Rozdział 3

W gabinecie na dole panowała ponura atmosfera.
- Mario
-Tak Elizo ?
-Czy nasz gość już przyjechał?
-Tak. Jest teraz u siebie na górze,
szykuje się na kolację.
- Niestety nie mogę wam towarzyszyć - rzekła poważnie Eliza - wymknoł się.
- Ale jak to możliwe?
-Nie wiem. Na razie Emili nie może się o niczym dowiedzieć.
                         ***
Emili założyła białą bluzkę i dżinsy. Zchodząc na dół usłyszała dziwne dźwięki odbiegające ze ...
ŚCIANY!!!???
-Okej. To jest dziwne.
Czym prędzej zbiegła na dół.
- Emili, jesteś gotowa ???
To głos Marty.
- Tak. Już idę.
Jadalnia była wielkości szkolnego korytarza. Ciekawe po co potrzebowała tyle krzeseł.
Na ścianach była tapeta w starodawne wzory. Znajdowały się również obrazy rodziny.
Na obiad był gulasz. Emili go nie lubi, ale o dziwo jej smakował.
Na deser były babeczki z posypką. Wszystko było tu pyszne.
- Panienko Emili,czas do łóżka.
- Już idę- żekła.
I pobiegła na górę. Po 15 minutach leżała w  łóżku.
- Ciekawe co się jutro wydarzy.
Po 5 minutach spała.
  Śniły jej się koszmary. Widziała jak jej rodzice umarli...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top