ROZDZIAŁ 44.

SYRIUSZ I REMUS

Styczeń Huncwotom minął naprawdę szybko. Chcąc nie chcąc musieli zgodzić się z Remusem i zacząć na poważnie przygotowywać do SUMów. Szło im to bardzo opornie i mozolnie, ale Lupin i tak był szczęśliwy i dumny, że chociaż próbują. Sam każdą wolną chwilę spędzał nad książkami. Rzadziej jednak w bibliotece. Powodem był oczywiście Hamish, który mimo swoich słów dalej próbował uzmysłowić szatynowi, że jego uczucie jest lepsze od tego Syriusza. Nie robił i nie mówił jednak tego wprost, a posługiwał się aluzją w komentarzach i rozmowach, tak by Remus doskonale wiedział o jego uczuciach i jak dotąd ich niezmienności. Lupin ukrywał to przed Blackiem, bał się, że jeśli brunet się dowie, to Hamish długo sobie nie pożyje. Na początku Remus odczuwał zmianę w Syriuszu, chłopak stał się bardziej zaborczy i na wszystkich patrzył spod byka wzrokiem mówiącym "Remus jest mój, więc go nie dotykaj". Mimo tego Syriusz stał się też bardziej wylewny i uroczy, częściej okazywał szatynowi uczucia, zawsze był blisko i dbał o ich związek jak nigdy. Prawda była taka, że Syriusz najzwyczajniej w świecie coś sobie uzmysłowił... to, że jego Remusem interesują się inni i chciał zadbać o to, by nie martwić się o wierność swojego chłopaka, najzwyczajniej w świecie bał się, że mógłby go stracić. Remus dalej miał zahamowania przed okazywaniem ich uczuć publicznie. Gdy Syriusz go namiętnie całował albo przytulał, to mimowolnie rozglądał się czy ktoś na nich nie patrzy. Oczywiście patrzyli. W końcu temat związku najbardziej znanego i najprzystojniejszego chłopaka z tym najbardziej uroczym i najmądrzejszym ciągle utrzymywał się na czołówce najciekawszych plotek Hogwartu. Ludzie nawet zaczęli zakładać się o to na przykład czy ze sobą kiedyś zerwą, jak tak to kiedy to nastąpi i takie tam. Syriusz miał z tego ubaw, a Remus obawiał się o swoją prywatność.

Dzisiaj był 30 stycznia i tylko Remus doskonale wiedział co to oznacza. Specjalnie wstał wcześniej i postanowił obudzić swoich przyjaciół. Początkowo chciał obudzić najpierw Jamesa, ale gdy zauważył jaki zabawny grymas ma na twarzy, postanowił go zostawić. Dlatego też podszedł do łóżka Blacka i usiadł obok jego poduszek. Zgarnął niesforne kosmyki kruczoczarnych włosów z czoła chłopaka i założył mu je za ucho. Uśmiechnął się widząc spokój wymalowany na twarzy śpiącego bruneta.

- Syriuszu... - zaczął cicho poruszając jego ramieniem.
- Myghygm. - burknął Black i zakrył sobie głowę kołdrą.

Remus jeszcze szerzej się uśmiechnął. Pobudka tego pana jednak nie będzie taka prosta. Delikatnie pochylił się nad brunetem i odsłonił jego głowę. Dmuchnął mu w ucho, ale to tylko sprawiło grymas na twarzy dalej śpiącego szarookiego.

- Więc tak się bawimy? - zaśmiał się cicho Remus i przybliżył swoją twarz do chłopaka, delikatnie pocałował jego usta. - Syri pobudka.
- Mmm... - mruknął Syriusz uśmiechając się delikatnie i powoli otworzył oczy. - Remi? Coś się stało?
- Nic. Muszę wam coś powiedzieć. Wstawaj i pomóż mi obudzić tamtą dwójkę.

