ROZDZIAŁ 24.

Syriuszowi przeszło przez myśl, że Lupin całkiem nieźle całuje, o tym samym pomyślał Remus. Będąc przy sobie tak blisko i ciągle całując, nie usłyszeli zza drzwi cichego "alohomora" i nie zauważyli wchodzących do środka Jamesa i Petera. Trwali w swoich objęciach dając się ponieść wymarzonej chwili do momentu gdy zaczęło im brakować powietrza, a dźwięk buta uderzającego o posadzkę stał się bardziej donośny. Remus i Syriusz otworzyli szeroko oczy odsuwając się od siebie, by później popatrzeć prosto w orzechowe oczy okularnika i niebieskie Petera.

- No to czekamy na wyjaśnienia. - zaczął James nie powstrzymując cisnącego się na twarz uśmiechu.
- Yy no ten... My ten... No... - zaczął Remus jąkając się i spalając buraka.
- Zamykasz nas w łazience, przerywasz w takim momencie i dodatkowo prosisz o wyjaśnienia? Ty to masz tupet Rogacz. - zaśmiał się Syriusz obejmując ramieniem czerwonego po uszy Remusa.
- Poczekajcie aż Evans się o tym dowie. Ta to wam spokoju nie da. - odpowiedział okularnik.
- Cholera Lily. Muszę uciekać na obchód. - odezwał się Remus i wybiegł z łazienki posyłając Syriuszowi ciepły przepraszający uśmiech.
- Minus chłopaka prefekta. - zaśmiał się James.
- Chłopaka? - zapytał Syriusz.
- No tak. Jesteście razem... prawda? - zapytał nerwowo poprawiając okulary.
- Yyy nie zapytałem go. To wyszło nagle. Głównie skupiłem się na jego ustach. - mówił śmiejąc się nerwowo.
- To jak mamy nazywać to coś między wami? - zapytał Peter.
- Nie mam pojęcia. Muszę z nim o tym pogadać później. A teraz won z łazienki, bo chce się umyć. - powiedział Syriusz.
- Może nie jestem zielonookim szatynem, ale jak najbardziej nadaję się na towarzysza kąpieli. - powiedział okularnik dumnie prostując się.
- Już wolałbym od Ciebie Filcha.
- Ranisz moje uczucia. - złapał się teatralnie za serce i z udawanym smutkiem wyszedł z łazienki.
- W sumie to dobrze razem wyglądacie. - odezwał się Peter także wychodząc z łazienki, dla niego było najtrudniej zrozumieć jak można kochać przyjaciela, gdyż zawsze był hetero, natomiast nie miał z nimi problemu i w pełni ich akceptował, to była po prostu kwestia przyzwyczajenia.

Syriusz uśmiechnął się na te słowa i zamknął drzwi. Wziął szybki prysznic i wyszedł w samym ręczniku inteligentnie zapominając, że nie ma ze sobą piżamy. Peter i James siedzieli u blondyna na łóżku kończąc wypracowanie, a Black szukał ubrań w swoim kufrze. Wyciągnął spodnie w kratkę i granatową bluzkę z długim rękawem i szybko się ubrał.

- Dobra na kiedy trzeba napisać to wypracowanie? - zapytał podchodząc do dwójki gryfonów.
- Na jutro. - odpowiedział James.
- Każdy musi je napisać? - zapytał.
- Nie. Tylko osoby, które słabiej radzą sobie w praktyce.
- Czyli nie muszę?
- Raczej nie. Jeśli masz wątpliwość to zapytaj Minnie.
- Ta. Pójdę do niej teraz, wejdę, krzyknę "Ee McGonagall ja też mam to coś pisać?". - mówił.
- Panie Black co pan tu robi o tej godzinie? - odpowiedział mu James specjalnie udają głos nauczycielki Transmutacji.
- Tak bardzo chciałem panią zobaczyć i mieć całą uwagę. Na lekcji widzi pani profesor tylko Pottera. Jestem zazdrosny. - odpowiedział cicho się śmiejąc, Peter już po tekście Pottera zwijał się ze śmiechu.
- Myślę, że pan Lupin powinien wystarczyć. Nie wolno być zachłannym. Może ciasteczko? - okularnik znowu udawał głos kobiety.

