weekend, czyli nie mają zajęć, a pewnie jakieś wyjście do Hogsmeade, z którego i tak nie skorzysta z oczywistych powodów. Może gdyby nie pełnia to Syriusz zabrałby go na obiecaną randkę? Nie chciał się nad tym zastanawiać dłużej, chciał wstać i ochłodzić sobie twarz zimną wodą. Jak najdelikatniej zdjął rękę Syriusza ze swojej talii i odsłonił kołdrę. Cicho podniósł się z łóżka i powoli udał do łazienki. Ochlapał sobie twarz, kark i włosy, jednak to pomogło tylko na chwilę, potrzebował świeżego powietrza, dlatego podszedł do okna i je otworzył. Usiadł na parapecie, oparł głowę o ścianę i zamknął oczy czując przyjemny wiatr. Tego mu było trzeba. Siedział tam dłuższą chwilę, czując, że ból zmniejsza się.
- Wygodniej niż w moich ramionach? - Remusa z zamyślenia wyrwał głos od strony wejścia.
Otworzył oczy i spojrzał na gościa. Syriusz opierał się niedbale o framugę drzwi z założonymi na piersi rękami i uśmiechał w ten syriuszowy sposób mrużąc delikatnie oczy i unosząc jedną brew. Remus uśmiechnął się na taki widok z samego rana.
- Może... - odpowiedział mu Remus i znowu zamknął oczy.
Słyszał kroki, a gdy otworzył z powrotem oczy Syriusz stał obok niego z udawanym oburzeniem wymalowanym na twarzy.
- To tak? - zapytał. - W takim razie musisz od dzisiaj przyzwyczaić się do okna.
Odwrócił się z zamiarem wyjścia, ale Remus zrozumiał aluzję i złapał go za nadgarstek lekko ciągnąc w swoją stronę. Syriusz przysunął się do Remusa i oparł jedną ręką nad głową szatyna, a drugą złączył z dłonią Lupina. Popatrzył mu głęboko w lekko zaczerwienione oczy i przybliżył się do niego. Zatrzymał się przed samymi ustami i chytrze uśmiechnął, po czym odsunął i wyjął z kieszeni papierosy i różdżkę. Zapalił nią końcówkę jednego i włożył sobie do ust zaciągając się i wypuszczając dym przez okno. Remus przyglądał mu się z lekką pogardą, ale i zafascynowaniem. Kolejne zaciągnięcie i niepewne spojrzenie Remusa. Zaciągnięcie i... Lupin przyciągnął do siebie Blacka i pocałował go. Syriusz mimowolnie uśmiechnął się w usta szatyna.
- Smakujesz fajkami. - skomentował Remus między pocałunkami.
Syriusz cicho się zaśmiał i zgasił papierosa, po czym objął Remusa w pasie i przybliżył znowu łącząc ich usta. Remus wstał z parapetu ciągnięty przez Syriusza w stronę ściany. Poczuł przyjemny dreszcz gdy brunet wkradł się chłodnymi dłońmi pod jego koszulkę. Obaj zaczynali czuć znajome uczucie przyjemności w podbrzuszu, nie przerywając jednak całowania się i badania swoich ciał. Remus w przerwie między pocałunkami popatrzył na pytające spojrzenie Syriusza. Delikatnie kiwnął głową, a Black znowu złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Podniecenie zepchnęło ból na drugi tor. Remus poczuł palące uczucie pożądania do szarookiego, ostatkiem rozumu przypomniał sobie o otwartych drzwiach i oderwał się od bruneta.
- Syriusz... drzwi. - powiedział cicho, a Black odrazu zrozumiał i wyciągnął różdżkę celując nią w stronę wejścia.
- Colloportus. - wymówil i gdy drzwi zostały już zamknięte, on przycisnął Remusa do ściany i zjechał ustami na jego szyję.
