Rozmowa 0.783.827.03

Zapis rozmowy 0.783.827.03 z dnia XX.XX.XXXX
(dwa miesiące po rozmowie 0.783.727.02)

Użytkownik _demon wysłał wiadomość.
Wiadomość od użytkownika _demon została odebrana.

_demon: Potrzebuję twojej pomocy.
<Elektra>: Czy tak zaczyna się każda nasza rozmowa?
_demon: Bardzo możliwe.
<Elektra>: Wymyśl coś oryginalniejszego. Nie jestem tylko hakerem.
_demon: Nie?
_demon: Więc kim więcej...?
<Elektra>: ...
<Elektra>: Jakich informacji potrzebujesz?
_demon: Oj uparta jesteś.
<Elektra>: Mamy coś wspólnego.

Zaśmiałem się cicho, a palce niepewnie naciskały kolejne klawisze. Laptop z którego pisałem był dość stary, ale i tak nie potrzebowałem do szczęścia najnowszych gadżetów elektronicznych. Podłączenie do sieci zapewniał mi telefon z zakłócaczem sygnału, ale do przesłania plików Elektrze potrzebowałem czegoś więcej niż telefonu. Właśnie w tej chwili sygnał IP z tego złomu jest prześwietlany i badany pod każdym kątem, więc zaraz po skończeniu przesyłania załącznika wyrzucę tego złomu do śmieci, gdzie jego miejsce.
Nie miałem czasu, każdy z moich wrogów mógł mi już siedzieć na ogonie. Kiwnąłem głową na mojego kierowcę, by był gotowy do wyruszenia w drogę, a sam czekałem, aż na niewyraźnym ekranie pojawi się linijka oczekiwanego tekstu:

Załącznik został wysłany przez użytkownika _demon.
Załącznik został odebrany przez użytkownika <Elektra>.

<Elektra>: Mam go znaleźć?
_demon: Yup.
<Elektra>: Obrażasz mnie takimi zleceniami.
_demon: Daj znać, kiedy będziesz go mieć, rozliczymy się później.
<Elektra>: Jakże urocze pożegnanie.
_demon: Kiedy będę mieć czas, wymyślę coś lepszego.

Po ostatnim zdaniu zerwałem się na równe nogi. Rzuciłem dość ciężkim laptopem starej generacji o ścianę zawalającego się budynku, a gdy jego części leżały już na starym betonie, pozwoliłem sobie rzucić na jego szczątki niewielką buteleczkę, częściowo odkorkowaną i jedną zapałkę.
Wybiegłem ze starego budynku i pośpiesznie wsiadłem na tył motocyklu, prowadzonego przez starego znajomego mojego ojca, który po jego śmierci i przewrocie w gangach szarej strefy, postanowił mi pomagać. W końcu dla niego byłem tylko czternastoletnim smarkiem.
- Gdzie jedziemy, Felek? - zapytał, używając tego "słodkiego zdrobnienia", którego tak nienawidziłem.
- Jak najdalej - odparłem i zapinając kask, złapałem się maszyny po bokach.

[48 godzin później]

_demon: I jak? Miałem cię nie obrażać, więc czemu tak długo?
<Elektra>: Jest kolejka.
_demon: Myślałem, że mam u ciebie pierwszeństwo.
<Elektra>: Więc byłeś w błędzie.
_demon: Mam być zazdrosny...?
<Elektra>: Gdyby łączyło nas coś więcej niż relacja haker-przestępca, to i tak musiałbyś zapłacić za odpowiedź na to pytanie.

Prychnąłem na głos, a potem uświadomiłem sobie, że prychnąłem do telefonu. Pisanie z hakerem było wyjątkowo głupim pomysłem, ale miałem aż zbyt wiele podejrzeń co do jej geniuszu. Prawdopodobnie wie, kto zabił mojego ojca, ale nie powie tego rzecz jasna, a przynajmniej nie teraz. Musiałem zdobyć jej zaufanie, wykazać, że zależy mi na tej informacji i wyłudzić ją od niej.
Bo tak robią ludzie, kiedy czegoś chcą.

