Rozdział 27

Chwilę wcześniej u Malcolma...

- Halt! Witaj! Co cię tu tak wcześnie sprowadza? Miałeś być dopiero za miesiąc!- powiedział Malcolm i uściskał na powitanie swojego starego przyjaciela.

- Witaj Malcolmie. Przyjechałem trochę wcześniej, bo czasy są niespokojne i nie wiadomo, czy za miesiąc, bym mógł tutaj przyjechać.- powiedział Halt.

- Ah, no tak. Słyszałem o zwiadowcach. Bardzo mi przykro. Ale ty chyba masz większe szanse na przetrwanie, prawda?

- Prawda i to tylko dzięki tobie.- odpowiedział Halt.

Ostatnio, gdy Halt wyjeżdżał, Malcolm powiedział, by wypił wilczą miksturę, bo jak sam wcześniej stwierdził, czasy były niespokojne , a dodatkowa pomoc magii, jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Tak więc Halt mógł również  zamieniać się  w wilka. 

Miał moc zmieniania umaszczenia futra, znikania i uleczania.

A jako wilk, miał całe czarne futro. 

( paczajta na obrazek

- A swoją drogą, to co u Willa? - spytał się Halt.

- U niego wszystko w porządku. Nadal ma amnezję, ale myślę, że jest na dobrej drodze do odzyskania pamięci. Jest tutaj już jakiś czas Niko i  mu opowiada o tym, co kiedyś robili i takie tam rzeczy.- odpowiedział Malcolm.

- A gdzie jest  Will? Chyba pora teraz na to, żebym to ja mu coś opowiedział.- stwierdził Halt.

- Hmm, chyba masz rację, ale Will jest teraz w lesie. A tak właściwie, to powinien już dawno wrócić. Zaraz całkiem będzie ciemno i nic nie będzie widać.

Nagle, do uszu Halta, które były teraz jeszcze wspomagane wilczym słuchem, doszedł jakiś pisk. 

- Malcolmie, ja idę do lasu. Zaraz wrócę.- powiedział zaniepokojony Halt, zamienił się w wilka i pędem pomknął w stronę lasu.

----------------------------------->

W niecałą minutę przebiegł pół kilometra.

Teraz do jego uszu dobiegło warczenie.

Wilki. Uzmysłowił sobie Halt.

Jeszcze bardziej przyspieszył.

Nagle jego oczom ukazał się straszny widok.

Dwoje wilków leżało na ziemi całych we krwi, a pozostałe trzy kręciły się w jednym miejscu.

Jeden z trzech wilków stał z pyskiem umazanym krwią i pochylał się nad małym wilczkiem.

No właśnie, wilczkiem!

Halt przyjrzał się uważniej i choć wilczek przypominał teraz bardziej strzępe futerka całą we krwi, to od razu poznał w nim swojego ucznia.


Rozwścieczony wpadł na polanę i skoczył na dużego wilka.

Przygniótł go do ziemi i zaczął drapać ile wlezie.

Gdy cały łeb wilka zalał się krwią i był już ledwo żywy, Halt porzucił go i zajął pozostałymi dwoma.

Gdy się już z nimi rozprawił, podszedł do małego wilczka, który leżał w kałuży krwi.

Zaczął go trącać pyskiem mówiąc ;

- Will? Willu, słyszysz mnie?

Rzecz jasna, nie dostał odpowiedzi.

Zauważył, że wilczek ledwo co oddycha, ale jednak oddycha.

No cóż, przynajmniej tyle.- pomyślał.

Chwycił delikatnie Willa za kark i popędził w stronę chatki Malcolma.

---------------------------------->

- Przykro mi, ale nic nie mogę zrobić.- powiedział Malcolm.

- JAK TO NIC ?!!!

Gdy Halt przyniósł Willa do Malcolma, uzdrowiciel od razu go sobie obejrzał.

Jednakże, już po szybkich oględzinach , musiał powiedzieć na głos ten przykry wniosek.