Powiedział i podniósł się, ale zaraz jego dłoń została zatrzymana przez tę Blacka, który go do siebie przyciągnął, tak że Remus upadł na szarookiego. Chłopak chciał go pocałować, ale szatyn szybko odsunął się i wstał zanim Black zdążył zareagować.

- Chyba Luniek nie chce całować kogoś kto nie umył jeszcze zębów. - zaśmiał się James, który wstał gdy Remus mówił "Więc tak się bawimy".
- To nie tak. - zarzekał się Remus. - Po prostu są rzeczy ważne i ważniejsze.
- A co jest ważniejsze ode mnie? - oburzył się Syriusz.
- Obudźcie Petera to wszystko wam wyjaśnię. - powiedział Remus. - Ja idę się przebrać.

Remus wszedł do łazienki, a James obudził Pettigrew. Niezadowoleni z wczesnej pobudki, marudząc zaczęli się przebierać z piżam w mundurki. Po paru minutach Remus wyszedł z łazienki, by reszta także mogła z niej skorzystać. Zaczął pakować książki czekając aż reszta Huncwotów się ogarnie.

- To powiesz po co nas tak rano obudziłeś? - oburzył się James.
- Kto jak kto, ale ty powinieneś być mi wdzięczny. - odezwał się Remus.
- Ja? Czemu? - podrapał się po głowie i poprawił okulary.
- Obudziłem was wcześniej byście mi pomogli w organizacji przyjęcia urodzinowego. - wyjaśnił Remus.
- Przyjęcia? Dla kogo? - zapytał Syriusz.
- Lily ma dzisiaj urodziny. - ucieszył się Lupin.
- Co!? - krzyknął James i pobiegł do Remusa łapiąc go za kołnierz koszuli. - Jak to dzisiaj!? Czemu ja nic nie wiem!?
- Spokojnie Rogacz. Lily nie lubi o tym mówić, a ja miałem nikomu nie wygadać. Jednak uważam, że powinniśmy to uczcić. To co? Mogę na was liczyć? Peter?
- Jasne! - ucieszył się Peter.
- Syriusz? - zapytał Remus.
- Skoro trzeba. - szarooki wzruszył ramionami.
- James? - zapytał patrząc na trzymającego do dalej okularnika...
- Jeszcze pytasz? Jasne, że pomogę! To w końcu impreza dla mojej Lilym - ucieszył się Potter i w końcu puścił szatyna. - Co robimy?
- Myślałem o zrobieniu czegoś podobnego do przyjęcia dla Syriusza, tylko mniej osób. Co wy na to?
- Nie mam dla niej prezentu. - James zaczął panikować. - I w co ja się ubiorę?
- O tym pierwszym też pomyślałem. Rozmawiałem z dziewczynami i doszliśmy do wniosku, że najlepszym prezentem będzie... kot.
- Kot? - zapytali jednocześnie.
- Tak, kot. Lily zawsze marzyła o kocie, ale jej siostra Petunia nie zgadzała się i marudziła rodzicom. Teraz jak Lily uczy się w Hogwarcie to jej siostra będzie widzieć go tylko w wakacje i na święta.
- Skąd weźmiesz kota? - zapytał James.
- Porozmawiałem z Hagridem i sam zaproponował, że znajdzie dla mnie kota.
- Kota? Hagrid? To może być ciekawe. - zaśmiał się Syriusz. - Kiedy zdążyłeś to wszystko ogarnąć? Przecież prawie cały czas chodziliśmy wszędzie razem.
- Mam swoje tajemnice. - Remus puścił mu oczko i uśmiechnął się ciepło.
- Codziennie mnie zaskakujesz Remusie Johnie Lupinie. - Syriusz chytrze się uśmiechnął.

Podszedł do szatyna i objął go w pasie po czym czule pocałował. Pocałunek trwałby dłużej gdyby nie najbardziej bezczelny z bezczelnych arogantów jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi. James wskoczył między nich i zaczął ich od siebie odpychać.

