Pośród całego tłumu, zawsze to byłeś Ty
Obudził się gdy na jego twarzy zaczęły tańczyć promienie słońca. Cały był zdrętwiały od niewygodnej pozycji, ale nie miało to znaczenia bo na jego piersi leżała najpiękniejsza kobieta na świecie. "Nie wytrzymałem nawet miesiąca bez niej.." pomyślał w duchu i przeczesał palcami jej włosy. Podniósł się, najdelikatniej jak potrafił by jej nie zbudzić. Po udaniu się do kuchni stwierdził, że Hermiona musi odżywiać się farbami bo nie miała nic co mogłoby nadawać się na śniadanie.
Gdy Hermiona otworzyła oczy, ze smutkiem zauważyła, że Dracona nie było nigdzie w pobliżu. "Może nie chciał rozmawiać o wczorajszej nocy..." - zaczęła przed oczami wyświetlać czarne scenariusze, gdy na stoliku obok zauważyła karteczkę:
"Wrócę zanim się obejrzysz, mam nadzieje że tak jak ja wyspałaś się jak nigdy"
Uśmiech zagościł na jej twarzy, a zmartwienie uleciało. Poszła do łazienki się ubrać gdy na lustrze zobaczyła kolejną wiadomość:
"Jesteś taka piękna" - Prychnęła patrząc na swoje odbicie, w którym odnalazła rozczochrane włosy. "Czy on musi być taki słodki?" - zapytała siebie w duchu.
Wskoczyła pod szybki prysznic i w całym pomieszczeniu rozprzestrzenił się zapach rozmarnowanego mydła. Szybko ubrała się w długą spódnicę w różowe kwiaty i biały tshirt, gdy jej żołądek zażądał jedzenia. Po otwarciu lodówki zastał ją widok niczego innego jak karteczki:
"Szef kuchni Draco dzisiaj przygotuje dla Pani śniadanie. proszę wybrać stolik i poczekać".
Usiadła więc wygodnie na krześle przy stole i wspominała wczorajszy wieczór. Przymknęła oczy i widziała go wśród drzew, gdy szeptał do jej ust "przepraszam". Gdy pocałunek się pogłębiał, a oni nie mogli się od siebie oderwać. Nigdy nie doświadczyła, takiego uczucia. Takiego gdzie cała skóra pali i błaga o więcej, o to by zawsze był obok. Hermiona jednak wiedziała, że Draco ma za dużo demonów wokół siebie i musi najpierw poradzić sobie z nimi sam, żeby mogli być razem w przyszłości. Nieważne jak bardzo go chciała, muszą zwolnić.
Myśl ta jednak zwisła w powietrzu, nie rozwinięta, gdy do środka wszedł Draco z rękami pełnymi od brązowych toreb.
- Cześć - uśmiechnął się na jej widok.
- Hej
- Mam nadzieje, że jesteś głodna.
- Bardzo, jestem ciekawa co szef kuchni dzisiaj zaserwuje.
Uśmiechnął się szeroko.
- Szakszukę i sałatkę z granatem, nie wiedziałem czy lubisz śniadania na słodko czy słono.
- Na słono, więc zgadłeś
Zaczął kroić warzywa i nagrzewać patelnie, a Hermiona cały czas patrzyła na jego plecy.
- Czy szef kuchni może mieć pomocnika ?
Przytaknął
- Jakbyś mogła pokroić warzywa na sałatkę
W powietrzu czuć było nieco niezręczną atmosferę. Draco jednak rozumiał, że wczoraj poniosły ich emocje, a dzisiaj wróciła do nich rzeczywistość.
- Draco - powiedziała cicho stojąc koło niego, chcąc poruszyć to co wczoraj się wydarzyło
- ałć - powiedziała gdy zamiast patrzyć co kroi, spojrzała na niego a na palcu zaczęła pojawiać się krew.
- Zaczekaj - powiedział szybko biorąc jej dłoń i dając pod zimną wodę.
- Actio plaster - złapał go w locie i nakleił jej go na palec.
- Draco - powiedziała bo dalej nie patrzył jej w oczy.
Draco bał się, bał się tego co powie. "Czy powie, że to był błąd, że wczorajszy wieczór nie może się nigdy wydarzyć ?"
- spójrz na mnie, proszę - powiedziała łapiąc go za brodę opuszkami palców. Gdy w końcu na nią spojrzał powiedziała:
- wczorajszy pocałunek...
Draco złapał oddech i już odwracał wzrok gdy...
- to najlepsze co mogłam sobie wymarzyć. - wrócił do niej oczami z niedowierzaniem
- ale to wszystko co się między nami dzieje, dzieje się za szybko. Musisz najpierw zrozumieć samego siebie, tego czego chcesz bo inaczej kiedy będziemy razem to nie wyjdzie. Musimy trochę zwolnić... mam nadzieje że zrozumiesz
Kiwnął tylko, przełykając ślinę. Zawsze była krok do przodu, nigdy nie mogła iść za uczuciami, nie tak jak on. On mógłby nie myśleć o żadnych konsekwencjach jego czynów mógłby z nią być tu i teraz i zapomnieć o całym świecie na zewnątrz.
