V
-Aishi- szepnął Usagi trącając ją ręką.-Aishi, obudź się.
Dziewczyna niechętnię podniosła lewą powiekę. Miyamoto kucnął przy niej. Wojowniczka przekręciła się na plecy pocierając zaspane oczy.
-To już rano?- spytała.
-Nie.-Królik pokręcił głową.
-Co?- zdziwiła się.-No to po co mnie budzisz? Usi, jesteśmy po męczącej walce, mam głowę tak ciężką, że rozwaliłabym nią głaz i jestem potwornie padnięta...
-Tak, tak, wszystko wiem- przerwał jej w tym momencie.-Ale uznałem, że musisz coś zobaczyć.
-Co może być tak ważnego, że przerywasz mi ten piękny sen?
-Przestań dopytywać i po prostu choć. Pamiętasz, ciekawość pierwszym krokiem do Yomi.
Aishinsui mimowolnie podparła się rękoma by wstać. Usagi wyskoczył z szałasu a dziewczyna podążyła zaraz za nim.
Teraz już rozumiała. To była noc spadających gwiazd. Okazja zdażająca się raz na setki lat.
Aida w jednej chwili zapomniałam na moment jak się oddycha. Patrzyła z zachwytem na ciemne niebo przecinające co chwilę przez srebrne strzały. Gwiazdy spadały jedna za drugą próbując się dogonić. Niektórym się to udawało, innym nie. Migoczące maratonki sprawiały, że dzisiejsza noc była o wiele bardziej jaśniejsza niż jakakolwiek inna. Księżyc jedynie potęgował ten blask.
Powiewał delikatny wiatr. Poruszał liśćmi drzew. Las był najlepszym miejscem do podziwiania rzadkiego zjawiska. Wokół naturalne dźwięki. Zero cywilizacji, zero hałasu. To potęgowało wyjątkowość spadających gwiazd.
-Wiec... co teraz powiesz?- spytał Usagi.
Aida spojrzała na niego. Jego twarz delikatnie oświetlało srebrne światło.
-No... No nawet nawet...-przyznała.
-Wyduś to z siebie- zażartował.
-Dobra, to jest naprawdę piękne. Dziękuję, że mi to pokazałeś. Zarazę padnę ci do stóp i zacznę cię po nich całować.
-A mogłabyś darować sobie ironię. Ona nie jest wcale ciekawa.
-Tak, wiem. Ale cóż, taka jesteś.
Usagi złożył ręce na piersi śmiejąc się cicho i subtelnie.
-Pomyślałeś życzenie?- spytała.
-Owszem, a ty?- odpowiedział.
-Nie, ale chcę czegoś się dowiedzieć- wyznała.
-Czego?- zainteresował się samuraj.
Aishi również skrzyżowała ręce na piersi, spuściła głowę po czym podeszła do Miyamoto.
-Chciałabym poznać twoją przeszłość- wyjawiła.
-Moją przeszłość?- zdziwił się.
-Tak- potwierdziła.-Ale nie tylko to co zmusiło cię do zostania rōninem. Jakby nie patrzeć chyba życie to też dzieciństwo, wczesna młodość. A właściwie to ile ty masz lat?
Na to pytanie Usagi zaśmiał się.
-Na pewno jestem starszy od ciebie- odrzekł.
-Ale o ile?- dopytywała.- Zważywszy, że ja mam dwadzieścia to ty ...
-Jestem o siedem lat starszy od ciebie- wyjawił.
Aishi nie była tym specjalnie zaskoczona. Dawała Usagiemu od dwudziestu pięciu do maksymalnie trzydziestu czterech lat.
-Zatem to już kawałek życia- zauważyła.-A gdzie dorastałeś? Jakie miałeś dzieciństwo?
Miyamoto nie chciał zbytnio rozmawiać ani z nią, ani z nikim innym o swej przeszłości.
Podniósł głowę do góry. Westchnął ciężko patrząc w niebo. Gwiazd stopniowo robiło się coraz mniej.
-Ja się nie odczepię- zażartowała.
-Zdaję sobie z tego sprawę- odpowiedział.
Królik spojrzał na przyjaciółkę z wielkimi obawami.
-Aishi-san, ja...- zaczął.
Nie wydusił już jednak ani słowa. Drgnął. Nadstawił bardziej uszu błądząc wzrokiem po lesie.
On tu był. Szedł w ich kierunku. W ciemności coś się poruszyło. Kilka metrów za Aishinsui. Samuraj zmrużył oczy.
-Usi, co się dzieje?- spytała dziewczyna.
Rōnin powoli położył rękę na jej ramieniu. Rozszerzył nagle oczy dopatrując się w krzakach potężnej sylwetki.
Ścisnął palcami ramie wojowniczki przyciągając ją do siebie. Nachylił się powoli do jej ucha.
-Przygotuj się- szepnął.
