Rozdział 4
Imprezy organizowane przez moich przyjaciół zawsze różnie się kończyły, były one robione nie tylko z wielkim hukiem ale i rozmachem. Oczywiście urodziny przyjaciółki nie były wyjątkiem. Wiedziałam, że to będzie impreza roku, jak i że mnóstwo ludzi tam będzie. Chodź do tego momentu impreza potoczyła się jak się potoczyła, nikt nie mógł mieć oczywiście na to wpływu. Wiedziałam, że wśród innych przyjaciół będę dobrze się bawić, lecz również miałam świadomość tego, że bez Andera to już nie będzie to samo. Ale nawet w takim momencie, życie postanowiło mnie bardzo pozytywnie zaskoczyć, gdyż, wpadłam na Nano jak i jego brata, byłam oczywiście ciekawa czy był to jego starszy brat czy może bliźniak, każda opcja była możliwa. Oboje są przystojni jednak Nano, ma w sobie to coś, nie wiem jak mogę dokładnie to opisać, taki charakterystyczny błysk jak i ten jego sposób bycia oraz ten jego uśmiech, w tajemniczy sposób mnie przyciągały. Nano jest przystojnym mężczyzną i jest on tego w pełni świadom, to można było zobaczyć jak i wyczuć czasem w jego zachowaniu, chodź nie znałam go aż tak długo. Spojrzałam na dwójkę barci i słysząc słowa Leo, śmiejąc się pokręciłam lekko głową. Czyli jednak właśnie poznałam brata bliźniaka Nano.
Rozbawiona jak i w dość dobrym nastroju, spojrzałam na nich. Ta dwójka chyba nawet nie była świadoma tego, że właśnie swoim niespodziewanym pojawieniem się udało im się poprawić mi humor, po tym jak Ander postanowił wrócić do domu.
- Miło mi cię poznać Leo, jak pewnie wiesz od Nano, jestem Mia. Nie wiem co on ci tam o mnie naopowiadał. Ale nie wierz we wszystko co powiedział.- Powiedziałam dość rozbawiona, ponieważ mimo wszystko byłam w dość dobrym humorze. Kto by pomyślał, że jednak jeszcze dziś, ktoś będzie w stanie mi poprawić humor, po tym jak Ander pojechał. Nano, sam chyba nawet nie wie jak samą swoją obecnością tutaj naprawił mi mój nastrój. Planowałam również wracać do domu, ale chyba jednak zostanę tutaj nieco dłużej. Kiedy tylko powiedziałam Leo co mam do powiedzenia, ten tylko tajemniczo się uśmiechnął do mnie i spojrzał na swojego brata. Chłopak odchrząknął nim zabrał głos, odrobinę zaskoczona spojrzałam na niego. Nie byłam pewna tego co się tutaj właśnie dzieje, czyżby mnie coś ominęło? Nie byłam, aż tak pijana by czegoś nie zauważyć, tak przynajmniej sądziłam. Spoglądając na Leo ułożyłam ręce na wysokości klatki piersiowej i uniosłam, pytająco brew ku górze. Leo widząc to zaśmiał się tylko i pokręcił głową.
- Spokojnie urwisie, Nano wspomniał mi tylko jaka z ciebie ślicznotka oraz że jesteś troszkę wyszczekana oraz kilka innych, ale jak widzę nie mylił się co do kilku z nich- Powiedział uśmiechając się do mnie jak i jednocześnie pokazując swoje zęby. Przez dłuższą chwilę nic nie powiedziałam, po prostu zacisnęłam usta, jak i odruchowo jedną z pięści.
- A co ja pies by szczekać?- Spytałam, starając się nie okazywać, żadnych emocji. Spojrzałam na każdego z nich, Leo jak i Nano spojrzeli po sobie i wybuchli śmiechem. Widząc ich reakcję po prostu przekręciłam oczami i odwróciłam się z zamiarem odejścia stamtąd, zrobiłam zaledwie kilka kroków kiedy to poczułam jak Nano objął mnie i ułożył swoją rękę, na moich ramionach. Chłopak spojrzał na mnie jak gdyby nigdy nic i przyśpieszył chcąc dorównać mi kroku, tuż obok nas pojawił się Leo, ale nie zrobił tego samego co jego brat.
