Rozdział 44
Nigdy nie spodziewałam się, że w jednym momencie będę odczuwała dwie tak skrajne emocje. Stojąc wtulona w ciało Thomas'a, który obejmował mnie swoim ramieniem jakby chciał ochronić mnie przed całym złem tego świata, czułam że mogłabym już na zawsze zostać w takiej pozycji. Przyjemne ciepło biło od jego gorącego ciała nawet przez kurtkę, a ona wcale nie była tak gruba jak moja. Oparłam policzek na jego klatce piersiowej wdychając przyjemny zapach lasu. Nie byłam pewna czy był on wywołany tym, że znajdowaliśmy się w jednym z lasów, czy była to sprawka bruneta. Było mi tak przyjemnie. Właśnie, było do momentu kiedy nie przypomniałam sobie powodu dzięki któremu mogłam z dokładnością opisać strukturę materiału z jakiego została uszyta jego kurtka. Podniosłam leniwie wzrok mając nadzieję, że dwa ogromne wilki były jedynie wytworem mojej wyobraźni. Jak bardzo się myliłam. Widok ogromnych bestii tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że chciałam zapaść się pod ziemię. Zniknąć, by powrócić gdy już sobie pójdą. Nic takiego jednak się nie stało.
Ogromne bydlęcia zatrzymały się przed nami, a jeden z nich podszedł odrobinę bliżej. Czułam że Thomas zaczął jednostronną rozmowę z tymi bestiami po jego ruszającej się klatce piersiowej, która drżała z każdym wypowiedzianym przez niego słowem. Jednak nie poświęcałam żadnego kawałka swojej uwagi by zrozumieć jego słowa. Zamiast tego, byłam pochłonięta patrzeniem na zwierzę o nadnaturalnych rozmiarach. Oczekiwałam momentu kiedy będzie chciało skoczyć w naszym kierunku by odebrać nam obu życie. Wilk który stał najbliżej nas miał ciemnobrązową sierść i równie ciemne oczy. Jego uwaga była skupiona na Thomas'ie na co w duchu odetchnęła z wielką ulgą. Miałam nadzieję, że pozostanie tak do końca naszego jakże cudownego spotkania. Musiałam przyznać, że wyglądały bardzo dostojnie, gdy mogłam przyjrzeć się im z w miarę bezpiecznej sytuacji, bo z tego co mi się wydawało to Thomas nie wyglądał na bardzo zdenerwowanego, chociaż jego dłoń nadal ciasno oplatała moje ciało jakby chciał mi przekazać, że był tu ze mną i nie musiałam się niczego bać. Byłam mu ogromnie wdzięczna za jego gest, bo rzeczywiście dodawał mi odwagi. Brązowy wilk przestąpił z jednej łapy na drugą na co drgnęłam wystraszona. Nawet taki mały ruch powodował u mnie strach. Jednak później z małym zaskoczeniem zauważyłam gruby puchary ogon zwierzęcia, który kołysał się delikatnie na boki. Czy on właśnie merdał ogonem? Nie mogłam dłużej się temu przyglądać, bo moją uwagę przykuły szare oczy drugiego, tym razem czarnego wilka, które były wpatrzone prosto we mnie. Miały w sobie pewnego rodzaju chłód. Taką powagę i opanowanie. Podobna do tej która widziałam u Thomas'a. Pod jego intensywnym wzrokiem skuliłam się jeszcze bardziej w ramionach Thomas'a. Chłopak spuścił na chwilę na mnie swój zmartwiony wzrok.
- Przekażcie Joe że wpadnę do niego w przyszły tygodniu.- odparł spokojnie Thomas.
Spojrzałam na niego skupiając się nareszcie o czym mówił.
- Tak, to jest Wendy.- powiedział jakby komuś odpowiadał, jednak tym razem jego głos stał się chłodniejszy.
