Rozdział 13

Musiałam dodać jeszcze raz bo wattpad miał jakieś problemy i przestawił mi rozdział. 😩

Istnieje wiele powodów z pozoru błahych, a jednak większości sprawiają kłopoty bądź trudności w ich wykonaniu. Dla jednych może być to rozmowa przez telefon z kimś nieznajomym podczas zamawiania pizzy. Dla innych zadzwonienie domofonem do przyjaciółki. Przecież nie wiesz czy nie odbierze ci jej matka, a nie chcesz już na przywitaniu załapać minusa rzucając roześmiane "hej" zamiast " Dzień dobry". Cóż, ja ewidentnie należałam do tej drugiej grupy. I chociaż miałam ułatwione zadanie, bo nie czekałam przed domofonem lecz przed drzwiami. I byłam pewna, że otworzy mi Kira, to miałam pewne obawy których przyczyny nie potrafiłam zlokalizować.

Jednak nie mogłam stać w miejscu czekając aż magiczną siłą otworzy mi drzwi. Choć po ostatnich wiadomościach od Olivera mogłabym nawet w to uwierzyć. Może to właśnie informacja na temat ich natury spowalniała moją chęć zobaczenia ich ponownie. Ale jak bardzo nie chciałabym tam wchodzić, tak nie miałam wyjścia. Praca z angielskiego sama by się nie zrobiła. Nie wspominając już o żądaniach Olivera. Choć nie poświęcałam temu zbytniej uwagi. Nie miałam ochoty wchodzić z butami do czyjegoś życia. Nie czułam takiej potrzeby, a prośba blondyna wydawała mi się co najmniej odpychająca. Jeśli tak bardzo zależało mu na wyciągnięciu z nich informacji o nie jakim Luke'u, powinien sam się do tego zabrać. Nie chciałam później zbierać zażaleń rzucanych w moim kierunku.

Zbierając w sobie odrobinę siły, podniosłam rękę pukając w drewniane drzwi. Ze środka mogłam usłyszeć cichy, ale radosny krzyk białowłosej mówiący, że już idzie.

- Część.- zaprosiła mnie gestem ręki do środka.- Przepraszam że tak nagle zadzwoniłyśmy.- odparła ze szczerą skruchą.

- Nic się nie stało, nie byłam daleko.- jeśli pokój siostry zalicza się do "już wyszłam" to wcale nie skłamałam.

- To dobrze- odetchnęła z ulgą.- Co chcesz do picia?- zapytała prowadząc mnie do salonu.

- Poproszę czarną herbatę, jeśli to nie problem.- odparłam rozglądając się po pomieszczeniu.

Salon połączony był z kuchnią, co dawało wrażenie że był większy niż w rzeczywistości. Przede mną stała granatowa sofa, a ściany były pomalowane na jasnoszary kolor. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dokładnie takie kolory jakie uwielbiałam.

- Ile słodzisz?- z kuchni dobiegł mnie krzyk Kiry.

- Jedną łyżeczkę...- przerwałam zaskoczona widokiem dwóch mężczyzn siedzących na krzesłach, przy blacie oddzielającym salon od kuchni.

Jednym z nich był Thomas aka chłopak z lasu. Drugim natomiast był nieznany mi do tej pory brunet. Miał jasną cerę, mogłabym powiedzieć że wręcz nienaturalnie bladą, a jego niebieskie oczy patrzyły na mnie z zaciekawieniem. Jednak chyba najbardziej co się w nim wyróżniało to włosy. Przy głowie kruczoczarne, zaś im bliżej końca, tym stawały się coraz bardziej rudawo czerwone. Po chwili chłopak uśmiechnął się delikatnie i szturchnął swojego rozmówcę, który gdy tylko odwrócił się w moim kierunku, przybrał groźny wyraz twarzy.

- Część.- rzuciłam nieśmiało pod dwoma parami spojrzeń.