- Oj królewno, nie gniewaj się na mnie. Ktoś tu chyba nie do końca zna się na żartach - Powiedział myśląc, iż najprawdopodobniej poprawi mi tym humor. Zatrzymałam się na moment i spojrzałam na niego, patrząc mu prosto w oczy, co było nieco cięższe, gdyż był ode mnie trochę wyższy, nawet jak miałam na sobie obcasy. Patrząc na niego początkowo nic nie skomentowałam, dopiero po kilku sekundach, mój kącik ust uniósł się lekko ku górze, a Nano z lekkim opóźnieniem dostrzegł to co ma się stać. Zaciskając swoją pięć, lekko go uderzyłam w bok. Nano odsunął się kilka kroków, jakbym go mocno uderzyła, chodź było to raczej spowodowane szokiem iż odważyłam się na coś takiego. Może nie był przyzwyczajony, że jego urok nie zawsze działa na każdą z dziewczyn jak i, że dziewczyna może go uderzyć.
- Na przyszłość, uważaj na to z kim zadzierasz przystojniaku - Powiedziałam, chodź mogłam sobie darować to ostatnie słowo. Leo widząc nas po prostu zaczął się śmiać. Nie powiedział nic tylko poklepał mnie po plecach. Pokręciłam lekko głową i ruszyłam przed siebie z zamiarem powrotu do domu przyjaciółki, gdzie wciąż mimo wszystko trwała impreza. Lecz wiedziałam jak i czułam, że Nano jak i jego brat szli tuż za mną, zupełnie jakby w tym momencie robili za moją obstawę, chodź nie było takiej potrzeby, nie wiem czemu ale było to odrobinę dziwne chodź jednocześnie przyjemne uczucie, wiedząc że są za mną jak i, że oni również chcą się przyłączyć na imprezę, mimo iż znałam ich zdecydowanie zbyt krótko, to z jakiegoś powodu cieszyłam się z ich obecności tutaj.
- A więc jednak przyznajesz, że ci się podobam mała - Powiedział do mnie Nano, doganiając mnie, wciąż idąc spojrzałam na niego i uśmiechając się odpowiedziałam.
- Śnij dalej kolego, chodź mówią że marzenia się spełniają. Lecz muszę cię rozczarować nie zawsze tak jest - Powiedziałam to spoglądając na niego jak i jednocześnie lekko przechylając głowę. Leo nic nie powiedział po prostu się zaśmiał podobnie jak Nano. Ostatnie kilka kroków pokonaliśmy w kompletniej ciszy, lecz kiedy weszliśmy tylko na teren domu Mariny, zobaczyłam tylko jak Samu w nienajlepszym nastroju idzie w naszą stronę , nie wiedziałam co było tego powodem, lecz miałam przeczucie, że za chwilę i tak dowiem się tego. Nikt tego nawet nie przewidział jak i nie przypuszczał jakie piekło rozpocznie się za kilka sekund. Wszystko działo się tak szybko, na zewnątrz zapanowała kompletna cisza, którą przerwał wkurzony Guzman, wychodzący z domu, zaraz za Samu. Odruchowo zatrzymałam Leo i Nano, ponieważ nie byłam pewna jak rozwinie się ta sytuacja, jak i nie chciałam by narobili sobie niepotrzebnie kłopotów. Oboje stanęli obok mnie, podobnie jak ja obserwując całą sytuację, by w razie konieczności zaingerować w odpowiednim momencie.
- Ej ty! Tak nam dziękujesz?! Niszcząc cudzą własność?! - Zaczął mówić nieco zdenerwowany Guzman, Samuel nic nie powiedział po prostu się odwrócił i milczał słuchając tego co mój przyjaciel ma do powiedzenia. Nie wiedziałam o co chodzi ale nie mogłam tak po prostu stać i milczeć. Musiałam zaingerować.
