1

Dawno temu, tak dawno, że już nikt nie pamięta, kiedy ta niezwykła historia się wydarzyła. Niewielkie królestwo po środku Japonii. Władał nim mądry i sprawiedliwy król, który wraz ze swoją małżonką, spodziewającą się już drugiego potomka, starali się o to by ich poddani żyli w dobrobycie i pokoju. Król Kirishima wraz ze swoim najmłodszym dzieckiem często wyruszał na polowania oraz uczył go szermierki. Władca starał się, aby jego syn wyrósł na dobrego człowieka. Książe Eijiro jeszcze nie rozumiał co się dzieje i choć miał dopiero pięć lat, bardzo chciał sprostać oczekiwaniom ojca.

Kilka kilometrów od pałacu, w niewielkim dworku, gdzie żyła zamożna rodzina kupców, właśnie trwało święto. Małżeństwo Bakugou po wielu latach prób w końcu doczekało się potomka. Kobieta leżała w łóżku po kilku godzinach odpoczynku, trzymając w ramionach swoje ukochane dziecko. Mały i drobny chłopczyk o łagodnym czerwonym spojrzeniu, usypiał w rękach matki. Kobieta nuciła jakąś cichą melodię, która uspokajała dziecko, które trzymała. Mężczyzna wraz z przyjaciółką rodziny Yoihaną Misaki stali w drzwiach. Masaru trzymał w rękach tacę z jedzeniem dla żony oraz dzbankiem ciepłej herbaty. Mimo iż był koniec kwietnia, to dni i noce wciąż były chłodne. Szatyn przyglądał się Mitsuki z szerokim uśmiechem. Był szczęśliwy widząc jak jego żona opiekuje się nowonarodzonym dzieckiem.

-Jak się czujesz najdroższa? -zapytał Masaru, podchodząc do łóżka i kładąc tacę na etażerkę leżącą obok ogromnego łoża.

-Teraz już lepiej, jednak mam nadzieję, że Katsuki pozwoli nam na odrobinę spokoju -zaśmiała się cicho kobieta oddając mężowi dziecko, a on ułożył je delikatnie w kojcu.

Dziecko poruszyło się niespokojnie i zawinęło w leżący obok koc. Chłopczyk zacisnął swoje małe rączki na lnianym materiale i ziewnął głośno i otworzył swoje duże czerwone oczy, wpatrując się wprost w mężczyznę. Ten uśmiechnął się do niego i swoją chłodną dłonią pogłaskał syna po policzku. Blondyn uśmiechnął się do ojca i machając swoimi małymi dłońmi, złapał Masaru za palec, zaciskając na nim swoją rączkę. Mitsuki kulejąc podeszła do kojca, kładąc dłoń na ramieniu zadowolonego męża. Była szczęśliwa. Miała dom, wspaniałego męża i upragnione dziecko.

Małżeństwo Bakugou mieszkało w dużym domu z kilkoma stajniami oraz niewielką chatą dla służby, choć i tak większa jej część zajmowała pokoje wybudowane obok kuchni. Mitsuki była dobrą kobietą, o złotym sercu. Zawsze chętnie pomagała ludziom. W końcu sama pochodziła z ubogiej rodziny, zaczynając jako zwykła pomywaczka w domu, aż trafiła do posiadłości rodziców jej męża, gdzie pracowała na kuchni. Gdy poznała Masaru, zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, wiedziała jednak, że jako zwykła posługaczka, nie miała u niego żadnych szans. Jakie było jej zdziwienie, kiedy pewnego słonecznego dnia, ten oto mężczyzna krótko po śmierci rodziców, oświadczył się jej. Pobrali się niespełna cztery lata temu, a od dwóch starali się o potomka. Kiedy w końcu im się to udało, obaj radowali się całymi dniami. Niestety nic nie może być tak piękne jak by się chciało. Lekarz polecił kobiecie by ta odpoczywała, gdyż jej ciąża jest zagrożona. Blondynka nie chciała jednak pić wywaru z magicznego kwiatu, gdyż bała się jego efektów ubocznych. Jego zastosowanie do tej pory nie zostało w pełni sprawdzone. Nic więc dziwnego, że kobieta była tym faktem po prostu przerażona, jednak na całe szczęście dzięki pomocy i wsparciu męża udało jej się przetrwać do czasu rozwiązania i urodzić silnego chłopca, który będzie się nimi opiekować na starość, sam kiedyś zakładając swoją własną rodzinę.

Szkoda tylko, że kobieta nie wiedziała jak potoczy się ich los. 

---------------

Siemka! Startujemy z nowym opowiadaniem. Nie będzie ono długie, bo ma 11 rozdziałów, jednak obiecuje, że nie jest to moja ostatnia opowieść kiribaku. 

Ostrzegam, że charakter głównych postaci uległ zmianie, jak zwykle w moich opkach. Mam nadzieję, że wam się spodoba!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top