Rozdział 18

Mały wilczek leżał na drewnianej podłodze na werandzie. 

Kompletnie nic nie pamiętał. 

Skąd ten człowiek zna moje imię? I czemu mam wrażenie, że go skądś znam? Czemu gdy tylko go zobaczyłem poczułem radość, a nie strach i nieufność? Przecież to obcy człowiek... Prawda?  Ale w sumie nic nie pamiętam. Istnieje taka możliwość, że go kiedyś znałem. To może dlatego tak na niego zareagowałem? Że aż poczułem radość? Nawet samemu sobie nie mogę zaufać. - myślał wilczek. 

Nagle podniósł łeb do góry. 

Usłyszał czyjeś kroki, które wybrzmiewały w jego stronę. 

Przez drzwi wyszedł zwiadowca.

Zwiadowca? Kto to taki? I skąd te słowo się pojawiło w mojej głowie? Skąd wiem kim ten człowiek jest?- myślał gorączkowo Will. 

Tymczasem mężczyzna o czarnych, przyprószonych już trochę siwizną włosach i bardzo ciemnych oczach podszedł do niego, przyklęknął przy nim i powiedział :

- Cześć. Słyszałem, że straciłeś pamięć. Mogę ci pomóc ją przywrócić. Przyszedłem tu, by ci trochę o sobie opowiedzieć, ale i o tym, co robiłeś kiedyś. Dzięki temu, może odzyskasz pamięć. To jak? Zgodzisz się ze mną porozmawiać?

Will milczał i skanował go swoim wzrokiem. 

Mężczyzna miał kamienną twarz, i mówił obojętnym tonem, jednak wilczek wyczuł, że można mu zaufać i , że ten ktoś, rzeczywiście chce mu pomóc. 

Nie namyślał się  długo. Zbyt bardzo zżerała go jego ciekawość.

No dobrze. Chętnie wysłucham tego, co masz mi zamiar opowiedzieć.

- Świetnie! Ale chodźmy do salonu, bo niezbyt mi wygodnie tutaj klęczeć.- powiedział Halt, zadowolony, że Will zgodził się na tą rozmowę. 

Zgodnie z życzeniem zwiadowcy, poszli do salonu.

Halt usiadł na krześle, a Will położył się na podłodze.

- No więc tak.- zaczął zwiadowca.- Ja jestem Halt. Jestem zwiadowcą i twoim mentorem.- gdy dostrzegł przechylony łeb wilczka i jego pytający wzrok, wyjaśnił :- Twoim nauczycielem. Uczę cię fachu zwiadowcy, czyli : strzelania z łuku, poruszania się bezszelestnie, walki nożami i innych tego typu rzeczy.

Nagle przed oczami Willa pojawił się obraz. 

Stał na niewielkiej polanie i mierzył z łuku do jednej z tarcz ustawionych przed nim kilka metrów dalej. 

Wypuścił strzałę, która poszybowała do swego celu, jakim był środek tarczy.

Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że osiągnął swój cel.

Odwrócił się w stronę postaci, która siedziała pod drzewem i go cały czas obserwowała.

- Nawet nieźle mały. Robisz spore postępy. Ale pamiętasz co ci mówiłem? Zwykły łucznik doskonali się tak długo, aż zacznie trafiać. Lecz zwiadowca...- powiedział mężczyzna w szarozielonym płaszczu.

- Zwiadowca ćwiczy, dopóki nie przestanie chybiać!- dokończył za niego ze śmiechem mały chłopczyk. 

Starszy zwiadowca wstał i z małym uśmiechem na ustach powiedział :

- No właśnie. Dlatego będziesz cały czas trenował. No , ale czas na małą przerwę. Zrobiłem tę twoją ulubioną potrawkę z królika. Chodźmy, bo zaraz będzie całkiem zimna.- przy ostatnich słowach ruszył w kierunku chaty, po drodze mierzwiąc ręką włosy chłopca.

- Taaaaaaak!- krzyknął szczęśliwy chłopczyk i popędził za starszym zwiadowcą.

Wspomnienie znikło tak samo  szybko, jak się pojawiło. 

Wilczek zamrugał oczami i tym samym  wrócił do rzeczywistości.

- Ej wszystko w porządku?- powiedział Halt. 

Zauważył, że wilczek gapi się ciągle w ścianę i nie reaguje na jego słowa.

Hmm? A, tak. Wszystko jest dobrze. To było tylko... krótkie wspomnienie.

- Mhm. No dobrze, to wróćmy do naszego tematu.- odparł starszy zwiadowca i dalej opowiadał.

Opowiedział mu o tym, że gdy był mały, to go zabrano, by został Szpiego- Zwiadowcą. Że kilka lat później wrócił do Halta i dalej się uczył jego fachu. Że został porwany do Skandii razem z księżniczką i zdołał wrócić do Araluenu. Opowiedział też o jego chorobie i o tym, jak się tutaj znalazł.

A mały wilczek słuchał tego wszystkiego z ciekawością i pilną uwagą.

Gdy Halt stwierdził, że to koniec na dzisiaj opowieści i wyszedł, by porozmawiać z Malcolmem, wilczek poczuł, że trochę mu smutno, że to wszystko się już skończyło.

Nie mając nic lepszego do roboty, zwinął się w kłębek i zasnął.

C.D.N.

 Witam Was z powrotem!  Dzisiaj nie będzie chyba więcej rozdziału, bo wyjeżdżam na wycieczkę z rodziną. Bardzo Was za to przepraszam, ale nie mam wyboru. Jechać muszę.

Do zobaczenia !

willtreatyandhalt

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top