Rozdział 20 ( dzień 5 maratonu)

Harisson siedział przy swoim biurku i czytał listy, które do niego przyszły. 

Jeden z nich był od jego dowódcy.

Zeszłej nocy zginęło trzech zwiadowców.

Od teraz macie wszystko dokładnie obserwować i uważać na każdy swój krok. Szczególnie mają uważać ci zwiadowcy, którzy stacjonują we wschodniej części królestwa, bowiem z tamtej części zabito tych trzech zwiadowców. Zwiadowcy pochodzili z lenn: Carway, Coledale i Selsey.

Pamiętajcie, uważajcie na każdym kroku! To także dotyczy innych zwiadowców , którzy stacjonują w zachodniej części królestwa.

Z poważaniem

Zwiadowca Crowley, Dowódca Korpusu Zwiadowców

Ps. Jeszcze nie wiemy kim są zabójcy. Miejcie oczy i uszy szeroko otwarte!

Harisson zmarszczył brwi.

Nikt nigdy nie zabijał zwiadowców od tak sobie. To musiała być jakaś głęboka sprawa.

Jednak nie to go tak martwiło. 

Mieszkali przecież właśnie po wschodniej stronie królestwa i to oni mogli być następni w kolejce.

Ale najbardziej martwiło go to, że Crowley może zechcieć wysłać Nika jako Szpiego-Zwiadowca by załatwił z Willem tych morderców.

Crowley 2 lata temu się z nim skontaktował i powiedział, że jeśli nastąpi jakaś kryzysowa sytuacja , to wyśle Nika i Willa na misję, by zażegnali powstały kryzys. Oczywiście zrobi to dopiero, jeśli będzie widział, że zwiadowcy nie dają rady. 

No ale zabijanie zwiadowców zalicza się chyba do kryzysowej sytuacji, prawda? A przynajmniej jest to kryzysowa sytuacja dla korpusu zwiadowców. 

- Niko ! Chodź tu szybko!- zawołał Harisson.

Niko w niecałą sekundę wpadł do pokoju.

- Co się stało ?- spytał.

- Czas na bieganie. Zbieraj się i idziemy pobiegać do lasu. Po drodze opowiem ci , co Crowley mi napisał.- wyjaśnił zwiadowca i poszedł do stajni.

Nadzwyczaj zaciekawiony chłopak wyszedł z chaty i poczekał chwilę na zwiadowcę.

Po kilku minutach wyruszyli. 

Chłopak biegł koło konia zwiadowcy, a Harisson mówił :

- Właśnie dostałem list od Crowleya. Napisał , że zwiadowcy, którzy mieszkają po wschodniej stronie królestwa mają bardzo uważać, gdyż po tej stronie  zginęło już trzech zwiadowców. Nie wiadomo tylko kto ich zabił. 

Zdziwiony Niko tylko mruknął pod nosem :

- Oho, nadchodzą kolejne kłopoty. Czy chodź raz nie może być spokoju?- to ostanie wypowiedział z wyraźną ironią w głosie.

Harisson uznał, że lepiej będzie jeśli nic na to nie odpowie.

Jechali chwilę w milczeniu, gdy nagle zarżały ostrzegawczo  oba konie zwiadowców. 

Niko nawet nie zdążył zareagować, gdy powietrze przeszył pierwszy bełt.

Dostał . 

Gdy strzała wbiła się głęboko w  chłopaka, ten tylko krzyknął cicho  z bólu i zaskoczenia, a potem siłą pędzącej strzały został powalony na ziemię. 

Harisson zareagował od razu.

Szybkim, wyćwiczonym ruchem ręki wziął strzałę, nałożył ją na cięciwę i wystrzelił w kierunku, gdzie dojrzał ruch. 

Strzelec, który do nich strzelał najwyraźniej dostał, bo słychać było zduszony okrzyk bólu.  

Jednak nie był to śmiertelny cios, bo słychać było zaraz oddalający się tętent kopyt.

Starszy zwiadowca , gdy zrozumiał, że niebezpieczeństwo minęło, przypadł od razu do swojego ucznia, który teraz leżał na ziemi, cały we krwi.

C.D.N. 

Siemano! Podobał się Wam rozdział? wahahaha

Sorka, że wczoraj w ogóle nie dodałam rozdziału ( chyba, bo już nie pamiętam xd) , ale byłam zajęta i no jakoś to nie wyszło. Ale obiecuję Wam, że wynagrodzę Wam to któregoś dnia i dodam wtedy po kilka rozdziałów. Po prostu nie mam kiedy to napisać. Ciągle tylko słyszę od rodziców : Posprzątaj to i to! Zrób to i to. Wyjdź na dwór, a nie siedzisz cały czas w domu i piszesz  tą głupią książkę! 

Nosz kurde, zaraz normalnie pójdę się zabić! 

Wy też tak macie? 

Eh no cóż, do następnego rozdziału! ( postaram się go na jutro zrobić)

willtreateyandhalt 

Ps. Przepraszam Was bardzo, ale obawiam się, że ten maraton nie wypali. Chyba go zrobię kiedy indziej. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top