ROZDZIAŁ 17.

LILY I JAMES

We dwójkę opuścili pokój i ruszyli na obchód. Czasem zerkali w swoją stronę. Dla innych było jasne, że coś się między nimi powoli zaczyna dziać, ale oni sami tego nie potwierdzili. Lily postanowiła przerwać ciszę, która między nimi powstała.

- Sprawy chłopaków mają się coraz lepiej. - zaczęła.
- To prawda.
- Od kiedy wielki James Potter nie ma tematów do rozmowy? - zapytała lekko zakłopotana.
- Od kiedy idzie obok najładniejszej dziewczyny w zamku. - powiedział i nerwowo przeczesał włosy, czerwieniąc się.
- Oh. - tylko tyle zdołała z siebie wydusić Lily, która zrobiła się cała czerwona.
- Lily rozmawiałem dzisiaj z Syriuszem o balu.
- Tak? A o czym dokładnie?
- O strojach. Mamy pewien pomysł, który będzie zabawny, ale nie wiem co o tym sobie pomyślisz.
- Jak najbardziej się zgadzam. To ma być zabawa, a nie egzaminy. Im zabawniej tym lepiej. - mówiła.
- Serio?
- Serio.
- Coraz bardziej Cię podziwiam dziewczyno.
- Mam chyba coś z wariatki, jak nazywa mnie moja siostrzyczka. - zaśmiała się ruda.
- Petunia tak? Nie przepadacie za sobą?
- To nie tak, że nie przepadamy. Ona ma pewien problem z zaakceptowaniem tego świata, a przez to z zaakceptowaniem mnie. - powiedziała i trochę posmutniała.
- Nie wie co traci. Jesteś najcudowniejszą osobą jaką znam. Twoja siostra powinna być dumna, że taką ma.
- Dzięki James. - Lily ciepło się do niego uśmiechnęła.
- Wiesz, że mówię prawdę. Naprawdę tak uważam.
- Wiem. - powiedziała. - Będzie niezręcznie jak Cię teraz przytulę?
- Co!? Oh. Nie, raczej nie.
- To dobrze. - powiedziała i mocno wtuliła się w koszulę okularnika.

Stali tak wtuleni w siebie przez kilka minut. James mógłby i stać tak cały dzień, ale niestety ta bardziej "naukowa i prefektowa" strona Lily musiała się w niej odezwać.

- Musimy iść. - powiedziała odsuwając się od chłopaka.
- Musimy? - spytał z nadzieją w głosie.
- Potter zachowuj się jak odpowiedzialny prefekt. - zaśmiała się dziewczyna.
- Tak jest pani kapitan. - powiedział i żartobliwie zasalutował dziewczynie.

Lily uśmiechnęła się i dała mu kuksańca po cyzm ruszyła przed siebie, a James po chwili za nią pobiegł krzycząc swój jakże znany tekst - "Lily umówisz się ze mną!?", jednak nie dosta£ odpowiedzi.

SYRIUSZ I REMUS

- Dobrze rozumiem? Mówisz mi o tym, że wymyśliliście idealne stroje, ale nie chcesz powiedzieć jakie? - zapytał szatyn.
- No... Jak o tym tak mówisz to to nie brzmi jakoś super...
- Jakoś super? Syriusz! Po pierwsze zabroniłeś mi pomóc Peterowi, bo chciałeś mi o tym powiedzieć, a po drugie nie chcesz mi teraz opowiedzieć o tym dokładniej. Albo jesteś taki tępy albo tylko udajesz. - szatyn złapał się za nasadę nosa.
- Ej! Nie jestem tępy. - oburzył się szarooki.
- Jesteś. A teraz jeśli pozwolisz. Jestem bardzo zmęczony i chce położyć się spać. - powiedział suugestywnie i udał przeciągłe ziewnięcie.
- Ale...
- Sam tak powiedziałeś. - dodał Remus, potem położył się na swoim łóżku i zakrył sobie głowę kołdrą.

Syriusz nie chciał psuć niespodzianki na genialne stroje, które wymyślił razem z Jamesem, a tak poza tym to był idealny pomysł, by zostać z Remusem sam na sam. Nei sądził, że ten się obrazi i wywróci kota ogonem. Ale z Syriuszem tak łatwo nie ma. On się tak szybko nie poddaje. Nic nie mówiąc po cichu podszedł do łóżka szatyna i wskoczył na niego.

