ROZDZIAŁ 22.

SYRIUSZ I REMUS

Syriusza nie zdziwiło, że gdy obudził się, na szczęście w swoim łóżku, cała reszta jeszcze spała. Prawie nic nie pamiętał z wczoraj. Był alkohol, appierosy, tańce. Cholera on tańczył z Remusem. Było coś jeszcze z chłopakiem, Syriusz ewidentnie to czuł, ale nie mógł przypomnieć sobie co to mogło być. Z niewyobrażalnym bólem głowy wstał i pogrzebał w kieszeniach spodni, tak jak się spodziewał, w środku był, o dziwo cały i nie połamany, papieros. Sięgnął po zdobycz, wziął jeszcze ze sobą różdżkę i wyszedł do łazienki. Zamknął drzwi i otworzył okno. Odpalił papierosa i zaciągnął się. Co to mogło być z tym Remusem? Myślał ciągle starając się przypomnieć krok po kroku całą imprezę. W końcu po paru zaciągnięciach i dużej burzy mózgów pryzpomniał mu się najważniejszy wątek z wczorajszej imprezy. Wszystko inne było nie ważne. Rozszerzył ocsy i mimowolnie się uśmiechnął. W tym właśnie momencie wszedł do łazienki półprzytomny James, który chyba go nie zauważył. Zamknął za sobą drzwi i dopiero wtedy zauważył szarookiego bacznie go obserwującego z jakże dziwną miną.

- Łapo co ty tu... - zaczął, ale przerwał mu brunet.
- Pocałowałem Remusa.
- Oh. - zaczął ledwie rozumiejąc sens tych słów okularnik, nagle do niego dotrał sens i z wrażenia otworzył podobnie jak Syriusz oczy szeroko. - Czekaj ty co?
- Tak. Wczoraj na imprezie.
- Cholera jak? - dopytywał przebudzając się.
- Normalnie. Tańczyliśmy, trochę wypiliśmy. - mówił a gdy zauważył wzrok okularnika poprawił się. - No dobra dużo wypiliśmy, usiedliśmy na kanapie i... - zrobił przerwę na zaciągnięcie się papierosem. - ...tak jakoś wyszło.
- Stary jestem dumny. Wyznałeś mu uczucia?
- Rogacz powoli. On pewnie dzisiaj nie będzie tego pamiętać, albo będzie żałować i się zamknie w sobie. Poza tym jak dobrze pamiętam to przerwałeś nam w tym wołając mnie. - skomentował szarooki.
- Nie wiesz tego. Stary dużo wypiłem i nie pamiętam żebym Cię wołał, ale jak tak to przepraszam. Poza tym czy to jest to co myślę? - wskazał na papierosa trzymanego przez bruneta.
- Ta. - Syriusz znowu się zaciągnął. - Mugolski papieros. Chcesz spróbować?
- Czemu nie. - powiedział podchodząc i biorąc używkę od Syriusza. - Co mam robić?
- Zaciągnąć się a później wypuścić dym ustami, ewentualnie nosem. - zaśmiał się Syriusz.

James zrobił co mu kazano. Tak jak Syriusz się spodziewał, Potter odrazu zaczął kaszleć i się krztusić, a potem zaczęli się śmiać.

- Mocne. - odezwał się okularnik. - Co zrobisz z Lunatykiem?
- A co mam zrobić? Poczekam, zobaczę czy on to pamięta i czy żałuje. - odpowiedział ostatni raz zaciągając się papierosem zaraz po Jamesie.
- To czekamy? - zapytał.
- Czekamy. - powiedział Syriusz i zgasił papierosa, wyrzucił go i zamknął okno.
- Coś czuję, że będzie przypał za te papierosy. Jak nie u nauczycieli to na pewno u wszystko czującego Remusa. - stwierdził James i zaśmiał się.
- Pewnie masz rację. Bez ryzyka nie ma zabawy. Idziemy na śniadanie sami, czy ich budzimy? - zapytał Syriusz wychodząc z łazienki zaraz za Jamesem.
- Śniadanie? Ja wcale nie śpię! - krzyknął im Peter.
- Zamknij się Glizdek. Ja tu próbuje spać. - odezwał się Remus nakrywając głowę poduszką.