Aida zamrugała powiekami. W pierwszej chwili nie rozumiała o co mu chodziło. W końcu jednak oprzytomniała. Sięgnęła ostrożnie po rękojeść miecza. Zanim zdążyła wysunąć ostrze, niespodziewane Usagi zatrzymał ją kładąc rękę na jej dłoni.
-Co ty...- szepnęła.
Nie dokończyła. Samuraj chwycił ją za ramiona i energicznym ruchem pchnął na bok. Wojowniczka uderzyła w drzewo a następnie padła na trawę.
Tajemnicza postać rzuciła się na rōnina powalając go na ziemię. Oprawca był naprawdę silny. Usagi jednak nie próbował się wyszarpywać. Nawet nie drgnął.
-Nic się nie zmieniłeś- zauważył.
Napastnik nieoczekiwanie zaczął się śmiać bardzo grubym i donośnym głosem. Wstał z samuraja po czym ściągnął kaptur swego ciemnego płaszcza z twarzy.
Oczom rōnina ukazał się potężnej postury gepard o złotym futrze i czarnych centkach. Ubrany był jedynie w ciemnobordowe spodnie oraz szeroki, ciemny pas.
-Gairu*- rzucił samuraj biorąc się pod boki z wyraźną niechęcią w głosie.
-No witam starego druha!- krzyknął.
Miał naprawdę hałaśliwy głos i wrażliwe uszy Miyamoto ledwo to znosiły.
-Ile to już lat?- spytał Gairu.-Piętnaście, szesnaście?
-Dwadzieścia- poprawił go spokojnym tonem.
-Hoho, to jeszcze lepiej!- znów wstrząsnął.
Położył z ogromną siłą swoją łapę na ramieniu rōnina. Ten przechylił się pod ciężarem ucisku.
-Oj, ty się strasznie sflaczyłeś w tej armii- zauważył.
-Raczej to ty nabrałeś krzepy- odrzekł zsuwając rękę dużego kota z siebie.
-A wiesz, przez dwadzieścia lat dużo się trenowało!- Gairu wypiął klatę.
-Co to za dzikie ryki?!- zawołała Aishi podchodząc do dwóch wojowników.
Trzymała się za głowę. Zderzenie z drzewem musiało ją ogłuszyć na pewnien czas. Trochę wirowało jej przed oczami.
-Nic ci nie jest?- spytał samuraj.
-Kim jest ten żywy głośnik?- warknęła patrząc na geparda.
-Żywe co?- zdziwił się Gairu.
-Nieważne- syknęła.-Usagi, co to za dziwak?
-Dziwak?- gepard ledwo powstrzymał wybuch furii.
-Aishi, poznaj Gairu- rzekł Miyamoto.-Mój dawny przyjaciel z dzieciństwa.
Aishinsui i Gairu nie zrobili jednak żadnego kroku w geście poznawczym. Ani podania dłoni, ani skłonu.
-Co cię tu sprowadza?- dopytywał Usagi.
-No właśnie- Gairu nagle pociągnął nosem a jego oczy momentalnie wypełniły się łzami.-Yōkai porwali mi żonkę.
-Kogo ci porwali?- rzucił zaskoczony Miyamoto.
-Które yōkai?- wyrwała Aida.
-Rokurokubi** chcą wyssać z mojej gołąbeczki całą energie- załkał.-A ona jest taka delikatna i słaba. Błagam, musicie mi pomóc!
Dziewczyna przy kolejnej dawce wrzasku pokręciła palcem w uchu szepcząc do Usagiego:
-Nie dziwię się jej. Sama bym nie wytrzymała z takim zdartoryjem.
-Spokojnie. Gairu jest głośny, owszem, ale...
-Ale...
-N-nieważne. Po prostu mu pomóżmy!
Wojowniczka uniosła do góry brwi z ogromnym zdziwieniem.
Usagi podszedł do geparda zdobywając się na uśmiech.
-Nie mogę ci raczej odmówić- rzekł.
Gairu wyszczerzył zęby uradowany po czym porwał królika w mocny uścisk ledwo nie łamiąc mu kości.
-W przeciwnym razie twoja dziewczyna dowiedziałaby się o tobie wszystkiego- szepnął złowrogo przyjaciel samuraja.
Miyamoto wyprostował się gdy tylko został ponownie postawiony na ziemie. Sparaliżowały go słowa Gairu. Serce rōnina zaczęło gwałtownie uderzać w jego pierś.
-Aishinsui to moja towarzyszka broni- sprostował go.
Tylko tyle dał z siebie wydusić.
-To co?- wtrąciła nagle Aida.-Idziemy!
C.D.N.
..........
Przepraszam, że taki krótki jednak w całości mógłby być trochę prztydługi.
*Gairu -(jap. podstępny)
**Rokurokubi- yōkai-kobiety, w dzień są normalne, ale w nocy ich szyja potrafi się wydłużyć, żywią się robactwem i energią ludzką.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top