- Łapa po... - Remus chciał krzyknąć, ale został zakryty poduszką.
- Też Cię lubię Remusku.

Remus w końcu uratował się z podduszania poduszką i zrzucił z siebie natręta, który opadł na pościel obok niego.

- Kiedyś Ci coś zrobię. - skomentował szatyn patrząc w sufit.
- To była zemsta za kanapki. A tak poza tym. - oparł się na ręce by spojrzeć na szatyna i zrobił swój jednoznaczny uśmieszek. - Co byś mi zrobił?
- Nie to o czym twój pusty łeb myśli. - powiedział robiąc się cały czerwony.
- Żebyś widział jaki się zrobiłeś czerwony. - zaśmiał się Syriusz.
- Dziwne, że ty nie wstydzisz się takich myśli. - powiedział unikając szarych oczu.
- Ja!? To ty masz jakieś dziwne myśli. Mi chodziło o coś zupełnie nie związanego z twoimi nieczystymi myślami. - mówił brunet ciągle się śmiejąc.
- Oh Łapo jak ty mnie denerwujesz.

Remus w końcu spojrzał na Syriusza, a reszta świata mogłaby w tej samej chwili zniknąć. Cholera jak on kochał tonąć i zatracać się w tej szarości. Ich moment jak zwykle musiał przerwać nieproszony gość.

- Pamiętaj Luniek, że kto się czubi ten się lubi. - skomentował James opierając się o framugę drzwi i patrząc na dwóch gryfonów z uniesionymi brwiami i hunwockim uśmieszkiem.
- Doskonałe wyczucie czasu. - powiedział sarkastycznie Syriusz.
- Wiem. Gdzie Pete?
- W Pokoju Wspólnym z dziewczynami. Jak tam randka? - zapytał Remus.
- Mogę spytać o to samo. - chłopak mrugnął do nich. - Sądząc po tym, że leżycie razem w jednym łóżku to chyba dobrze.
- Sądząc po zazdrości wymalowanej na twarzy, twoja nie była tak wspaniała. - skomentował brunet ciskając w okularnika gromami.
- Ej to żadna randka. - oburzył się Remus. - Jak obchód?
- Dobrze. Lily chyba się do mnie przekonała. Ba! Nawet mnie przytuliła. - mówił uradowany.
- Często przytula przyjaciół. To dla Ciebie awans Rogacz. - powiedział Remus.
- A wy? Czemu jesteście tu, a nie z Peterem na dole? - zapytał, mimo że doskonale znał plan akcji Syriusza "sam na sam z Remusem".
- Właśnie też chciałbym wiedzieć. - powiedział szatyn i spojrzał znowu na szarookiego, który podłożył sobie ręce pod głowę i leżał z uśmiechem na ustach.
- Tak jakoś wyszło. - skomentował Black i jeszcze szerzej się uśmiechnął.
- Może ty Rogacz powiesz coś o tych wspaniałych strojach? - Remsu spytał okularnika.
- Powiedziałeś mu? - zapytał Syriusza.
- Tylko, że mamy plan, nie wyjawiłem żadnego szczegółu. - powiedział w obronie.
- I kazał mi spać! Wystarczająco ty i Lily namieszaliście z tym złym samopoczuciem. - mówił Remus.
- Luniak nie nakręcaj się tak. - powiedział James i wskoczył obok nich na łóżko. - Koniec zabaw, wrócił król tych włości.
- Chyba nie mówisz o sobie. - stwierdził Syriusz i bez większych ceremonii obalił koronę zrzucając Pottera z głośnym hukiem na podłogę.
- Aua! Za co to? - zapytał z podłogi.
- To nie miejsce dla Ciebie. - powiedział z lekkim przekąsem.
- A dla Ciebie niby tak? - zapytał Remus i zrzucił z łóżka Syriusza, który upadł prosto na okularnika.
- Jak możesz? - zapytał oburzony szarooki gdy podniósł się z podłogi.
- Król jest tylko jeden. - skomentował Remus i rozłożył się wygodnie na łóżku.
- Ah tak? Dobra. To mogę być królową. - powiedział brunet i znowu wskoczył na łóżko obok szatyna.

Remusa i Jamesa zatkało. Jeśli ktoś umiał tak zaskoczyć to tylko Syriusz. Lupin spojrzał na chłopaka jak na wariata.

