4. Inteligentna MATEMATYKA

MATEMATYKA

Dzwonek dzwoni po raz czwarty. Część uczniów pakuje nie dokończone śniadania do torby. Reszta ignoruje dzwonek i głośno się śmieje z dowcipów kolegi.Jednak to nie trwa długo. Kabarety wszelkiego rodzaju kończą się, gdy przy drzwiach do sali numer 24, staje tyłem do uczniów średniego wzrostu kobieta. Ma na karku mocną sześćdziesiątkę. Ubrana jest w białą bluzkę z długim rękawem, dżinsy i białe trampki. Jej strój rozjaśnia ciemniejszą karnację. Pod prawą pachą trzyma granatowy dziennik , oraz w ręce ma ciężką, czarną torbę. W lewej ma klucz, którym otwiera salę.

Piękne promienie słońca, które wchodzą do sali od prawej strony rozjaśniły aż do złotego pomieszczenia. Jest to ogromna sala. Ławki są tak samo ustawione jak w sali geograficznej. Tablica jest suchościeralna, a po lewej stronie znajduje się tablica dotykowa oraz na ścianie od drzwi wejściowych wiszą tablice matematyczne z jakimiś dziwnymi wzorami na Pitagorasy, czy jak to tam się ma. Po co i komu to? Czy ktoś marzy o tym by zostać Pitagorasem? Jeśli tak, to bądź tym Pitagorasem, ale nie pitagorasuj uczniów. Błagam. Są ważniejsze rzeczy niż ten Twój Pitagoras.

Wiedza matematyczna nie należy do mocnych stron uczniów. Czemu ? Bo nauczyciele nie potrafią przetłumaczyć jej uczniom w sposób właściwy. Teoria teorią, ale matematykę trzeba wytłumaczyć praktycznie . Jej nie da się nauczyć, trzeba ją rozumieć .To tak jakby tłumaczyć osobie głuchej co to jest dźwięk lub głos. Idę o zakład, że nic by nie zrozumieli, gdyż oni bazują na obrazach. Tak samo powinno być z matmą.

Nauczycielka idzie do biurka i kładzie na nim czarną torbę. Ciekawi mnie co w tej torbie jest. Bomba atomowa? Terrorystka? Otóż to! Przyszła do naszej klasy by nas wysadzić w powietrze. Siada na obrotowym krześle i patrzy na wchodzących do środka uczniów. Po zaledwie dwóch minutach wszyscy grzecznie siedzą w ławkach i wyciągają podręczniki, zeszyty i piórniczki przeładowane ogromnymi linijkami, które zajmują niemal całe biurko. Ktoś mówi do kolegi, obok:

- Ej stary, przesuń się bo moja linijka się nie mieści.

Nauczycielka słysząc rozmowy spojrzała na rozmówców.

- Michał.i Szymon, co jest?

Ci nie raczyli odpowiedzieć.

- Po co Ci taka wielka linijka ? - pyta Michał Szymona

Ten przybliżył się do niego i szepnął do ucha.

- Chcę się pozbyć tej majcy raz na zawsze.

- Nie zły pomysł. -mówi i się odwraca w jego stronę ,

Nauczycielka odwraca wzrok od nich . Wpisuje temat, a następnie podchodzi do rozmawiających.

- Szymon i Michał widzę, że wy jesteście najbardziej zainteresowani lekcją. -

- Ale jeszcze pani, nie zaczęła więc nie mamy nic do robienia. -tłumaczy się Michał patrząc na nią

Matematyczka nic nie mówiąc odchodzi od nich na środek.

- Kochani, za tydzień piszemy test z Pitagorasa. Więc dziś będzie lekcja powtórzeniowa. - mówi

Gdyby matma była teorią wszyscy by mieli

Niestety życie jest nie miłe i trzeba się trudzić matematyką.

- Napiszcie sobie Twierdzenie Pitagorasa rozwiązywanie zadań. - dyktuje

No i długopisy uczniowskie idą w ruch , wywołując rozmaite dźwięki.

- Dobrze .... -chce coś powiedzieć , ale ktoś jej przerywa mówiąc tak głośno, jakby byli głuchymi osobnikami.

- Kiedy sprawdzian ?

Kujony uwielbiają współpracować z nauczycielami, denerwując przy tym swoich kolegów, co skutkuje tym , że oni ich nie lubią. Ktoś mógłby powiedzieć , że ma sklerozę . No....

- Przed chwilą powiedziałam, że za tydzień , masz sklerozę ? -pyta całkiem poważnie

- Ale za tydzień jest trzynastego proszę pani. - rozpacza

- I co związku z tym?

- Wtedy nie rozumiem matematyki. - wyjaśnia

- A w inne dni rozumiesz, tak ? - zapytała

- No pewnie. Jestem geniuszem matematycznym . - uśmiecha się

Chwalić się każdy może , ale kiedy przyjdzie to udowodnić to szukasz jakiejś wymówki byle tylko nie wykonać zadania. Prawda wyjdzie na jaw zawsze.

- No to chodź do tablicy i się przekonamy.

Są też tacy , którzy nie udają tchórzliwego i dumnie podejmują się zadaniu , choć wiedzą ,że nie potrafią go rozwiązać. Zdarza im się mylić na prostych, oczywistych działaniach , których normalnie by ich nie popełnili. Dlaczego? Bo ich pożera stres, mało tego wiedzą, że nie umieją , ale żeby nie popaść w pośmiewisko kolegów próbują, może się uda , albo nie. Jeśli odkryjesz nową metodę rozwiązania tego zadania, jesteś ogłaszany wielką gwiazdą matematyki, za którym latają zakochane w tobie fanki.