Cała trójka zaczęła się śmiać. Uwielbiali McGonagall, ale nie umieli nie droczyć się ze sobą. W końcu po kilku minutach opanowali się i wzieli do roboty chcąc jeszcze dziś skończyć wypracowanie blondyna.

REMUS

Remus wybiegł z dormitorium i już na schodach wpadł na rudowłosą.

- No w końcu. Ile można czekać? - zapytała.
- Przepraszam byłem za...
- Opowiesz mi po drodzę. Chodźmy. - odpowiedziała i ruszyła do obrazu Grubej Damy.

Zeszli z Wieży i ruszyli korytarzem. Dzisiaj mieli w planach sprawdzenie pierwszego i drugiego piętra, więc mieli czas na długie rozmowy. Przechodzili właśnie obok biblioteki.

- Rozmawiałeś z nim? - zapytała.
- Rozmawiałem. - zaczął i zrobił się cały czerwony. - Potem całowałem i znowu rozmawiałem.
- Nie żartuj. - dziewczyna gwałtownie się zatrzymała. - Serio? Całowaliście się?
- Tak.
- Czyli on też coś do Ciebie czuje?
- Wyznał mi to między pocałunkami. Swoją drogą dobrze całuje. - skomentował i uśmiechnął się szeroko.
- W końcu to Cassanova Hogwartu. - zaśmiała się Lily. - Chociaż teraz to raczej można go nazywać twoim chłopakiem.
- Moim chłopakiem? - zapytał bardziej siebie zestresowany jakby przypomniał sobie o zostawionym kociołku z eliksirem na ogniu. - Nie pytałem go.
- Czyli wyznaliście sobie uczucia i się całowaliście, ale oficjalnie żaden nie spytał o chodzenie? - zapytała nie powstrzymując się od parsknięcia śmiechem.
- Tak wyszło. James nam przeszkodził, a potem pobiegłem do Ciebie. - wytłumaczył.
- W takim razie musisz go zapytać, a James dostanie ode mnie za przerywanie wam. - skomentowała. - Ciesze się, że tak się to potoczyło.
- Mogło skończyć się różnie. Mogliśmy w tej łazience się pozabijać.
- W łazience?
- No tak, nie wiesz co się działo. Chciałem wziąć prysznic i poszedłem do łazienki nie wiedząc, że jest tam Syriusz i gdy wszedłem James zaklęciem zamknął nas w środku.
- A miał się nie wtrącać. - powiedziała jakby do siebie.
- Co? - zapytał wyrwany z rozmyślań o sytuacji z łazienki.
- To nic takiego, ale my z Jamesem już od dłuższego czasu wiedzieliśmy o waszych uczuciach do siebie. Nie chcieliśmy jednak wtrącać się w wasze sprawy.
- Wy... Wy wiedzieliście? Wiedziałaś, że Syriusz coś do mnie czuje i mi tego nie powiedziałaś? - zapytał, ale tylko udawał złego.
- Wiem, że to nie wygląda za dobrze, ale tak, tak właśnie było.
- Niezła z Ciebie przyjaciółka. - zaśmiał się.
- Oj daj spokój. Grunt, że potoczyło się tym torem, a nie innym.

Przechodzili obok jednej z sal, w której paliła się lampa. Zdziwieni spojrzeli po sobie. Cicho podeszli do drzwi i złapali za klamkę. Mieli pozwolenie od nauczycieli wchodzić do sal. W środku siedziało dwóch uczniów. Remus ze zdziwieniem stwierdził, że był to Regulus i Severus. Przeglądali pergaminy z biurka profesor McGonagall.

