Rozdział 5

Halt pędził już tak kilka godzin, biegnąc drogą Willa i cały czas węsząc w powietrzu jego zapach, czy, aby na pewno nie zboczył z trasy.

Mniej więcej w połowie drogi do Norgate, wyczuł bardzo silny zapch Willa. Silniejszy niż dotąd.

Zszedł z ścieżki, którą szedł dotąd i teraz zaczął powoli się skradać, bo w zapachu wyczuł coś podejrzanego. Krew.

Gdy szedł tak dalej, usłyszał przeciągłe skomlenie swojego ucznia. Teraz już uzyskał pewność, że tu jest i zaczął biec w miarę szybkim tempie , ale nie na tyle szybkim, żeby ktoś go nie usłyszał .

Zobaczył brązowego wilczka leżącego i krwawiącego  na ziemi i mężczyznę zamachującego się widłami, które zagłębiły się w ciele małej brązowej kuleczki.

Wilczek wydał z siebie ostatnie  agonistyczne wycie  i później leżał już martwy.

Halt wiedział, że nie zdążył  by uratować Willa przed śmiercią, ale wiedział też, że zdążył zanim ten człowiek zabierze  ciało Willa w jakieś inne miejsce,

Śmiercią Willa zbytnio się nie przejął, bo wiedział, że Will i tak wróci, ale żeby to mógł zrobić, należało teraz odgonić mężczyznę od martwego ciała jego ucznia.

Halt zawył głośno i warknął gniewnie, po czym skoczył na mężczyznę i ugryzł go w rękę.

Człowiek wylądował parę metrów od ciała Willa, przygwożdżony  do ziemi przez wielkiego czarnego wilka. Wrzasnął z bólu, gdy wilk ugryzł go w rękę z której pociekła krew.

Wilk złapał go za koszulę i rzucił dobre parę metrów od niego.

Mężczyzna szybko się podniósł, a z racji tego, że stracił widły, które były jego bronią uciekł w las, wołając o pomoc.

Halt postanowił go zostawić , podszedł do Willa i zamienił się z powrotem w człowieka, żeby wyciągnąć jego łapę z metalowych kleszczy. Gdy je usunął, chciał zabrać się za widły, ale że nie miał przy sobie apteczki, gdyż zostawił ją jakieś kilka set metrów dalej, gdy szykował się do ataku, to zrezygnował z wyciągnięcia wideł i zamiast tego, wziął na ręce ciało brązowego wilczka i udał się w drogę powrotną, gdyż należało jak najszybciej się oddalić z tego miejsca, zanim przyjdą inni wieśniacy, zaalarmowani przez mężczyznę.

--------------------------------------------------->

- Willu powiedz ty mi , co ty tu u licha, znowu robisz? - spytał się go Crowley.

- No wracałem od Malcolma i wpadłem w sidła jakiegoś myśliwego, który zabił mnie widłami.- wyjaśnił Will.

-Rozumiem. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się ciebie. Myślałem, że zobaczę cię dopiero za co najmniej paręnaście lat. Czekaj... a gdzie był wtedy Halt? Zazwyczaj na takie długie wyprawy chodzicie razem.- spytał się zdziwiony Crowley.

- Halt o niczym nie wiedział., bo sam się wybrałem. 

- To było trochę lekkomyślne z twojej strony, bo na północy kraju jest dużo myśliwych. Jeśli cię teraz oskórują, bo będą chcieli twojego futra, to już nie wrócisz na ziemię, bo nie będziesz mieć ciała. - powiedział mu Crowley.

- Nie wiedziałem... To co? Mogę wrócić?- spytał się Will.

- Nie wiem. To zależy czy przejdziesz przez te drzwi. Jeżeli napotkasz tam jakąś barierę, to znaczy, że moje podejrzenia się sprawdziły i już nie wrócisz do świata żywych.

- Spróbuję przejść. A tak na marginesie. Nie chciałeś może wrócić tam ze mną?

- No w sumie, to nudno mi tutaj. Może spytam się mojego kolegi, czy mi by udzielił tej ostatniej "łaski".- zrobił w powietrzu niewidzialny cudzysłów i zawołał głośno: - Oktawianie!

Za Crowleyem zmaterializował się jakiś mężczyzna i spytał się go :

- Serwus. O co chodzi i kim jest ten chłopak?

Mężczyzna miał około 30 lat i miał na sobie brązową bluzkę i dżinsowe spodnie.

- To jest Will i zaraz wraca na ziemię. Chciałem się spytać czy nie mógłbym wrócić razem z nim, a ty byś mnie zastąpił.- przedstawił chłopaka Crowley.

- Wilk księżyca co? A czemu miałbym ci dać wrócić do świata żywych?- spytał się Oktawian.

- No proszę. Ostatnia przyjacielska przysługa.- prosił go Crowley.

- Niech ci będzie możesz iść.- mruknął Oktawian i machnął na niego ręką.

- Dzięki. Willu spotkamy się  w Araluenie. - powiedział Crowley i wyszedł przez drzwi.

- Cześć.- rzucił Will do Oktawiana i też ruszył za swoim dowódcą. 

Na szczęście mógł przekroczyć próg drzwi, co go też trochę zdziwiło.

----------------------------------------------------------------------------------->

Halt zatrzymał się w lesie pod zamkiem Araluen.