-Guzman! - Powiedziałam głośniej, by zwrócił na mnie swoją uwagę, nie zważając na Nano jak i Leo ruszyłam w tamtą stronę, chodź początkowo poczułam dłoń na ramieniu, nie wiem czy była to dłoń Nano czy może Leo, wiedziałam jedno, że chcieli mnie powstrzymać, ale mimo tego ruszyłam w stronę Samu jak i chłopaka mojej siostry.
- Brzydzę się tobą - rzucił Guzman podchodząc coraz bliżej do Samuela. Jeszcze kilka kroków i sama będę obok nich, wiedziałam, że jest między nimi odstęp, dlatego stanęłam pomiędzy nimi. I patrząc raz na jednego raz na drugiego zadałam swoje pytanie.
- Co się dzieje? Guzman? Samu? Wytłumaczy mi ktoś? No już czekam chłopaki - Powiedziałam stojąc pomiędzy nimi jak i spoglądając na każdego z nich, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienie. Lecz zapanowała cisza, którą przerwał Guzman.
- Nie mieszaj się w to Mia, to nie twoja sprawa. Wracaj do środka.- Powiedział jak i podszedł do mnie, Guzman chciał mnie złapać za ramię i popchnąć w stronę domu jak i Mariny, lecz nie zdążył mnie nawet dotknąć. Gdyż czyjeś inny silne ręce pociągnęły mnie do tyłu, nim się zorientowałam co się dzieje, znajdowałam się tuż za plecami Nano, to wyglądało jakby chciał mnie chronić, lecz tak naprawdę nie musiał. Chciałam coś powiedzieć, lecz nim zdążyłam zabrać głos, odezwał się Nano.
- Nie dotykaj jej jak i lepiej nie mów jej co ma robić, a co nie - Zaczął Nano, chodź tak naprawdę nie musiał mnie bronić, lecz mimo to było to na swój sposób nawet miłe uczucie, przecież tak naprawdę mnie nie znał, a tutaj takie coś.
- Kim ty jesteś? Widzę, że piękną bandę tutaj mamy. Mia nie wiedziałem, że lubisz obracać się w takim towarzystwie. No kto by pomyślał. - Powiedział z lekką kpiną w głosie i pokręcił głową, jakby naprawdę mu to nie odpowiadało jak i nie pasowało. Lecz to była moja sprawa z kim się zadaje, to że był z moją siostrą nie dawało mu prawa decydowania o moim życiu.
- To pochlebstwo, czy mam ci przywalić?- Spytał tym razem Leo, który znalazł się tuż przed Guzmanem, stając z nim twarzą w twarz.
- Myśl co chcesz, nie obchodzi mnie to. - Powiedział Guzman, chcąc ich sprowokować jeszcze bardziej. W dniu dzisiejszym ten chłopak naprawdę się prosi o to by mu przywalić. Samuel jak i Nano złapali Leo, chcąc go powstrzymać przed uderzeniem brata Mariny.
- Chodźmy już - Powiedział Samu do brata, kładąc dłoń na ramieniu Leo, lecz ten go nie posłuchał, tylko strącił jego dłoń i podszedł bliżej.
- Nie będzie nas obrażał - Powiedział Leo, mimo wszystko dość spokojnie, było widać, że stara się trzymać emocje na wodzy, chodź najprawdopodobniej tylko ja i jego bracia to dostrzegaliśmy. Dlatego musiałam coś zrobić, wolałam by nie było konfliktu na urodzinach przyjaciółki.
- Nie obrażam, po prostu stwierdzam fakty - Powiedział zbyt pewny siebie, jakby to było nic. Lecz Guzman, powinien ostrożniej dobierać słowa, może to ten alkohol, albo naprawdę był tak głupi bądź odważny mówiąc coś takiego. Chodź może to, że był u siebie dodawało mu odwagi.
- Guzman! Wystarczy tego! Zakończ w tym momencie, to urodziny twojej siostry! - Powiedziałam lekko już podirytowana tą całą sytuacją, chciałam by Guzman zakończył tą całą szopkę. Stanęłam przed nim, wymijając tym samym chłopaków. Guzman początkowo tylko spojrzał na mnie, zupełnie jakby jednak mnie nie dostrzegał, chciał pokazać Samuelowi i jego braciom co o nich myśli.