- Koniec czułości! Moja Lily czeka! - odezwał się, a Syriusz uderzył go w głowę.
- Dziewczyny mają zająć Lily pi zajęciach, więc wtedy możemy przystroić Pokój Wspólny. Syriuszu nie przewracaj oczami, za pomoc dostaniesz całusa.
- Tak łatwo mnie nie przekupisz. Ja już sobie odbiorę swoją nagrodę za pomoc.

Po tych słowach wzięli swoje rzeczy i udali się na śniadanie. Chyba pierwszy raz w historii szkoły zjawili się jako jedniz pierwszych. James nie mógł przestać się szczerzyć jak głupi, więc kilka razy oberwał od Syriusza płatkami śniadaniowymi.

- Ał! A to za co? - zapytał okularnik, gdy kolejny raz dostał śniadaniowym pociskiem.
- Zaraz całą niespodziankę dla Evansówny szlag trafi. - wyjaśnił mu szarooki.
- Cicho, idzie. - odezwał się Remus widząc, że Lily wchodzi do Wielkiej Sali.
- Evans umówisz się ze mną!? - James nie mógł powstrzymać się od tego komentarza.

Lily zgromiła go tylko wzrokiem i przywitała się z Remusem. Była zaskoczona, że nawet on nie pamiętał o jej urodzinach. Nie lubiła ich obchodzić, ale byłoby miło gdyby ktoś pamiętał. Remus widział jej smutny wzrok i o mało sam się nie zdradził. Podczas śniadania rozmawiali o meczu, który odbędzie się za niecały miesiąc. Ashley męczyła ich na treningach, szczególnie Syriusza, po pamiętnej akcji w szatni przed treningiem. Pi śniadaniu ruszyli na zajęcia. Dzisiaj zaczynali Zielarstwem. Były to pierwsze zajęcia od przerwy świątecznej, gdyż wcześniej pani Sprout była chora. Weszli do cieplarni i zajęli swoje miejsca. Remus odrazu zrobił się cały czerwony. Tylko Syriusz wiedział o co chodzi. Uśmiechnął się i podszedł do chłopaka.

- Czyżbyś myślał o tym samym co ja, że masz takie rumieńce? - szepnął mu na ucho.
- Odczep się. - burknął szatyn nie mogąc spojrzeć mu w oczy.
- Nie powiesz, że Ci się nie podobało. - wyczerpał Syriusz. - Nie słyszałem wtedy słów protestu, albo zagłuszały je jęki i westchnięcia.
- Panowie Black i Lupin o czym tak szepczecie? Może zechcielibyście podzielić się z resztą klasy? - odezwała się pani Sprout.
- Oczywiście. Właśnie rozmawiałem z Remusem o... Mgdhgtd. - nie mógł nic więcej powiedzieć, bo jego usta zasłonięte zostały przez dłonie Remusa.
- O niczym pani profesor. Przepraszamy za przeszkadzanie i przerywanie. - wyjaśnił szybko szatyn czerwieniąc się jeszcze bardziej.

Pani Sprout pokręciła tylko głową, nie komentując zachowania uczniów i wróciła do tłumaczenia zagadnienia o właściwościach jakiejś rośliny. Syriusz postanowił już nie droczyć się z Remusem. No prawie.

- A co to za roślina stoi na tamtym stole? Wcześniej jej tam nie było. - odezwał się wskazując na pamiętny mebel, Remus nadepnął mu na stopę.
- Ah cóż za spostrzegawczość panie Black. Rzeczywiście jest nowym nabytkiem. To...

Syriusz nie słuchał jej wyjaśnień tylko przyglądał się Remusowi, który mordował go wzrokiem. James, Peter, Lily, Marlene, Dorcas i Mary przyglądały się dziwnemu zachowaniu tej dwójki, ale go nie komentowały. Podobnie zachowywała się osoba, która stała z boku zakryta przez jakieś rośliny. Hamishowi nie podobało się to jak Remus i Syriusz są blisko.