- No nic. Nie jestem weterynarzem i się na tym nie znam, a poza tym...Halt, on za dużo stracił krwi, co najmniej jedno żebro przebiło mu płuco i on za kilka minut... zdechnie.- zakończył smutnym głosem Malcolm i wyszedł z pokoju.

 Halt nadal przebywał w swojej wilczej formie.

Leżał teraz na podłodze, a pomiędzy jego przednimi łapami leżał już pół martwy Will.

Przygnębiony Halt zamknął oczy i położył łeb na głowie Willa.

Nagle w jego głowie rozległ się dźwięk.

- Halt? To ty jesteś wilkiem? 

Halt podniósł łeb do góry spojrzał na małego wilczka.

- Tak jestem, ale to długa historia. Mam zawołać Malcolma?- spytał się Halt.

- Tak. Muszę mu coś powiedzieć.

Halt szybko zawołał uzdrowiciela, a ten niemal od razu wpadł do pokoju.

- Powiedz Malcolmowi, że wiem, co mi każe zrobić, ale nie jestem wstanie. Wiem, że mi każe się samemu uleczyć, ale nie mam na to siły. Jestem wykończony. I Halt... Pamiętam. Pamiętam już wszystko.- powiedział Will.

Halt przekazał to wszystko Malcolmowi, a ten po chwili powiedział cicho, tak, żeby tylko Halt go usłyszał :

- Wiem, że to może być niebezpieczne, ale...możemy zrobić jedno. Halt, musisz mu przekazać część swojej mocy. Masz w sobie pewne zapasy, a jeśli oddasz je trochę Willowi, to powinno mu pomóc. Weźmie trochę twojej energii na uleczenie się.

- A jak to się robi?- spytał Halt.

- Dotknij go łapą i wyobraź sobie, że twoja moc, to wielka fala morza, która chce tak jakby zatopić Willa. Wtedy to na niego przejdzie, a on sam pozyska moc. Tylko uważaj, żeby nie dać mu za dużo, bo w przeciwnym razie, jeśli skończą ci się zapasy energii, to ty umrzesz, a nie on.- wyjaśnił mu uzdrowiciel.

Halt zrobił tak, jak kazał mu Malcolm.

Położył łapę na grzbiecie Willa i wyobraził sobie tą falę.

Will poczuł, jak wstępuje w niego nowa energia.

Jakimś sposobem wyczuł, że pochodzi ona od Halta i zdziwiony spytał :

- Halt? Co ty robisz? 

- Oddaję ci swoją moc.

- Ale już  starczy, bo zaraz ci się wyczerpią zapasy!

- Nie, dam radę.

- Przepraszam, ale nie pozostawiasz mi innego wyboru.- powiedział Will i wyobraził sobie, jak otacza go mur nie do przebicia.

- Co? Will co ty robisz? Zabieraj ten mur, ale to już! - powiedział zdenerwowany Halt.

Ale Will już nie słuchał. 

Wiedział, że ma już wystarczająco energii, by się uleczyć.

Tak więc zaczął uzdrawianie.

Już po kilku minutach rany się zagoiły, a on sam poczuł się lepiej.

Wilczek otworzył nareszcie oczy, które dotąd miał zamknięte.

 - Dziękuję Halt.- powiedział.

- Will,- zaczął Halt.- ja przez ciebie, niedługo doszczętnie osiwieję.


Wilczek w odpowiedzi tylko się cicho zaśmiał. 

Zaraz jednak potem, zmęczony przeżyciami tego dnia zwinął się w kłębek i zasnął wtulony w czarnego wilka, jakim był Halt.

C.D.N.

Nosz dobra macie ten rozdział i na dzisiaj to już koniec. xdd

Myślę, że wszystkim się on spodoba, bo był zakończony taką sweet sceną. 

No cóż, mam nadzieję, że mi wybaczycie to co zrobię już w następnych rozdziałach.

Papa!

willtreateyandhalt



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top