35 - Kółko Ślimaka
Syriusz leżał na łóżku w Skrzydle Szpitalnym i wlepiał wzrok we wściekle biały sufit, od którego bolały go oczy. Po chwili usłyszał ciche kroki, dochodzące od wejścia. Spojrzał w tamtym kierunku od niechcenia i wytrzeszczył oczy, kiedy w polu jego widzenia pojawiła się Lotta Famous we własnej osobie. Wyszczerzył się od ucha do ucha i wpatrywał się w nią figlarnie, kiedy podeszła do jego łoża tortur i usiadła na krześle stojącym obok.
- Czym zasłużyłem sobie na tę zaszczytną wizytę? - zapytał, starając się być poważnym.
Brunetka otaksowała go chłodnym spojrzeniem.
Kolejna zagadka - pomyślał. - Dlaczego czasem jest miła i wygląda jakby cieszyła się z mojego towarzystwa, a kiedy indziej wygląda jakby chciała się znaleźć w zupełnie innym miejscu?
- Coś się stało? - wyartykuował wreszcie, dręczące go pytanie.
Dziewczyna odchyliła się na oparcie mebla i ponownie spojrzała na niego tajemniczo. Ostatecznie jednak się odezwała:
- Zostałeś tu uziemiony, a pani Pomfrey powiedziała, że będziesz mógł wyjść dopiero jutro wieczorem. Impreza u Slughorna jest dzisiaj. - Dopiero po chwili dotarł do niego sens wypowiedzianych przez nią słów.
- Co zrobisz? - spytał zdenerwowany.
Wzruszyła ramionami.
- Nie pójdę wcale. Ewentualnie wybiorę się sama. Może poproszę Remusa. Nie wiem - wydusiła w końcu.
Westchnęła ciężko, a chłopak przetrwał się jej uważnie. W końcu spojrzała mu prosto w oczy.
- Jest niby jeszcze jedno wyjście, ale nie będę używać zaklęć czarnomagicznych. Nie na tobie.
Czarnowłosy aż uniósł brwi.
- Tak ci na mnie zależy? - zapytał, próbując sprowokować ją do wyznania prawdy.
- Nie.
Odpowiedź była boleśnie krótka. Blacka coś ścisnęło w sercu. Jednak nie na długo.
- Czekaj, czekaj. Nie dość, że znasz, ot tak, Zaklęcia Zakazane, to jeszcze potrafisz rzucać te z działu czarnej magii? - Widząc jej ponure spojrzenie otworzył usta ze zdziwienia. - Ty to jakaś nienormalna jesteś - mruknął.
Nie przewidział jednak dziwnej reakcji niebieskookiej, gdyż ta nagle zaczęła się głośno, a przede wszystkim, histerycznie śmiać. Patrzył na nią zdziwiony, a w kącikach jej oczu pojawiły się łzy rozbawienia.
- Kto by pomyślał, że to właśnie Ty powiesz, to mnie - powiedziała, nie mogąc się jeszcze zupełnie uspokoić.
Co jakiś czas na nowo parskała śmiechem, a Łapa myślał, że mógłby tego słuchać w nieskończoność. W końcu jednak, po kilku głębszych oddechach, udało jej się zapanować nad tymi niekontrolowanymi wybuchami. Spojrzała na niego, jednocześnie ocierając łzy szczęścia.
- Zaklęcia Zakazane są zaliczane do czarnej magii, ale jak zwał, tak zwał - uświadomiła go.
Wtedy chłopak był już kompletnie zdziwiony.
- No to teraz się nie dziwię, że Dippet chciał cię wyrzucić z Hogwartu. W sumie, to wiele wyjaśnia. Skąd ty w ogóle się na tym znasz? - To pytanie zgasił radosny uśmiech dziewczyny w mgnieniu oka.
Patrzyła na niego przenikliwe, a w jej oczach dostrzegł coś na kształt bólu, smutku i niezdecydowania.
- Ma to związek z moją przeszłością... - zaczęła niepewnie, a on zachęcił ją, żeby mówiła dalej. - Z tą gorszą częścią mojego życia i... I nie chcę na razie nikomu o tym mówić - dokończyła stanowczo.