Czy też do twojego domu zapukają dziennikarze. Kolejne kwitnące dni Twojej kariery spowoduje to, że następne pokolenia będą musiały się nauczyć na pamięć ( tak jak my tego Pitagorasa) całej twojej biografii , i co ciekawe wszystkie podręczniki do matematyki będą pisały o twojej nowej teorii.

Tak więc chłopak o wzroście metr siedemdziesiąt osiem , czarnych włosach, niebieskich oczach wstaje i pewnym krokiem podchodzi do tablicy wymieniając przy tym nauczycielkę .

Dariusz, bo tak miał na imię ten chłopiec bierze czerwony pisak leżący przy tablicy i staje na środku . Patrzy na nauczycielkę, która odwraca się w jego stronę.

-Darek , masz takie zadanie: Przyprostokątna pozioma jest równa 4 cm, a ta pionowa 5 cm Korzystając z Twierdzenia Pitagorasa oblicz przeciwprostokątną, - mówi

I w tym momencie zapada cisza. Uczniowie podzielą się na grupy. Kujony szybko i starannie rozwiązują w zeszytach zadanie, a humaniści modlą się by on znał i podał im odpowiedź.

Tymczasem Dariusz milczy wpatrzony w pustą tablicę. Mija minuta, dwie minuty, zero reakcji z jego strony.

Matematyczka siada swoim krześle i patrzy na ucznia, który milczy, tak jakby zapomniał czym jest mowa.

- No Darku jaki jest wzór na Twierdzenie Pitagorasa?

Uczeń nie reaguje . Nauczycielka zadaje mu inne pytanie:

- Co to jest przyprostokątna i przeciw ?

Darek odwraca wreszcie wzrok i patrzy na nauczycielkę :

- Przeciwne są, a przyprostokątna leży naprzeciw tych przyprostokątnych.

Pani Grażyna rozgląda się po klasie po czym znowu patrzy na Darka.

- Przeciwprostokątne leżą naprzeciw kąta prostemu jakby. Narysuj ten trójkąt i go podpisz. Następnie napisz wzór na Pitagorasa. - instruuje go

Uczeń wykonał tylko pierwszą część zadania, drugiego nie wiedział jak zrobić .Na to nauczycielka pyta klasy:

- Kto pomoże ?

Sporo uczniów na raz zaczęło mówić , że a kwadrat plus b kwadrat równa się c kwadrat,

- I co Dareczku? zapomniało się ? Mówiłeś, że tylko trzynastego nie umiesz matematyki, a dziś jest szóstego , więc powinieneś umieć.... - mówi spojrzawszy na niego.

Ten spojrzał na nią i mówi:

- No zapomniałem sobie każdemu się zdarza.

- Pisz ten wzór i podstawiaj. - niemalże rozkazuje

Chłopak się odwraca się i pisze, gdy skończył przychodzi czas na obliczenia.

- No ile jest 4 do kwadratu?

Matematyka wyraźnie mówi, żeby się sto razy zastanowić nim się coś powie, bo czasem za taką głupotę można wiele stracić .

- Osiem - odpowiada pewnie siebie

Matematyczka ze zdumienia mruga oczami:

- Co ?

- A nie ? - dziwi się

- Chłopie tu masz cztery do kwadratu a nie 4 razy 2. To jest potęgowanie, a nie mnożenie. - wyjaśnia

- To cztery razy cztery jest dwanaście.

- Poważnie ? A nie 10?- pyta

Klasa zachichotała.

Darek chyba uwierzył nauczycielce bo napisał na tablicy 10. Matematyczka poprosiwszy go by odsłonił tablicę pyta klasę :

- Ile tu powinno być?

Ktoś mówi głośno, że szesnaście.

-Aaaa , szesnaście. -mówi i poprawia

Matematyczka patrzy na kolejną liczbę .

- A pięć do kwadratu ile to jest ?

- 20 ? - pyta

- To ja mam to wiedzieć? -odpowiada pytaniem nauczycielka

-A kto? -pyta głupkowato

- Chyba , nie ja tylko ty.

- To panią nie uczono liczyć ? - pyta

- Dobrze, koniec tego, bo zaraz nam lekcja się skończy . Pisz dwadzieścia pięć.

Uczeń posłusznie pisze, choć nie wie czemu akurat ta liczba.

-Dobra , ile to jest szesnaście dodać dwadzieścia pięć? - pyta z nutką nadziei, że choć to poprawnie zrobi

Lecz ten się coś długo zastanawia a potem mówi:

- 30?

-Ty umiesz dodawać ? - pyta zdziwiona

- Nie. - odpowiada zamyślony nad działaniem

- To jak ty przeszedłeś podstawówkę i napiszesz egzamin gimnazjalny jak nie umiesz liczyć ? - zastanawia się

- Nie wiem. - rzekł

- Gdybym Cię pytała to już byłbyś ugotowany, mój drogi.

Zadzwonił dzwonek. Wszyscy oprócz nauczycielki zaczęli zbierać swoje rzeczy i pakować do torby. Ta lekcja była najciekawsza gdyż nie było lekcji powtórzeniowej bo Darek rozgadał naszą nauczycielkę, Nie wiem tylko czy on naprawdę udawał, czy wykombinował nam luźną lekcję, W każdym bądź razie jest co wspominać z tamtej lekcji.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top