Syriusz nie mógł przepuścić okazji do podroczenia się z szatynem. Podszedł do jego łóżka i zerwał mu poduszkę.

- Ktoś tu ma kacyka? - zapytał głośno prosto do ucha szatyna.
- Idź sprawdź czy nie ma Cię w pokoju wspólnym.
- Główka boli? - zapytał jeszcze głośniej.
- Zaraz Ciebie zaboli jeśli nie odejdziesz.
- Luniaczku nikt nie kazał Ci pić. - odezwał się James. - To jasne, że skutkiwm zawsze będzie kac.
- Nikt za to nie mówił, że skutkiem będzie natręt zwany Łapą.
- No po wczorajszym to raczej szybko Ci nie odpuści. - skomentował James zanim pomyślał.
- Po wczorajszym? Co takiego działo się wczoraj?
- Pamiętasz coś z imprezy? - zapytał Syriusz lekko zawiedziony.
- Tylko to, że siedzieliśmy na kanapie, później... Nic. - mówił masując sobie skronie. - Dużo wypiłem.
- Ta dużo. - powiedział bez emocji Syriusz i odsunął się od chłopaka.
- Przypomni sobie. - powiedział mu James na ucha i poklepał po ramieniu.
- To co z tym śniadaniem? - upominał się Peter, który w czasie ich rozmowy zdążył się już przebrać w ubrania.
- Ja zostaję. Muszę wziąć prysznic. Długi i zimny. - odezwał się Remus i wstał z łóżka.
- To my idziemy. - odezwał się James i razem z Peterem ruszyli w stronę drzwi.
- Idziesz Łapo? - zapytali gdy zauważyli, że chłopak ciągle stoi w miejscu i obserwuje każdy ruch szatyna.
- Co? - zapytał wyrwany z obserwacji i spojrzał na dwójkę. - A tak, idę. Do potem Remi.

Wyszli z pokoju zostawiając szatyna samego, pełnego wątpliwości do tego co robił wczoraj. Musiał sobie przypomnieć. Syriusz zaczął dziwnie się zachowywać zaraz po tym jak przyznał, że nic nie pamięta.

- Cholerny kac. - skomentował gdy głowa chciała mu wybuchnąć.

Złapał ubrania i udał się do łazienki. Odkręcił wodę na prawie najziniejszą i wszedł pod strumień. Przy akompaniamencie krzyków i jęknieć spowodowanych arktyczną wodą starał sobie powoli przypominać co na tej imprezie mogło się wydarzyć. Gdy był już blisko znowu odpowiedź umykała mu nie dając się złapać. W końcu gdy nie czuł już prawie żadnej kończyny, wyszedł i szybko się ubrał. Założył zwykle czarne spodnie i prążkowany niebieski sweter. Wychodząc z łazienki miał dziwne uczucie. Czuł zapach mugolskich papierosów. "Mugolskimi papierosami smakowały usta Syriusza" pomyślał.

- O cholera. - odezwał się w pustym pokoju. - Całowałem się z Syriuszem.

W tym właśnie momencie wpadli do pokoju gryfoni zadowoleni. Przez całe śniadanie rozmawiali o tym jak można pomóc Remusowi odzyskać to jedno konkretne wspomnienie z imprezy, wchodząc do pokoju nie spodziewali się, że on już wie. Remus stanął jak wryty patrząc na trójkę, która zauważając go także się zatrzymała.

- Remi i jak tam kacyk? - zapytał James.
- Yyy dobrze... - zaczął unikając wzroku Syriusza.
- On już wie. - szepnął Syriusz na ucho Jamesowi.
- Dzisiaj wyjście do Hogsmeade. Idziemy? - włączył się do rozmowy Peter.
- O której? - zapytał Remus wracając do siebie i szukając książek w kufrze.
- Zaraz po obiedzie. - dodał Peter.
- Super, to do zobaczenia. - powiedział Remus i wyminął ich wychodząc z pokoju.