- No co? - zapytał Black.
- No nic. - skomentował Remus i wstał z łóżka.
- Gdzie idziesz? Zostawisz swoją królową samą? - zapytał James także wstając z podłogi i kładąc się obok Balcka.
- Idę się umyć i Łapa nie jest moją królową. - powiedział, wziął kilka rzeczy i wyszedł do łazienki.
- Jest. - odpowiedział James gdy Remus zamknął już drzwi i spojrzał na Syriusza.
- Jestem. - dodał Syriusz patrząc na drzwi, za którymi był teraz szatyn.

Syriusz chciałby powiedzieć to Remusowi, ale nie pozwalała mu na to jego odwaga, a raczej jej brak. Chciał móc być wierny szatynowi jak królowa jest wierna królowi. Jednak w tym przypadku być może jedynym wyjściem będzie gambit? Tyle, że zamiast zwykłego pionka, poświęcić trzeba królową, by król mógł wygrać. By król mógł być szczęśliwy.

- Stary kleicie się do siebie od waszej zgody. Jesteście razem? - z rozmyśleń wyciągnął chłopaka James.
- My... nie Rogaś. Nie jesteśmy. Czuję, że im bliżej jestem tym bardziej się oddalam.
- To znaczy... - zaczął, ale Syriusz mu przerwał.
- To znaczy, że przestaje wierzyć w dobre zakończenie.
- Ale ty przecież czujesz coś do niego... - mówił zdecydowanie zasmucony zrezygnowaniem Łapy.
- Uczucia to nie wszystko. W tym wypadku to prawie nic.
- A co jeśli on też coś do Ciebie czuje? Co wtedy? - zapytał okularnik.
- Nie dowiemy się. Ja nie umiem mu powiedzieć tego co Tobie, a on pewnie sam tylko traktuje nas jako przyjaciół. Może to jest najlepsze wyjście, bycie przyjaciółmi.
- Za bardzo się tym przejmujesz. Idź na żywioł. Idź i mu pow...
- Łazienka wolna! - przerwał mu Remus wchodząc do pokoju.
- Myślę, że to nie ma sensu Rogacz. - odezwał się Black patrząc na Remusa.
- Co nie ma sensu? - zapytał szatyn.
- Nic takiego. - skomentował szybko Syriusz i przerwał kontakt wzrokowy.
- Oh.. No okej. - powiedział lekko zaniepokojony kolejną tajemnicą ze strony tej dwójki. - Zamierzacie dalej okupować moje łóżko?
- To znaczy? - zapytał okularnik.
- Noo... Leżycie na nim, a ja chce się położyć. - wskazał na swoje łóżko.
- Oh o to chodzi. Już idziemy. Syriuszu uczynisz mi ten zaszczyt i spędzisz noc ze mną? - zapytał Potter szarmanckim głosem i szczerząc się jak dziecko na widok nowego modelu miotły.
- Chyba Cię coś pogięło. Chce iść spać, a z Tobą nie jest to możliwe. - mówił Syriusz jednak przygaszony.
- W takim razie czeka nas samotna noc. - James udał szloch i rzucił się na swoje łóżko.

Syriusz wywrócił oczami. Wstał z łóżka szatyna i udał się na swoje. Usiadł i wyjrzał przez okno. Pogoda była cudowna jak na koniec września. Żadnej chmurki, czyste gwieździste niebo. Nawet jak Syriusz chciał to nie mógł pozbyć się nazw większości z gwiazdozbiorów. W ich domu panowała zasada, że astronomia to jedna z ważniejszych nauk i od najmłodszych lat wpajano mu nazwy wszystkich gwiazzdozbiorów i należących do nich gwiazd. Jego ulubionym o dziwo nie jest gwiazdozbiór Wielkiego Psa, z którego po najaśniejszej gwieździe ma imię, a gwiazdozbiór Wilka, który tak bardzo kojarzy mu się z Remusem. Alfa Lupi - najaśniejsza gwiazda tego gwiazdozbioru zawsze kojarzyła mu się z nazwiskiem chłopaka. Siedział i przeglądał niebo, nie czując obserwującej go pary zielonych oczu. Remus przyglądał mu się od wyjścia z łazienki. Czuł, że coś było nie tak, ale jeszcze nie wiedział co. Leżał na łóżku udając sen, jednak ciągle spoglądając w stronę bruneta, który nawet nie zareagował gdy do pokoju wszedł Peter. Blondyn cicho przebrał się w piżamę i położył na łóżku.

