0.3
Krótki poradnik według Hermiony Granger
- Proszę cię, posprzątaj salon, jak mnie nie będzie - powiedziałam, stojąc przed blondynem dzierżącym w dłoni kabel mugolskiego urządzenia.
- Dobrze. - Skinął głową, a ja pełna obaw opuściłam dom, co chwila oglądając się za siebie, by upewnić się, że ten nadal jest na swoim miejscu.
Trzy godziny później...
- Merlinie! - krzyknęłam po przekroczeniu progu salonu.
Zamarłam w pół kroku, widząc rozbite ramki na zdjęcia i wazony na ziemi. Z piętra dobiegł mnie płacz dziecka i ciężkie kroki.
- Kochanie... - zaczął Draco, niosąc na rękach jakieś dziecko i idąc w moim kierunku.
- Zamilcz! - Arystokrata gwałtownie się zatrzymał, wciąż kołysząc dziecko w ramionach. Musiałam przyznać, że rozczulił mnie ten widok i już widziałam oczyma wyobraźni jak zajmuje się naszymi dziećmi. - Co to dziecko tu robi?
Mężczyzna zawahał się zanim odpowiedział.
- Pansy mi je podrzuciła, bo musiała pilnie wyjechać i nie miała go z kim zostawić.
Wyciągnęłam ręce po niemowle, które wciąż płakało. Bez słowa oddał mi je, niemal wzdychając z ulgą.
- Dobrze. - Dziecko pani Potter przynajmniej przestało się wydzierać, gdy ja je trzymałam. - Co tu się, do jasnej avady, stało?
Malfoy spuścił wzrok, kontemplując swoje buty. Ręką przeczesał swoje platynowe włosy, wypuszczając głośno powietrze.
- Wiesz, to przez tą całą... mugolską technologię...
Wniosek nasuwa mi się jeden.
Nigdy nie zostawiaj męża samego w domu, bo zastaniesz go z obcym dzieckiem i na wpół zdemolowanym mieszkaniem.
Edit: Lepszym rozwiązaniem będzie potraktowanie takowego osobnika Imperio.
***
Za bardzo Was rozpieszczam ^^
Pineska15
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top