Jak najszybciej udał się do biblioteki. Przywitał się z Panią Pince i usiadł na ulubionym miejscu. Znalazł jakąś książkę o skrzatach i goblinach i zagłębił się w lekturze. Siedział tak w bibliotece kilka godzin i gdyby nie pytanue pani Pince dalej pewnie by czytał.

- Zostaje pan? Nie idzie na obiad, a potem do Hogsmeade? - zapytała zdziwiona widząc dalej chłopaka w bibliotece.
- Która już godzina? - zapytał zaskoczony.
- Za kilka minut jest obiad.
- O kurcze. Muszę biec. - powiedział i wpakował do torby swoje rzeczy po czym ruszył do wyjścia. - Do widzenia!

Pani Pince tylko pokręciła głową i ruszyła do swoich zajęć. Przez te kilka godzin Syriusz, James i Peter zdążyli wyjść na błonia, polatać na miotłach, odwiedzić Hagrida, dostać upomnienie od Flitwicka za wchodzenie na posągi na dziedzińcu, a także porządnie się umyć i przebrać w czyste ciuchy. Tak też Syriusz w swoich dziurawych spodniach i czarnej bluzce, James w spodniach khaki i bordowej bluzie, a także Peter w szarych spodniach i pomarańczowej koszulce szli korytarzami kierując się do Wielkiej Sali na obiad. Jedynie Syriusz ciągle rozmyślał o tym co robi szatyn, jednak James go uspokajał mówiąc, że pewnie musi sobie wszystko poukładać w głowie. Idąc we trójkę przy samym wejściu do Iwlkiej Sali nie zauważyli biegnącego w ich stronę szatyna. Syriusz i Remis zderzyli się i obaj upadli na posadzkę.

- Cholera Lupin. - odezwał się Syriusz łapiąc za głowę.
- Przepraszam Łapo. - powiedział wstając i podał rękę Syriuszowi.
- Czemu tak biegłeś? - zapytał łapiąc wyciągniętą dłoń.
- Myślałem, że się nie wyrobię i że pójdziecie do Hogsmeade beze mnie.
- Stary poczekalibyśmy na ciebie albo poszukali, poza tym myślę, że Peter nie odpuściłby obiadu. - skomentował James.
- Ej! - oburzył się Peter, na co reszta się zaśmiała.
- To co obiad a potem wypad do Miodowego Królestwa i Pubu pod Trzema Miotłami na małe piwko kremowe? - zapytał Syriusz.
- O nie. Po wczorajszym żadnego piwa nie piję. - powiedział zdecydowanie szatyn i znowu tym razem wszyscy Huncwoci się zaśmiali.

Obiad zjedli szybko i udali się po cieplejsze ubrania. Mimo tego, że był październik to pierwszy śnieg w Hogsmeade zdążył już spaść. Remus założył swoją grubą zieloną kurtkę i szalik w barwach Gryffindoru. Peter i James także ubrali się w kurtki jeśli nie typowo ziomowe to jesienne, Pettigrew w szarą, a James w czarną. Tylko Syriusz jak zwykle stawiający wygląd ponad zdrowie zdecydował się na swoją skórzaną kurtkę.

- Będzie Ci zimno. - upominał go Remus.
- Coś ty. Jestem gorący. - skomentował Syriusz, a Remus szybko zerwał ich kontakt wzrokowy czując piekące policzki i przyspieszone bicie serca, starał się jak mógł, by tylko reszta nie poznała, że przypomniał sobie najważniejszą kwestię z imprezy.