- Mia, mówiłem już nie mieszaj się w to! - Powiedział i chwycił mnie nieco mocniej za ramię, na co syknęłam lekko. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć bądź jakoś zareagować, ktoś wyrwał mnie z jego uścisku i lekko odepchnął na bok, pewnie bym się wywaliła, gdyby nie Nano, który w ostatniej chwili mnie złapał, ochraniając mnie tym samym od bolesnego upadku na ziemi. Jak się okazało to Leo, wyrwał mnie z uścisku Guzmana. I to on teraz stał, tuż przed nim. Poczułam, że robi się nieco chłodniej, więc lekko się otrząsnęłam z zimna , a może to była ta cała sytuacja? Objęłam swoje ramiona, by jakoś się rozgrzać, lecz kiedy tylko to zrobiłam, poczułam jak na moich ramionach ląduje coś ciężkiego jak i ciepłego. Zaskoczona spojrzałam na Nano, który to, oddał mi swoją własną kurtkę. Na moment zapomniałam o tym co działo się obok, zupełnie jakby działo się to za ścianą, słowa Guzmana nie docierały do mnie. Spoglądając na niego, zobaczyłam jak ten tylko się uśmiecha do mnie łobuzersko. Chciałam mu oddać jego własność, gdyż teraz to jemu mogło być zimno, przecież on został w samej czarnej koszulce, lecz chyba domyślając się co chce zrobić, bądź zupełnie jakby czytał mi w myślach, pokręcił przecząco głową i tylko poprawił kurtkę znajdującą się na moich ramionach. Posłałam mu delikatny wdzięczny uśmiech, oraz wyszeptałam ciche dziękuję. Nano tylko uśmiechnął się na ten gest, chciał zapewne coś powiedzieć. Lecz lekko podniesiony głos jego brata Leo, sprawił, że oboje powróciliśmy do rzeczywistości i spojrzeliśmy ponownie w tamtą stronę.
- Powiedz mi, skoro jesteś taki wygadany. Jak nazywa się człowiek, który kradnie cudzy majątek, żeby żyć jak wy? Złodziej czy może po prostu dupek? - Spytał Leo podchodząc coraz bliżej Guzmana, wyglądało to jakby chciał go zaraz uderzyć. Jakby był na krawędzi, jeśli Guzman nie odpuści to, ten wieczór naprawdę skończy się tragedią, ale znając jego męską dumę jak i głupotę po wypitym alkoholu, to nie wiedziałam, że nie odpuści. I nie myliłam się ponieważ musiał odpowiedzieć i dorzucić coś od siebie.
- Przychodzisz do tego domu, żeby obrażać mnie i moją rodzinę. Niezły żartowniś z ciebie, ale u was to chyba wszyscy tak mają. Co nie? - Powiedział i wykonał ruch by uderzyć Leo, lecz ten wykonał unik i sam uderzył w twarz Guzmana, lecz on trafił, przez co przyjaciel cofnął się o kilka kroków i upadł by gdyby nie Polo i jego kolega, którzy złapali Guzmana.
- Co wy robicie! - Krzyknęła Marina, która w końcu zabrała głos. Wcześniej tylko milczała jak i cała reszta, po prostu obserwując całą sytuację. Zobaczyłam jak Guzman wyrywa się i mówi, by go puścili. Lecz brat Samuela, nie skończył, miał coś on jeszcze do powiedzenia, spojrzałam na Nano, lecz ten tylko pokręcił przecząco głową, dając mi tym samym znak bym się nie mieszała.
- Mój brat jest dla was za dobry. Ale wiecie co coś wam powiem. Wsadźcie sobie te pieniądze! - Wykrzyknął Leo, Samu widząc to po prostu pokręcił głową i odwrócił się z zamiarem odejścia. Lecz ten idiota Guzman nie mógł już odpuścić nawet jak oberwał, musiał coś jeszcze dodać na koniec, zupełnie jakby chciał pokazać, że to do niego należy ostatnie słowo. Wiem, że jest moim przyjacielem, lecz naprawdę powinien się nauczyć kiedy zamilknąć.
