4.6.1
— Zawsze patrzyłem na niego jak na przyjaciela...
— Nie możesz się tym aż tak przejmować — oznajmiła Lily, kładąc dłoń na plecach brata i pogładziła go opiekuńczo.
Chłopak spojrzał na nią spomiędzy rozchylonych palców obu rąk, w których chował od dłuższego czasu twarz.
— Scorpius jest frajerem — stwierdził James, siadając na podłodze zaraz koło swojego rodzeństwa.
Albus westchnął głośno i potarł powoli twarz. Gdy w końcu uniósł głowę, spojrzał na nich, uśmiechając się smutno. Zmierzwił ręką włosy, rozglądając się po swoim dormitorium w Hogwarcie.
— Cholera jasna — zaklął cicho. Czuł jak pod jego powiekami znowu zbierają się łzy. Był taki zły. I taki bezsilny. A to chyba najgorsze połączenie świata (prawie tak jak marchewka z groszkiem). — Był moim przyjacielem, póki wszystkiego nie spieprzyłem.
Lily już otwierała buzię, by zaprzeczyć jego słowom.
— Spieprzyłem wszystko, gdy zdałem sobie sprawę, że go kocham — powiedział, nim siostra zdążyła mu przerwać. Spuścił wzrok, czując na sobie współczujące spojrzenia. — A on mnie nie.
***
BaranieJondra
nareszcie udało mi się zrealizować pierwszą część tego zamówienia.
jak Wam się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top