5
Nadszedł ten dzień. Katsuki nie spodziewał się tego tak szybko. Okazało się, że ślub wdowy i jego ojca, był tylko kwestią kilku papierków, dzięki czemu kobieta już po niecałym tygodniu wprowadziła się do ich domu. Wszystkie bagaże przywieziono już wcześniej, teraz blondyn wraz z Masaru czekali już tylko na nowych współlokatorów. Zielono-złota karoca podjechała pod same drzwi. Chwila ta ciągnęła się w nieskończoność, a sam blondyn czuł się jak w jakieś słabej książce, którą często za dzieciaka czytywał. Pojazd zatrzymał się, a siedzący z przodu woźnica zszedł z siodła i podszedł do drzwiczek, które po krótkiej chwili otworzył. Pierwsze co rzuciło się w oczy mężczyzn, to długa ciemno zielona suknia wyszyta z zamszu. Chłopak następnie ujrzał wysoką i piękną kobietę o długich czarnych włosach spływających jej po ramionach. Blondyn przyjrzał się jej twarzy. Miała średniej wielkości wąskie niebieskie oczy, przyozdobione długimi rzęsami. Prosty nos oraz krwiście czerwone usta, wykrzywione w grymasie. Zaraz za nią wyszedł chłopak. Był mniej więcej wieku blondyna. Miał średniej długości szare włosy, a ich prawa część zaczesana była do tyłu. Szare oczy rozglądały się dookoła. Chłopak przyglądnął się Katsuki'emu i prychnął krótko, stając obok matki. Na samym końcu z karety wyszła dziewczyna. Była to niska brunetka o dużych brązowych oczach i pyzatej buzi. Z całej trójki to właśnie ona wydała się czerwonookiemu najsympatyczniejsza, ale jak to mówią "nie oceniaj książki po okładce".
Masaru podszedł powoli do swojej drugiej żony i ucałował ją w dłoń. To samo wykonał Katsuki, nie zapominając również o uroczej brunetce.
-Dobrze Cię widzieć Masaru-odparła kobieta, wchodząc do domu, czemu towarzyszył odgłos jej wysokich obcasów- Poznaj proszę moje dzieci, TetsuTetsu oraz Ochako.
-Miło mi was poznać -mężczyzna uśmiechnął się do nich serdecznie- Ty również Kayama poznaj mojego syna, Katsuki podejdź bliżej. -chłopak podszedł do kobiety starając się nie patrzeć w jej surowy wzrok. Kobieta złapała go za podbródek chcąc się mu dokładnie przyjrzeć.
-Czyli to prawda, cóż myślałam, że plotki o twoim urodziwym synu są trochę przekoloryzowane- powiedziała kobieta, a jej głos wprawił chłopaka w zakłopotanie- Porcelanowa cera i te żywe oczy, długie rzęsy i roztrzepane włosy, widzę, że wdałeś się w swoją matkę, czyż nie?
-Tak Proszę Pani- odparł jej spokojnie i odsunął się na odpowiednią odległość.
-I jaki wychowany- powiedziała rozanielona- Gdyby tylko moje dzieci miały tyle co ty...
-Proszę wybaczyć śmiałość, ale nie uważam by Pani dzieci były nie urodziwe, wygląd jest pojęciem względnym.
-Mądry ten twój syn Masaru- kobieta zwróciła się do swojego męża- Jestem pod wrażeniem, gdyż widzę, że plotki, plotkami wcale nie są.
Mężczyzna uśmiechnął się ciepło i zaproponował by kobieta oraz jej dzieci rozpakowały się w swoich pokojach. Blondyn w tym czasie postanowił dokończyć haftowany wzór na białej chuście, którą miał zamiar podarować ojcu, by ten miał ze sobą jakąś pamiątkę. Bakugou zasiadł na jasno niebieskiej kanapie i zabrał się do pracy, którą utrudniało mu kłócące się rodzeństwo. Niezbyt wiedział o co chodziło i nie interesowało go to nawet. Chłopak nawet nie zauważył, kiedy to Kayama przysiadła się obok niego z filiżanką herbaty.