Musiał chwilę odpocząć i jakiś szósty zmysł podpowiadał mu, żeby jednak obwiązał ranę Willa bandażem . Wcześniej nie wyjmował wideł z ciała Willa, bo zazwyczaj jak Will wracał, to wracał do żywych po kilku dniach i bał się, że jak wyciągnie sam na szybkiego te widły, to może  Willowi uszkodzić jakieś narządy wewnętrzne, więc zmierzał od razu do zamku Araluen, by poprosić o pomoc królewskiego medyka.

Teraz rozpalił w lesie ognisko, poopatrywał Willa, wyciągnął mu do połowy widły, a dalej już nie ruszał by nie wyrządzić żadnych szkód, zamienił się w wilka i położył się naprzeciw martwego ciała swojego ucznia.

Potem zamknął oczy i postanowił się na chwilę zdrzemnąć, żeby zregenerować siły.

--------------------------------------------------------------------->

Will poczuł wielki ból w brzuchu. Ogromny rozdzierający ból przeszywał jego ciało. Nie był w stanie się ruszyć. Nie był w stanie otworzyć oczu. Takiego bólu nie czuł jeszcze nigdy.  Nawet nie zauważył, że cicho zaskomlał. Stracił świadomość i pogrążył się w koszmarze, który przypomniał mu jak został najpierw zraniony w łapę a później zabity. 

Wilczek podczas braku świadomości zaczął cicho skomleć w bólu wraz z wciąż nawracającymi wspomnieniami jego śmierci.

---------------------------------------------------------------->

Halt obudził się.

A raczej obudził go jakiś dźwięk.

Zanim odzyskał jeszcze w pełni świadomość, już stał gotowy z nastroszoną sierścią.

Zaczął badać wzrokiem teren, ale nikogo nie zauważył. Nie wyczuwał też żadnego zwierzęcia ani żądnego człowieka w pobliżu.

Jego wzrok spoczął na ciele brązowego, małego wilczka.

Brązowa kuleczka zaczęła skomleć cicho z bólu, a bandaże na nim były już całe przesiąknięte krwią.

 O nie, nie teraz. Dlaczego on tak szybko  stamtąd wrócił?- pomyślał zaniepokojony Halt.

Należało jak najszybciej zmienić opatrunek i najwyraźniej już teraz  wyciągnąć też widły.

Halt wyciągnął nowe bandaże , zostawił je na boku i podszedł do Willa.

Wyglądało na to, że miał gorączkę, ale nie mógł tego sprawdzić, ponieważ Will przebywał teraz w formie wilka. Nagle coś sobie przypomniał. Pewien weterynarz chyba mu kiedyś opowiadał, że u psów można rozpoznać gorączkę, jeśli pies ma suchy nos, ponieważ zawsze powinny mieć mokry. 

Nie wiedział na ile w tym prawdy, ale zamienił się w wilka, żeby porównać wilgotność nosów.

Dotknął swoim nosem, nosa Willa i aż się cofnął.

Nos małego wilczka był cały gorący i suchy.

Halt postanowił interweniować.

Musiał obudzić Willa i zaczął go lekko szturchać pyskiem w głowę, mówiąc do niego w myślach :

- Will  musisz się obudzić. Obudź się. Słyszysz? Obudź.

Na początku było ciężku mu przywrócić świadomość, więc Halt podjął jeszcze jedną desperacką próbę :

- Will. To ja. Halt. Musisz się obudzić. To ja Halt, jestem tu z tobą. Obudź się.

Will był pogrążony w głębokim śnie i dopiero słowo "Halt" uruchomiło jego świadomość.  Usłyszał już słowa ; " To ja Halt, jestem tu z tobą. Obudź się." i wielkim wysiłkiem woli otworzył oczy.

Zobaczył głowę czarnego wilka pochylającego się nad nim.

- Halt? Gdzie jesteśmy i skąd się tutaj wziąłeś?

- Później ci powiem. Teraz muszę wyciągnąć te widły z twojego ciała. Będzie bolało.  Jesteś gotowy?

- Nie, ale zaczynaj.

Halt przemienił się z powrotem w człowieka i w jednej ręce trzymając bandaże, a  drugą chwytając za widły, szybko  szarpnął nimi do góry i wyciągnął je z ciała małego wilka.

Will zawył z bólu. Zaczął tracić świadomość.

Halt widząc to powiedział do niego :

- Nie. Nie trać mi tu znowu świadomości słyszysz ? Nie możesz stracić kolejnego życia , już i tak masz ich o wiele mniej .- jego ręce szybko pracowały zawijając bandaże, próbując tym zatamować krwawienie.

- Próbuję Halt. Ale jest to ciężkie. Mam się przemienić w człowieka? - spytał się cieżo oddychając Will.

- Nie. Stracisz przez to tylko energię i znowu zginiesz. Oszczędzaj siły, dopóki nie wejdziemy do zamku. Tam będziesz musiał się przemienić, żeby lekarz cię opatrzył. 

-  Przepraszam Halt. Jestem głupi.

- Nie przepraszaj. Ja  też nie jestem bez winy. Jeśli teraz stracisz kolejne życie, to tylko dlatego, że ja bałem się wyciągnąć z ciebie te widły, gdy uciekałem z lasu . Gdybym to zrobił to byś już dawno się zregenerował.

- Ale na szybkiego, byś mi mógł coś uszkodzić. A wszystko to co się stało to moja wina.- powiedział Will.

- To częściowo prawda i temu nie mogę zaprzeczyć.- potwierdził Halt.

Potem wziął go na ręce i zaczął iść szybkim krokiem w stronę zamku.

C.D.N. 



  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top