15 - Spojrzenie Węża

Lotta

Z widoczną złością wędrowałam przez korytarze w kierunku sali od transmutacji, żeby odpracować tę głupią godzinę. Byłam pewna, że gdyby rodzice mi się nie pokazali bym nie zasnęła i teraz siedziałabym sobie wygodnie w Pokoju Wspólnym albo w Pokoju Życzeń. Byłam tak wkurzona, że nie zarejestrowałam zmiany otoczenia. Dopiero, kiedy dotarł do mnie metaliczny zapach krwi rozejrzałam się.

Znowu otaczała mnie mgła i widziałam wszędzie różne rodzaje i kolory krwi. Spojrzałam przed siebie, a tam stali noi rodzice. Patrzyli na mnie, matka pogardliwie, a ojciec jak zawsze przyjaźnie. Czy oni się charakterami zamienili? Zawsze to tata był załamany w pracy, sztywny i zimny, a mama za to uwielbiała żartować i psocić. Oni byli jak ogień i woda, tyle że złączone ze sobą w jedność. Czekałam aż zaczną rozmowę mając przy okazji nadzieję, że zaraz znikną. Niestety zazwyczaj moje nadzieje nie zostają wysłuchane dlatego oczywiście to też musiało jeszcze trwać.
- Czego chcecie? Już wszystko wiem. Chcecie mi to do końca życia wspominać dopóki nie skoczę z Wieży Astronomicznej? Trzeba przyznać, genialny pomysł. W końcu zdobędziecie tą satysfakcję, że wasza córka się przez was zabiła. Zostaje mi tylko wam pogratulować.
Powiedziałam ironicznie na co tacie zrzedł uśmiech. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że go uraziłam, ale tak szczerze miałam to teraz gdzieś.
- Słuchajcie, pogadamy później. Teraz się spieszę na szlaban u McGonagall. Możecie już sobie pójść?
Zgodnie z moją ,,prośbą'' odeszli, ale ku mojemu zdziwieniu ja nadal tkwiłam w tym powalonym miejscu. Bałam się gdziekolwiek ruszyć, bo kto wie czy o krok w prawo nie ma jakiejś dziury? W końcu wszystko spowiadać gęsta mgła układa jakby z plam krwi. Powoli zaczynałam się bać. Panika zakleszczyła mi rozum przez co straciłam panowanie nad własnym ciałem i rzuciłam się w kierunku, z którego przybyli moi rodzice. Skoro tam stali to znaczy, że MUSI być tam jakiś ląd.

Jednak przekonałam się, że nie. Straciłam grunt pod stopami i zaczęłam spadać, krzycząc przy okazji. Kto wie czy jeżeli wreszcie powrócę do mojego świata to czy nie będę tam martwa, bo tutaj rozbiłam się o ściany? Chociaż w sumie, to wszytko było stworzone z mgły, więc może...

Remus

Kierowałem się z chłopakami do pokoju wspólnego, kiedy Peter syknął.
- Tam jest Famous.
- Pewnie idzie na szlaban.
Skwitował cicho Potter jednak po jego minie łatwo wywnioskowałem, że mimo to i tak nie ma ochoty na spotkanie z dziewczyną. Westchnąłem ciężko i ruszyłem przed siebie. Naprawdę mało mnie teraz obchodziła sprzeczka z Lottą, zależało mi na wyspaniu się. Jutro egzamin z eliksirów i chciałem być wypoczęty. Kiedy przechodziłem obok brunetki ta nagle się zachwiała i runęła w dół. Gdybym jej nie złapał napewno uderzyłaby głową o schody, po których wchodziła. Położyłem ją delikatnie na ziemii jednocześnie zastanawiając się co sprawiło utratę jej przytomności.
- Chłopaki! Chodźcie szybko!
Zawołałem, a oni niechętnie wyszli zza rogu, lecz kiedy zobaczyli leżąca na posadzce Famous szybko podeszli, a Black parsknął niekontrolowanym śmiechem na co zmierzyłem go groźnie wzrokiem. Ten jednak niewiele sobie z tego robił i przyłożył głowę do jej ust, a potem wstał i uśmiechnął się szeroko.
- Oddycha. Czyli żyje. To oznacza, że nic jej nie grozi, a to z kolei znaczy, że możemy sobie pójść, bo nic jej nie jest.
Powiedział radośnie, a ja tylko pokręciłem głową i zauważyłem, że korytarz zaczął zapełniać się uczniami, którzy przystawali na chwilę przy nas by popatrzeć. Nagle Lotta tak gwałtownie się uniosła, że niemalże od razu wstała. Ciężko dyszała, a kiedy zobaczyła Syriusza wiszącego nad nią prędko wstała i odwróciła się. Gdyby Łapa nie musiał dorzucić tych swoich trzech groszy, to dziewczyna by sobie poszła i nie byłoby, żadnego problemu. Jednak Black na zawsze pozostanie sobą i jak za kimś nie przepada to musi mu dokuczać.
- Hej Famous! Czy ty tak padłaś na ziemię, bo wyczułaś moje powalające perfumy?
- Tak się składa, że nie.
Odwarknęła, ale Wąchaczowi dalej było mało.
- To może przez Remusa!? W końcu to on cię szarmancko uratował!
- Pieprz się!
Była już podanie rozzłoszczona jednak Black miał drobny problem ze skończeniem zanim będzie za późno. Niestety i tym razem zaszedł za daleko.
- Z Tobą zawsze!
Uśmiechnął się jak debil i czekał na jej reakcję. Długo nie musiał.

