Rozdział 67

Rozdział dzisiaj bo... bo tak 😂
Kolejny będzie w piątek, a później wracamy z powrotem do środy i soboty 😅😜

Widziałam przez sobą dom, który kiedyś wydawał mi się ostatnim miejscem gdzie chciałam trafić. Oznaczał dla mnie pułapkę, z której nie mogłam uciec. Miejsce, gdzie byłam całkowicie bezbronna. Zdana na łaskę chłopaka, który samą swoją osobą wywoływały na moim ciele dreszcze strachu. Jednak wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to miejsce okaże się moim jedynym schronieniem. To tu miałam być bezpieczna. Chroniona przez tego samego bruneta. Nigdy nie przypuszczałam, że w takim kierunku potoczy się moje życie. A jednak stałam przed ogromnymi, drewnianymi drzwiami, patrząc na plecy Thomas'a, który otwierał zamek kluczami.

Chwilę później mogłam ogrzać się już w wnętrzu budynku. Już nie musiałam przyglądać się ścianom. Dobrze wiedziałam jak wyglądały. Jakie obrazy na nich wisiały. A przecież byłam tu zaledwie dwa razy. Wszystko jednak jakimś sposobem dobrze zapadło w mojej pamięci. Nawet pokój chłopaka. Wyróżniał się obfitą roślinnością. W odróżnieniu do reszty domu. Choć jakby dłużej się nad tym zastanowić to miało to sens. Był wilkołakiem i wcale nie dziwiłam się, że lubił rośliny. Miałam tyle znaków, wskazówek, a nie potrafiłam ich połączyć. A może to mój mózg je odrzucał? Nie chciał, by to czego się obawiałam okazało się prawdą.

Musieliśmy być sami w domu, ponieważ nie słyszałam żadnych odgłosów innych osób. Cisza aż piszczała w uszach. Nie było słychać żadnego szumu ulic, a pogoda tego dnia również nie była uciążliwa, więc nawet żaden deszcz ani wichura nie wywoływały hałasu.

Tak samo było z Thomas'em, który odezwał się dopiero gdy stanęliśmy na szczycie schodów prowadzących na piętro.

- Możesz zająć pokój na lewo.- wskazał mi drzwi.- Gdybyś czegoś potrzebowała będę na dole, w pokoju obok drzwi wejściowych.

- Dziękuję.- zagryzłam wargę odwracając wzrok.

Chciałam by został. Nie mogłam zostać teraz sama. Potrzebowałam by ktoś był. Po prostu siedział obok. Nie musiał by się nawet odzywać, ale by był. Może to ja byłam przewrażliwiona, ale bałam się, że gdy zamknę się sama w pokoju, zobaczę w jego rogu Dave'a. 

Jednak jak bardzo potrzebowałam jego obecności, tak stchórzyłam i weszłam w ciszy do mojego nowego pokoju. Jak bardzo był on kolorowy i powinien wywołać u mnie radość, a przynajmniej coś na kształt dobrego humoru, tak nadal czułam nad sobą ciemne chmury. Delikatny kolor indigo na ścianach był od zawsze tym, na który lubiłam patrzeć, ale nigdy nie wyobrażałam sobie by do mnie pasował. Spojrzałam na wielkie łóżko z szarą pościelą. To w nim miałam spędzić noc. Ale czy dałabym radę w nim zasnąć? W to śmiałam wątpić. Było zbyt duże. A ja zbyt przytłoczona ostatnimi wydarzeniami bym mogła liczyć na spokojny sen.

Usiadłam jednak na łożu, które ugięło się pod moim ciężarem. Odwróciłam głowę w stronę okna. Gołe, gęste gałęzie musiały w nocy wyglądać przerażająco. Obawiałam się nadchodzącej nieubłaganie nocy. Na dodatek nie miałam nic w co mogłabym się ubrać kolejnego dnia. Nawet nie miałam w czym spać. A przecież do domu wrócić nie mogłam. Westchnęłam ciężko i zacisnęłam dłonie, czując drżenie dolnej wargi. Nie chciałam znowu płakać.