Czy oni umieli się jakoś ze sobą porozumiewać? Dlaczego zapytali o mnie? Spojrzałam ponownie na ogromne wilki. Tym razem oba wlepiał we nie swoje spojrzenia. Ze strachem spojrzałam w oczy pierwszemu z nich zapominając o wszelkich zasadach by unikać kontaktu wzrokowego, ale czy na wilkołaki zadziałałyby te reguły. Spodziewałam się zobaczyć głód i bezlitosność, zamiast tego otrzymałam tylko głębokie zaciekawienie. Pomimo tego nie potrafiłam powstrzymać drżenia swojego ciała. Poczułam, że brunet przyciągnął mnie bliżej siebie w tym samym momencie, gdy zwierzę zaczęło zbliżać się w naszym kierunku. Zacisnęłam dłonie na kurtce chłopaka, ale nie spuściłam wzroku z bestii. Czułam jakby serce miało wyrwać się z mojej piersi i uciec daleko stąd wyśmiewając mnie, że sama jeszcze tego nie zrobiłam.
- Będziemy już szli.- odparł stanowczo Thomas robiąc krok do tyłu i gdyby nie silna dłoń bruneta, która nadal mnie obejmowała, byłam pewna że wywróciłabym się na ten drobny ruch. Moje nogi trzęsły się jak galaretka i czułam jakby wszystkie mięśnie przestały funkcjonować. Wilk jednak zamiast stanąć na stanowczy ton Thomas'a jeszcze szybciej zaczął zbliżać się w naszym kierunku widząc jak zaczynamy się wycofywać.- Ava przestań!- usłyszałam podniesiony głos Thomas'a tuż nad swoim uchem. Powiedział to tonem głosu, na który wszystkie włosy na karku mi się zjeżyły, a sama miałam ochotę przestać, choć nie wiedziałam co, bo tak naprawdę to nic nie robiłam i słowa wcale nie były skierowane do mnie.
Spojrzałam wystraszona na wilka, który ku mojej uciesze stanął w miejscu. Widziałam, że jemu również nie spodobał się ton jakiego użył brunet, bo warknął cicho i mlasnął, choć czy wilki w ogóle potrafiły mlaskać? Bardziej niż nad swoim pytaniem skupiłam się na ostrych wielkich kłach, na widok których przeszły mnie ciarki. Wyobrażałam sobie z jaką łatwością potrafiły rozrywać ciała zwierząt lub łamać im kości. Czułam jak zaczyna brakować mi tchu. Pomimo że nadal oddychałam, czułam jakbym zaczynała się dusić.
- Dobra przyjdę jeszcze dzisiaj, ale idźcie już.- warknął zdenerwowany chłopak.
Próbowałam wziąć głęboki wdech, ale płuca jakby w ogóle nie reagował na moje rozkazy nadal pobierając niewielkie ilości powietrza.
Hej oddychaj, powoli. Uspokój się!
Zacisnęłam oczy próbując wyrzucić głos ze swojej głowy. Jeszcze tego mi brakowało. Ignorowałam fakt, że raczej starał się mi pomóc niż jak to zwykle było gdy ze mnie drwił.
- Wendy, Wendy.- usłyszałam uspokajające nawoływanie.- Spójrz na mnie.- poczułam delikatny dotyk na policzku. Otworzyłam powoli oczy do których zaczęły napływać mi łzy. Rozejrzałam się dookoła. Siedziałam na ziemi.- Spójrz.- poprosił głos przede mną. Posłusznie odwróciłam głowę w jego kierunku. Pierwsze na do napotkałam to usta które powtarzały cicho uspokajające mnie słowa. Podniosłam wzrok wyżej natrafiając na piękne brązowe oczy, w których zaczęły pojawiać się niteczki złota gdy tylko spotkały się z moim tęczówkami.- Weź wdech.- jak zaczarowana starałam się spełnić jego rozkaz jednak mój oddech zbyt mocno drżał.- Powoli, jeszcze raz.- uspokajał mnie jego opanowany i ciepły ton, dzięki czemu po chwili udało mi się zapanować nad swoim oddechem.
