Rozdział 5
Lekarz codziennie przychodził, by podać Willowi jakieś zioła i wodę, a Halt codziennie przy nim czuwał dzień i noc.
Tak upłynął cały miesiąc. Podczas tego miesiąca, serce Willa trzy razy stanęło, by przy interwencji Halta i medyka na nowo zacząć bić.
Jednak stan Willa się nie poprawiał. Halt nawet uważał, że się pogorszył.
Will bardzo ciężko oddychał i prawie codziennie po dwa razy w ciągu dnia wymiotował krwią. Podczas wymiotów, dostawał także drgawek , które wstrząsały jego ciało, a które przechodziły krótko po tym, jak przestawał wymiotować.
Po tym miesiącu nareszcie przyjechał Malcolm. Był piękny słoneczny dzień, kiedy zapukał on do drzwi Halta.
Halt poszedł je otworzyć i na jego twarzy wykwitł maleńki uśmiech radości i ogromnej ulgi, kiedy ujrzał w nich uzdrowiciela.
- Malcolm! Jesteś nareszcie! Wchodź szybko, musisz obejrzeć Willa. Nie za dobrze z nim.
Malcolm kiwnął mu na powitanie głową i wszedł do środka domu, by za chwile podążyć za Haltem do pokoju Willa.
Gdy weszli do małego pokoiku, uzdrowiciel przyjrzał się Willowi i zapytał się Halta :
- No dobrze, teraz mi opowiedz wszystko, co działo się miesiąc temu, łącznie z pierwszymi objawami choroby.
Halt w skrócie opowiedział co się zdarzyło, a gdy skończył Malcolm pochylił się nad Willem i jeszcze raz go obejrzał.
Później przemówił cichym głosem :
- Wiesz, mam wrażenie, że on wcale nie jest chory.
- Jak to nie jest chory?- spytał się zdziwiony Halt.
- Myślę, że tu chodzi, o tą dawną jego ranę, którą zszywałem mu kilka lat temu. Powiedz mi, czy Will brał ostatnio jakieś narkotyki? Był uzależniony?
- Że co?! Nie on nie brał żadnych...- Halt urwał, gdyż sobie coś przypomniał.- Znaczy... Rok temu został porwany do Skandii i pracował tam jako niewolnik. Skandianie nafaszerowali go narkotykiem o nazwie cieplak i popadł tam w uzależnienie. Na szczęście dziewczyna o imieniu Evanlyn, znaczy no księżniczka Cassandra, która została z nim porwana, zdołała go wyleczyć z uzależnienia. Ale tak, to nigdy niczego nie brał.
Malcolm przypatrywał mu się uważnie, po czym skinął głową, jakby to co w tamtej chwili myślał zgadzało się ze słowami Halta.
- Teraz już wiem, dlaczego Will jest w takim stanie.- powiedział i wskazał Haltowi, by usiadł na krześle, a on sam przysiadł na skraju łóżka Willa.- Widzisz jak pewnie już słyszałeś od Crowleya, Willa, czy może nawet Nika, podałem jemu i Willowi magiczną miksturę, by utrzymać ich przy życiu. Ale ta mikstura ma też pewne swoje słabe strony. Będzie działać, dopóki nie weźmie się silnego narkotyku, takiego jak cieplak. I tu właśnie tkwi problem. Will wziął narkotyk i dlatego działanie magii osłabło i nadal słabnie. A to właśnie magia głównie utrzymywała Willa przy życiu. Od rany na żebrach właśnie dlatego wymiotuje krwią, a nogi go bolały i przechodziły przez nie drgawki, ponieważ gdyby Will nie dostał by magicznej mikstury byłby teraz kaleką i nie mógłby chodzić, dlatego właśnie ból w nogach oznacza, że magia jest już słaba i za niedługo nie będzie mógł w ogóle chodzić.
- Nie tylko nie to...- powiedział Halt i odwrócił wzrok, by Malcolm nie dostrzegł w jego oczach łez strachu o Willa i rozpaczy.
- Ale - ciągnął dalej Malcolm.- jest na to jeden sposób. Muszę przygotować nową miksturę i mu ją podać. To mu pomoże dojść do siebie. Ale musisz wiedzieć, że jego nogi i wytrzymałość w bieganiu nie dojdą tak szybko do siebie. Jeśli się w ogóle wybudzi ze śpiączki, to będzie musiał pójść do mnie na rehabilitację, która może potrwać nawet dwa lata i dłużej. A w takim przypadku, będzie musiał przerwać naukę na zwiadowcę i zostać u mnie na te kilka lat.
Halt, gdy to usłyszał, poczuł jak wstępuje w niego nowa nadzieja.
- Rób co uważasz za słuszne Malcolmie. Daję ci wolną rękę, byle by tylko Will przeżył.- powiedział Halt.
- W takim razie dobrze. Idę zacząć szykować tą miksturę i później, podamy ją Willowi. - powiedział Malcolm i wyszedł z pokoju.
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top