Poczuł coś na kształt zawodu. Był tak blisko rozwiązania zagadki, a jednocześnie tak daleko. Lotta wstała wreszcie i już kierowała się do wyjścia, kiedy zatrzymał ją swoim śmiałym pytaniem:
- Powiesz mi kiedyś?
Stała tak przez dłuższą chwilę, aż wreszcie odwróciła się powoli. Jej dolna warga drżała, a w oczach zbierały się łzy. Wreszcie wymusiła te dwa słowa, na które Syriusz czekał od tak dawna. Drugie ucieszyło go w szczególności. W końcu użyła go tylko raz i to w stosunku do niego:
- Powiem, obiecuję.
I odeszła, jak najszybciej, a on zawołał panią Pomfrey, próbując wybłagać zwolnienie ze Skrzydła Szpitalnego na ten jeden wieczór. Czarownica omiotła go wnikliwyn spojrzeniem i, w jego mniemaniu, nastąpił cud.
- Zgoda - odparła na błagania i machnęła ręką. - Żadnych wygłupów, nikomu nie podpadnij, dobrze by było, żeby ktoś cały czas ci towarzyszył. Masz jednak wrócić natychmiast po tej całej imprezie.
Szarooki był tak zszokowany i wdzięczny za przyzwolenie, że uściskał pielęgniarkę i powoli ruszył do swojego dormitorium.
***
Lotta biegiem wróciła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Nie mogła uwierzyć, że pod wpływem chwili obiecała mu opowiedzieć o swojej przeszłości. Jak mogła obiecać. Najgorsze było to, że chłopak wyraźnie się ucieszył na te słowa.
Stanęła przed obrazem Grubej Damy i wyrzuciła z siebie hasło:
- Ważne jest, by wybierać dobrą drogę, a nie tę prostą.
Wejście stanęło przed nią otworem. Ruszyła do dormitorium, kiedy zatrzymał ją głos Lily:
- Hej, Lotta!
Dziewczyna odwróciła się i uniosła brew. Evans podeszła i zadała pytanie, na które brunetka nie znała odpowiedzi:
- Idziesz na spotkanie? - Jej wypowiedź była pełna nadziei, jednak mimo to niebieskooka zaprzeczyła.
- Oh, proszę, nie zostawiaj mnie z tym palantem! - zawołała, niemalże błagając szesnastolatkę, żeby zmieniła zdanie.
- Nie mam partnera - mruknęła od niechcenia, żeby zbyć koleżankę.
- A ja myślę, że masz - odezwał się ktoś za jej plecami.
Lotta odwróciła się i, a jej brew automatycznie uniosła się do góry.
- Pani Pomfrey pozwoliła mi iść, ale ktoś musi mi ciągle towarzyszyć i mam wrócić natychmiast po zakończeniu imprezy - odpowiedział na zadane niemo pytanie. - Twoja magia nie jest potrzebna. No, i trzymam cię za słowo. - Dodał wesoło mrugając do niej, tym samym przypominając jej o złożonej obietnicy.
Kiedy tylko się odwrócił i ruszył do swojego pokoju, skrzywiła się. Właśnie uświadomiła sobie, że popełniła błąd.
Przecież on mnie znienawidzi - pomyślała ponuro.
***
Ubrana w, pożyczoną od Margi, fioletową sukienkę na ramiączkach, z założoną czarną rękawiczką, brunetka zeszła na dół, do czekającego Syriusza.
Chłopak, kiedy ją zauważył uśmiechnął się szeroko. Ta tylko skinęła głową i spojrzała w stronę wyjścia.
Black zmarszczył brwi. Nie miał pojęcia, co się z nią działo. Od momentu, kiedy wróciła ze szpitala była dziwna.
Wydawała się być strasznie poddenerwowana i jakby bardziej lękliwa.
- Coś się stało? - zapytał cicho nad jej głową, a ta lekko drgnęła.
- Nie, dlaczego pytasz? - odparła niedbale, uporczywie wpatrując się w obraz.