Syriusz

Nie wiem co mi kazało to powiedzieć, ale czułem, że stanie się potem coś niezwykłego. I rzeczywiście, stało się. Miałem problemy z gardłem przez dobry tydzień, ale może opowiem wam jako było.

- Pieprz się!
- Z Tobą zawsze!
Niebieskooka stanęła w miejscu, a ja już przygotowałem się na to, że rzuci mi się w ramiona i pociągnie do sypialni. Jednak nic takiego się nie stało. Ujrzałem przerażone spojrzenia zgromadzonych uczniów, którzy widzieli jej twarz. Zresztą, kiedy odwróciła się w moją stronę też byłem nieźle przerażony. Jej źrenice strasznie się zwęziły, a tęczówki zmieniły barwę na krwistoczerwony. Usta jej spierzchły i krótko mówiąc wyglądała przerażająco. Nagle rzuciła się w moją stronę i zacisnęła dłoń na mojej krtani.
- Jeszcze raz powiesz coś tak idiotycznego do mnie lub na mój temat to przysięgam, że nie ręczę za siebie!

Przed oczami pojawiły mi się mrocznie, które po chwili znikły. Kiedy ostrość widzenia mi wróciła zobaczyłem jak James i Remus szarpią się z nią i ledwo są w stanie ją trzymać. Nagle przyszła McGonagall wraz z Dumbledore'em i spojrzeli na to całe wydarzenie zdziwieni, lecz kiedy ujrzeli dziwne zachowanie Lotty natychmiast zainterweniowali.
- Co tu się stało?
Spytała nauczycielka transmutacji patrząc na mnie niecierpliwie.
- No tego. Z chłopaki Szliśmy sobie spokojnie, kiedy znaleźliśmy ją nieprzytomną, a potem kiedy się obudziła coś jej powiedziałem i ona właśnie tak się zmieniła i zaczęła mnie dusić.
- A co jej powiedziałeś?
Spytał podejrzliwie zastępca dyrektor.
- No...
- No...
Zaczęła po mnie McGonagall.
- Że z nią mogę się pieprzyć zawsze...
Zobaczyłem ich zgorszenie i już nic nie mówiłem.
- No to się nie dziwię.
Stwierdziła kobieta.
- No dobrze, zachowałem się głupio, ale ta jej przemiana?
- Jestem matamorfomagiem, Black. Kiedy się denerwuję tak właśnie reaguję.
Warknęła wkurzona Famous, a ja dałem za wygraną i skończyłem z nią na szlabanie. I tylko nasza dwójka miała zakaz na najbliższe wyjście do Hogsmeade. Miałem ochotę wyskoczyć przez okno, ale jak na złość, żadnego w pobliżu nie było i otaczał mnie tłum uczniów. Westchnąłem i ruszyłem do sali transmutacji mając za zadanie czyścić podłogę na błysk. Jakimś pieprzonym, mugolskim mopem.

***

Minerwa McGonagall I Albus Dumbledore patrzyli na dwójkę uczniów, którzy sprzątali klasę. Obydwoje zastanawiali się nad nietypową reakcją panny Famous. Zazwyczaj matamorfomagom w złości zmieniał się kolor włosów, a nie nabierają zwierzęcych kształtów. Tej nocy, każdy kto widział przerażające oczy Lotty nie spał spokojnie...

I jak? Już drugi rozdział w tym dniu, chyba was rozpieszczam xD. Mieliśmy drugą wizytę rodziców Lotty. Głucho wszędzie, ciemno wszędzie, co to będzie, co to będzie.

Ten moment, kiedy przypominasz sobie, że nie lubisz Mickiewicza...

A tak ogólnie to co sądzicie o rozdziale?
Dedyk dla mania2308.
Pozdrawiam
Lighteagle15

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top