Remus cicho westchnął, starając się nie wydawać głośniejszych dźwięków, przecież za drzwiami śpią James i Peter... obudzenie ich jękami raczej nie byłoby najlepszym pomysłem. Przez podniecenie nie pomyśleli o użyciu zaklęcia wyciszającego. Oddychał coraz szybciej czując jak Black zachacza dłonią o pasek jego spodni. Nie pozostając mu dłużnym, zaczepnie zaczął wodzić palcami pod koszulką, która przeszkadzała mu, więc chwycił za jej koniec ciągnąc niepewnie w górę. Syriusz zrozumiał zamiary Remusa i pomagógł mu zdjąć z siebie zbędną część odzieży. Bluzka wylądowała gdzieś na podłodze, a Black zaczął znowu całować namiętnie usta Remusa, powoli rozpinając guziki koszuli chłopaka. Szatyn w tym czasie podziwiał ciało bruneta poznając je za pomocą zmysłu dotyku. Szarookiemu udało się w końcu zdjąć koszulę z Remusa i także ona wylądowała na podłodze. Syriusz odsunął się od Remusa, a ten popatrzył na niego pytającym i przede wszystkim zmysłowo podnieconym wzrokiem.
- Jesteś piękny. - odezwał się brunet wodząc wzrokiem po ciele Remusa, który mocno się zarumienił, co nie uszło uwadze Syriusza. - Jesteśmy tyle już razem, a nadal Cię zawstydzam?
- Oh bądź cicho i mnie pocałuj. - odpowiedział mu Remus i nie czekał długo na spełnienie rozkazu.
Dłonie zaczęły wodzić po ich ciałach, a języki poruszać w zmysłowym tańcu. Gdy się całowali, ich nagie torsy ocierały się o siebie, a dłonie chłonęły ciepło tego drugiego. Obaj czuli palące pragnienie i z każdą chwilą ono w nich rosło. Tym razem to Remus podjął pierwszy krok do przodu, chwwycił pasek od spodni szarookiego i go odpiął. Rozsunął zamek i kciukem specjalnie zachaczył o bokserki Syriusza. Ten sapnął cicho, całując szyję i obojczyki szatyna. Remus delikatnie zsunął spodnie Syriusza z bioder na wysokość kolan po czym pocałował Syriusza w usta i wkradł się dłonią do bokserek chłopaka. Black w odpowiedzi westchnął głośno w usta Lupina. Szatyn zsunął bokserki do kolan po czym delikatnie złapał twardego już członka bruneta i zaczął poruszać swoją dłonią w górę i w dół. Syriusz odetchnął ciężko i odchylił głowę do tyłu, Remus całował go po szyi poruszając coraz szybciej ręką, czując, że Black jest już blisko. Syriusz zacisnął dłonie na włosach szatyna i przyciągnął go do pocałunku zduszając jęknięcie ustami Remusa, gdy dochodził w jego rękę. Schował głowę w zagłębieniu szyi szatyna i dał sobie moment na odpoczynek i uspokojenie oddechu. Po kilku chwilach powoli zjechał dłonią na pasek spodni szatyna i jednym szybkim ruchem go rozpiął. Przez jego głowę przemknęła pewna bardzo krępująca, ale zaskakująco podniecająca myśl. Zaczął całować szatyna. Usta, szyja obojczyk. Powoli zjeżdżał pocałunkami niżej, zatrzymując się na wystającym biodrze. Kucnął przed chłopakiem i zdjął mu spodnie razem z bokserkami. Patrząc z dołu na zamglone podnieceniem oczy Remusa, delikatnie przejechał kciukiem po czubku członka szatyna, obiął go dłonią i powoli zaczął jeździć w górę i w dół. Remus zakrył ręką usta, by powstrzymać wydobywające się dźwięki. Syriusz nie przestawał myśleć o tym jednym... Jakby smakował Remus. Z tą myślą niepewnie pocałował czubek, a Remus wygiął się w łuk i sapnął ciężko. To tylko utwierdziło szarookiego w przekonaniu, że obaj tego chcą, przejechał językiem po członku zielonokiego słysząc pomruki przyjemności i w końcu powoli wziął go do buzi. Remus wygiął się w łuk i zaczął kręcić, Syriusz musiał złapać go za biodra, by się nie wiercił. Powoli i delikatnie zaczął poruszać głową. Nigdy tego nie robił, ale widząc reakcje szatyna chyba dobrze mu to wychodziło, pogłębił ruchy i przyśpieszył, czując jak członek Remusa się napręża, delikatnie wysunął go z ust i chwycił w rękę pocierając killa razy. W końcu poczuł lepką ciecz spływającą mu po dłoni, a Remus oparł się o ścianę zasłaniając rękoma twarz i ciężko oddychając. Tak, Syriusz ma potwierdzenie, że dobrze wykonał zadanie, cicho się zaśmiał i podniósł, po czym odsłonił ręce szatyna, by spojrzeć mu w oczy. Remus był cały czerwony, a jego oczy błyszczały, Syriusz złożył na jego czole delikatny pocałunek ręką sięgając po różdżkę, celując w podłoge, a później na ręce ich dwójki.
