Powrót utraconego szczęścia
Następnego dnia nie mógł wysiedzieć na miejscu. Po południu poszedł więc do pobliskiej kwiaciarni.
- Co dla Pana?
- Potrzebuje bukiet... - zaczął zafrasowany
- może róże ?
- Nie.. ona nie jest takim typem dziewczyny.
Zaczął oglądać pozostałe kwiaty.
- a te ?
- konwalie, dobry wybór dla kogoś kto uwielbia lasy o tej porze jest ich w nich pełno i dodatkowo
symbolizują powrót utraconego szczęścia.
- doskonale wezmę je i do tego proszę dodać dużą ilość zieleni w kolorze butelkowej zieleni.
- Doskonały wybór - powiedziała sprzedawczyni.
O 19.30 był gotowy do wyjścia. Ubrany w lniane spodnie i białą koszulę. Teleportował się w pobliżu jej domu. Szedł jak zawsze w stronę lasu, gdy czuł potężny stres. Chciał by wszystko wyszło idealnie.
- Otwarte - zawołała gdy zapukał do drzwi.
- Daj mi proszę pięć minut i zaraz zejdę - zawołała z góry.
Postanowił więc jeszcze rozejrzeć się po jej domu. Oglądał wiele książek na półkach, gdy zauważył drzwi wewnątrz korytarza. Nie chciał być wścibski więc pozostawił je zamknięte.
Oglądał dalej zdjęcia na ścianie gdy usłyszał jak schodzi po schodach.
Oglądał ją w zwolnionym tempie, była przepiękna w czerwonej sukience sięgającej jej do łydek i z luźno upiętymi włosami. Nie sądził, że to możliwe ale za każdym razem gdy ją widział dostrzegał kolejne detale w jej urodzie, które sprawiały że stawała się jeszcze piękniejsza.
- Wyglądasz... - zaczął ale tak jak zawsze zabrakło mu słów
- ty też - uśmiechnęła się przyglądając się w jego oczach.
Odchrząknął i podał jej kwiaty.
- to dla ciebie
- konwalie...
- ja też myślę, że w końcu znaleźliśmy szczęście - powiedziała wąchając kwiaty i przymykając oczy. Na ten ruch Draco przeszły ciarki po całym ciele.
- zobacz pasują do sliterinowatego salonu! - dodała wkładając je do wazonu w salonie.
- pasują idealnie - uśmiechnął się nie odrywając od niej wzroku. Dopiero teraz zauważył że sukienka z tyłu miała głębokie wycięcie ukazującej jej nagie plecy. Oblizał usta i musiał spojrzeć w bok żeby uspokoić swoje myśli. "Uspokój się kretynie!" - karcił się w myślach.
Patrzyła przez chwilkę na niego ściągając brwi.
- Czy wszystko dobrze ?
- tak ja po prostu... wyglądasz zbyt dobrze musiałem się uspokoić - przetarł niewidzialne krople potu spływające po jego karku. " Po co to powiedziałeś? teraz już wie że jesteś napalonym chamem"
Zarumieniła się i uśmiechnęła lekko, rozumiejąc aluzję.
- Idziemy ? - zmieniła temat
Kiwnął i przepuścił ją w drzwiach.
Idąc w stronę miasteczka zaczęli rozmawiać i wspominać. Rozmawiali o wszystkim: o zajęciach, o różnicach pomiędzy sliterinem a gryffindorem, o przeszłości i przyszłości. Po półgodzinie zauważyli mały ryneczek z mnóstwem ludzi i małymi stolikami wokół.
-Tam jest wolne - wzięła go za dłoń i poprowadziła do stolika z widokiem na parkiet.
Odsunął jej krzesło by usiadła i przysiadł się koło niej, patrząc na tańczących ludzi.
