Rozdział 73

Moja wędrówka po mieście szybko przerodziła się w spacer po lesie. Tutaj było mniej odgłosów szumiących samochodów i klaksonów wyraźnie zdenerwowanych kierowców przez rozległe korki. Były godziny szczytu, więc nie było co się dziwić. Ale jak widać niektórzy nadal tego nie rozumieli.

Spokojnym krokiem odkrywałam zakątki lasu, do których nigdy nie przyszło mi zaglądać. Byłam nawet odwiedzić Garfield'a. Ale nigdzie nie zastałam puchatej kulki. Zauważyłam za to kartkę, na której niezgrabnie została napisana informacja o adopcji rudzielca. Usiadłam na schodach starego domu. Wiedziałam, że całkowicie go zaniedbałam i cieszyłam się, że nie został sam. Ale czułam też pustkę. Jakbym straciła kawałek siebie. Przychodziłam tu przez ponad pół roku. Wiedziałam, że zawsze tu na mnie czekał. I choć powinnam cieszyć się, że znalazł dom i będzie miał w nim pewnie lepiej niż tu na wolności, to nie potrafiłam się uśmiechnąć. Myślałam, że on jako jedyny mnie nie opuści. Ale nawet go nie umiałam przy sobie zatrzymać. Siedziałam w tym miejscu, jakbym liczyła że za chwilę usłyszę jego miałczenie obok siebie. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. I w momencie, gdy obok mnie rozbrzmiał odgłos kroków, które pojawiły się z znikąd, zaczęłam żałować że tak długo tu zostałam. Tylko jedna osoba wiedział gdzie mogłam być i mogła tak niezauważalne się do mnie zbliżyć.

Wzięłam głęboki oddech, zanim się odwróciłam. Jakbym starała się poukładać myśli, choć nawet to nie pomagało.

- Nie musiałeś mnie szukać.- odezwałam się cicho, nie chcąc zagłuszyć ciszy panującej wokół.- Przecież bym wróciła.- zaciekawiło mnie, że nadal się nie odezwał. Zawsze korzystał z okazji żeby prawić mi kazania.- Edwin czy mógłbyś w końcu coś powiedzieć...- odwróciłam się, a dalsze słowa utknęły mi w gardle.

Przede mną wcale nie zostałam czekoladki. Tajemniczym słuchaczem okazał się wampir, co do którego miałam wiele obaw. Aiden opierał się o barierki, patrząc na mnie zaintrygowany. Nie zraził się, że pomyliłam go z inną osobą, tylko nadal bez skrępowania mi się przyglądał.

- To ty...- zaczęłam gdy cisza zaczęła ciążyć na mnie i przytłaczać.- Co tu robisz?- Chłopak uśmiechnął się na moje pytanie.

- Mówiłem że interesujący z ciebie zwierzaczek.- przeczesał swoje włosy dłonią, specjalnie ukazując kawałek swojego brzuch, gdy koszulka którą miał na sobie uniosłam się do góry.- Ale to spotkanie jest całkiem przypadkowe.- rozejrzałam się pospiesznie, gdy nagle zniknął mi z widoku.- Wyszedłem coś sobie przekąsić, a znowu trafiłem na ciebie.- drgnęłam, gdy usłyszałam szept nad swoim uchem. Odsunęłam się natychmiast. Był zbyt blisko.- Jak myślisz, jak bardzo rozzłoszczę tym Thomas'a, że wziąłem sobie trochę twojej krwi?- wstałam pospiesznie, gdy zaczął do mnie podchodzić.

Poczułam jak serce zaczęło obijać się o moją klatkę piersiową. Ale on zdawał się właśnie na to liczyć, bo uśmiechnął się z satysfakcją. Oddalałam się coraz bardziej nie myśląc nawet, by spuścić z niego wzrok. Ale w momencie, gdy po raz kolejny zniknął z pola mojego widzenia i mogłam poczuć jego oddech na karku, zamarłam w miejscu. Bałam się, że jeśli tylko się poruszę wbije we mnie swoje kły. Czego ode mnie chciał? Byłam tylko zwykłą przypadkową ofiarą? Czy może chciał się zemścić na Thomas'ie, nie wspominał o nim przecież bez powodu. Nie wiedział jednak jak bardzo się zawiedzie.

- Nie bój się, po wszystkim zabiorę cię do Thomas'a bym mógł zobaczyć jak jego twarz ogarnia furia.- usłyszałam szept nad swoim uchem. Chciałam się odsunąć, ale wiedziałam że nic by to nie dało. Nawet nie mogłam się poruszyć.

- W t-takim razie się z-zawiedziesz.- wyjąkałam przez zaciśnięte gardło.

- Co tam szepczesz zwierzaczku?- przyciągnął mnie do swojego ciała, a ja miałam ochotę odepchnąć go od siebie jak najdalej.

