Rozdział 7

Minęło półtora roku od zapadnięcia Willa w śpiączkę.
Halt codziennie siadywał przy łóżku Willa i z nadzieją czekał, aż chłopiec się wybudzi. Jednak im więcej czasu mijało, tym bardziej tracił tą nadzieję. Jednak nie przestawał przy nim siadywać. Można by powiedzieć, że stało się to już jego tradycją. Siedział przy Willu codziennie, po 2-3 godziny.
I tak mijały mu dni, miesiące, a nawet lata.
Gdy nastał grudzień minęło dokładnie półtora roku od zapadnięcia w śpiączkę Willa.
A razem z grudniem nastały i święta.

Halt siedział na krześle obok łóżka Willa i patrzył na jego unoszącą się i opadającą klatkę piersiową.
Rozmyślał, co by było, gdyby nie wysłał Willa z poselstwem do Celtii i co by było, gdyby chłopak nie zostałby porwany do Skandii.
Najpewniej byłby teraz cały i zdrowy. Nie leżał by teraz w śpiączce.
No właśnie, to wszystko moja wina i wyłącznie moja. Pomyślał Halt i skrzyżował ręce na piersi. Zapatrzył się w podłogę, a po jego policzku spłynęła samotna łza. Z takimi właśnie myślami bił się w głowie, dopóki nie zmorzył go sen i zasnął.

------------------------------------------->

Will obudził się z ogromnym bólem głowy i mięśni. Gdy otworzył oczy wszystko widział podwójnie i zamazane. Lecz po kilku sekundach wzrok mu się wyostrzył i mógł już widzieć normalnie. Czuł się, jak wtedy, gdy 2 lata temu obudził się w chatce Halta po tym jak po pożarze stracił przytomność. 

Rozejrzał się.

Leżał teraz w łóżku w swoim pokoju w domku Halta. 

Ogromną siłą woli odwrócił głowę i ujrzał siedzącego przy nim na krześle Halta.

Chciał się podnieść i usiąść, ale poczuł, że nie może. Czuł się tak, jakby jego mięśnie zamieniły się w wielkie kamienie i nie mógł w żaden sposób nimi poruszyć. 

Było mu niewygodnie i wolałby raczej siedzieć, więc pozostało mu nic innego, jak tylko obudzić Halta i poprosić, by mu pomógł.

- Halt.- wychrypiał słabym głosem.

Halt obudził się i zerwał jak oparzony. 

Zaskoczony spojrzał na Willa, a za chwilę usiadł na brzegu łóżka i powiedział :

- Will! Jak się czujesz?

Will uśmiechnął się do niego i sennym głosem wychrypiał :

- Dobrze. Ale chce mi się trochę spać. Co się stało? Czemu tutaj leżę? Nic nie pamiętam.

Halt nic nie powiedział. Nie mógł wydobyć z siebie głosu. Przyciągnął Willa do siebie i zamknął go w swoim uścisku.  Will się nie opierał. Sam, gdyby tylko mógł, to by go uściskał ale, że był unieruchomiony na zapewne jeszcze długi czas, to tylko wtulił się w starszego zwiadowcę.

- Jak bardzo urwała ci się pamięć?- spytał Halt, nadal go przytulając. Nie chciał go wypuszczać, ze swych objęć. Był tak szczęśliwy, że nawet już nie dbał o to, że zniszczy sobie reputację poważnego i mrukliwego zwiadowcy.

- Pamiętam tylko, że wybraliśmy się na bieganie, a potem już nic kompletnie nie pamiętam.- powiedział Will.

- Hmm, no to ci powiem. Biegłeś, ale nagle zacząłeś zostawać w tyle za Abelardem. Jak cię później zatrzymałem, to byłeś cały blady i ledwo co łapałeś oddech, a w dodatku bolała cię noga i brzuch. Potem upadłeś na ziemię  i zacząłeś wymiotować krwią i zapadłeś w śpiączkę.- powiedział Halt.

- Zapadłem w śpiączkę? Czekaj ile ja w ogóle spałem?- spytał się zdziwiony Will.

- Od tamtej pory minęło półtora roku. Teraz jest grudzień i wigilia.- odpowiedział mu Halt.

- Że co?! Spałem dobry rok z kawałkiem? Ale ja się czuję nie wyspany. Zupełnie jakbym spał tylko kilka minut.- powiedział Will i spojrzał Haltowi w oczy. Nie było to w sumie trudne, bo jego głowa leżała teraz na zgiętej ręce Halta. Krótko mówiąc Halt go trzymał jak  by był małym dzieckiem i należało by je uśpić,ale zdawało się, że ani Will, ani nawet Halt tego nie zauważyli. 

- No w sumie, było by dobrze, gdybyś teraz poszedł spać, bo twój organizm musi dojść do siebie. Ale i tak będziesz musiał przeleżeć w łóżku cały tydzień, żebyś w pełni doszedł do zdrowia. Przyjechał tu półtora roku temu Malcolm i to on kazał ci tyle leżeć.- powiedział Halt.

- A mógł byś mi pomóc usiąść? Bo chyba sam nie dam rady. Czuję , że zamiast mięśni mam kamienie i nie mogę się w ogóle ruszać.- powiedział Will z grymasem na twarzy. Takie ograniczenie zdecydowanie mu nie pasowało.

Halt poprawił poduszkę Willa tak, by chłopak mógł się o nią oprzeć i pomógł Willowi usiąść. 

Will podziękował mu za pomoc i nagle poczuł, że jego powieki zaczynają mu strasznie ciążyć. Po chwili jego głowa opadła i Will zasnął.

Halt widząc to wstał i przykrył go dokładnie kołdrą, po czym wyszedł z pokoju i zabrał się za pisanie listu do Malcolma.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top