Podniosłam się z łóżka z zamiarem odnalezienia Thomas'a. Musiałam poprosić go by pomógł mi wykombinować jakieś ubrania. Ale chłopak w tym samym momencie zapukał do drzwi.

- Mogę wejść?- zapytał uprzejmie.

Widziałam jego cień stóp pod drzwiami. Podeszłam do nich, otwierając mu je. I było to moim trafnym czynem, gdyż Thomas trzymał w ręce kubki z, jak się domyśliłam po zapachu, herbatą. Odsunęłam się pozwalając mu wejść do środka.

- Nie ogrzewamy tego pokoju, więc zanim zrobi się ciepło to może trochę potrwać.- postawił kubki na szafce nocnej obok łóżka.- Może wydawać się to skomplikowane, ale szybko zrozumiesz jak to działa.- podszedł do małego urządzenia przy drzwiach i chyba właśnie włączył ogrzewanie. Nie byłam tego jednak pewna. Ale dobrze zauważyłam jak unikał mojego wzroku.

- Dziękuję.- odparłam, z powrotem siadając na łóżku.

Albo mi się zdawało, albo zbyt długo klikał w ekran urządzenia. Choć nie znałam się na tym, to jemu musiało nie sprawiać to problemu, prawda? Poza tym mogłam dobrze wyczuć tą napiętą atmosferę.

- Mam jedno pytanie.- odwrócił się nagle czym mnie zaskoczył, bo zdążyłam już zagłębić się we własnych myślach.- Jak dostałaś się do watahy?- czułam na sobie jego ciekawski wzrok. Czy wydając tego chłopaka narobiłabym mu kłopotów. Chyba dobrze, że mi pomógł. Sama na pewno zgubiłabym się gdzieś po drodze.

- Wychodząc od Kiry spotkałam wampira, który słyszał naszą rozmowę i zaproponował pomoc.- wyjaśniłam, ale on chyba nie był usatysfakcjonowany moją odpowiedzią.

- Wampira?- zmarszczył brwi zamyślony. Widać było, że coś mu nie pasuje.

- Tak, przedstawił się jako Aiden.- odparłam zwyczajnie, ale brunet podniósł gwałtownie na mnie swój wzrok.

Przez chwilę mogłam zauważyć jak jego oczy połyskują ostrym złotem, ale szybko zamknął powieki nie dając mi dłużej się temu przyglądać.

Za to przypomniała mi się rozmowa między nim, a Ivan'em.

- Thomas?- zawołałam go by zwrócić ponownie na siebie jego uwagę.- O czym mówił Ivan? Co chciał sprawdzić w następną pełnię.

Po moich słowach nastała cisza, a ja wiedziałam, że nie powinnam była o to pytać. Chłopak oparł się o drzwi plecami, patrząc na mnie intensywnie. Opuściłam głowę pod ciężarem jego spojrzenia. Ale wtedy ten zniknął pozostawiając moje ciało lekkie jak piórko.

- Przepraszam, nie powinnam pytać.- wymamrotałam.

- Nie, to moja wina.- ponownie podniosłam na niego wzrok. Tym razem nie biła już od niego aura pewności i zdecydowania. Patrzał łagodnie w moim kierunku.- Ale naprawdę chcesz się tego dowiedzieć?- natychmiast przytaknęłam, na co powoli zaczął do mnie podchodzić. Obserwowałam w spokoju jego kroki.- Wtedy będę musiał opowiedzieć ci też o innych zasadach panujących między wilkołakami.- czułam jego nieme pytanie czy się zgadzam.

