xviii → jealousy

━━━━━ 🎨 ━━━━━ 

– Co tak pachnie? – Alex zajrzała do kuchni, poprzez zapach, który ją przywiódł do pomieszczenia. Spojrzała na plecy Louisa, który mieszał coś na patelni i nucił pod nosem jakąś piosenkę. Koty kręciły się tu i ówdzie, szukając trochę uwagi od któregokolwiek z nich. 

– Zrobiłem risotto – odpowiedział, po czym nachylił się do blondynki, aby musnąć ją w usta. Blondynka skończyła później swoje zajęcia, a jeszcze podczas nich umówili się, że przyjdzie do Tomlinsona na kolację, gdy już dotrze do domu. – Mam nadzieje, że ci posmakuje, bo pierwszy raz robiłem to z jakimś przepisem z Internetu, więc nie jestem pewien jak wyszło. 

– Na pewno jest wszystko w porządku – przyznała, uśmiechając się lekko i wyjęła z szafki dwa kieliszki. Kupiła po drodze wino, aby umilić im trochę wieczór i odstresować się po całym dniu. Nie był to zbyt dobry pomysł, bo w końcu wypadała środa, więc środek tygodnia, ale Alex musiała się odprężyć. A wiedziała, że zrobi to tylko w towarzystwie jakiegoś trunku i wina. – I na pewno mi posmakuje.

– Oby – zaśmiał się nerwowo i zerknął na blondynkę, po czym się uśmiechnął. – Jak tam na zajęciach? 

– Całkiem dobrze – przyznała, wsuwając się na blat. Zostawiła pozbycie się korka szatynowi, nie chcąc się niepotrzebnie męczyć. – Chociaż Jonathan dalej nie daje mi spokoju. Michael już dwa razy kazał mu spieprzać. Ty też już z nim rozmawiałeś, a on dalej swoje. Denerwuje mnie – dodała, fukając przy tym niczym kotek.

– Nie podoba mi się ten typ – stwierdził Tomlinson, po czym pokręcił głową i westchnął. – Dobrze, że chociaż Michael ma na was oko, gdy ja nie mogę - dodał, mając na myśli blondynkę i Red. Nie chciał, aby jakiś inny facet kręcił się obok Alex i cieszył się, że nie tylko jemu się to nie podobało. 

– Wiesz, że nie jestem nim zainteresowana, prawda? – zapytała, unosząc brew. Złapali kontakt wzrokowy i po pytaniu blondynki zapanowała cisza.

– Wiem – przyznał po chwili. – Ale po prostu jestem zazdrosny. Może do końca nie mam do tego prawa, ale jestem i nic nie mogę na to poradzić. A ten Jonathan naprawdę jest dziwny. Widziałem, że regularnie podrywa większość dziewczyn, ale do ciebie ma jakiś szczególny sentyment i ciągle cię nachodzi. Jak tak dalej będzie, to po prostu przejdę do mocniejszych argumentów niż słowa i się po prostu skończy - rzucił nieco zirytowany, że tracą czas na takiego idiotę. 

– Jesteś kochany – zachichotała, po czym pogładziła go czule do policzku. – I uważam, że to urocze, że jesteś zazdrosny. I bardzo troskliwe. Nikt się tak jeszcze mną nigdy nie martwił i czuje się przez to wyjątkowa - dodała, posyłając Louisowi uśmiech. Szatyn zarumienił się przez to lekko, po czym znów ją pocałował, dłużej niż poprzednio. Alex zachichotała, zaplatając mu dłonie na karku. Oplotła go też nogami w biodrach, przyciągając bliżej do siebie. Gdyby nie fakt, że ryż na patelni zaczął się nieco przypalać to pewnie wszystko poszłoby w zupełnie innym kierunku. Louis jednak w porę oprzytomniał i wrócił do gotowania. 

Blondynka w tym czasie zabrała talerze i ustawiła je na stoliku. Zapaliła też świeczkę, którą szatyn musiał postawić tam wcześniej i w zasadzie niczego więcej nie było im potrzebne. Nie licząc wina, ale to akurat mogło zaczekać. Alex zajęła swoje miejsce, biorąc przy okazji Frytkę na kolana, która musiała się przemknąć od niej do Louisa. Zaczęła drapać kota za uchem, gdy szatyn odwrócił się z deską i patelnią, po czym ustawił wszystko na środku stolika, aby każde z nich miało swobody dostęp do jedzenia i zajął swoje miejsce. 

– Smacznego, kruszynko – przyznał, przez co blondynka znów zachichotała cicho, a czerwień przyozdobiła jej blade policzki. 

– Dziękuje, nawzajem – odpowiedziała z uśmiechem i poczekała, aż dostanie swoją porcję przed nos. Zaczęła jeść i musiała przyznać, że jeśli miałaby wybrać kogoś z ich dwójki, kto lepiej gotuje, to zdecydowanie byłby to Louis. Nie było przy tym nawet o czym dyskutować, bo blondynka doskonale zdawała sobie sprawę, że rzeczy związane z kuchnią nie były jej mocną stroną. I pod tym względem się uzupełniali. Louis nienawidził sprzątać i żył w wiecznym bałaganie, niczym prawdziwy artysta, a Alex nie cierpiała gotować i gdyby tylko Tomlinson jej nie pilnował, żywiłaby się zupkami z torebki, czy fast foodami. 

Kolację oraz resztę wieczoru spędzili w spokojny sposób. Louis po tym jak zjedli otworzył wino i ulokowali się na kanapie, choć blondynka zaczęła się robić coraz bardziej zmęczona. Pocierała co chwila swój kark i ziewała, co nieco bawiło Tomlinsona. Rozmawiali o uczelni, czy o swoich planach na następy już tydzień, choć do końca bieżącego zostało jeszcze trochę czasu. Alex w końcu znudziło się trzymanie kieliszka i wtuliła się w Louisa. Nieświadomie przymknęła oczy, a jej powieki zrobiły się na tyle ciężkie, że nawet nie zauważyła kiedy odpłynęła, a Tomlinson razem z nią, zacieśniając przy okazji swoje ramiona wokół jej tali. 

━━━━━ 🎨 ━━━━━

jeszcze dwa do końca x

jeszcze dzisiaj będą B)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top