- Powinienem zdjąć krawat i włożyć Ci go do buzi, wtedy już nic byś nie mógł powiedzieć. - szepnął do szarookiego Remus przez zaciśnięte zęby.
- Możesz równie dobrze włożyć mu coś innego. - skomentował James przysłuchujący się temu co mówił szatyn.
- Rogacz ty zboczeńcu. - oburzył się Remus i zrobił jeszcze bardziej czerwony.
- Chodziło mi o skarpetę Luniaczku. - odpowiedział mu okularnik i przybił piątkę z Syriuszem. - I kto tu jest zboczony? Ktoś tu ma bardzo brudne myśli.
- Ja nie mam nic przeciwko. - zaśmiał się Syriusz.
- Ugh zamknijcie się. - wtrącił Remus i odszedł do innych uczniów starając się skupić na lekcji.
- A ty Łapo dzisiaj wszystko mi wyśpiewasz. - skomentował James stojący obok Syriusza.
- Nie ma o czym gadać. - odpowiedział mu i uśmiechnął się szelmowsko.

Reszta zajęć minęła w sztywnej atmosferze. Remus oficjalne unikał Syriusza i Jamesa, a na zajęciach siedział z Peterem. Na przerwie obiadowej zrobił na złość Syriuszowi i usiadł obok dziewczyn i Hamisha. Przez cały ten czas szarooki nie spuszczał z niego wzroku. Po ostatnich zajęciach udali się szybko do Pokoju Wspólnego i razem z chętnymi uczniami zaczęli rozwieszać różne ozdoby, balony, serpentyny i lampiony. Tylko Remusa nie było, gdyż udał się do Hagrida. Po wypitej herbacie i krótkiej rozmowie gajowy wyciągnął mały koszyk, a w środku coś się poruszyło.

- To na pewno jest kot? - zapytał niepewnie Remus.
- Cholibka no raczej. Trudno było go znaliźć, ale jakiś facet zgodził się mi dał jednego z hodowli, podobno nie pasował mu do reszty. No bierz go i zmykaj. Życz Lily zdrowia i szczęścia.
- Dzięki Hagridzie. Jesteś wielki. No dosłownie, ale...
- Uciekaj już. - zaśmiał się gajowy.

Remus razem z kotem udał się do zamku. Po drodzę mówił uspokajająco do zwierzaka. Dzięki mapie nie wpadł na nikogo nieproszonego. Przemknął do Wieży Gryffindoru, gdzie zaczęli schodzić się właśnie uczniowie. Najwidoczniej Dorcas i Marlene zaprosiły pół zamku, jak nie cały. Wszedł do pomieszczenia. Ozdoby wisiały dodając pomieszczeniu przyjemnego uroku, jedzenie i... alkohol czekały na stołach. Swoich przyjaciół zauważył przy kominku i do nich podszedł.

- I co masz go? - zapytał podekscytowany James.
- Tak, chociaż nie jestem pewny czy to kot, dziwny jakiś. - Remus położył koszyk na kanapie i nerwowo przeczesał sobie włosy.
- Najwyżej dacie Evans jakiegoś potwora. - skomentował Syriusz uwieszając się na szyji Remusa i delikatnie całując go w kark.
- To nie jest śmieszne Łapo. - upomniał go James.
- A czy ja się śmieje? - zapytał dalej całując szyję zielonookiego.
- Lily już idzie! - krzyknęła jakaś dziewczyna wbiegając po schodach.

Remus odsunął od siebie nachalnego Syriusza i delikatnie podniósł koszyk, po czym podał go Jamesowi. Ten uśmiechnięty od ucha do ucha trzymał go za plecami nie mogąc się doczekać reakcji Lily. Po chwili czekania pojawiły się dziewczyny, a na końcu rudowłosa. Wszyscy krzyknęli "Wszystkiego najlepszego Lily", a dziewczyna powstrzymywała się od płakania ze szczęścia. Czyli jednak pamiętali... James wyszedł naprzeciw dziewczynie.