- Co wy tu robicie? - zapytał wchodząc do środka sali i stając przed nimi, za nim stanęła Lily.
- Możemy zadać to samo pytanie Lupin. - odezwał się Severus.
- Jesteśmy prefektami i spełniamy swoje obowiązki. - odpowiedziała mu Lily łupiąc na niego groźnie.
- My... My tylko... - zaczął Regulus lekko zestresowany nakryciem go.
- Szukaliśmy pracy do przepisania. Nie wasza sprawa. - skomentował Severus układając pracę tak jak były na początku, po czym ruszył do wyjścia. - Idziemy Black.
- Wiesz Sev, że nie mogę zostawić tego bez konsekwencji. Minus 20 punktów. Za wychodzenie z dormitorium o tej porze i za grzebanie w dokumentach pani profesor. - odezwała się Lily ewidentnie smutna.
- Lily przecież jesteśmy przyjaciółmi. - rzucił Severus zatrzymując się w drzwiach.
- Tak, ale przyjaciół także obowiązują zasady regulaminu. - mówiła stanowczo.
- I nie przymkniesz nawet dla mnie oka? - zapytał lekko oburzony.
- Nie. - urwała stanowczo nie patrząc chłopakowi w oczy.
- Jak chcesz. - powiedział oschle i pociągnął za rękaw Regulusa.
- Przepraszam, ja nie chciałem. - skomentował brat Syriusza i ruszył za Snapem.

Lily usiadła na jednej z ławek i schowała twarz w dłoniach. Znowu pokłóciła się z Severusem. Remus w tym samym czasie podszedł do biurka sprawdzić czego szukali. Okazało się, że są to prace na temat niebezpiecznych chorób i przypadłości, z czego kilka opisywało jego - likantropię. Czemu Snape się tym interesował? Czyżby coś podejrzewał? Remusowi ani trochę się to nie podobało, szczególnie, że w swoje spiski wciągał brata Syriusza. Widać było, że Regulus jest zmuszany do działania z chłopakiem. Remus podszedł do Lily i położył jej dłoń na ramieniu.

- Musimy iść. - odezwał się spokojnie.

Dziewczyna kiwnęła głową i ruszyła do wyjścia. Remus zgasił świece i także wyszedł z sali zamykając drzwi zaklęciem, by już nikt nie wchodził, chyba że nauczyciel. Postanowili wrócić tą samą drogą, by sprawdzić jeszcze czy aby nikt nie kręci się w dziale ksiąg zakazanych, co uczniowie często robili, szczególnie Ci z domu węża. W bibliotece na szczęście nikogo nie było, a dwójka gryfonów wracała do pokoju. Od spotkania ze ślizgonami nie odzywali się idąc w ciszy.

- W porządku Lily? - zapytał Remus przerywając ciszę.
- Jak on mógł się tak zmienić? To nie jest ten sam Severus, którego tak lubię. - odezwała się.
- To znaczy?
- Kilka razy zauważyłam jak chodzi obok działu ksiąg zakazanych ewidentnie czegoś szukając, później z dziwnymi książkami, z których na pewno się nie uczymy i dodatkowo jeszcze widzę jak spotyka się z Averym i Mulciberem. Nie podoba mi się to Remus.
- No tak. W końcu Snape jest ślizgonem. Dla nich zabawa z czarną magią to normalka.
- Czarną Magią? - zapytała.
- Widzisz jaki jest dziwny. Dodatkowo te dziwne książki. Raz widziałem jak jedną czytał na korytarzu. To zdecydowanie nie był podręcznik od Zielarstwa. Nie chce nikogo posądzać o to, ale sama widzisz jak jest.
- Widzę i bardzo mnie to niepokoi. - Wchodzili właśnie przez dziurę w portrecie, pezy schidach Lily znowu się odezwała. - Muszę z nim porozmawiać.
- Jak chcesz. Bądź tylko ostrożna. Nie chce by mieszał Cię w jakieś nieprzyjemne sprawy.
- Dobrze. Dobranoc Remus. - odezwała się i weszła po schodach do dormitorium dziewcząt.

SYRIUSZ I REMUS

Remus wszedł do pokoju widząc scenę, której nie spodziewał się spotkać. Syriusz i James czytali książki. Ba! Oni czytali podręczniki od Transmutacji. A Peter notował. Byli tak skupieni, że nawet nie zauważyli jego przybycia. Syriusz leżał na dywanie obok łóżka Petera. James i Peter siedzieli na łóżku oparci o zagłówek. Przy brunecie leżały kubki z parującym napojem.

- ...zaklęcie Repifage. - mówił Syriusz czytając na głos.
- Jak już to Reparifarge. Zaklęcie cofające skutki błędnej tranmutacji przedmiotów. - odezwał się Remus podchodząc do zaskoczonej trójki.
- Remi! Już jesteś? - zapytał odkładając książkę.