- Wypracowanie napisane? - zapytał cicho James Petera, po czym ziewnął przeciągle.
- Tak, dziewczyny mi bardzo pomogły. - powiedział chłopak i zauważył szarookiego patrzącego głupio przez okno. - A z Łapą co?
- Kryzys egzystencjalny. - zaśmiał się cicho okularnik.
- Czyli nic złego? - zapytał dla pewności Peter.
- Nic.
- Lunatyk już śpi? Jak tam jego samopoczucie?
- Wszystko okej. Dobra Pete idziemy spać? - zapytał znowu ziewając.
- Idziemy. Jestem wykończony. - powiedział Peter i przytulił się do poduszki. - Dobranoc.
- Dobranoc. - powiedział w odpowiedzi James trochę głośniej, by pozostała dwójka też go usłyszała, jednak nie uzyskał od nich żadnej ospowiedzi.

Remus przyglądał się dobre kilkanaście minut chłopakowi, a gdy w końcu usłyszał głośne chrapanie Petera i Jamesa postanowił dowiedzieć się co jest na rzeczy. Wstał z łóżka i cicho podszedł do Syriusza. Usiadł cicho obok chłopaka i także spojrzał przez okno. Mieli widom na cześć błoni, które prowadziły do zakazanego lasu. Dalej pobłyskiwał księżyc odbijający się w tafli jeziora. Największe jednak wrażenie robiło niebo.

- Idealne warunki by obserwować gwiazdy. - odezwał się cicho, a Syriusz prawie podskoczył ze strachu.
- Cholera Remi. Długo już tu siedzisz? - zapytał zaskoczony towarzystwem gryfona.
- Chwilkę. - odpowiedział i ciepło się uśmiechnął.
- Coś się stało? - zapytał Black.
- Chciałem spytać o to samo. Jesteś jakiś przygaszony, żeby nie powiedzieć smutny.
- Wydaję Ci się. - Syriusz spróbował się uśmiechnąć jednak wyszedł mu tylko dziwny grymas.
- Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć? Wystarczy byś tylko chciał.
- Wiem Remi. Nic się nie dzieję. Naprawdę.
- Nie zmuszam Cię.

Nastała między nimi cisza. Jednka nie była tak bardzo niekomfortowa. Siedzieli obok siebie patrząc na gwiazdy.

- "Lecz choćby oczy jej były na niebie, a owe gwiazdy w oprawie jej oczu, blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy." - odezwał się po chwili milczenia Syriusz.
- Czy ty właśnie zacytowałeś Shakespeare'a? - zapytał zdumiony Remus.
- Czytałeś "Romeo i Julię" ? - zapytał brunet.
- Lubię mugolskie książki. Nie sądziłem, że ty też. - odpowiedział.
- Raz zrobiłem na złość matce i poszedłem do mugolskiej biblioteki. Zauważyłem dwie książki, "Romeo i Julia" i "Omleta". - mówił już zdecydowanie bardziej zadowolony.
- "Hamleta" jak już. - zaśmiał się cicho Remus. - Czytałem obie. Zaskoczyłeś mnie Syri.
- Jestem zaskakującym człowiekiem. Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - zaśmiał się trochę nerwowo.
- Dobrze, że poprawił Ci się humor. Teraz mogę iść spać spokojnie. - skomentował po chwili Remus.
- Ze mną? - zapytał szczerząc się do szatyna.
- Nie. Idę spać do siebie. Ty też już się kładź Łapo. - powiedział Lupin i wstał z jego łóżka, szybko przeszedł na swoje i się położył.

Sprzyglądali się sobie przez kilka minut. Syriusz szybko przebrał się w piżamę za zasłonami łóżka, by nie peszyć szatyna i wskoczył pod kołdrę. Spojrzał na Remusa, który miał już zamknięte oczy. Uśmiechnął się i także zamknął oczy. Nie spodziewał się, że Remus jeszcze nie śpi, gdy nagle usłyszał jego melodyjny przyciszony głos.

- "Przyjdź nocy czuła, cicha, czarnobrewa, daj mi Romea. A kiedy już umrę, weź go i potnij na małe gwiazdeczki, co tak upiększą twych niebios oblicze, że świat cały zakocha się w nocy i czcić przestaną jaskrawy blask słońca." - powiedział jakby czytał z kartki, a Syriusz uśmiechnął się.
- Dobranoc Remi.
- Dobranoc Syriuszu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top