- Chłoszczyść. - szepnął cicho.
Remus założył bokserski, ale zdjął spodnie całkiem, podobnie skarpety i buty. Syriusz także założył bokserki i spodnie i zaczął przeglądać się Remusowi, ich spojrzenia się złączyły.
- Muszę się umyć. - odpowiedział mu Remus zachrypniętym głosem.
- Ja też. - Syriusz uśmiechnął się chytrze. - Może...
- Nie ma mowy. - wtrącił chłopak trochę za głośno i zasłonił mu dłońmi usta.
- Nie ma mowy w ogóle czy dzisiaj? - spytał Syriusz uśmiechając się szeroko.
Remus nie odpowiedział mu, patrzył na niego wyczekującym wzrokiem. Syriusz jednak nie zrozumiał i dalej stał przed nim lustrując go wzrokiem, Remus delikatnie się rumienił.
- Zamierzasz wyjść? - spytał po chwili. - Chce się umyć.
- Nie zamierzam. - odpowiedział mu brunet.
- Nie ma mowy, że tu zostaniesz i będziesz mi się przyglądać jak się myje! - oburzuł się szatyn.
- Czemu nie? - zapytał, podchodząc bliżej, a Remus jeszcze bardziej zrobił się czerwony.
- Bo... Bo nie. - Remus nie wiedział co mu odpowiedzieć.
- Wstydzisz się mnie? - spytał Syriusz kładąc rękę na nagim torsie szatyna.
- T... Tak. - Remus zaczął się jąkać i cofnął o krok.
- Właśnie obciągałem Ci, a ty się dalej wstydzisz? - zaśmiał się Syriusz.
- Wyjdź. - powiedział cicho Remus. - Proszę.
- Dobrze. - odpowiedział mu Syriusz i pochylił się do jego ucha. - I tak wiem, że ci się podobało.
Wziął z podłogi koszulkę i ruszył do drzwi zakładając ją po drodze, zanim jednak wyszedł, usłyszał z tyłu cichy pomruk Remusa.
- Jak cholera. - szepnął cicho tak by Black go nie słyszał, jednak on to usłyszał i się szeroko uśmiechnął.
- Co tam mówisz? - zapytał odwracając się do niego przodem.
- Nic... Nic. Idź już.
- Idę. - Syriusz śmiejąc się wymówił "alohomora" i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Syriusz cicho wszedł do pokoju, a gdy zauważył Jamesa siedzącego na jego łóżku z chytrym uśmieszkiem na ustach przełknął głośno ślinę. "Cholera zaklęcie wyciszające!" - pomyślał i nerwowo przeczesał sobie włosy.
- Mam wnikać? - spytał James szczerząc się jak wariat. - Rozumiem, że Lupin czuje się już lepiej.
- Ymm. - zamyślił się Syriusz uświadamiając sobie coś. - Właściwie to go nie pytałem.
- No raczej. Chyba byłeś czymś bardzo zajęty. - Potter nie mógł nie podroczyć się z brunetem.
- Pieprz się. - odpowiedział mu Syriusz, szukając czystych ubrań w kufrze.
- Tobie bym to samo powiedział, ale chyba właśnie to robiłeś. - Potter zaśmiał się budząc przy tym Petera.
- Co się stało? - zapytał blondyn zaspanym głosem, przecierając oczy.
- Nic Glizdek. Rogacz tylko zwariował. Norma. - odpowiedział mu Syriusz.
James dalej się śmial, a gdy Lupin wyszedł z łazienki wybuchł jeszcze szczerszym i bardziej niekontrolowanym smiechem. Remus popatrzył na niego z mieszaniną szoku, zawstydzenia i lekkiego rozbawienia. Minął się z Syriuszem, który pochylił się mu nad uchem i cicho szepnął.
- Zapomnieliśmy o zaklęciach wyciszających. - powiedział i wszedł do łazienki zostawiając Remusa ze stanem przedzawałowym.