- Ej! Ty! Samuel! Już po tobie! Jutro wszyscy się dowiedzą, że jesteś przestępcą! Tyle ze stypendium, możesz zapomnieć o naszej szkole! - Zaczął wykrzykiwać, spojrzałam na Nano, nic nie powiedział po prostu poszedł za bratem, to samo uczynił i Leo. Spojrzałam na Nadie, posyłając jej smutny uśmiech, dziewczyna też się odwróciła i zniknęła za chłopakami. Chodź i ona chyba chciała coś powiedzieć. Wkurzona, odwróciłam się i podeszłam do Guzmana.
- Gratuluję, właśnie zniszczyłeś urodziny, własnej siostry. Nie mogłeś odpuścić, musiałeś pokazać, kto tu rządzi co nie? Mogłeś to zrobić w każdy możliwy dzień ale dziś to już przegięcie. Poniosło cię trochę, mam nadzieję, że jak wytrzeźwiejesz to zmądrzejesz. Mam nadzieję, że odpuścisz i nic nie powiesz w szkole. I proszę przekaż Lu, że wróciłam do domu. - Powiedziałam zirytowana jego zachowaniem, jakby odpuścił w odpowiednim momencie to nie doszło by do tego. Ehhh faceci i ich ta duma oraz tryb alfa. Wyminęłam przyjaciela i podeszłam do przyjaciółki, przytulając ją. Marina odwzajemniła ten gest, wiedząc co chcę powiedzieć. Nie musiałam nic mówić, tak dobrze mnie znała. Chwilę później odwróciłam się i wymijając innych znajomych poszłam w stronę parkingu gdzie czekał, już na mnie mój kierowca. Dopiero będąc w aucie, przypomniałam sobie, że wciąż mam na sobie, kurtkę należącą do Nano. Poprawiłam ją nieco, zakładając ją poprawnie, kiedy tylko to zrobiłam, poczułam jak do moich nozdrzy dociera zapach, męskich perfum. Nie mogłam nic na to poradzić i przyciągając kawałek kołnierzyka, przymknęłam na moment oczy, wciągając ten zapach. Chcąc poczuć jego perfumy, skąd mi się to wzięło. Mia ogarnij się, usiadłam normalnie, prostując się, ale mimo to na mojej twarzy pojawił się mimowolnie delikatny uśmiech. Ehhh ten wieczór zapowiadał się tak wspaniale. ale oczywiście, ktoś musiał go zepsuć. Rozmyślając na nowo o tym co się dziś wydarzyło jak i przypominając sobie słowa Andera, że chce pogadać, oraz tym co było później, byłam tym wszystkim tak pochłonięta, że nawet nie zwróciłam uwagi, iż jestem już w domu. Do rzeczywistości sprowadził mnie głos mego kierowcy, podziękowałam mu cicho oraz życząc spokojnej nocy wróciłam do domu, gdzie od razu w ciszy ruszyłam do swojego pokoju. Po szybkim prysznicu od razu wskoczyłam do łóżka. Leżąc już w łóżku jak i rozmyślając o dzisiejszych wydarzeniach, usłyszałam jak na mój telefon, przychodzi kilka wiadomości. Sięgnęłam po telefon by je odczytać obie były od Nano.
Sms od Nano:
Królewno, masz chyba coś co należy do mnie.
Wiedz, że wolał bym odzyskać swoją własność
Sms od Nano:
Chociaż muszę przyznać,
a nie robię tego często.
Że wyglądasz w tej kurtce,
lepiej niż ja. Ale jeśli komuś o tym powiesz,
to zaprzeczę, że kiedykolwiek ci to napisałem :D
Czytając te wiadomości mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech, odwracając głowę spojrzałam na krzesło, gdzie wisiała kurtka należącą do chłopaka. Postanowiłam, że następnego dnia jak tylko wstanę, to mu ją oddam, skoro tak bardzo chciał ją odzyskać.
Sms do Nano:
Skoro tak bardzo chcesz, to ci ją oddam.
Podaj mi tylko adres, to ją odzyskasz.
Napisałam pośpiesznie i wcisnęłam wyślij. Nie byłam pewna czy odpisze mi dziś czy może jutro. Lecz jak się okazało, wcale nie musiałam długo czekać. Gdyż odpowiedź dostałam w ciągu kilku sekund.