- Wpajano mi, że mugole są gorsi, nie mają kultury, że na nienawidzą, że jeśli czegoś nie rozumieją chcą to zniszczyć. Nigdy nie przyjąłem myśli do siebie, że ja robię to samo, albo nawet jestem gorszy do nich. Jednak ciężko było wyjść z tej bańki, w której się żyło większość czasu. Przepraszam, że zajęło mi tyle czasu by to zrozumieć. - szepnął
- Czekałabym do końca świata byleby tylko mieć cię na chwilę. - powiedziała ściskając jego dłoń
- Bo jesteś tego warty. Całkowicie i niezaprzeczalnie. - dodała
Opuścił głowę.
- Wiem że ty tego jeszcze nie widzisz, ale pamiętaj że ja cię widzę. Takim jakim jesteś. - uśmiechnęła się lekko rozchylając usta.
"Kocham cię" - pojawiło się w jego głowie tak naturalnie jak deszcz w czasie burzy.
- Coś do picia ? - przerwał im kelner uśmiechając się do Hermiony
- Dla mnie martini białe - powiedziała zerkając na kartę
- Dla mnie whisky z lodem - dodał widząc jak kelner nie odrywa wzroku od niej.
- Może dla Pani deser ? - zapytał kelner
Hermiona popatrzyła na niego ściągając brwi
- Nie dziękuje...
- ale może mój chłopak coś będzie chciał - dodała z przekąsem
- Nie dzięki kochanie - powiedział grając w jej grę
Kelner westchnął, słysząc ich wypowiedzi. Oboje zaczęli się śmiać.
- Ta sukienka jest za dobra. Teraz będę musiał karcić moją zaborczą stronę.
Gdy uspokoili swoje śmiechy zapytał.
- Granger ?
- hm ? - zapytała popijając swoje martini
- pamiętasz jak powiedziałaś że twoja wścibskość została ukarana już dawno ? Co miałaś na myśli ?
- Nie wiem czy to dobry temat na tak miły wieczór. - z grymasem spojrzała na blat stołu
- Nigdy nie będzie dobrego czasu
- Pewnie masz rację...
Po chwili ciszy gdy wpatrywała się w tańczących ludzi zaczęła opowiadać.
- Przez chwilę, byłam z Ronem po wojnie. Zaczęliśmy się spotykać, on mówił mi że pracuje nad jakimś nowym zleceniem w ministerstwie. Pewnego dnia chciałam mu zrobić niespodziankę i przyszłam niezapowiedzianie do jego biura. Był wieczór a on mówił że musi pracować do późna. - głos coraz bardziej jej się łamał
- Nie spodziewałam się, że mnie zdradza. Nie dawał mi żadnych sygnałów. Gdy ich zobaczyłam, jego wytłumaczeniem było to że nie powinnam wściubiać nosa. Cytuje: Gdybym siedziała tam gdzie mi mówił, nie było by takiej sytuacji. Po za tym Ron uznał, że skoro jest teraz sławny nie musi się ograniczać i powinniśmy mieć otwarty związek.
Złapała oddech patrząc na tancerzy.
- Może rzeczywiście gdybym nie była taka wścibska nie złamałby mi serca...
- Jak możesz myśleć, że to twoja wina ? absolutnie tu nie ma ani skrawka twojej winy.
On był pojebem, któremu odjebało. - Draco nie krył wściekłości
- Jesteś idealna w każdym kawałku... - odchrząknął i dodał już spokojnie
- Chodź, trzeba wytańczyć te złe wspomnienia - wstał i podał jej dłoń, którą po chwili przyjęła.
Zespół zaczął grać "The night we met". Kiedy przeszli na środek parkietu, on objął ją jedną ręką w talii drugą dalej trzymając jej dłoń. Ona położyła swoją drugą dłoń na jego ramieniu od czasu do czasu wplatając ją w jego włosy. Zaczął ją obracać, a z każdym z nich ona lądowała coraz bliżej niego. W pewnym momencie puścił jej rękę i przyciągnął ją za talię jeszcze bliżej. Ona badała palcami jego kosmyki odsuwając je na bok by patrzeć mu w oczy. Nie chciał przekraczać granicy, którą im postawiła, z całej siły się powstrzymywał. Kiedy tym razem to ona nie wytrzymała napięcia.