Lupin znowu zaczął czuć ból głowy spowodowany za dużym myśleniem. Słyszał? Co dokładnie? Ile podsłuchiwał? Cholera, jak mógł zapomnieć o tych zaklęciach. Czoło go pali, a mięśnie się zaciskają. Gdy Syriusz wyszedł z łazienki zebrali się szybko na śniadanie. Remus czuł się coraz gorzej i nie wiedział czy to przez pełnię czy przez głupotę jego i Syriusza. Powoli udali się do Wielkiej Sali, szatyn usiadł na swoim miejscu, a obok niego usiadł Syriusz i objął go ramieniem.
- Wszystko okej Re... Cholera jaki jesteś gorący. - odezwał się Syriusz.
- Przestań to nie jest śmi... - zaczął Remus, nie rozumiejąc bruneta.
- Nie Remi, ty płoniesz. Nie w tym sensie. Jesteś cały rozpalony. - tłumaczył mu powoli Syriusz widząc kątem oka jak James powstrzymuje się od śmiechu.
- To nic takiego. Przejdzie mi. - stwierdził cicho Remus i upił łyk herbaty.
- Powinieneś iść do pielęgniarki. - odezwał się Peter.
- Pójdę wieczorem. - odpowiedział im Remus i urwał temat.
James i Peter walczyli na sztućce, a Syriusz przyglądał się Remusowi ze zmartwieniem. Nawet nie zauważył jak za jego plecami stanęła osoba, której najmniej się tu spodziewał. James i Peter przestali walczyć zaskoczeni i otworzyli szeroko oczy.
- Remus możemy porozmawiać? - odezwał się Hamish, a Syriusz jednym ruchem odwrócił się do chłopaka stojącego przy ich miejscach.
- Odwal się. Nie widzisz, że jemy śniadanie? - Syriusz mówił przez zaciśnięte zęby.
- Odpuść Łapo. - odpowiedział mu Remus i uspokajająco położył mu dłoń na ramieniu. - Możemy Hamish.
Szatyn wstał z miejsca i skierował się do wyjścia, za nim podążył Frater, a Syriusz odprowadził ich morderczym spojrzeniem.
- Po tym co dzisiaj robiliście to raczej Cię nie zdradzi. - James próbował rozluźnić atmosferę żartem.
- Po czym takim? - odezwał się Carter, który właśnie podszedł do ich stołu. - Co Blackowi?
- Nic. - urwał cicho Syriusz ciągle wlepiając oczy w wyjście.
Nagle usłyszał krzyk i biegnącą Lily, która zatrzymała się naprzeciw stołu nauczycieli.
- Szybko! Remus, on... - krzyknęła, a nauczyciele z dyrektorem i panią Pomfrey na czele ruszyli z miejsc biegiem.
Syriuszowi serce na chwile stanęło i jak najszybciej ruszył z miejsca, biegnąc za przerażoną Lily. Zaraz za nim ruszyli nauczyciele i reszta szkoły. No tak. Kolejne widowisko.
REMUS
Remus zatrzymał się przy jednej ze ścian i odwrócił do Hamisha.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytał lekko zachrypniętym głosem czując jak gardło go pali.
- O.. Dobrze się czujesz? - zapytał chłopak. - Źle wyglądasz.
- Tak, jest okej. - machnął ręką i oparł się o ścianę. - O co chodzi?
- Chciałem zapytać czemu mnie unikasz. Aż tak boisz się osoby, która wyznaje Ci uczucia, że przed nią uciekasz? - stwierdził prosto z mostu.
- To... To nie tak. Po prostu ty liczysz na coś więcej, coś czego ja dać Ci nie mogę.
- Możesz. - odpowiedział mu dosadnie Hamish i oparł rękę na jego ramieniu. - Możesz mi to dać Remus.
- Hamish ja nie mogę... Nie chce... Ja... - mówi Remus łamiącym się głosem, ale czuje, że kręci mu się w głowie i robi mu się strasznie gorąco, odepchnął się od ściany chcąc wrócić do Syriusza i reszty przyjaciół, ale świat zaczął wirować i ściemniać się przed jego oczami.
W tym samym czasie po schodach schodziła właśnie Lily rozmawiająca o czymś z Severusem. Znowu się pogodzili. Gdy zauważa Remusa uśmiechnęła się i ruszyła w jego stronę, Snape niechętnie szedł za nią. Remus spróbował zrobić krok, jednak nie wyszło mu to i gdyby nie szybka reakcja Hamisha uderzyłby o ziemie. Ostatnie co usłyszał zanim stracił przytomność był krzyk Lily, Hamisha wymawiającego jego imię i Severusa szepczącego "Ciekawe, bardzo ciekawe".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top