Ciągle się zastanawiał skąd znalazł w sobie tyle odwagi, by pocałować Syriusza. Nie wiedział, a raczej jeszcze sobie nie przypomniał, że pocałunek zainicjował szarooki. Coś tam chciał mu odpowiedzieć, ale wyszło jakieś mruknięcie pod nosem aniżeli jakaś sensowna wypowiedź. Huncwoci wybiegli na dziedziniec akurat w momencie gdy McGonagall zbierała od młodszych uczniów ostatnie zgody, spojrzała na nich, no dobra głównie na Syriusza.

- Panie Black lato już dawno się skończyło. - skomentowała jego strój.
- Dla mnie lato trwa cały rok. - odpowiedział jej i posłał uśmiech, kilka dziewczyn zza pleców nauczycielki zachichotało i zarumieniło się na co Remus potajemnie wywrócił oczami.
- Dobrze możemy ruszać. - odezwała się McGonagall i razem z kilkoma innymi nauczycielami ruszyła do miasteczka.

James z Syriuszem ruszyli zaraz za ostatnimi osobami z całej wycieczki. Peter i Remus szli za nimi.

- Dużo wczoraj wypiłaś skoro nic nie pamiętasz. - odezwał się nagle Peter.
- Świętowałem zwycięstwo gryfonów. - powiedział nerwowo przeczesując włosy, to nie tak że sięgnął po ognistą po zobaczeniu Dorcas przymilającej się do Syriusza.
- Ja też. Tylko ja to chyba mam słabą głowę. Już po chyba czterech piwach kremowych nie kontaktowałem. - skomentował blondyn, a Remus parsknął śmiechem.
- Nie każdy ma taki talent do zabaw i alkoholu jak Syriusz czy James.
- To prawda, że tańczyłeś z Łapą? - zapytał po chwili ciszy.
- Żeby tylko. - powiedział cicho, ale niestety dobry słuch Petera idelanie wychwycił to.
- To znaczy? - zapytał ciekawy.
- To... Oh to... - próbował sklecić jakieś zdanie.
- Ej nie ociągać się tam kluchy leniwe! - krzyknął James rzucający się śniegiem zmieszanym z błotem z szarookim. - Będziemy stać godzinę w tych ogromnych kolejkach.
- I tak zawsze są duże. - skomentował Remus, ale na prośba Pottera razem z blondynem przyśpieszył kroku.

Dogonili Pottera i Blacka dopiero pod drzwiami Miodowego Królestwa gdzie prawie nie było miejsca by stawiać kroki przez takie zatłoczenie.

- Ja tam nie wchodzę. Za dużo ludzi. - odezwał się Remus.
- To może pierwsze piwo lremowe na rozgrzewkę a później Miodowe i Zonek? - zapytał James.
- Jestttem za dddużym piwwem. - skomentował Syriusz cały czerwony i to bynajmniej nie z zawstydzenia.
- Zimno Ci? - Remus zapytał chcąc podroczyć się z chłopakiem.
- Coś tyy. Cciepluttko. - mówił przez skaczące z zimna zęby.
- Dobra idziemy do pabu ogrzać Pchlarza. - skomentował James i ruszył.

Po kilku minutach byli na miejscu. Weszli do środka i Potterowi odrazu rzuciły się w oczy dziewczyny, w tym oczywiście Lily, która jednak nie siedziała sama, a z Severusem. Widać było, że okularnik powstrzymuje się od wybuchnięcia.

- Rogacz odpuść. - odezwał się szarooki łapiąc Jamesa za ramię i prowadząc na drugą część sali.
- Widzisz jak siedzą blisko siebie? - zapytał siadając na wskazanym przez bruneta miejscu.
- Tylko rozmawiają. Są przyjaciółmi. - odezwał się Remus.
- Smarkerusowi chodzi chyba o coś więcej niż przyjaźń. - skomentował Syriusz wlepiając oczy prosto w te Remusa. - To widać.
- Czasem trudno się tego domyślić. - skomentował Remus i spuścił wzrok. - Poza tym Lily traktuje go tylko jako dobrego przyjaciela. Znają się przecież od dziecka.
- I co z tego? Ja ją poznałem w Hogwarcie i mimo starań ciągle nie chce się ze mną umówić, a z nim chodzi do Hogsmeade jak gdyby nigdy nic. - mówił zdenerwowany James.