Remus podszedł do chłopaka i położył się pomiędzy nim a łóżkiem blondyna na dywanie. Syriusz przekręcił się na bok by lepiej widzieć chłopaka. Szatyn spojrzał na podręcznik. Tak jak podejrzewał, był on z pierwszej klasy.

- Cofacie się w czasie? - zapytał wskazując na książkę i lekko się śmiejąc.
- Bardzo śmieszne. Raczej ratujemy Glizdkowi ogon przed McGonagall. - odpowiedział mu James, który z kolei używał podręcznika z klasy trzeciej.
- A w kubkach jest herbata? - zapytał Remus wskazując na napoje.
- Jedno to herbata z sokiem dyniowym, a drugie kawa z herbatą. - odpowiedział mu okularnik. - Pete próbował zmienić sok dyniowy w inny napój. Jak chcesz to spróbuj. Kawa z herbatą nie jest taka zła.
- Podziękuję. - skomentował nie ufając aż tak umiejętnościom magicznym blondyna. - Cały czas gdy mnie nie było męczyliście się nad tym wypracowaniem?
- Calutki. Takich tortur to ja dawno nie przeżyłem. - odezwał się Syriusz uśmiechając do szatyna, który odrazu lekko się zarumienił. - Naukę samą w sobie to jeszcze da się wytrzymać, ale nauka z nimi to gorsze niż zapamiętywanie dat i zdarzeń z wszystkich powstań goblinów.
- Ej! Wypraszamy sobie. - odezwał się James.
- Właśnie. Poza tym tych powstań nie da się zapamiętać. - odezwał się Peter na chwilę odrywając od pergaminu.
- Da. - skomentował Remus doskonale pamiętając te daty i wydarzenia.
- Ty się nie liczysz. - skomentował James.
- Mów za siebie Rogacz. - odezwał się cicho Syriusz i musnął swoją ręką dłoń Remusa.
- Tak poza tym miałeś Łapo coś zrobić. - powiedział okularnik i znacząco spojrzał na szatyna.
- Miałem? - zapytał nie rozumiejąc początkowo o co chodzi, w końcu sobie przypominając. - Oooo no tak, miałem. Remusie... - zaczął i odwrócił głowę szatyna do siebie zostawiając dłoń na policzku szatyna. - Chcesz być moim chłopakiem?
- Ja... - zaczął Remus czując jak palą go policzki i ręce się trzęsą. - Czy to nie ja powinienem o to zapytać? Pierwszy wyznałem Ci uczucia.
- Tak, ale to ja dominuję w naszym stadzie. - skomentował Syriusz śmiejąc się z zamyślonej i zdezorientowanej miny chłopaka.
- Oh dalej, Luniek powiedz tak, to jeszcze nie zaręczyny tylko zwykły związek. - odezwał się okularnik.
- Powiedział ten co wyrwać nie umie jednej dziewczyny przez tyle lat. - skomentował Remus na co cała trójka się zdziwiła.
- Masz na niego zły wpływ Łapo. - skomentował okularnik. - Lily jeszcze będzie moja.
- Prędzej dobry. Mówi prawdę. - skomentował nie odwracając wzroku od zielonych tęczówek i delikatnie poruszając kciukiem po zarumienionym policzku szatyna. - Więc jak będzie?
- Nie zaczyna się zdania od "więc". - powiedział szatyn i zaśmiał się z grymasu na twarzy bruneta, położył swoją dłoń na dłoni Syriusza - Chce być twoim chłopakiem Syri.
- No w końcu. Teraz mogę w spokoju iść do kibla. Przetrzymywanie nie jest zdrowe dla mojego pęcherza. - skomentował James i wstał z miejsca biegnąc do łazienki.
- To ja ten... pójdę oddać książki pierwszakom, może jeszcze nie śpią. - powiedział Peter i wziął większość książek, zostawiając tylko tą leżącą obok dwójki na podłodze i wyszedł z pokoju.

Syriusz spojrzał na Remusa roześmianym wzrokiem i jeszcze raz przejechał kciukiem po jego policzku, po czym zjechał nim na wargi tak samo jak wzrokiem. Przybliżył się do chłopaka, jednak nie zrobił dalszego kroku.

- Pocałujesz mnie w końcu? - zapytał Remus zirytowany przedłużaniem bruneta.
- A chcesz? - zapytał ze złosliwym uśmieszkiem wpatrując się w szatyna.
- Tak. - powiedział szeptem, robiąc się czerwony.

Syriuszowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Złączył ich usta w delikatnym i czułym pocałunku. Obiął szatyna prawą ręką, lewą dalej trzymając jego twarz. Remus natomiast prawą rękę ułożył nie daleko głowy bruneta, lewą wplątując we włosy i kciukiem przejeżdżając po szyji. Intymne i delikatne zbliżenie przerwał im trzask drzwi i wpadniecie do pokoju Jamesa z rozbawioną miną.

- Dobra gołąbeczki. Starczy tego dobrego. - odezwał się pakując między dwójkę gryfonów.

Przez to Syriusz plecami zachaczył o kubki z napojami i wylał zawartość na siebie. Jak oparzony. No dobra. Dosłownie oparzony wstał na równe nogi.

- Parzy! - krzyknął i szybko zdjął koszulkę rzucając ją w kąt pokoju.
- Wy to trochę za młodzi jesteście na rozbieranki Łapo. - skomentował James śmiejąc się i nie przejmując ani czerwoną twarzą zawstydzonego Remusa ani wkurzonym do granic możliwości Syriuszem.
- Zabije Cię Rogacz. - skomentował, po czym chwycił za nogę Jamesa i zaczął ciągnąć go po pokoju.
- Łapo! Łapulko ty moja! Wybacz mi! - krzyczał, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. - Remus! Powiedz mu coś! To twój facet!
- I co z tego? - zapytał Remus pękając ze śmiechu. - Naraziłeś się mu to teraz musisz znieść cierpliwie swoją karę.
- Co się dzieje? - zapytał Peter wchodząc do pokoju.
- Nic takiego. Normalka. - skomentował James przejeżdżając obok blondyna, który zaczął się śmiać.
- Dobra Syriusz zostaw już go. Wystarczająco się nacierpiał. - odezwał się Remus widząc, że Syriusz nie zamierza zaprzestać swoich zabaw z okularnikiem.
- Właśnie! Luniek dobrze gada! - odezwał się James łapiąc łóżka.
- Gdyby nie Remus to już dawno byś wyleciał przez to otwarte okno. - skomentował.

Remusowi aż się coś przewróciło w żołądku, odwrócił się i faktycznie zauważył otwarte na oścież okno. A Syriusz biegał cały ten czas bez koszulki.

- Black załóż coś na siebie. - powiedział dosadnie.
- Mi tam jest gorąco. - skomentował puszczając w końcu Jamesa i skupiając wzrok na szatynie. - Nie powiesz, że Ci się nie podoba.
- Będziesz chory. Biegiem zakładaj koszulkę i zamknijcie to okno. - powiedział Remus. - Ja idę się myć i jak wrócę to chce zobaczyć jeszcze żywego Jamesa Syriusz. - odezwał się i ruszył do łazienki.
- Nie bierzesz piżamy? - zapytał Potter.
- Wcześniej tam jedną zostawiłem. - powiedział zarumieniony zerkając na szarookiego, przypominając sobie sytuację z łazienki, którą zapamięta chyba do końca życia.

Gdy szatyn wyszedł z pomieszczenia, reszta zaczęła zbierać się do snu. James przebrał się w piżamę i zamknął okno. Syriusz zarzucił na siebie czarną koszulkę z długim rękawem, Peter założył piżamę, która zdaniem okularnika wyglądała jak ubranie dla babci. Cała trójka położyła się do łóżek. Remus wyszedł i odrazu podszedł do swojego łóżka. Okrył się kołdrą i odwrócił do szarookiego.

- Dobranoc Remi.
- Dobranoc Syriuszku. - odezwał się James udając głos Remusa.
- Potter w końcu naprawdę się doigrasz. - odezwał się i rzucił w okularnika poduszką jednak użył za dużo siły i dostał Peter, który już spał i specjalnie jakoś nie przejmował się pociskiem, który w niego uderzył.
- Idźcie już spać. - skomentował Remus. - Dobranoc.
- Widzisz zdenerwowałeś Luniaczka. - odezwał się James.
- Żebym zaraz sam się nie zdenerwował. - odpowiedział Syriusz.
- Spać! - skończył ich dyskusję zielonooki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top