Wzięłam kilka głębokich wdechów po których odrobinę się uspokoiłam. Z małym zawahaniem zerwałam nasz kontakt wzrokowy by rozejrzeć się wokół siebie. Siedzieliśmy na ziemi chyba w tym samym miejscu gdzie straciłam nad sobą kontrolę. Co to było?
Atak paniki głupia.
Odezwał się dziwny głos, ale miałam wrażenie jakby był trochę obrażony.
Ja? Skąd przyszło ci to do głowy?
Oj był i to na pewno.
- Już dobrze?- Thomas odezwał się zmartwiony głosem, ponownie skupiając na sobie moja uwagę.
Siedział przede mną trzymając moją dłoń w swojej ogromnej, która jeszcze chwilę temu dotykała mojego policzka. Odruchowo dotknęła tego miejsca wolną ręką.
- Tak, chyba tak.- odparłam nadal delikatnie zająkniętym głosem.
Chciałam podnieść się z ziemi, jednak poczułam ciężar na swoich barkach większy niż jeszcze chwilę temu. Zerknęłam na swoje ramie. Miałam na siebie założona kurtkę chłopaka, który pomagał mi wstać. Dotknęłam ją ręką.
- Cała drżałaś, pomyślałem na początku że może zmarzłaś.- odparł widząc na co patrzę. Zawstydzona chciałam ściągnąć ją z siebie, ale zatrzymał mnie głos chłopaka.- Zostaw, robi się coraz chłodniej, a do samochodu mamy kawałek drogi.- spuściłam głowę zawstydzona jednak po chwili dotarł do mnie słowa bruneta.
- Jak to do samochodu?- zmarszczyła brwi.- Mieliśmy przecież poszukać driady.- Zagryzłam wargę zdenerwowana. A co jeśli po moim pokazie stwierdził, że nie chce już mi pomagać?
Spojrzałam na niego, a w jego oczach w których złote niteczki powoli zaczynały gasnąć, ponownie zaświeciły się swoim blaskiem. Czekałam na jego odpowiedź, jednak on nie wyglądał jakby zamierzał mi jej udzielić. Zjechałam wzrokiem na jego rozchylone wargi, ale odwróciłam czym prędzej wzrok speszona myślami, które zaczynały pojawiać się w mojej głowie i mocniej zacisnęłam zęby na swojej wardze.
- Myślę...- usłyszałam jego zachrypnięty niski głos, który już tyle razy mogłam usłyszeć.- Myślę, że powinniśmy już wrócić. Wystarczy wrażeń na dziś, przyjedziemy tu jeszcze, ale zadbam o to by nikt nam już nie przeszkadzał. Przepraszam, gdybym wiedział wcześniej że chodzi o te tereny.- mogłam wychwycić jak obwinia się za mój stan, w którym byłam jeszcze kilka minut temu.
- To nie twoja wina Thomas.- odparłam szczerze. Przecież powiedział mi że możemy spotkać wilkołaki. Sama się zgodziłam wiedząc o zagrożeniu. Byłam mu wdzięczna, że nie ukrywał tego przede mną. Wtedy chyba byłoby ze mną jeszcze gorzej. Byłam mu wdzięczna że tego przede mną nie ukrył.
Thomas jednak zamiast zaakceptować moje słowa i ich znaczenie, poczucie winy które miał wypisane na twarzy nadal na niej pozostało.
- Dzięki tobie udało mi się opanować i pierwszy raz byłam tak blisko wilkołaka czując się bezpieczna.- posłałam mu słaby uśmiech, ale na jego twarzy zawitał jedynie jeszcze większy smutek.- Dobrze, wróćmy już do domu.- podeszłam do niego chcąc by przestał się obwiniać.
Spojrzał na mnie łagodnie i razem ruszyliśmy w drogę powrotną idąc obok siebie w przyjemnej ciszy.