Sms od Nano:
Myślałem bardziej o spotkaniu w parku.
Ale wygląda na to, że chyba bardzo ci zależy,
by dowiedzieć się gdzie mieszkam.
Może podaj mi swój adres,
to sam wpadnę do ciebie?
Co ty na to królewno?
Czytając tą wiadomość, mimowolnie się zaśmiałam pod nosem. Nano, tak naprawdę jeszcze nie wiedział, kogo tak naprawdę poznał.
Sms do Nano:
Wmawiaj sobie co tam chcesz.
A co do mojego adresu,
to musisz na to zasłużyć :P
Miałam właśnie zamiar odłożyć telefon i w końcu kłaść się spać. Lecz sygnał wiadomości mnie powstrzymał. Od razu ją otworzyłam.
Sms od Nano:
I tak prędzej czy później,
dowiem się gdzie mieszkasz.
Ale tym razem odpuszczę, gaduło.
Śpij dobrze mała, widzimy się jutro :*
Widząc tą wiadomość jak adres Nano, wiedziałam, że jutro będę musiała oddać mu tą kurtkę. Chodź, nie byłam tego do końca taka pewna, czy na pewno tego właśnie chciałam. Nie wiem skąd się pojawiła ta myśl, może to przez zmęczenie a może to przez emocje dzisiejszego dnia. Nie chciałam rozmyślać nad tym jeszcze bardziej, więc po prostu odłożyłam telefon i odwróciłam się z zamiarem zaśnięcia. Nawet nie miałam już siły by sprawdzić wiadomość, która do mnie przyszła. Po prostu zamknęłam oczy i w którymś momencie, w końcu zasnęłam, odpływając w krainę morfeusza.
Przecież, każdy z nas lubi tak naprawdę spać, jak i śnić. Ponieważ to właśnie tam w krainie snów możemy robić co chcemy jak i być kimkolwiek chcemy. Dzisiejszego dnia miałam dość przyjemny sen, tak przynajmniej mi się wydawało, niestety nie udało mi się go zapamiętać, chodź nie mogłam pobyć się tego uczucia jak i przeczucia iż i tym razem, mój sen był dość przyjemny. Niestety, z tej krainy snów, wyciągnął mnie dźwięk mojego telefonu. Wciąż lekko zaspana, spojrzałam na telefon, chcąc zobaczyć, kto próbuje się do mnie dodzwonić o tej porze, widząc, jednak, że to tylko budzik, wzięłam moją poduszkę i zakryłam nią twarz. Dobrze wiedziałam, że już nie uda mi się zasnąć. Dlatego chcąc, nie chcąc zwlekłam się powoli z łóżka. Od razu skierowałam się do mojej garderoby, by znaleźć coś dla siebie. Planowałam jak najszybciej zajechać do Nano oraz oddać mu jego własność. Chodź nie zaszkodzi, jeśli jeszcze trochę ponoszę jego kurtkę. Dlatego zdecydowałam się na czarne, poszarpane jeansy oraz ciemny top. Do dopełnienia tej całości narzuciłam na siebie, kurtkę Nano. Tym razem spięłam moje włosy w kucyka, nałożyłam lekki makijaż i wiedząc iż jestem już gotowa, ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Zabrałam ze sobą swój telefon i od razu mijając kuchnię, wyszłam z domu, gdzie czekał już na mnie kierowca. Dość szybko podałam mu adres, gdzie mieliśmy się udać. Bez zbędnych pytań ruszył, jechaliśmy w kompletniej ciszy, jedynym słyszalnym dźwiękiem, była muzyka lecąca z radia. Słysząc moją ulubioną piosenkę, cicho zaczęłam nucić ją pod nosem. Nim się zorientowałam, byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z auta i powiedziałam iż wrócę do domu później i najprawdopodobniej sama. Bez zbędnych pytań, kierowca uśmiechnął się tylko i odjechał.