Jedne brązowe przytłaczały mnie swoją siłą. Drugie niebieskie z dziecięcą ciekawością. Miałam wrażenie jakby chciały przejrzeć moją duszę, odkrywając wszystkie moje sekrety.

Odwróciłam wzrok mając nadzieję, że oni również to zrobią. Na swoje szczęście właśnie tak się stało. Nie wiem ile dałabym radę jeszcze znieść bez wybiegnięcia z pomieszczenia. A fakt, że pewnie wszyscy tutaj nie są ludźmi, wcale mi nie pomagał. Tak, to był właśnie ten moment w którym wolałam nie wiedzieć o innych istotach.

Podeszłam do sofy i witając się z zapatrzoną w książki Rose, usiadłam obok niej zerkając na to co właśnie czytała. W trakcie jej rozpoczętego monologu na temat zadania, starałam się doszukać oznak bycia aniołem. Czy Oliver na pewno miał rację? Co prawda odróżnienia ich od ludzi graniczyło z cudem gdy sami się czymś nie zdradzili, ale nie potrafiłam wyobrazić sobie by nimi faktycznie byli. Dyskretnie zetknęłam w stronę Kiry, która właśnie zabierała z blatu dwa parujące kubki. Dlaczego Oliver chciał dowiedzieć się o nich jak najwięcej? Czyżby zrobili coś złego? Raczej mało prawdopodobne, wtedy nie kazałaby mi tutaj przychodzić, prawda?

Po chwili przeniosłam swój wzrok na nieznajomego chłopaka. Czy on również był aniołem? Jak dla mnie bardziej wiedziałabym go w roli wampira. Jednak może to przez tą bladą skórę. Przyglądałabym się mu może trochę dłużej, gdyby nie palące uczucie spoczywającego na mnie wzroku które poczułam. Winowajcą okazał się nie kto inny jak Thomas. Pod wpływem jego ostrego spojrzenia nieprzyjemny dreszcz przeszedł mi po plecach, a ja natychmiast zrezygnowałam z dalszych obserwacji.

- Mam nadzieję że dzisiaj skończymy.- usłyszałam nad sobą pełne zrezygnowania westchniecie Kiry.

- Tak, ja też.- mruknęłam zerkając ostatni raz na chłopaka z lasu, upewniając się że przestał mnie obserwować.

》☆《

Znacie to uczucie gdy siedzicie zbyt długo pochyleni i kiedy nareszcie chcecie się wyprostować, kręgosłup odmawia wam posłuszeństwa. Albo siedzicie na jednej nodze, a później czujecie jakby miliony małych igiełek wbijało wam się w stopę. Tak, to jest właśnie to co teraz czuje.

- Nareszcie!- krzyknęła ucieszona Rose, gdy wreszcie mogła zamknąć aplikację z prezentacją. Swoim okrzykiem radości zwróciła uwagę chłopaków, którzy nadal siedzieli na krzesłach w kuchni.

- Czuje jakby kręgosłup miał mi się wygiąć w drugą stronę.- wyprostowałam plecy przy głośnym dźwięku strzelających kości.- Mogłabym skorzystać z toalety?- musiałam wstać i przejść się choćby do łazienki, inaczej musieliby wywozić mnie stąd na wózku. Czułam, że jeszcze chwila, a moje nogi całkowicie zdrętwieją.

- Jasne, jest tam na końcu korytarza.- Kira wskazała ręką na ciemny przedpokój.

Wstałam z sofy krzywiąc się na dźwięk ponownie strzelających kości i na sztywnych nogach powędrowałam w stronę łazienki. Idąc przez ciemny przedpokój musiałam uważać by na nic nie wpaść, gdyż moje oczy jeszcze nie przyzwyczaiły się do ciemności. Jednak nic czego bym się spodziewała się nie stało. Nie wywróciłam się, ani niczego nie przewróciłam, czym byłam ogromnie zadowolona.