Ponownie pewna swojej decyzji przytaknęłam. Usiadł obok mnie na łóżku bliżej niż sądziłam. Miałam obok siebie mnóstwo wolnego miejsca, a on usiadł tak, że prawie stykał się ze mną ramieniem. Może czekał aż się odsunę. Ale ja właśnie tego potrzebowałam. By ktoś był blisko. Nie obchodziło mnie w tamtym momencie że był wilkołakiem. Póki widziałam jego ludzką twarz i piękne brązowe oczy, czułam się bezpieczna.

- Na początek pytaj o co chcesz, a ja postaram się odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania.- odparł widząc, że nie zamierzam uciec. Choć to że ja tego nie chciałam, on wyglądał wręcz odwrotnie. Trochę śmiesznie było widzieć go w takim stanie, co poprawiło mi humor wiedząc, że przynajmniej nie byłam w tym jedyna. Oboje mogliśmy powiedzieć coś głupiego ze stresu.

Myślałam, że nie będę wiedziała czego chciałam się dowiedzieć. Ale pytania pojawiały się w moim umyśle jedno po drugim. A nawet jedno ciekawiło mnie bardziej od innych. Oczywiście poza tym o czym rozmawiali z Ivan'em. Ale zanim do tego przeszłam musiałam dowiedzieć się jeszcze jednej rzeczy. Nie chciałam by wiedział, że okłamałam jego przyjaciela, a bez odpowiedzi na moje pytanie mogłabym przyznać się nieświadoma do błędu.

- Czy podczas pełni pamiętasz co się działo?- Jeśli nie pamiętał, to oznaczało, że schodząc do niego nocą wykazałam się wybitną głupotą. Chociaż chciałam uratować mu życie. A jeśli pamiętał, to wiedział, że okłamałam Ivan'a.

- Nie. To wtedy mój wilk przejmuje kontrolę nad ciałem. Dlatego tak długo nie wracałem. Obudziłem się pięćdziesiąt kilometrów od Driffield, zmęczony po pełni nie miałem jak wrócić.- odpowiadał zadziwiająco jasno i wcale nie starał się nic ukrywać. Myślałam, że raczej nie na rękę była mu ta rozmowa. Ale widocznie jemu również zależało żeby zakończyć to pasmo nieporozumień.- Ivan wspominał, że byłem u ciebie w postaci wilka. To prawda?- patrzał się na mnie z tajemniczą obawą. Jakby chciał żebym zaprzeczyłam. Ale ja nie zamierzałam tego zataić. Chciałam się dowiedzieć czego się tak bał. Przecież czy nie starał się mnie przekonać, że nie musiałam bać się wszystkich wilkołaków. Że nie musiałam bać się jego. Przytaknęłam głową odpowiadając na jego pytanie.- Cholera.- wyszeptał. Spuścił głowę, ale szybko z powrotem ją podniósł.- Jeśli następnej pełni bym do ciebie przyszedł, nie wychodź na zewnątrz.- ostrzegł mnie, a mi zrobiło się głupio.

Dlaczego to powiedział? Przecież już to zrobiłam i stałam tu cała i zdrowa. Czy to nie wilkołaki były niebezpieczne jako ludzie, ale właśnie jako wilki? Chociaż mogłam domyślić się, że to nie do końca był on. Nie zachowywał się jak on. Choć jak się nad tym dłużej zastanowić, na początku groźny, rzucający we mnie piorunami i walczący na każdym kroku, później stał się potulny i niesamowicie uparty. Dokładnie jak jego ludzka część.

- Dlaczego?- zdecydowałam się zapytać. Chciałam poznać jak bardzo głupia byłam tamtej nocy.

- To trochę bardziej skomplikowane.- przetarł twarz dłonią, wzdychając ciężko. Ale nie zamierzałam mu przerywać.- Wilk jest ze mną obecny przez cały czas. Wie co robię, czuje wszystko. To dlatego, gdy jestem wściekły to świecą mi się oczy, bo on również jest wściekły. Ale nie zawsze się ze mną zgadza. Wie, że spędzam teraz z tobą dużo czasu i może to zaakceptować, albo może... chcieć ci coś zrobić.- odparł z takim żalem że jednocześnie poczułam ciepło na sercu i jego ogromny smutek.- Dlatego kiedy mnie zobaczysz podczas pełni nie możesz wychodzić z domu.- odparł prosząc mnie o to.