- Rozumiem - założył jej kosmyk za ucho i pogładził po policzku.
- Dziękuje - dodała i stając na palcach dała mu pocałunek w policzek.
Przy śniadaniu rozmawiali jak nowo poznani przyjaciele.
- Kojarzysz grę prawda czy wyzwanie?
- no jasne
- gramy ?
- hmm... czy to nie będzie zbyt wymagające biorąc pod uwagę nasze założenia jak ta relacja ma wyglądać
- czy ty musisz tylko o takich scenariuszach myśleć.
- dobrze, dobrze grajmy - podniosła ręce do góry w geście poddania
- prawda czy wzywanie - zapytał
- prawda.
Miał tyle pytań, które mógł jej zadać, ale wybrał pierwsze, które wpadło mu do głowy.
- skąd wiedziałaś o herbacie ?
Hermiona nabrała powietrza. "Czy mogę mu powiedzieć?, czy to nie za wcześnie?"
- proszę powiedz.
Spojrzała na niego, oblizując usta.
- eliksir miłosny u Slaghorna. - powiedziała krótko, a Draco nie dopuścił tego do swojej myśli.
- Co?
- Na zajęciach poczułam zapach czarnej herbaty i lasu po deszczu. Gdy oddałeś mi szkicownik. Pachniał tak samo. Pachniał tobą.
Draco zabrakło słów. Czyżby Teo nie mylił się. Czy jest możliwe, że ona czuła coś do niego wcześniej ?
- Moja kolej - powiedziała szybko widząc jego zmieszanie.
- Dlaczego tyle czasu trzymałeś mój szkicownik ?
- Nie zapytałaś prawda czy wyzywanie!
- pytanie za pytanie.
- Gryfoni zawsze uczciwe grają, ta jasne... - odparł z ironią, krzywiąc się. Po chwili jednak westchnął i odpowiedział:
- to była jedyna rzecz, która sprawiała, że nie czułem się tak samotnie. Widziałaś mnie takiego jakim byłem, nie wiem jakim sposobem. Kiedy czułem, że wojna mnie przytłacza wracałem do niego by popatrzeć na twoje rysunki. Czasami potrafiłem go przeglądać parę razy dziennie. By tylko poczuć... cokolwiek.
Złapała go za dłoń, położoną na stole.
-Cieszę się, że w taki sposób byłam przy tobie. - patrzeli sobie w oczy szukając tych straconych lat gdzie już dawno mogli się odnaleźć.
- Granger - powiedział po chwili
- Czy ty coś do mnie czułaś w Hogwarcie ?
- Ja...- zaczęła
- sama nie wiem...
- zdziwiłam gdy się dowiedziałam, że to ty. Myślę że po prostu czułam że mimo tego jak bardzo okropny dla mnie byłeś... czułam....- nie potrafiła tego zdefiniować
- co.. co czułaś ?- wyszeptał
- Czułam, że gdy cały świat nas nie dostrzegał takim jakimi byliśmy. Pośród całego tłumu zawsze widziałam ciebie.
-Zawsze to byłeś ty.
Uczucia wzięły górę gdy podszedł do niej pochylając się. Nie dbał o zwolnienie tempa. Nigdy nie był dobry w trzymaniu się zasad. Biorąc jej policzek w swoje palce podniósł jej twarz do góry i pocałował ją. Jedną ręką opierając się na ramie jej krzesła.
- Mieliśmy zwolnić - szepnęła do jego ust
- Nie jestem w stanie gdy mówisz mi taki rzeczy. Przepraszam - powiedział i całą siłą się od niej odsunął. Przeczesując ręką swoje włosy. Spojrzał na nią stojącą z uśmiechem pokazującym wyrzuty sumienia, ale jej oczy mówiły coś innego. Błagały o niego.
- Szlag. To będzie cholernie ciężkie by cię nie całować Granger. - dodał i zaczął się śmiać do samego siebie
- Już dawno nie jadłam czegoś tak pysznego - powiedziała do niego odsuwając talerz
- Nie wiedziałam że gotujesz - uśmiechnęła się szeroko
- Od czasu do czasu, wiesz arystokraci nie jedzą śmieci na śniadanie
- ale na kolacje już tak ? - zaczęła się głośno śmiać
- pójdę już, pewnie chciałabyś trochę odpocząć. - powiedział wstając powoli
- Zobaczymy się za niedługo ? - zapytał z nadzieją
Kiwnęła tylko i przytuliła go na pożegnanie
-Dziękuje - powiedziała na pożegnanie
- ja też - dodał
Kiedy już był za furtką Hermiona nagle wyszła za drzwi i krzyknęła:
- Draco? jutro o 20 mają być tańce na rynku może chciałbyś iść ze mną?
Chciał do niej podbiec i ją pocałować, że nie chciała czekać do poniedziałku by go zobaczyć. Uśmiechnął się szeroko.
- jesteśmy umówieni, przyjdę po ciebie - odkrzyknął, a przez całą drogę powrotną nie potrafił zdjąć uśmiechu z twarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top