3

Katsuki musiał sam pomagać służbie w domu, gdyż jego mama leżała w swoim pokoju chora. Tata wytłumaczył mu, że jest to bardzo trudna choroba i mamusia potrzebuje dużo spokoju, więc chłopak chcąc się czymś zająć, całymi dniami siedział w ogrodzie lub w kuchni. Panowie w stajniach nie pozwalali mu dźwigać, gdyż nie chcieli przemęczać młodego ciała panicza. Chłopczyk nie poddawał się jednak i skupiał się na tym, by starsi ludzie pracujący w domu jego rodziców nie przemęczali się. W wolnych chwilach odwiedzał swoją matkę i opowiadał jej o przeżytych przez siebie przygodach, których to ona słuchała z zapartym tchem. Cieszyła się, że jej syn rośnie na dobrego chłopca. Chciała spędzić z nim jak najwięcej czasu, jednak była na to za słaba. Żałowała tylko, że nie może mu powiedzieć całej prawdy. Katsuki był jeszcze za młody, choć i tak czas ścigał ją nieubłagalnie, a on zasługuje na wyjaśnienia.

Katsuki z niesamowitą dokładnością plewił kolejny grządek ziemniaków, będąc całym ubrudzonym w błocie, gdyż z samego rana spadł deszcz. Nie przeszkadzało mu to jednak. Dzięki pracy nie myślał o chorej matce, czy ignorującym go ojcu, który od momentu wizyty lekarza, zachowywał się dziwnie. Nie chciał siedzieć w swoich czterech ścianach i ładnie pachnąć, jak inni szlachcice. Chciał pomagać ludziom, tak jak zawsze pomaga im Mitsuki. Ludzi często powtarzali mu, że jest do niej podobny, tak więc i on chciał spełniać ich oczekiwania pod każdym względem.

-Oj piękny! -zawołał jeden z dzieciaków, który również jak chłopak pochodził z szlacheckiego rodu- Babrasz się w błocie jak byle kmiot! Kim ty jesteś? Szlachcicem czy zwykłym plebsem, co je okruchy po mnie? -dzieciak zaśmiał się drwiąco i wraz z resztą swoich znajomych udał się w dalszą drogę.

Blondyn przypatrywał się długo odchodzącym postaciom. Dokładnie analizował słowa tamtego dziecka. Dlaczego on uważał, że bycie szlachcicem to tylko wygody i zabawa? Każdy człowiek musi pracować na siebie. I choć chłopak miał wszystko na tacy, to czemu miałby być takim gburem jak on i nie pomagać kolegom? Katsuki nie rozumiał, dlaczego ludzie obrażają go z powodu tego, że ten chce pomagać innym. Postanowił zignorować jednak chłopaka i dokończyć swoją pracę. Zbliżał się obiad, więc chciał zdążyć na niego.

Katsuki wracał do domu cały mokry. Pola jego ojca są od jego domu oddalone o niecały kilometr, więc po drodze spotkał go deszcz, który obmył go z błota. Chłopczyk miał zamiar po obiedzie odwiedzić mamę, która z dnia na dzień wyglądała coraz gorzej. Mimo że był jeszcze młody, to rozumiał więcej niż może się wydawać. Wiedział, że coś się dzieje złego, jednak nikt nie chciał mu tego powiedzieć wprost. Nawet jego mama go okłamywała, więc czuł, że stanie się coś złego.

Chłopak wbiegł do budynku, a woda lała się z niego, spadając na ziemię, tworząc sporą kałużę. Służki biegały w różne strony, szukając sobie zajęcia. Przez korytarz szybkim krokiem zmierzał Masaru, mężczyzna wyglądał na zmartwionego. Podszedł bliżej syna i łapiąc go za rękę udał się wprost do swojej sypialni, a niczego nieświadomy chłopak dał mu się prowadzić.

-Tato? Co się stało? -zapytał zmartwiony chłopczyk - Coś się stało mamie?

