Rozdział 1
Uwaga! Chciała bym mniej, więcej pokazać wam, jak wyglądają Will i Niko, gdy przemieniają się w wilki.
Will
Niko
No bo to mniej, więcej wygląda tak.
Will i Niko mają teraz po 16 lat, ale w wilczej postaci są jako młode wilczki, które za chwilę będą wyglądać jak dorosłe. Dlatego na zdjęciach wyglądają na takie małe, ale w rzeczywistości są oni rozmiarów takiego wyrośniętego, małego wilczka.
Will i Niko razem.
Will- szary wilk.
Niko - czarny wilk.
Will obudził się po 3 godzinach snu.
Nie był za bardzo wypoczęty, ale musiał wstać i przyszykować sobie i Haltowi śniadanie.
Wstał, ubrał się, przeczesał sobie ręką włosy i poszedł do kuchni.
Nastawił wodę na piecyk kuchenny i zaczął robić śniadanie.
Usmażył jajko z bekonem i rozdzielił je na dwa talerze. Do każdego talerza dołożył jeszcze po dwie kromki chleba.
Wkrótce do kuchni wszedł też Halt zwabiony zapachem śniadania.
Usiadł przy stole i zaczął jeść swoją porcję.
Will zaparzył dwa kubki kawy, dodał do nich miodu, postawił na stole i sam zasiadł do śniadania.
- Lepiej z nogą?- zapytał się go Halt.
- Mhm, już w ogóle nie boli. - powiedział Will i lekko się uśmiechnął do niego.
- To dobrze, dzisiaj sprawdzimy, twój bieg i wytrzymałość w nim.
Will uśmiechnął się szeroko na te słowa. Uwielbiał biegać i pędzić jak wiatr.
- To świetnie! A kiedy zaczynamy?- spytał się radośnie Will.
- Za chwilę, jak tylko skończymy śniadanie.- powiedział Halt i popatrzył rozbawionym wzrokiem, jak Will przyspiesza ze zjedzeniem śniadania.
Po skończonym śniadaniu Will szybko sprzątnął naczynia, umył je i schował do szafki.
Wyszli na zewnątrz.
Halt poszedł do stajni, osiodłał Abelarda i wrócił do Willa.
- No dobrze, najpierw przez pół kilometra biegniesz truchtem, a później 300 metrów idziesz pieszo. Później będziesz to wszystko powtarzać.- powiedział Halt, a Will skinął głową.
Ruszyli.
Abelard biegł niespiesznym kłusem, a Will biegł obok niego.
Po przebiegnięciu pół kilometra, Will zaczął iść szybkim marszem. Po 300 metrach znów zaczął biegnąć.
W połowie drogi, coś zaczęło się dziać z Willem.
Jego prawa noga znów zaczęła go boleć, tak, że chłopak zaczął kuleć, a jego brzuch zaczęły kłóć błyskawice bólu i chłopakowi , powoli zaczynało brakować powietrza. Jednak dalej biegł nie zważając na swój ciężki oddech i potworny ból brzucha i nogi.
Halt najwyraźniej dostrzegł , że Will już nie biegnie obok niego , tylko za koniem i zatrzymał Abelarda.
Gdy Will dotarł do niego i go minął, Halt zauważył, że Will zaczął kuleć.
- Will, wszystko dobrze?- zapytał się go.
Will nie odpowiedział, tylko biegł dalej.
To już Halta zaczęło trochę niepokoić. Ścisnął lekko piętami bok Abelarda, dając mu znak, by dogonił Willa.
- Willu zatrzymaj się.- powiedział Halt.
Will nie posłuchał i dalej biegł. W duchu jednak dziękował, że biegł z kapturem na głowie, bo nie chciał ujawniać Haltowi, że coś z nim nie tak. Na dodatek nie mógł użyć uzdrawiania, bo tak jak w nocy, czuł się wykończony , a próba uleczenia się magią w stanie wykończenia, mogła przyczynić się do jego śmierci. Nie pozostało mu nic innego, jak biec dalej nie zważając na polecenia Halta.
Halt zatrzymał Abelarda, zsiadł z niego i podbiegł do Willa. Chwycił go za ramię, tym samym zmuszając go do stanięcia w miejscu.
Usłyszał ciężki oddech Willa i utwierdził się w przekonaniu, że z jego uczniem dzieje się coś niedobrego.
Szybkim ruchem ręki ściągnął mu kaptur z głowy i to co zobaczył zamurowało go.
Twarz Willa przybrała odcień najjaśniejszej z bieli , a on sam ledwo co łapał oddech.
- Czy ty mi możesz powiedzieć co ci jest? Co ci się dzieje?- spytał zaniepokojony Halt.
- Halt... ja...nie wiem...- zdołał powiedzieć Will po między łapaniem szybkich oddechów.
- Jak to nie wiesz?
- Nie wiem... noga mnie znów strasznie boli i brzuch... nie mogę normalnie oddychać...- powiedział Will i nagle upadł na ziemię.
Teraz już go obydwie nogi bolały i nie był wstanie dłużej na nich ustać. Chwycił się za brzuch ręką i jęknął cicho. Wszystko go bolało i nadal brakowało mu powietrza.
Halt od razu przypadł do niego, ale nie wiedział co ma zrobić. Nie był lekarzem i nie wiedział co ma zrobić, aby ulżyć cierpieniu Willa. W końcu zdecydował się, że wyciągnie maść przeciwbólową i posmaruje nogi Willa. Chociaż tyle mógł dla niego zrobić.
- Willu, uspokój się, weź głębokie wdechy to może będzie ci się lepiej oddychało. Dopiero co biegłeś, musisz uspokoić swój oddech.- powiedział do niego Halt, gdy już wtarł maść w skórę Willa.
Will posłusznie zaczął brać głębokie wdechy i to mu trochę pomogło, ale wciąż czuł, że ciężko mu się oddycha.
- Halt, to nie działa. To nie przez bieg ciężko mi się oddycha... To przez ten ból brzucha.- powiedział słabym głosem Will.
- Gdzie cię boli?- spytał się go Halt.
- Tutaj.- powiedział Will i wskazał miejsce koło żeber, gdzie powinno się mieścić lewe płuco.
Halt z zaskoczeniem odkrył, że miejsce, które wskazuje Will jest miejscem, gdzie kilka lat temu dostał nożem od jednego z buntowników, co o mało nie skończyło się jego śmiercią.
Nagle Will zaniósł się potwornym kaszlem. Z jego ust zaczęła się sączyć krew.
Will odwrócił się i zaczął wymiotować krwią.
Halt patrzył na to wszystko z przerażeniem. Kompletnie nie wiedział co zrobić.
Chwilę później Will przestał wymiotować, wywrócił oczami i osunął się na ziemię.
C.D.N.
Cudowny początek, co nie? Hahahaha
No cóż chcieliście drugi tom, to macie.
Teraz możecie już sobie ponarzekać na mnie, jaka to jestem okrutna wobec Willa.
No, ale co? Takie życie.
Do zobaczenia
willtreatyandhalt
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top