- To dla ciebie od nas wszystkich. - odezwał się i podał jej koszyk.
- Yyy dziękuję. - zaczęła zaskoczona i wzięła koszyk delikatnie. - Co to jest?
- Otwórz. - skomentowała Dorcas. - Hagrid nam pomógł go znaleźć.
- Go? - zapytała rudowłosa i niepewnie uchyliła wieko koszyka.

Wtedy na jej głowę wyskoczyła mała ruda kulka. Lily pisnęła, ale chwilę później delikatnie zdjęła zbiega z głowy i przyjrzała mu się. Był to mały kotek. Chociaż trochę inny od zwykłych. Miał gęste, puszyste, futerko, trochę krzywe łapki i spłaszczony pyszczek. Jego jasne oczy skupiły się na Lily i po chwili stwór wtulił się w jej ręce.

- Jaki uroczy. - zachwyciła się dziewczyna, inni patrzyli na niego z lekką odrazą, no do najładniejszych to on nie należał.
- Jaki paskuda. - zaśmiał się Syriusz, a Remus dał mu kuksańca.
- Jest na swój sposób słodki. - skomentował James i pogłaskał zwierzaka, a ten zamruczał.
- Chyba rudzielec kogoś polubił. - zaśmiał się Remus.
- Rudzielec? Podoba mi się. - podłapała Lily. - A tobie? - zapytała patrząc w jasne ślepia kotka.
- Miau.
- W takim razie paskuda Rudzielec. - skomentowała Dorcas i włączyła muzykę. - A teraz czas się zabawić.
- Dziękuję. - powiedziała Lily.
- Tam chyba jest jakiś liścik. - odezwał się Peter przesuwając rękę obok kota, a ten warknął i podrapał chłopaka, Pettigrew krzyknął i cofnął się kilka kroków. - Demon nie kot!
- Bez przesady. Może do pięknych nie należy, ale fajny jest. - zaśmiał się Syriusz i wziął go od Lily na ręce, kot ułożył się i zaczął cicho mruczeć.
- Skoro Łapa niańczy Ci kota to może dasz się zaprosić do tańca? - zapytał James rudowłosej.
- Za taki prezent chyba powinnam, ale najpierw przeczytajmy co jest napisane na tej kartce.

Remus sięgnął po kawałek papieru i zaczął czytać na głos.

- "Właściciel pozbył się go przez jego wygląd. Ma kilka miesięcy i lubi jeść szynkę, a także gania myszy. O i jest pół kugucharem. Wszystkiego Najlepszego - Hagrid".
- Kugukuku co? - zapytał Peter z bezpiecznej odległości.
- Kuguchar. - poprawił go Remus. - Jest krewniakiem kota, tylko trochę większym i dłużej żyje.
- Jeszcze bardziej wyjątkowy. - zaśmiała się Lily i ruszyła na parkiet ciągnąc za sobą Pottera.

Remus powoli podszedł do swojego chłopaka głaszczącego zwierzę śpiące na jego kolanach. Obawiał się, że kot zareaguje podobnie jak na Petera, który miał właśnie opatrywane zadrapania przez Mary i Marlene. Syriusz zauważył niepewność w oczach szatyna.

- Nie bój się. - odezwał się i wyciągnął do Remusa dłoń. - Obiecuje, że nie zrobi Ci krzywdy. To tylko mały kotek.

Remus niepewnie usiadł obok Syriusza gdy kotek się przebudził i zaczął go obserwować tymi jasnymi oczkami. W końcu po namyśle przeciągnął się i wskoczył na głowę Remusa, po czym się tam położył. Syriusz zaśmiał się widząc przerażoną minę Lupina. Delikatnie zdjął zwierzaka i podał go Remusowi. Chłopak rozluźnił się gdy kotek zaczął zasypiać na jego kolanach.