-Katsuki nie teraz- odparł wchodząc do pokoju- Mama chciała z tobą o czymś porozmawiać.

Obaj podeszli bliżej łóżka, gdzie leżała Mitsuki przykryta po same pachy puchatą kołdrą. Była blada, a jej oczy podkrążone. Kobieta wyciągnęła swoją kościstą dłoń w kierunku syna, chcąc by ten podszedł bliżej. Chłopak będąc odrobinę przestraszonym podszedł do kobiety, która uśmiechnęła się do niego miło.

-Synku, wiem, że sam domyślasz się co się dzieje- powiedziała cicho i powoli kobieta- Jesteś mądrym dzieckiem, choć tak młodym. Proszę Cię, wybacz mi, że nie mogę już z tobą dłużej być.

-Nie jestem zły mamo, nie na ciebie- odparł jej chłopiec, łapiąc ją za kościstą i bladą dłoń- Wiem, że to nie od ciebie zależało mamo, często mi mówiłaś, że Bóg zabiera dobrych ludzi niekiedy za wcześnie, ale dlaczego musi mi odebrać ciebie?

-Kocham Cię kwiatuszku, pamiętaj tylko, że nawet jeśli mnie nie widzisz, to ja zawsze będę patrzeć na ciebie- kobieta zamknęła na chwilę oczy zmęczona- Pamiętaj by być dobrym i mieć w sercu dobro i odwagę.

-Będę mamusiu

-Dbaj o dom i o tatę, dbaj by było tu tak jak zapamiętałeś, tak jakbym nigdy stąd nie odeszła- kobieta puściła syna i położyła dłoń na lekko zeschniętym wianku, który ten podarował jej kilka miesięcy temu -Będę cię pilnować, zawsze. Pamiętaj synku, dobro zawsze powraca, tylko musisz być cierpliwy i dobry. Kocham Cię Katsuki, mój mały kwiatuszku. -powiedziała cicho Mitsuki, zamykając oczy.

-Ja ciebie też kocham mamusiu- odpowiedział jej blondyn i położył zrozpaczony głowę, na jej kolanach. Z jego oczu poleciały łzy, tak samo jak jego ojciec płakał. Stracił matkę, pierwszą kobietę, którą pokochał.

Po kilku godzinach przyjechał lekarz, który stwierdził zgon. Ten dzień dla Masaru oraz Katsuki'ego był dniem żałoby, która nie opuszczała ich przez najbliższy rok. Chłopak dalej pomagał w domu, chcąc zapomnieć o tym co się zdarzyło, a jego ojciec co chwilę wyruszał w podróże. Obaj zatracili się w pracy, chcąc zapomnieć o rozpaczy i tragedii, która ich spotkała.

Blondyn skrupulatnie wypełniał ostatnią wolę swojej matki. Starał się, aby jego dom wyglądał tak jak zawsze. Żeby w wazonach były świeże kwiaty, żeby w pokojach było żywo, chciał, aby dom tętnił życiem. Mimo że stracił on jedną z najważniejszych osób w nim, to pragnął, aby to wszystko wydawało się dla ludzi tylko snem.

Masaru chcąc nie chcąc, przypatrywał się swojemu synowi jak dorasta. Widział w nim męską kopię ukochanej żony, co zamiast wprawiać go w żal, uszczęśliwiało go. Miał przy sobie swoją małą Mitsuki. Jego syn nie tylko z wyglądu przypominał mu żonę. Miał dobre serce i zawsze chętnie pomagał ludziom. Jego jedyne dziecko rosło i z każdym dniem, był coraz to piękniejszy. Niejedna panna już się za nim oglądała, choć i kawalerowie, potrafili zawiesić wzrok. Widział, że nie bez powodu w królestwie mówią na niego "piękny". 

-----------

Miał być o 17, ale byłam na szczepieniu i trochę mnie łapa bolała, więc sorry, ale jest teraz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top