- D-dobrze.- zgodziłam się, choć w głowie miałam jeszcze więcej wątpliwości.

Czyli wychodząc wtedy do niego, mogłam naprawdę już nigdy nie wrócić. Wyszłam pewna, że idę do Thomas'a, a tak naprawdę stałam przed pełnym obrazem wilkołaka. Kogoś kto nie miał nic wspólnego z brunetem. Jeśli dobrze zrozumiałam, to on sam miał własną wolę i mógł albo mnie zabić za to, że zbyt zbliżyłam się do chłopaka, albo zostawić mnie w spokoju. Ale nie wyglądało by chciał rzucić mi się do gardła. Raczej nalegał bym z nim gdzieś poszła. Ale nie widziałam by był zły. A przynajmniej później nie wyglądało na to. Czy inni też przez to przechodzili? Rose? Kira? One umiałyby się w jakimś stopniu obronić. Ja, no cóż, wątpię. Nie dziwiłam się Thomas'owi, że nie chciał sprawdzać nastawienia jego wilka do mnie.

- A jeśli twój wilk by mnie zaakceptował?- Jak by zareagował gdybym powiedziała mu prawdę, że tamtej nocy jednak do niego wyszłam.

- Bardzo rzadko wilk akceptuje człowieka. Przed pełnią czuje jego obecność bardzo wyraźnie i jest on wściekły.- poczułam ukłucie w sercu, pomimo że wiedziałam, że ostatnim razem nic mi nie zrobił, to teraz zaczynałam wątpić czy mi się to tylko nie przyśniło.

- Więc to Ivan chciał sprawdzić podczas pełni? Czy twój wilk będzie chciał mnie rozszarpać?- chyba nie spodziewał się ode mnie tak odważnych słów, bo drgnął poruszony.

- Tak, tylko alfy zachowują świadomość podczas pełni i pomagają odnaleźć wybrankę innym wilkom. Chciał sprawdzić czy będę chciał cię zaatakować. Wiem, że jeśli by tak było to by mnie powstrzymał. Jest o wiele silniejszy ode mnie, ale nie chcę cię narażać.- był stanowczy w swoich słowach. Sprawiał wrażenie, że nie dało się sprawić by zmienił zdanie.

A ja? Wizja ponownego stanięcia przed półtora metrowym wilkiem mnie przerażała. Nawet jeśli wiedziałabym, że byłby to Thomas. Nadal się ich bałam. I miałam wrażenie, że to nigdy się nie zmieni.

- Dobrze, reszta informacji w inny dzień.- podniosłam głowę zaskoczona. On również wydała się zastanawiać nad tym co sam mi wytłumaczył. Dręczyła go ta niepewność tak samo jak i mnie. Dlatego nie miałam mu za złe, że chciał zakończyć naszą rozmowę i ten temat. Ja też miałam dużo do poukładania sobie w głowie.- Wypij herbatę póki jest ciepła.- polecił mi i wyszedł z pokoju.

Spojrzałam za nim na drzwi. Czy dla niego mogłabym przezwyciężyć swój strach przed wilkołakami?

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

No i co? Mieli małą rozmowę, ale był to tylko skrawek informacji, które Wendy zamierza się dowiedzieć 😁🤭
Może ktoś zwrócił uwagę na zachowanie Wendy względem Thomas'a 😏😜
A Thomas? On też zachowuje się inaczej 🙄
Co z tego wyniknie?
Coś dobrego, czy może niekoniecznie? 🤔
Trzeba czekać i samemu zobaczyć 🤭❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top