Szarooki zmarszczył brwi. Coś z całą pewnością było na rzeczy.
Tylko co? - pomyślał.
- Idziemy? - spytał, wpatrując się w dziewczynę uważnie.
- Jasne - powiedziała, kiwając lekko głową.
Ruszyli do wyjścia, a następnie skierowali się do biura Slughorna. Kiedy dotarli już na miejsce Syriusz się spiął.
- Co jest? - zapytała dziewczyna zaintrygowana zachowaniem chłopaka.
- Regulus - warknął zły. - Z tego co widziałem nie jest wybitny z eliksirów.
- Ale nosi nazwisko Black. - Zauważyła, orientując się już, że na przyjęcia u Slughorna zapraszani są nie tylko zdolni uczniowie, ale także dzieci wpływowych ludzi.
- Nie tylko on - mruknął niezadowolony.
- Naprawdę sadzisz, że człowiek jego pokroju chciałby mieć swoim klubie rozkapryszonego, wiecznie żartującego i niesamowicie nieznośnego dzieciaka, jakim jesteś ty? - powiedziała nieco rozbawiona, z błyskiem w oczach, że może mu dogryźć.
- To on z nas dwóch jest bardziej rozkapryszony - parsknął niezadowolony.
- Mówisz? - Wyczuł w tych słowach ironię.
Spojrzał uważnie na dziewczynę, która sondowała wnętrze, wpatrując kogoś. Wreszcie musiała znaleźć swoją ofiarę, gdyż uśmiechnęła się lekko i popchnęła Syriusza, by następnie wyprzedzić go.
Czarnowłosy ruszył za nią szybko, by nie zgubić jej w tłumie, a kiedy wreszcie ją dogonił dostrzegł naburmuszoną Rudą Furię, która stała obok Jamesa proponującego jej ponczu.
- No Liluś, przecież niczego tu nie dolałem. - Zapewniał ją gorliwie.
- A skąd niby mogę mieć tę pewność? - zapytała opryskliwie.
Szarooki uniósł brew.
- Dawałaś jej jakieś korepetycje? - zwrócił się w kierunku brunetki.
- Co? Niby czego? - spytała nie bardzo rozumiejąc.
- No, ruda się wredna zrobiła. - Wytłumaczył.
Po chwili ciszy do jego uszy dotarł fakt, że Lotta się śmiała. To też sprawiło, że James i Lily przestali się kłócić. Cała trójka patrzyła na dziewczynę zdumiona. W końcu nie na codzień Lotta Famous, ta Lotta Famous śmiała się ze słów Syriusza Blacka.
Patrzyli się na nią zdumieni, nie bardzo rozumiejąc, co ją tak rozbawiło. Wreszcie przestała, aczkolwiek dalej popatrywała na Pottera i Evans jakby zadowolona z siebie.
- Co cię tak rozśmieszyło, Famous? - Kąśliwe pytanie sprawiło, że uśmiech brunetki zniknął jeszcze szybciej niż się pojawił.
Odwróciła się powoli i spojrzała prosto w stalowoszare oczy, z których wpływał cynizm, Lucjusza Malfoya. Uniosła brew.
- Obawiam się, iż to nie twoja sprawa - odparła chłodno.
Jej wyraz twarzy niemal natychmiast się zmienił. Zwężone oczy wyrażały otwartą wrogość, zaciśnięte usta świadczyły o chęci zmieniania nieco rysów twarzy szesnastolatka. Uniesiona brew była wyraźnym znakiem, że dziewczyna nie życzyła sobie obecności chłopaka w tym konkretnym miejscu.
- Rozumiem, że za mną nie przepadam i uważasz, że powinienem się trzymać z daleka, ale stoisz przy stole z napojami, więc chcąc nie chcąc musiałem się do ciebie zbliżyć.
Prychnięcie.
- Po jego drugiej stronie jest ten sam poncz. - Oświadczyła tonem, jakby Malfoya był niedorozwinięty.
Słysząc to przybrał zniecierpliwioną minę.
- Odsuniesz się? - zapytał grzecznie, powstrzymując się od odtrącenia dziewczyny i dostania się do swojego celu.