- Od p-prawie miesiąca nie widuje się z Thomas'em.- przełknęłam głośno ślinę słysząc jego śmiech nad uchem.

- Oczywiście, jest bardzo zajęty, wiem o tym.- czy on również się ze mnie śmiał? Jeśli naprawdę mnie obserwował, to wiedział że Thomas mnie odrzucił. No może nie tak dosłownie, ale dla mnie to to samo. Choć nawet nie spróbowałam z nim pogadać.- A może powiesz mi czym jest tak zajęty. Hm?- czułam się naprawdę niekomfortowo mając go za swoimi plecami.

- Swoją d-dziewczyną.- odpowiedziałam zanim zdążyłam się zastanowić. Właśnie skazałam jakąś dziewczynę na prześladowanie przez tego wampira. Utwierdził mnie w tym jego głośny śmiech.

- Zaczyna robić się coraz ciekawiej.- mruknął odsuwając mnie odrobinę od siebie, a ja niemalże odetchnęłam z ulgą.- Chyba będę musiał poszukać sobie innego obiadu. Szkoda, twoja krew naprawdę pachnie kusząco.- czułam jak jego klatką piersiową unosi się gdy zaciągnął się powietrzem.- Ale będę mieć więcej zabawy, gdy będziesz przytomna.- myślałam ze odejdzie, ale on nadal mnie przy sobie przytrzymywał.

Może to zasługa zbyt wielu silnych emocji, ale do głowy wpadł mi w tamtym momencie całkowicie szalony i samobójczy pomysł.

- Czy, czy może...- zaczęłam niepewnie.

- No no, musisz szerzej otworzyć usta jeśli chcesz coś głośniej powiedzieć.- wiedziałam że się ze mną droczył. Gdybym szeptała to i tak by mnie usłyszał.

- Pomożesz dostać się do domu znajomego policjanta Thomas'a?- zdołałam z siebie wykrztusić.

Już w tamtym momencie wiedziałam,  że był to całkowicie poroniony pomysł, ale moje śledztwo utknęło w miejscu, a tego nie umiałam sobie wybaczyć. Wiedziałam, że idąc tam bez Thomas'a mało co mogłam zdziałać. Ale i tak chciałam to zrobić. Od zawsze się chowałam. Przynajmniej ten jeden raz chciałam coś doprowadzić do końca.

- Wiedziałem, że przy tobie nie będę się nudził.- odparł wyjątkowo zadowolonym tonem. Czyli się zgadzał?- Przyjdź tu we wtorek o tej samej godzinie.- odwrócił mnie przodem do siebie jednym ruchem, a ja zdezorientowana nie zdążyłam przyswoić jego następnych ruchów.- Tylko ma to pozostać tajemnicą, dobrze?- przyłożył mi palec do ust, a kiedy nie odpowiedziałam złapał mnie za podbródek zmuszając moją głowę do przytaknięcia.- Powodzenia.- odparł, a ja nie wiedziałam o co mu chodziło, dopóki nie usłyszałam obok siebie groźnego warczenia wilka.

Chciałam się odwrócić, by przekonać się, że mój słuch mnie nie mylił, ale w tym momencie wampir pochylił się nade mną i mogłam poczuć jego zaskakująco ciepłe usta na swoich wargach. Był to moment, ułamek sekundy, w którym nawet nie zdążyłam zareagować. Jedyne co zdołałam zobaczyć, to mrugnięcie Aiden'a nim rozpłynął się pozostawiając za sobą tylko rozmazaną smugę.

Gdy silne ręce wampira przestały mnie podtrzymywać, Upadłam z powrotem na schody domu. Adrenalina, która do tej pory krążyła w moich żyłach nagle zniknęła pozostawiając po sobie jedynie wyczerpanie. Byłam całkowicie zdezorientowana. Zapomniałam nawet o bestii, która stała kilka metrów ode mnie. Ale jej ponowny głośny warkot przypomniał mi o jej obecności. Odwróciłam się tamtym kierunku, nieświadomie wstrzymując powietrze. Wilka patrzał w kierunku, w którym zniknął Aiden i powarkiwał, a jego sierść nastroszyła się przez co wyglądał na jeszcze większego i groźniejszego.

Siedziałam wpatrując się ze strachem w ostre kły, które co chwilę ukazywał. Ale w momencie kiedy na mnie spojrzał, mój strach zaczął powoli opadać, tak jak złość w jego oczach. Znałam te oczy. Tylko jeden chłopak miał tak piękne i głęboko brązowe tęczówki, które potrafiły iskrzyć się złotymi kryształkami. Thomas, to on stał tuż przede mną. Więc również przyszedł mnie tu szukać. Pomimo tego że nie chciałam, zrobiło mi się cieplej na sercu.