- Wyjątkowo mądre zwierzę. - skomentował szarooki.

Jeszcze przez dobre kilka minut zajmowali się Rudzielcem, aż w końcu jego nowa właścicielka zabrała go od nich. Wtedy do niespodziewającej się grupki przyjaciół podszedł Hamish. Uśmiechnął się ciepło do szatyna i nie przejmował morderczym wzrokiem Syriusza.

- Remusie zatańczymy? - zapytał wyciągając dłoń w stronę zielonookiego.

Lupin spojrzał na Syriusza i uśmiechnął się uspokajająco. Złapał dłoń Hamisha i udał się z nim na parkiet. Black obserwując ich wbijał pazury w kanapę, na której siedzieli.

- Musisz wytrzymać. - odezwał się James. - To jego przyjaciel.
- Ta przyjaciel, który wyznaje mu uczucia. - skomentował Syriusz. - Zaraz mu te łapska połamie. Niech je najlepiej na jego tyłku położy.
- Jak dobrze myślę to ty już miałaś taką okazję w cieplarni. - odezwał się Carter. - Nie patrz tak na mnie. Potter mi powiedział.
- Co takiego? - wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Że się do siebie dobieraliście wsród natury. - Richard zaśmiał się widząc zmieszanie nie tylko Syriusza, ale i innych siedzących obok osób.
- To... - zaczął, ale znowu spojrzał na tańczącą dwójkę. - On nawet dobrze tańczyć nie umie.

Carter na szczęście nie kontynuował tematu. Syriusz wytrzymał do końca tańca, gdy Remus podziękował Hamishowi i wrócił do reszty przyjaciół. Zauważył obrażony wzrok Syriusza, więc stanął naprzeciwko niego i wyciągnął dłoń.

- Chodź zazdrośniku. - odezwał się.
- Phh. - pryhnął w odpowiedzi, ale złapał wyciągniętą dłoń i dał poprowadzić się na parkiet.

Objął Remusa w pasie i przyciągnął bliżej siebie po czym pochylił się i pocałował jego szyję i zaczął bujać się w rytm muzyki. Nachylił się do ucha.

- Tak dobrze Ci się tańczyło z Fraterem? - zapytał i przygryzł płatek szatynowi.
- Z Tobą mi się tańczy najlepiej. - stwierdził i pocałował go w policzek po czym także nachylił się do ucha bruneta. - Kotku.

Zanim Syriusz zdążył coś odpowiedzieć został porwany przez Dorcas, a Lily zaczęła tańczyć z Remusem. Przez kilka szybszych kawałków zmieniali partnerów, od Marlene i Dorcas, przez Lily i Mary, po nawet Jamesa, Richarda i kilku innych uczniów. W końcu przy wolniejszym kawałku znowu byli przy sobie. Syriusz znowu zaczął całował szyję chłopaka i delikatnie masować dłońmi jego plecy. Doskonale wiedział, że przy stole z alkoholem stoi jeden chłopak, który uporczywie i zazdrością wymalowaną na twarzy się im przypatruje. Syriusz pocałował szatyna namiętnie na jego oczach po czym zajął się czerwonymi uszami i zarumienionymi policzkami.

- Frater się na nas gapi. - szepnął na ucho szatynowi.
- Na pewno czuję się dziwnie, szkoda mi go, on cierpi. - wytłumaczył mu cicho Remus.
- I jak ja mam nie być o Ciebie zazdrosny? - zapytał cicho Syriusz.

Remus tylko się uśmiechnął w odpowiedzi i czule pocałował swojego chłopaka. W głowie ciągle błądziły mu słowa Hamisha, które wypowiedział gdy tańczyli. "Będziesz przez niego cierpiał, zauważ jak on Cię ogranicza i zaborczo pilnuje, ze mną będzie Ci lepiej, zastanów się nad tym. Remus ja Cię kocham. Kocham Cię tak mocno jak Black, jeśli nie mocniej."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top