_demon: No właśnie...
<Elektra>: Co "właśnie"?
_demon: Mówiłaś, że informacje o tobie kosztują.
<Elektra>: Nic się nie zmieniło od tego czasu.
_demon: Jeśli zapłacę to 50 tysięcy, to dostanę wszystkie akta o tobie, czy tylko jedną informację?
<Elektra>: W Euro?
_demon: W Euro.
<Elektra>: Tylko jedną informację.

Zakląłem na głos, wpatrując się intensywnie w ekran. Językiem bawiłem się końcówką włosów, które robiły się z dnia na dzień coraz dłuższe. Zawsze tak robiłem kiedy myślałem o czymś intensywnie, a to była jedna z tych informacji do dłuższego przemyślenia. Ostatecznie miałem jeszcze sporo pieniędzy za ostatnie zlecenie, ale czy wymiana i przelew tak dużej sumy opłacała mi się za jedną informację? Niby musiałem zdobyć jej zaufanie, ale czy to było w ogóle opłacalne?
Z tyłu głowy zaświeciła mi czerwona lampka, przypominająca o spłaceniu długów. Syknąłem pod nosem, kiedy szybka matematyka za skutkowała jednym: nie stać mnie było, biorąc pod uwagę zapłacenie jeszcze za informację, które dopiero zdobywa.

_demon: No to chyba mnie nie stać.
<Elektra>: Dlatego ja mogę spać spokojnie.
_demon: Myślisz, że wykorzystałbym tą informację przeciwko tobie?
<Elektra>: Oczywiście.
<Elektra>: Czy właśnie nie próbujesz wypytać o informacje, by zdobyć moje zaufanie?
<Elektra>: Czy przypadkiem wszystkie te rozmowy nie prowadziły do pytania "Kto zabił Arthura Stigmatusa"? Oczekujesz, że nawet jeśli ci zaufam, to powiem to za darmo?
_demon: ...

Ręce zaczęły mi drżeć, kiedy zostałem przejrzany przez cholernego hakera, z którym tylko pisałem. Przez sekundę obawiałem się, czy nie jestem obserwowany, a gdy spokojnie powtórzyłem sobie, że wszystkie sygnały z komputerów w tym domu są zakłócane, odrobinę poprawiło to mój stan.
- Mefisto? - odezwał się Freddie, przyjaciel mojego ojca. - Wszystko w porządku? Gapisz się w ten telefon od pół godziny.
Uniosłem oczy znad ekranu, by zobaczyć jak były mafiosa około czterdziestki siedzi sobie spokojnie w fotelu popijając tanie piwo z przydrożnego monopolowego. Zupełnie zapomniałem, że tu siedzi.
- Nic mi nie jest... - syknąłem, wstając spod ściany. - Idę do siebie...
- Jak chcesz, ale uspokój się z tym telefonem, twój ojciec by cię zabił, gdyby...
- NIE WIESZ CO ZROBIŁBY MÓJ OJCIEC - ryknąłem, ale Freddie nawet nie zareagował na mój wrzask. Biegiem opuściłem ten zniszczony salon, by dostać się do jeszcze bardziej zniszczonej i zagrzybionej klitki, którą śmiałem nazywać swoim pokojem. Na podłodze leżał materac i kilka zeszytów. Mój plecak i ubrania były powciskane w kartony. Pod ścianą ciągnęły się setki kabli, z czego połowa pewnie nawet nie działa.
Rzuciłem się na materac, wściekły na świat. Na Freddiego, na Elektrę, na siebie... Na ojca, że dał się pożreć jakimś głupim psom!