Podczas drogi wsłuchiwałam się w ciszę lasu, dopóki nie poczułam jak moja ręka otarła się o dłoń bruneta. Zerknęłam na niego trochę zbyt gwałtownie, jednak on zdawał się być pogrążony we własnych myślach i nawet tego nie zauważył. Odwróciłam głowę w drugą stronę słysząc szelest liści. Między krzakami siedział czarny szpak. Patrzałam na niego chwilę, jednak nie trwało to długo, bo zaraz odleciał głośno skrzecząc. Idąc dalej zauważyłam jak coś spadło z drzewa. Zmrużyłam oczy próbując wypatrzeć coś między gałęziami drzew. Podniosłam głowę do góry zauważając małe gniazdo u góry i wpadającą z niego rzecz, która została z niego wyrzucona. Po chwili poczułam jak niewielki kamień uderzył w moją wargę, a ja zasyczałam przykładając sobie do niej palec.
- Co jest?- Thomas spojrzał na mnie jakby wytracony z własnych myśli.
- Oberwałam kamieniem.- zaśmiałam się na to jak absurdalnie to brzmiało. Brunet zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc co właśnie powiedziałam, a kto by zrozumiał?
- Pokaż.- zatrzymał się i zabrał ręce z mojej twarzy.- To tylko małe pęknięcie.- odparł zbliżając się jakby chciał bliżej się przyjrzeć.
Spojrzałam na niego zaskoczona jego bliskością. Dotknął kciukiem mojej wargi, a ja drgnęłam mimowolnie. Wtedy ręka chłopaka zastygła jakby zorientował się co właśnie robił. Spojrzałam nieśmiało w jego oczy, jednak mój wzrok po chwili zjechał na jego rozchylone usta. On widząc na co patrzę zbliżył się jeszcze bardziej, a ja mogłam poczuć jego ciepły oddech na swojej skórze. Podniosłam wzrok ponownie łącząc nasze spojrzenia. Byłam oszołomiona tym co się działo, ale widziałam jego nieme pytanie o pozwolenie. Zamknęłam powoli oczy, a po chwili poczułam jego ciepłe usta na swoich. Całował mnie delikatnie, nadal trzymając dłoń na moim policzku. Nieśmiało odwzajemniam jego pocałunek i choć z Oliver'em nie raz się całowałam, to nadal bałam się że coś zepsuje. Drżącymi rękami objęłam jego kark zatracając się we wspaniałej chwili.
Odsunęliśmy się po czasie, którego nie mogłam określić. Zdawało mi się jakby była to wieczność, jednocześnie czując że trwało to o wiele za krótko. Spuściłam wzrok zagryzając wargę, na której nadal czułam jego wargi, choć wcale już ich tam nie było. Nie minęły dwie sekundy jak dłoń bruneta uniosłam moją głowę łapiąc za mój podbródek. Mogłam spojrzeć w jego oczy, które iskrzyły się złotem, a jednocześnie były tak roześmiane. Uśmiechnęłam się i choć jego oczy śmiały się razem że mną, mogłam dostrzec w nich jakiegoś rodzaju smutek. Nie chciałam żeby tak było. Położyłam mu dłoń na policzku, nagle ośmielona jego zbliżenie. Chciałam żeby powiedział mi dlaczego się smucił?
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●
Kto na to czekał? 🙄🙋♀️
Taka rekompensata za to że musicie poczekać jeszcze na odkrycie tajemnicy Thomas'a 😅😜
Wracając do rozdziału, Wendy nie dowiedziała się niczego w sprawie swojej przyjaciółki, ale czy ten wypad można uznać za stracony? 😌
A i jeszcze odkryłam jak dedykować komuś rozdział i już mam kolejne osoby upatrzone. Więc bójcie się, bo nie wiecie kiedy nadejdzie dzień, albo godzina gdy was wybiorę 😏😂❤ ( osoby korzystające z telefonów, napiszcie mi czy widzicie dedykację 😂😆)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top