W tym samym czasie Petwr rozmawiał z Madame Rosmertą i zamawiał im po kuflu grzanego piwa kremowego. W końcu, razem z czterema kuflami ruszył do przyjaciół.

- Jesteś po prostu zbyt bezpośredni i arogancki. Lily tego nie lubi. - mówił Remus, gdy zauważył Peter szybko pomógł mu i odebrał dwa z czterech kufli, jeden podsunął Jamesowi. - Masz pij i siedź cicho.
- Lepiej by było jakby się z nim nie przyjaźniła.
- Nie możesz być zazdrosny o jej przyjaciół. - skomentował Remus.
- Czemu nie?
- No nie wiem, może dlatego, że ja nim też jestem? Mnie też zamierzasz obgadywać i się denerwować za każdym razem gdy spotkam się z Lily? - zapytał lekko oburzony.
- Luniek wiesz, że nie. - odezwał się uspokajając odrobinę.
- To dobrze. Dobra pijcie i idziemy. Muszę kupić zapas czekolady. - odezwał się.
- A ty nie pijesz? - zapytał Syriusz.
- Mówiłem coś na ten temat. Po wczorajszym nie tknę alkoholu chyba przez rok. Możesz wypić za mnie. Rozgrzejesz się przynajmniej. - odezwał się szatyn.
- Pamiętasz już coś? - zapytał Syriusz udając obojętność.
- Niewiele. Zresztą nie ważne. Wiecie, że McGonagall chce jutro zrobić nam kolejną próbę? Usłyszałem dzisiaj jak dziewczyny z młodszego roku o tym rozmawiały.
- A co robiłeś z młodszymi dziewczynami? - zapytał Syriusz chcąc trochę rozluźnić ewidentnie napiętą atmosferę.
- Siedziałem w bibliotece. Przyszły poczytać albo się pouczyć i usiadły stolik dalej. Chcąc nie chcąc słyszałem całą ich rozmowę. - powiedział spokojnie.
- To czeka nas próba tańca w wolny od zajęć dzień? No cudwonie. - skomentował James.
- Szukaj pozytywów. Tańczysz z Lily. - odezwał się Peter.
- Faktycznie. Pete masz rację. Możemy mieć cały dzień próby.
- Obu Marlene nie wzięła tych butów co ostatnio. Nawet nie wiecie jak boli stopa gdy ktoś nadepnie Cię obcasem. - odezwał się Remus robiąc grymas bólu na samo wspomnienie.
- Dorcas ma bzika na pumkcie wysokich butów. Już kilka razy przekonałem się o jakim bólu mowa. - dodał Syriusz.
- Ciekawe czy Lily założy do stroju szpilki. - zamyślił się James, nie zauważając, że za jego plecami właśnie przechodziła wspomniana dziewczyna.
- Tak. Czarne, jeśli Ci to nie przeszkadza. - odezwała się, James podskoczył ze strachu, a reszta zaśmiała się, Severusa nie było nigdzie widać.
- Oh Lily, co ty tu robisz? - zapytał poprawiając przekrzywione okularym
- Byłam z...
- Z Smarkeurusem na randce? - zapytał czując, że coraz bardziej jest zły.
- To nie była randka. I tak byłam z Severusem. Teraz czeka na mnie przed pubem, bo chciałam się z wami przywitać, jak widać był to głupi pomysł. A i idziemy teraz do Miodowego Królestwa. Przeszkadza Ci to?
- Bardzo. - skomentował. - Nie jest Ciebie wart.
- Oh Potter. To już nawet nie mogę spotkać się z przyjacielem, bo zaczynasz się denerwować? - zapytała i nie czekając na odpowiedź wyszła z pabu.