Rozejrzałam się po okolicy i wzięłam głębszy wdech, spojrzałam na telefon, by upewnić się w którym budynku mieszkał Nano. Nie chcąc tracić czasu poszłam tam i chwilę późnej zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Spokojnie Mia ogarnij się, przecież oddajesz mu tylko kurtkę. Wiele myśli naraz pojawiło się w mojej głowie, nie miałam pewności czy zastanę go w domu, lecz pozbyłam się niepotrzebnych myśli, gdyż to właśnie Nano otworzył mi drzwi. Chłopak, był bez koszulki i spojrzał na mnie z uśmiechem jak gdyby nigdy nic. Jednocześnie wypuszczając dym z papierosa w moją stronę.
- Widzę, że już się stęskniłaś za mną mała - Powiedział i wszedł do środka, zostawiając mnie w lekkim osłupieniu. Lekko potrząsnęłam głową, by wrócić do rzeczywistości. I po prostu weszłam do środka, biorąc to za zaproszenie. Kiedy tylko byłam już w środku, zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam bliżej. Nano, narzucił na siebie koszulkę i spojrzał na mnie, przyglądając mi się.
- Jak się czuje Samuel? - Spytałam, chcąc wiedzieć, jak czuł się chłopak po wczorajszym. Mimo wszystko należał do mojej klasy i zdobył moją sympatię. Chyba zaskoczyłam Nano tym pytaniem, lecz nie dał tego po sobie poznać, no cóż, przynajmniej się starał.
- Śpi. Całą noc wymiotował. Podobno ma kaca, ale pewnie nie chce wracać do tej waszej szkółki. Możesz podziękować przyjacielowi. - Powiedział i podszedł bliżej mnie. Spojrzałam na niego, wytrzymując jego wzrok. Wzięłam głębszy wdech, nim zabrałam głos. W sumie chciałam coś powiedzieć, lecz nie zdążyłam ponieważ, usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. A kilka sekund później Leo, krzyknął by Nano otworzył drzwi, lecz ten tylko odkrzyknął iż Leo może to zrobić sam. Brat Nano, chwilę później znalazł się w tym samym pomieszczeniu co ja i Nano, podobniej jak jego bart, Leo był bez koszulki. Nie wytrzymałam i skomentowałam to.
- Czy wy dziś macie, jakiś dzień bez koszulek, czy coś? - Spytałam spoglądając raz na jednego raz na drugiego. Leo i Nano tylko się zaśmiali.
- Przyznaj się, że podoba ci się to co widzisz - Powiedział Leo, puszczając mi oczko, jak i jednocześnie zakładając koszulkę. Pokręciłam tylko głową, widząc to.
- Możesz pomarzyć Leo, ale pragnę przypomnieć iż ktoś wciąż czeka przed drzwiami. aż mu otworzysz - Powiedziałam i odwróciłam się, by znów spojrzeć na Nano, który zaczął się śmiać. Ręką wskazał mi miejsce niedaleko iż mogę usiąść, tak też zrobiłam. Chciałam zapytać o coś Nano, lecz nie zdążyłam , ponieważ w tej właśnie chwili w pomieszczeniu poza naszą trójką znalazła się jeszcze Marina. Spojrzałam na przyjaciółkę delikatnie się uśmiechając jak i jednocześnie jej pomachałam. Chociaż jej widok tutaj nieco mnie zaskoczył. Zastanawiało mnie to, czemu tutaj przyjechała, może chodziło o wczoraj? Może udało jej się dogadać z bratem, by nic nie mówił.
- Wpadłam tylko na chwilę, by powiedzieć, że Samuel, może wrócić do szkoły. Mój brat nic nie powie - Powiedziała spokojnie i spojrzała na Leo, oj znałam ten wzrok bardzo dobrze, mojej przyjaciółce, Leo wpadł w oko. Widząc co spojrzałam na Nano, który, chyba dostrzegł to samo.
- Ja się będę zbierać. Ale wy sobie jeszcze pogadajcie - Powiedziałam uśmiechając się lekko. Zapominając o tym, że wciąż mam na sobie kurtkę należącą do Nano. Właśnie podchodziłam do drzwi, kiedy zatrzymał mnie głos Nano.