I gdy nareszcie mogłam zapalić światło w łazience, ucieszyłam się ogromnie, że nie będę musiała już uważam gdzie idę. Weszłam do pomieszczenia i stanęłam przed lustrem. Przeczesałam palcami swoje włosy, które zaczęły wyginać się w różne strony przez długotrwały brak użycia szczotki. Spojrzałam na swoją twarz i westchnęłam zawiedziona. Powinnam przespać dzisiaj te dwie godziny dłużej, bo cienie pod oczami było widać z przynajmniej dziesięciu metrów. Jedyne co sprawiało, że całkiem nie załamałam się swoim wyglądem, były oczy. Żywo zielone jak trawa na łące. Ich kolor był wręcz rażący w oczy. Ale uwielbiałam je. Takie same miał mój tata. Przypominały mi o nim ilekroć spojrzałam w lustro. Mały uśmiech wpłynął na moje usta, na wspomnienie jego roześmianej twarzy.

Odkręciłam zimną wodę i przemyłam nią twarz. Plusy nie malowanie się. Gdziekolwiek jesteś nie musisz się martwić o makijaż.

Ożywiona chłodną wodą, poprawiłam włosy by zakrywały policzek, a później wyszłam z łazienki. Zgasiłam światło i odwróciłam się w stronę salonu. Jednak zamiast zobaczyć przed sobą ciemny korytarz ujrzałam sylwetkę mężczyzny, który patrzył się na mnie brązowymi oczami, które zdawały się świecić delikatnym blaskiem. Zaskoczona cofnęłam się do tyłu, jednak nie przewidziałam tego, że jako najbardziej pechowa istota stąpająca po tej planecie, potknę się o własne nogi. Przygotowałam się na upadek jednak poczułam silną dłoń na moim nadgarstku, która pociągnęła mnie do góry. Skrzywiłam się z bólu bo musiał złapać akurat za miejsce, gdzie kilka dni temu podczas napadu zazdrości złapał mnie Oliver. Thomas puścił mnie nie odsuwając się i nie spuszczając ze mnie swojego wzroku, który o dziwo nie był tym razem złowrogi, bardziej przypominał zaciekawienie z niezrozumieniem. Spojrzałam na nasze nadal splecione dłonie, zauważając że jego dłoń jest owiniętą bandażem. Podniosłam spojrzenie zaintrygowana, jednak napotykając jego równie silnie ciekawski wzrok, moje zainteresowanie od razu wyparowało.

- Przepraszam.- burknęłam choć nie miałam powodu by to zrobić i czym prędzej wyminęłam go, szybkim krokiem kierując się w stronę salonu.- Ja już się będę zbierać.- oznajmiłam i pomimo zaskoczonych min reszty, skierowałam się w stronę wyjścia.- Do zobaczenia jutro.- pożegnałam się i wyszłam z domu jakby mnie coś goniło.

Nie wiem kim był Thomas, jednak jednego mogłam być pewna. Nie był on aniołem. Ich oczy nie świecą w ciemności. A jego na pewno świeciły. Byłam tego pewna. A jeśli czegoś nie znałam, nie chciałam przebywać blisko tego czegoś. Naturą ludzką jest strach przed nieznanym. A tylko idioci się nie boją. Tylko czy chęć poznania prawdy można uznać za idiotyzm? Nie chciałam przyznać przed samą sobą, jednak pomimo strachu, chciałam dowiedzieć się kim on był. Od zawsze starałam się nie wchodzić z butami w czyjeś życie jeśli ten ktoś sobie tego nie życzył. Co się teraz stało że zmieniłam zdanie?

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Spotkanie Thomas'a chyba całkowicie pokrzyżowało plany naszej Wendy.
Koniec końców niczego się o nich nie dowiedziała. Wręcz przeciwnie, tylko jeszcze bardziej skupiła na sobie uwagę Thomas'a.
Jak zareaguje Oliver na wieść niepowodzenia planu?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top