rozdział 2
- Jakby ci tu pomóc ?
- Chodź , spróbujemy podnieść ten kamień.
- Jest za ciężki , nie damy rady.
- Musimy.
- Biegnę po pomoc , zaczekaj tu.
- Jaką pomoc ? Tu nikogo nie ma , jesteśmy zdani na siebie.
- Chłopaki , uciekajcie.
- Nie zostawimy cię tutaj.
- Musicie.
- Mariusz ?
- Idźcie już.
Mateusz i Marcin jeszcze raz spojrzeli na swojego brata , i pobiegli przed siebie.
Mariusz został sam. Z nogi leciała mu krew.
- Dadzą sobie radę.
Mariusz zamknął oczy i pomyślał o swoich braciach.
Koniec rozdziału 2. Rozdział 3 będzie już niedługo :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top