_demon: Tak. Tylko tego chciałem się dowiedzieć.
<Elektra>: Moja cena za tą informację pozostaje niezmienna.
_demon: Nie mogę zdradzić tego, co nas ze sobą wiązało. Będziesz dokładnie wiedziała kim jestem ja.
<Elektra>: Nie dokładnie, ale owszem.
_demon: Więc nawet nie licz na to.
<Elektra>: A ty na informację o zabójcy.

Jej podejście do klienta było często dość chłodne, choć już kilka razy zdawało się, że rozluźnia się odpisując. Była precyzyjna i nieugięta, co zapewne było jednym z czynników, które czyniły ją najlepszą.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
Widzisz Elektra, im dłużej ze mną rozmawiasz, ja także zbieram informacje. Nazywam się w końcu Stigmatus, ja nie odpuszczam osobom, które mi zagrażają.

_demon: Pogodziłem się z tym.
<Elektra>: Dobry chłopiec, grzeczny. A teraz leżeć, siad i do kojca. Mam całą kolejkę spraw do załatwienia.

Widziałem jak ikonka Elektry znika z czatu i sfrustrowany wydałem z siebie okrzyk na pół domu. Freddie stuknął chyba czymś w sufit, by przypomnieć mi o zachowaniu ciszy.
Elektra.
Jedyna osoba, która mnie tak irytowała, a najgorsze co można doświadczyć to irytujący człowiek, który jest ci potrzebny,Niesamowita zdolność. Ciekawe, czy była odważna tylko przed ekranem? Zamknąłem oczy i zacząłem w wyobraźni kreować sobie postać Elektry. Jak mogła wyglądać? Jakiego koloru miała skórę, włosy, oczy, czy nosiła okulary? Większość hakerów jakich znałem dość szybko nabawiło się przeróżnych wad wzroku, więc Elektra nie mogła być pod tym kątem inna.
Ciekawiła mnie? Niemożliwe. Potrzebowałem tylko informacji, nic więcej. A ona z lubością traktowała mnie jak psa, więc jak mogłem być czymś takim zainteresowany?
Zły na siebie, że w ogóle zacząłem nad tym rozmyślanie, wyłączyłem telefon i zostawiłem go na materacu. Miałem jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, nie tylko przejmowanie się głupią Elektrą.

[15 godzin później]

Załącznik został wysłany przez użytkownika <Elektra>.
Załącznik został odebrany przez użytkownika _demon.

<Elektra>: 5 tysięcy starczy
_demon: Serio?
<Elektra>: Nie podoba się cena?
_demon: Nie! Bałem się, że mnie znowu oskubiesz!
<Elektra>: ...
_demon: Wysyłam pieniądze.

[1 godzinę później]

<Elektra>: Na konto wpłynęło 55 tysięcy!
_demon: To nie jest pomyłka.
<Elektra>: ...
<Elektra>: Nie odpuściłeś sobie? Nie obchodzę cię ja, tylko informację, a nie zdobędziesz ich za darmo.
_demon: Zapłaciłem, chcę obiecaną, jedną informację o tobie.
<Elektra>: ...
_demon: TERAZ.
<Elektra>: Wiem.
<Elektra>: Informację, które ci teraz przekaże są ściśle tajne, obowiązuje między naszą dwójką.
_demon: Nie pytam cię o rękę, tylko chcę obiecaną informację.
<Elektra>: No dobrze.
<Elektra>: Informacja za 50 tysięcy - Mam trzynaście lat.

Telefon wypadł mi z ręki. Urządzenie wpadło mi do bali z wodą i mydłem, ponieważ próbowałem myć motocykl Freddiego. Spanikowany wyciągnąłem telefon z wody i pozostawiając motocykl lepiący się od piany, wbiegłem do domu by starać się ratować urządzenie. W głowie pobrzmiewało mi jednak tylko jedno:
Jakim cudem najlepszy haker w branży ma trzynaście lat?!













#Wahałam się nad takimi skokami z przemyśleń bohatera do rozmowy na czacie, ale nie mogłam się powstrzymać.
Wyszło czytelnie?

#Capricorn

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top