-Wybacz za ten hałas- powiedziała spokojnie pijąc herbatę- Tetsu jest o rok młodszy od mojej córki, jednak są nierozłączni, a ten mały pokój, który razem dzielą jest dla nich klaustrofobiczny.
-Mój pokój jest bardzo duży, więc niech się przeniosą do niego-odparł chłopak po chwili zastanowienia. Nie był to dla niego duży problem, w końcu chciał, aby nowym domownikom było dobrze w ich domu.
-Oh, nie mogę cię prosić o tak wiele, jednak, jeśli ci to nie przeszkadza, to będę ci strasznie wdzięczna.
-Oni niech się przeniosą do mojego pokoju, a ja pójdę ....
-Na strych! -przerwała mu kobieta uśmiechając się sztucznie- I zabierzesz ze sobą te swoje klamoty, dziękuje ci z całego serca mój drogi, masz taki dobre serce!
Chłopak nie wiedział co odpowiedzieć. Był zdziwiony tym, że tak dał się jej podejść, jednak nie zamierzał narzekać. Na strychu jest naprawdę wiele miejsca i jego jedynym problemem mógł być panujący tam ziąb w zimie, ale nie zamierzał się tym teraz przejmować. Będąc dalej w szoku wstał i zabierając swoje rzeczy udał się na strych. Pierwszym co w niego uderzyło po otwarciu drzwi, to chłód. Później zobaczył wszędzie panujący bałagan. Blondyn wiedział, że czeka go masa roboty. Odłożył na jedną z starych komód swoje klamoty i zakasał rękawy. Najpierw pozamiatał, a następnie pościerał kurze. Największym problem okazało się poprzestawianie mebli, by dostać się do starego łóżka, które leżało za dwiema szafami, jednak po kilku godzinach udało mu się uporządkować wszystko. Był zmęczony, jednak cieszył się, że udało mu się to skończyć przed zachodem słońca. Postanowił pójść się odświeżyć. Umył twarz oraz dłonie. Chciał wyglądać jak człowiek przy swojej macosze i przybranym rodzeństwie.
Zszedł na dół, gdzie ku jego zdziwieniu odbywał się jakiś bankiet. Z salonu słyszał radosne rozmowy i głośnie śmiechy. Podszedł bliżej i dyskretnie zajrzał do środka. Pani Kayama siedziała na jednej z kanap w towarzystwie młodych mężczyzn pijąc wraz z nimi wino. Chłopak naliczył około 20 gości w ich domu. Szukał jeszcze swoim wzrokiem ojca, jednak ten pewnie siedział w swoim gabinecie wypełniając papiery. Poszedł w tamtym kierunku chcąc z nim porozmawiać.
Jednak i w gabinecie czekało go zdumienie, gdy ujrzał pakującego się ojca. Mężczyzna podpisywał jakieś papiery, równocześnie pakując różne zioła i materiały do ogromnych walizek.
-Znowu wyjeżdżasz? -zapytał stojąc w drzwiach. Mężczyzna podskoczył przestraszony, nie spodziewał się, że ktoś go odwiedzi- Dopiero wróciłeś.
-Wiem synku, ale to bardzo ważne spotkanie z moim nowym kupcem-odpowiedział mu pośpiesznie- Wyjeżdżam jutro z samego rana i wrócę za jakiś miesiąc.
-W takim razie dobrej podróży i wróć w zdrowiu tato-zrezygnowany chłopak odwrócił się w celu odejścia, ale powstrzymała go silna dłoń ojca.
-Twoje rodzeństwo zażyczyło sobie ode mnie koronki i klejnoty, a ty? -Masaru spojrzał na syna przepraszająco, nie chciał go znów zostawiać, jednak musiał- Co ty byś chciał?
-Pierwszą gałązkę, o którą zahaczy twoja kareta. -odpowiedział mu Katsuki. Ojciec w odpowiedzi pokiwał mu głową i pozwolił chłopakowi udać się na kolację.
Katsuki jednak nie udał się ani na przyjęcie, ani o kuchni by spożyć kolację. Poszedł od razu do swojego pokoju, gdzie położył się do łóżka, zasypiając niemal od razu.
--------------
Nikt nie spodziewał się TetsuTetsu i Midnight co? Hahaha, ciekawe jak zareagujecie na wróżkę chrzestną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top