- Nie - odparła krótko i już się odwróciła, kiedy ten złapał ją za ramię.
Brunetka automatycznie zamachnęła się i blondyn dostał w twarz.
- Sądziłem, że twój opiekun jako tako cię wychował, ty mała szlamo - syknął cicho, ewidentnie wściekły.
Uwaga ta była przeznaczona tylko do niebieskookiej, ale na nieszczęście Ślizgona, Black także ją dosłyszał.
- Mógłbyś sobie z tąd iść? - zapytał zdenerwowany Gryfon.
- Mogę, ale chcę się napić! Nie wiem, co w tym złego!
- W sumie to nic, ale możesz robić to gdzie indziej. - Zauważyła niepokojąco spokojnie brunetka.
- Idioci - mruknął Malfoya i odszedł.
- Myślałem, że już nigdy nie pójdzie - zachichotał Potter.
- Wiecie, właściwie to ie robił wam nic złego. Chciał tylko przejść do ponczu, a to ze po drugiej stronie stołu tez on stał w sumie niewiele zmienia. Zachowaliście się, jak dzieci. - Ktoś ich zganił bardzo zdenerwowany.
- Luniaczek! - zawołał James. - Daj spokój, to było całkiem zabawne - dodał jeszcze z uśmiechem.
- No właśnie nie bardzo - odpowiedział Lupin. - Rozumiem, że go nie lubicie, ale moglibyście czasem odpuścić. Nic złego wam nie zrobił. - Teraz zwrócił się do Lotty i Syriusza.
- Jak to nic nam nie zrobił! Przyszedł tu - odpowiedział śmiertelnie poważnym tonem Black, ale w jego oczach uważny obserwator mógł dostrzec iskierki rozbawienia.
- Uspokójcie się po prostu. - Rzucił na odchodne Remus i ruszył w stronę stołu z przekąskami.
- A co go ugryzło? Nagle zaczął się bratać ze Ślizgonami? - Rogacz rzucił w przestrzeń pytanie, nie skierowane do nikogo konkretnego.
***
Przyjęcie u profesora Slughorna poza sprzeczką z Malfoyem przebiegła spokojnie, a przyjaciele spędzili ten czas na dobrą zabawę. I chociaż Syriuszowi nie udało się wyciągnąć Lotty do tańca, mógł szczerze powiedzieć, że był to udany wieczór.
Famous odprowadzała go właśnie do Skrzydła Szpitalnego, kiedy postanowił zagaić:
- Wiesz może o co chodziło Malfoyowi z tym twoim opiekunem?
Jego uwadze nie umknęło szybkie, niespokojne spojrzenie w jego stronę.
Powiem, obiecuję... Te dwa słowa obijały się w jego głowie, nie dając mu spokoju. Zanim je powiedziała długo na niego patrzyła. Tak jakby zastanawiała się czy to aby na pewno dobry pomysł. Wyraźnie się wahała. Ale mimo to obiecała.
A potem sobie poszła - pomyślał ponuro.
- Nie bardzo. - Odpowiedziała w końcu.
Rzucił jej ukradkowe spojrzenie. Ukrywała coś. I tym razem nie dał się zwieść na obojętność malującą się na jej twarzy.
Okłamała go.
Pani Pomfrey, kiedy tylko go zobaczyła, natychmiast zaprowadziła go do łóżka. Już nie zobaczył dziewczyny. Jednak zanim zasnął usłyszał krzyk, gorączkową krzątaninę i zdenerwowane głosy.
- To On.
Następnego dnia nie wiedział czy mu się to przyśniło. Cieszył się jedynie, że wreszcie wróci do dormitorium.
Tak sobie pomyślałam, mogę mówić do Was wróbelki? Uwielbiam wróbelki.
Co sądzicie o tym rozdziale? Powoli wracamy do tematu bazyliszka i będzie się działo, a na razie taki spokojny rozdział, żebyście mieli się o co na mnie gniewać xD. Jak zauważcie błędy, to piszcie. Ślepy ze mnie wróbel.
Obrazek u góry wykonała ShaDowPalpatine.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top