- Mała chyba o czymś zapomniałaś, ale pozwól, że cię odprowadzę. - Powiedział doganiając mnie szybko i wypchnął lekko za drzwi, nie zdążyłam się nawet pożegnać. Ale dzięki temu zostawiliśmy Leo jak i Marine sam na sam. Kiedy tylko znalazłam się przed budynkiem przygryzłam lekko wargę i odwróciłam się do Nano, który zapalił kolejnego papierosa.
- Wiem, że nie powinnam. Ale naprawdę siedziałeś?- Spytałam, chodź to nie było zbyt grzeczne, nie wiem skąd mi się to wzięło. Niepewnie spojrzałam na Nano, nie wiedząc czego się teraz spodziewa, jak i nie byłam pewna czy mi na to odpowie.
- Lubisz zadawać pytania. Co nie? Tak siedziałem, ale krótko. Niestety, źle się sypia, jeszcze gorzej jada. Żadnych kobiet poza mamą i prawniczką. I ciocią, nie wiem czemu przyjechała. Lecz nie było tam nikogo jak ty - Powiedział spoglądając na mnie, jednocześnie się uśmiechając. Widząc to sama mimowolnie się uśmiechnęłam. Nano lekko rozbawiony dmuchnął dymem z papierosów na mnie. Pomachałam dłonią, by odpędzić dym.
- Wiesz chyba lepiej, będzie jak już pójdę - Powiedziałam cicho, spoglądając mu prosto w oczy. Nano również patrzył na mnie i odrzucił niedopałek na bok. Chłopak pochylił się w moją stronę, przez co jego twarz, znalazła się blisko mojej, lecz ten przybliżył się jeszcze bliżej, pochylając do mojego ucha, jakby chciał mi coś powiedzieć i tak rzeczywiście było.
- Tak chyba będzie lepiej mała. Lecz wiedz, że niedługo znów się spotkamy. A co do kurtki zatrzymaj ją na razie. Wezmę ją od ciebie w odpowiedniej chwili. Poza tym świetnie w niej wyglądasz - Powiedział i odsunął się puszczając mi oczko. Nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, odwrócił się i wbiegł do domu, mijając Marine. Moja przyjaciółka podeszła do mnie i biorąc mnie pod rękę, odwróciła. Razem, ruszyłyśmy w stronę jej kierowcy, który już czekał.
- Dziś śpisz u mnie. Chyba masz mi sporo do opowiedzenia. Poza tym, sama muszę ci coś powiedzieć - Powiedziała i wepchnęła mnie do auta. Nie byłam w stanie na razie nic powiedzieć. W mojej głowie, jak zacięta płyta, powtarzały się słowa Nano, co się ze mną działo. Dlaczego on taki był. Podczas jazdy mało co rozmawiałyśmy, Marina podrzuciła mnie pod moim domem, bym mogła zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, mówiąc, iż będzie po mnie za kilka godzin. Kiedy tylko znalazłam się w pokoju, przypomniałam sobie, że muszę skontaktować się z loczkiem, odnośnie tego o czym chciał porozmawiać. Lecz nim cokolwiek zdążyłam zrobić, otrzymałam dwie nowe wiadomości, jedna z nich była właśnie od Andera druga od Nano. Nie odczytałam żadnej z nich, spoglądając na te dwa imiona, wiedziałam, że zapowiadał się dziś naprawdę długi dzień jak i jeszcze ciekawsza noc, z nocowaniem u Mariny. Przymykając oczy losowo otworzyłam jedną z wiadomości, wzięłam głębszy wdech i otworzyłam oczy, czytając pierwszą z wiadomości, należącą do......
=========================================================================
Po dość długiej przerwie, wracam do pisania. Dziękuję tym, którzy tyle czekali <3
Oto 4 rozdział nowego opowiadania :) Mam nadzieję że wam się spodoba :D Ten rozdział ma tylko 4200 słów, następny może będzie dłuższy, kto wie, bądź może krótszy.
Co myślicie o tym rozdziale?
P.S jeżeli możesz zostaw coś po sobie ;) Jest to bardzo duża motywacja dla mnie jak i wiele dla mnie znaczy. Dziękuję wam, że jesteście i czytacie :D
Do zobaczenia w następnym rozdziale
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top