Patrzeliśmy chwilę na siebie, a później Thomas zaczął się powoli do mnie zbliżać. Wiedziałam, że nic mi nie zrobi. Ale nadal nie potrafiłam powstrzymać odruchów swojego ciała. To że wmawiałam sobie, że się go nie bałam, w niczym mi nie pomagało gdy widziałam go na żywo. Gdy stał przede mną jako ogromny wilk.

Zacisnęłam dłonie w pięści, chowając je między nogami i opuściłam wzrok. Katem oka widziałam jak Thomas stanął i zaczął powoli się wycofywać. Spojrzałam na niego i otworzyłam usta chcąc powiedzieć by został, ale nic nie byłam w stanie powiedzieć. Nie wiedziałam czy to za sprawą tego, że nadal gdzieś w głębi czułam ogromny strach, czy przez to, że nie chciałam zbliżać się do niego, bo łatwiej było mi o nim nie myśleć gdy był daleko.

Widziałam jak schował się za ścianą domu. Myślałam, że jego nie będę się bać. Byłam naiwna. Ale przecież u babci było wszystko w porządku. Stałam obok niego nie czując strachu. Dotykałam jego sierści. Ale teraz zdawało mi się to być jedynie odległym snem.

Chwilę później mogłam zobaczyć chłopaka zbliżającego się do mnie już w ludzkiej postaci. Stanął przede mną patrząc na mnie z góry twardym wzrokiem. Opuściłam głowę nagle czując się winna.

- Dlaczego uciekłaś?- spięłam się na dźwięk jego głosu. Mogłabym słuchać go godzinami, ale jednocześnie nie chciałam słyszeć jego zawiedzionego tonu.

- Miałam dosyć, że Edwin ciągle za mną chodził, potrzebowałam trochę prywatności.- odparłam cicho. Nie mogłam mu przecież powiedzieć, że przestraszyłam się że go spotkam.

- Edwin martwi się o ciebie, dlatego cię pilnuje.- chyba nie uwierzył w moje słowa, bo wcale nie zmienił tego karcącego tonu.

- Nie musi się martwić, przecież nic mi już nie grozi, Oliver zniknął.- podniosłam głowę, jednak widząc jego ostre spojrzenie opuściłam ją ponownie.

- Tu nie chodzi o Oliver'a.- A więc o kogo? Przecież to przed nim mnie bronili do tej pory.- Nieważne, co tutaj robił Aiden?- warknął imię wampira, na co skuliłam się czując się mała pod jego wściekłą aurą.

- Mówił że szukał obiadu.- mruknęłam pod nosem.

Nie usłyszałam od niego odpowiedzi, więc podejrzewając że nagle sobie poszedł podniosłam głowę, ale zdążyłam zobaczyć jedynie jak brunet szubko zbliżył się do mnie i stanowczym ruchem ręki ogarnął mi włosy z szyi. Zadrżałam czując na swoje skórze jego dotyk. Pochylił moją głowę przyglądając się drugiej stronie szyi. Spojrzałam w jego oczy zaskoczona. Brunet powoli podniósł wzrok napotykając moje oczy. Patrzeliśmy się chwilę na siebie, ale to on przerwał nasz kontakt wzrokowy zamykając oczy i wzdychając głęboko. Poczułam jak jego dłonie obejmują moje zdrętwiałe ciało i przyciągają do siebie.

- Nie rób tak więcej.- poprosił, a ja czułam jego oddech na swoim karku.- Wystraszyłem się gdy uciekłaś.- dlaczego mówił mi takie rzeczy? Czy nie rozumiał, że mogę odebrać to inaczej niż on by chciał? Miał dziewczynę. Nie mógł robić takich rzeczy. Ja też nie mogłam, ale zamiast się odsunąć, ze łzami w oczach korzystałam w ciszy z tej chwili. Byłam wredną suką.- Postaraj się unikać Aiden'a, dobrze? On nie jest kimś komu można ufać.- czując gulę w gardle nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, dlatego przytaknęłam powoli głową z wyrzutami sumienia.

Już za kilka dni miałam ponownie się z nim spotkać. Mogłam powiedzieć o tym Thomas'owi. Poprosić by poszedł ze mną do Ben'a, ale nie chciałam zawracać mu głowy. Tym bardziej, gdy miał teraz kogoś z kim na pewno bardzie wolał spędzać czas niż ze mną. Tym razem musiałam dać sobie radę sama. Udowodnić sama przed sobą, że wcale nie byłam bezużyteczna.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

A jednak Wendy kontynuuje śledztwo, sama 🙄
A Aiden? Czemu jest taki chętny do pomocy? 🤔
Czy naprawdę spełni prośbę Wendy? 😏

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top