III

-Aishi-san, za tobą!- ostrzegł ją rōnin.

Dziewczyna odwróciła głowę instynktownie odskakując w tył. Wysłannik Nogitsune chybił, uderzając mieczem o skałę. Drżenie przeszło z metalu na napastnika. Był to naprawdę śmieszny widok gdy wróg tak się trzęsł.

-Następnym razem uprzedzaj- rzuciła złośliwie wojowniczka do lisa.

Podskoczyła do góry fundując mu bardzo potężny kop w pierś. Żołnierz padł na skaliste podłoże.

Nie zauważając już ani jednego woja do pokonania, pobiegła w stronę Usagiego.

Królik dobijał już ostatniego przeciwnika. Zamachnął kataną po raz ostatni, śmiertelnie raniąc napastnika w szyję.

-Usagi-san!- krzyknęła dziewczyna.

Skoczyła przed towarzysza przyjmując cios miecza na siebie. Metal przebił jej przeponę jednak Aida nawet nie drgnęła. Ścieła W odwecie ścięła głowę lisa.

Oboje z królikiem odetchnęli głęboko trochę zmęczeni walką.

-Wszystko w porządku?- spytał rōnin wojowniczki kładąc jej rękę na ramieniu.

-Tak, nic mi nie jest- odrzekła.-Dzięki za troskę. A ty?

-Jest dobrze- powiedział.- Tylko... Aishi-san...

Aida spojrzała na niego. Królik z wykrzywionym uśmiechem patrzył na jej ciało. Już zamierzała dać mu z liścia za jego brudne myśli, ale w porę się opamietała. Przecież Usagi nie był tego typu facetem.

Popatrzyła na swój brzuch. Zapomniała, że tam nadal tkwił miecz. Chwyciła za rękojeść sprawnym ruchem wyciągając ostrze z siebie. Odrzuciła je na bok.

-Czy to cię nie boli?- spytał zdziwiony Usagi.

-Ani trochę- odrzekła otrzepując ręce.

-Jakim sposobem... Jak to możliwe, że żadne ostrze nie potrafi cię zabić?

-Nie wiem. Jakaś taka się urodziłam.

-Wiec co za kobieta cię urodziła? Czy może coś się stało gdy byłaś dzieckiem?

-Rany, Usagi, nie drąż. Ja wypytuje się o twoje życie rodzinne?

-Nie chciałem być wścibski, ale musisz przyznać, że twoje umiejętności są naprawdę niezwykłe.

-Jeżeli jest to komplement, arigatou.

-Nie ma za co. Ale właściwie jak długi czas razem podróżujemy? Dwa miesiące?

Aishinsui uniosła oczy do góry licząc na palcach.

-Mniej więcej- potwierdziła.

-I przez tak długi czas nie dowiedziałem się o tobie zbyt wiele.

-Tak samo jak ja o tobie. I przestań tak dociekać, bo zacznę myśleć, że się we mnie kochasz.

-Nie dowiedziałem się niczego poza tym, że każde pytanie jakie zada ci mężczyzna traktujesz, jak próbę zalot.

-Ha ha ha. Jakiś ty zabawny.

-Kiedy naprawdę tak jest.

-Usagi, nie sugeruj mi tu, że jestem jakąś rozhisteryzowaną flirciarą. Mam swoją godność.

Królik zauważył, że ten temat bardzo wzburzył towarzyszkę, dlatego nie chciał denerwować jej jeszcze bardziej. Bo w sumie co obchodziło go jej życie towarzyskie?

-Zaiste ciekawe- zainteresował się Nogitsune stojąc przy magicznym oknie w skale, z którego obserwował dwójkę rōninów cały czas.-Zdaje się, że moi wrogowie mają się ku sobie. Czy będę może świadkiem jakiegoś Rōnin Love Story? Obserwujmy sytuacje bo teraz ta ich miłość może zostać wyraziście ukazana. Tylko czekać.

-Dobra, spróbujmy czy są już dobre- zaśmiała się Aishinsui przypominając sobie o naukach towarzysza podczas posiłku kilka tygodni temu.

Przysunęła do siebie kij, na którym dziś upiekła kuropatwę. Oderwała kawałek mięsa biorąc go do ust. Przegryzła jedzenie. Jej oczy rozszerzyły się. Dziewczyna jęknęła z zachwytem.

-Boże, dawno takich delicji nie jadłam- rzuciła.-Usi, spróbuj.

-Nie, ja dzisiaj podziękuję- odrzekł Usagi.-Chyba już się położę.

-Zaraz, ty w tym momencie mówisz poważnie?- zdziwiła się przegryzając kolejny kawałek.

-Tak- potwierdził idąc w kierunku ściany jaskini.

-Ale przecież ty dzisiaj nic nie jadłeś. Usi, musisz mieć siłę.

-Mam jej dość. Po prostu nie jestem głodny.

-Wszystko w porządku?

-Tak.

Rōnin ułożył się na ziemi okrywając własnymi ramionami. Aishinsui zauważyła coś niepokojącego.

-Usagi, zaczekaj- powiedziała.

Podeszła do niego klękając obok.

-Co?- spytał odwracając się w jej stronę.

Odsunęła jego dłoń od ramienia.

-Usagi, jesteś ranny- rzekła.

-Naprawdę?- zdziwił się.

-To zapewne stało się w czasie walki- stwierdziła.-Musisz ściągnąć ubranie.