Żaden z gryfonów nie odważył się odezwać. Syriusz tylko poklepał po ramieniu okularnika. W ciszy wypili swoje piwo i wyszli z pubu. Reszta zakupów minęła im dosyć szybko i w dosyć posępnych humorach. Remus chcąc nie chcąc nie mógł oprzeć się pokusie i coraz częściej spoglądał na szatyna przypomniając sobie coraz więcej. Już widział, że wcześniej nazywał bruneta przystojnym, ale dalej nie przypomniał sobie kto zainicjował pocałunek. Szli właśnie z resztą szkoły do zamku. Było już ciemno i mróz naprawdę dawał o sobie znać. Remus szedł kilka kroków za Syriuszem i widział jak chłopak trzęsie się z zimna. Peter i James szli kilka kroków przed nimi i o czymś rozmawiali. Korzystając z okazji zatrzymał się i złapał za ramię bruneta. Ten nie spodziewając się drgnął lekko i szybko się odwrócił.

- Ccoś nnie ttakk? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
- Idioto przeziębisz się. - powiedział.
- Jjesstt okkejj. - mówił trzęsąc się.

Remus nie wiele myśląc odwiązał swój szalik i przełożył go za szyją chłopaka. Trzymając dłonie na materiale spojrzał na bruneta. Może to co zrobił było nie rozważne i głupie, ale nie mógł się powstrzymać. Zgiął głonie na pateriale i z lekkim użyciem siły przyciągnął do siebie Syriusza łącząc ich usta w czułym pocałunku. Black był tak zaskoczony, że nie mógł zdobyć się na jakikolwiek ruch. Zapomniał jak się oddycha, więc co tu mówić o odwzajemnieniu pocałunku szatyna? Zamknął tylko oczy i dał się ponieść jednostronnemu okazaniu gestu. Zielonooki czując brak zaangażowania z drugiej strony w pocałunek szybko odsunął się od bruneta.

- Przepraszam... ja... - zaczął, jednak nie dokończył szybko wymijając go i nie patrząc mu w oczy, potem biegiem pognał do tłumu uczniów chcąc ukryć swój wstyd i zawód i najszybciej udać sie do zamku.

Syriusz stał tam jeszcze dobre kilkanaście sekund. Otwierał i zamykał usta nie będąc pewnym co właściwie się stało. Gdyby nie ręka Jamesa na jego ramieniu pewnie stałby w tym miejscu ciągle.

- Stary zamarzłeś czy co? - zapytał patrząc mu w oczy.
- Czemu Remus tak pognał do innych nawet nic nie mówiąc? - zapytał Peter podchodząc do nich.
- On... Remus... Remi... Właśnie mnie pocałował. - mówił tak zaskoczony i rozgrzany do granic możliwości, że już nawet nie odczuwał mrozu.
- To gratulacje Pchlarzu! - krzyknął Potter klepiąc go po ramieniu.
- No właśnie nie. Byłem tak zaskoczony, że stałem jak debil i nawet nie zareagowałem. - skomentował i schował twarz w dłoniach. - Przez to uciekł. Znowu wszystko zniszczyłem.
- Niczego nie zniszczyłeś. Faktycznie to trochę komplikuje waszą relację, ale wystarczy, że teraz do niego pójdziesz i mu wszystko powiesz.
- Rogacz ma rację. A znając Lunatyka pewnie Ci wybaczy. - odezwał się Peter. - Chodźmy do zamku bo zimno i ciemno.

Syriusz kiwnął głową i lekko się uśmiechnął. Miał nadzieję, że jego przyjaciele mają rację i gdy wyzna uczucia sztaynowi to ten mu wybaczy i uwierzy, że gest ten był nieodwzajemniony tylko przez zaskoczenie i paraliż uczuciowy szarookiego.

- On mnie pocałował. - mówił idąc i wtulając się w szalik szatyna czując zapach gorzkiej czekolady i ziołowej herbaty. - Remus mnie pocałował.
- Tak wiemy. Już mówiłeś. - James wywrócił oczami, ale nie mógł powstrzymać się od szczerego uśmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top