95
Materac uginał się pod ciężarem dwóch ciał i skrzypiał przy każdym, choćby najmniejszym ruchu.
– Masz naprawdę – zaczął Draco, gdy leżeli zwróceni do siebie twarzami, a usta dziewczyny rozciągnięte były w uśmiechu – piękne zmarszczki przy oczach, gdy się uśmiechasz.
Hermiona ściągnęła brwi, zastanawiając się nad trafnością tej uwagi. Nie codziennie słyszało się coś podobnego. Przyglądała mu się z uwagą. Wcześniej nie zdawała sobie sprawy jak mała przestrzeń ich dzieliła.
– Ja... Dzięki, Malfoy? – odparła z powątpiewaniem, jednak uśmiechnęła się delikatnie, czując zagłębienia tworzące się w skórze twarzy. – Nikt wcześniej tego nie zauważył.
Położył chłodną dłoń na policzku dziewczyny i – niemalże z czułością wypisaną na twarzy – zaczął gładzić kciukiem jej kość policzkową.
– Lubię zwracać uwagę na rzeczy, których inni nie dostrzegają, Granger.
***
dobranoc xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top