Królik usiadł. Rozwiązał pas a następnie ściągnął szatę. Miał jeszcze ciemnoturkusową koszulę bez rękawów. Aishi wzięła w dłonie ramię Miyamoto oglądając je.

-Usi, jesteś rozpalony- zauważyła.-Musiało wdać się zakażenie.

Wyciągnęła zza siebie pergamin, jednak tym razem był on pusty. Potem dziewczyna wysunęła też pędzel, którego koniec był zabarwiony na czarno.

Położyła papier na ziemi zakrywając go ręką. Napisała szybko japońskie znaki na skrawku po czym okręciła nim ranę rōnina. Nacisnęła na pergamin dwa palce.

-Haya- szepnęła.

Usagi skulił się jęcząc z bólu. Złapał za dłoń przyjaciółki, którą trzymała na jego ranie.

-Jeszcze chwila- uspokoiła go.

Podniosła rękę. Papier zaczął bawić się na czarno i rozpadać.

-Co jest?- zdziwiła się.

Samuraj padł na ścianę dalej sycząc i kurczowo trzymając za ramię.

-Przepraszam- powiedziała dziewczyna z wyrzutem.

-Co to miało być?- dociekał trochę rozdrażniony.

-Nie miej do mnie pretensji- odpowiedziała kładąc ręce na kolana.-Sądziłam, że ci pomogę. Ostrze, które cię zraniło, musiało pochodzić z samej Yomi*, od Nogitsune.

-Od Nogitsune? -zdziwił się rōnin.-A co on...

-To ciemność i diabelskość w jednym. Metal wykuto zapewne w jego królestwie.

-Więc co robimy?

Usagi zaczął głośno dyszeć, jakby przebiegł dystans kilku kilometrów.

-Usi?- przeraziła się dziewczyna.-Usi, nie odpływaj mi tylko.

Poklepała go wierzchem dłoni raz po jednym a raz po drugim policzku. Królik rozszerzył oczy potrząsając głową.

-Nie zasypiaj, dobrze?- rzuciła Aida. -Wytrzymaj jeszcze trochę. Słuchaj, ty teraz zjesz a ja za chwilkę wrócę.

Podeszła do ogniska zdejmując z niego kuropatwę przyjaciela. Podała kij z jedzeniem samurajowi.

-Dokąd idziesz?- dociekał biorąc mięso.

-Po parę składników- wyjaśniła.-Jedz. Jak wrócę ma nie być przynajmniej jednej trzeciej tego ptaka.

Królik westchnął ciężko.

Aishinsui wyszła z jaskini. Spojrzała na krajobraz. Panowała nocna ciemność. Jedynie księżyc oświetlał wszechobecny mrok. Las otaczała cisza. Drzewa cicho szumiały. Nie widać było robaczków świętojańskich. Wojowniczka wiedziała, że czekało ją trudne zakończenie i początek nowego dnia.

Kobieta- rōnin znalazła nietypowy kamień z wyżłobieniem. Wygladal jak miska. Idealnie się nadawała. Przy niewielkim strumyku znalazła drugi kamyk, mniejszy. Posłużyłby za moździerz. Nabrała wody w drewnianą manierkę. Zerwała kilka pokrzyw, koniczyny i kwiatów mleczy oraz rumianku. Na szczęście wszystko rosło przy strumieniu. Nawet koniczyna.

Dziewczyna wróciła do jaskini. Samuraj na szczęście nie spał, zjadł tyle, ile mu kazała i ubrał się choć leżał skulony pod ścianą.

-Usagi, jak się czujesz?- spytała.

-Skłamię, jeżeli powiem "dobrze"-odrzekł.

-Spokojnie, jeszcze chwilka- zapewniła.

Wzięła kamień z wyżłobieniem. Wrzuciła tam wszystkie rośliny miażdżąc je drugim kamykiem aż puściły soki. Wyjęła resztki zieleni aby pozostał tylko nektar. Zalała go wodą. Pomieszała wszystko drugą stroną swego pędzla.

-Usagi, gotowe- wyrwała.

Podeszła do niego szybko. Uniosła mu głowę by mógł wypić lek.

-Duszkiem i szybko- poinstruowała przyjaciela Aida.

-A co to jest?- spytał.

-Sake z soczkiem malinowym- syknęła.-No chyba lekarstwo.

-Z czego?

-Usagi, rozumiem, że przez moje techniki walki uznajesz mnie za czarownicę, ale naprawdę nie życzę ci źle. To mieszanka różnych ziół. Nie zaszkodzi ci. Zaufaj mi. Możesz tyle dla mnie zrobić?

Samuraj spojrzał na ciecz a potem na wojowniczkę. Kiwnął głową.

-Od dawna ci ufam- wyjawił.

Aishi uśmiechnęła się przechylając kamień z lekiem. Miyamoto szybko wszystko wypił.

-Zuch chłopak- pochwaliła go żartobliwie.-Teraz możesz iść spać. Jutro zabiorę cię do osób, które wiedzą, jak ci pomóc.

Aishinsui nie zamierzała zasypiać. Musiała pilnować, by Usagiemu się nie pogorszyło. Widziała, jak cały drży. W końcu rozwiązała swój pas, ściągnęła połowę kimona i przykryła nim królika.

-Wytrzymaj- szepnęła.-Zbyt wiele mi zawdzięczasz by teraz się przekręcić.

C.D.N.
.......................
Uznajcie to za prezent od Zajączka Wielkanocnego. Może i Usagiemu przyniesie lek.
Do nexta 😁

Yomi*- (przypomnienie) japońskie piekło

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top