- Draco.. - szepnęła do jego ucha gdy się do niego przytulała, kołysząc się w powolny rytm.
Czuł jej chłodną skórę pleców pod swoimi palcami, a po całym ciele miał dreszcze po jej słowach. Powoli zaczęła się odsuwać. Spojrzała mu w oczy pytająco, gdy złożyła na jego ustach pocałunek, tak delikatny jak płatki kwiatów. Tak delikatny, że ktoś uznałby to za podmuch wiatru. Złapał dłońmi za skrawek sukienki na jej plecach pokazując jak bardzo jej pragnie. Gdy teraz pocałunek był mocniejszy i badał językiem jej wnętrze. Czując smak martini i cynamonu.
- Dobrze nam idzie to zwolnienie tempa - oderwał się od niej by się uspokoić
- nie słyszałeś? że kobiety szybko zmieniają zdanie ? - szepnęła wtulając się w niego i tańcząc dalej. Pocałował czubek jej głowy.
-Granger... doprowadzisz mnie do szaleństwa - powiedział ochryple
Tańczyli przez kolejne piosenki do szybszych rytmów, gdy nagle kapela przerwała.
- Słuchajcie! Jak co roku chcemy zobaczyć czy nasza publika ma też dobry gust muzyczny.
Czy mamy w widowni jakiś muzyków amatorów ?
- Draco przez chwilę obejrzał się dookoła i podniósł rękę. Hermiona spojrzała na niego z lekkim szokiem.
- Zapraszam na scenę - powiedział wokalista
- Pozwolisz, że na chwilę cię zostawię? - zapytał podnosząc jej dłoń do ust by złożyć delikatny pocałunek
- ale obiecujesz, że wrócisz - uśmiechnęła się do niego
- zawsze - odparł wstrzymując wzrok na niej gdy udał się na scenę.
- No dobrze na czym gracie ? - zapytał wokalista
- gitara! - powiedziała dziewczyna obok Draco
- harmonijka - pokazał mężczyzna o siwej brodzie
- pianino ale klawisze też się nadadzą - powiedział Draco
- Słuchajcie zasady są proste pokażcie nam po fragmencie utworu, Ten kto zgarnie najwięcej oklasków wygrywa i będzie mógł z nami zagrać na kolejnym koncercie za miesiąc. Co wy na to ? - zapytał. Cała trójka pokiwała głową uśmiechając się
Pierwsze dwa kawałki były całkiem niezłe, Draco pomyślał, że ciężko to będzie przebić. Gdy poproszono o jego kawałek, usiadł przy pianinie przez chwile nabierając oddechu i strzepując stres z palców. Zaczął grać znajomy dla Hermiony utwór " I love you when I drink champagne". Dodając do niego parę swoich solówek. Gdy skończył nie spodziewał się jednak, że widownia okaże mu najwięcej oklasków i okrzyków. Wśród nich zobaczył dziewczynę w czerwonej sukience wycierającą łzę z policzka. Uśmiechnął się do siebie.
- Słuchajcie mamy zwycięzcę w takim razie! Jak się nazywasz?
- Draco
-Draco to będzie dla nas przyjemność żebyś zagrał z nami w przyszłym koncercie
- Dla mnie również - powiedział i nie pamiętał by był z siebie tak dumny
Schodząc ze sceny podchodziło do niego coraz więcej ludzi by mu gratulować. On jednak wzrokiem szukał tylko jej. Hermiona stała i patrzyła na niego z lekkim uśmiechem na drugim końcu placu. Szybkim krokiem do niej podszedł i wziął ją w ramiona podnosząc delikatnie do góry. Obracał nią parę razy gdy zaczął ją opuszczać. Pocałowała go w usta.
- Chodź gwiazdo rocka, zanim twoje fanki cię dopadną i cię nie odzyskam. - powiedziała widząc stado dziewczyn, które mu się przypatrywały z rumieńcami. Tego wieczora czuł, że bukiet przewidział "powrót utraconego szczęścia". które wróciło do nich ze zdwojoną siłą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top