8
– Nigdy nie pomyślałabym, że wyląduję tu akurat z tobą, Malfoy.
– A kto by się tego spodziewał, Granger?
– Godryku, dlaczego on?
– Nie wyj, już i tak jesteś dość szkaradna. Nie musisz się bardziej upodabniać do wilkołaka.
– Jak widzę, tobie miano fretki pasuje, skoro nadal się farbujesz.
– Ironia ci nie wychodzi, Granger.
– ...
– Czyżbym uraził dumę Panny-Wiem-I-Umiem-To-Wszystko?
– ...
– Najlepiej się obrazić. Kobiety...
– ...
– Odezwiesz się w końcu? Nie mam zamiaru milczeć dopóki ktoś nie wyciągnie nas z pod tego cholernego stopnia.
– ...
– Co tam u Grzmottera i Łasica?
– ...
– Czyli to co zwykle, nic. A u twojego kota? Jak mu tam było? Krzywook, jeśli mnie pamięć nie myli.
– ...
– Okay, zrozumiałem. Jesteś pewna, że chcesz złożyć śluby milczenia?
– ...
– Bo ja nie jestem tego taki pewien...
– ...
– No okay.
– ...
– ...
– ...
– Na litość Merlina, odezwij się do mnie!
– ...
– Proszę, Granger.
– ...
– Granger, nie będę zachowywał się jak dupek, przecież mnie znasz.
– ...
– I co się tak szczerzysz? Nie powiedziałem nic śmiesznego. To jak? Obiecuję.
– ...
– Proszę... Hermiono?
– Merlinie, Malfoy zastosował wobec mnie aż trzy zwroty grzecznościowe i posłużył się moim imieniem! Świat schodzi na psy...
***
Dzisiaj tak w sumie trochę o niczym, ale w miarę mi się podoba. Dajcie znać jakie są Wasze odczucia ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top