ROZDZIAŁ XXIII
"Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości. "
William Shakespeare
Uchiha obserwował spod przymrużonych powiek Naruto, gdy ten bandażował jego sylwetkę. Twarz blondyna była dziwnie oziębła, zaś w oczach dostrzec można było dziwną, niezrozumiałą obojętność.
— To niczego nie zmienia — zastrzegł Uzumaki, dalej jednak nie spoglądając na przeraźliwie czarne oczy.
Sasuke uśmiechnął się lekko.
— Możemy się pieprzyć, ale i tak będę pragnąć cię zniszczyć — wyjaśnił, kończąc opatrywanie Sasuke. Powoli wstał z kanapy, jednak ku zdziwieniu Uchihy nie odszedł.
— W moich oczach nadal jesteś nikim...
Nagle dłoń Uchihy powędrowała do Uzumakiego, pociągając go w swoją stronę. Usta w tej samej chwili złączyły się w jedność. Uzumaki choćby chciał, nie potrafił oderwać się od bladych warg; ciało jakby lepiej wiedziało za niego i dało się po raz kolejny ponieść.
Nie wiadomo kiedy dwa grzeszne języki odnalazły się i zagłębiały coraz bardziej i bardziej...
Sasuke oderwał się od Naruto. Błękitne oczyska spojrzały na niego zdziwione.
— To nigdy nie będzie tylko seks, Uzumaki — szepnął mu do ucha z bezczelnie prowokującym uśmiechem.
***
Późnym wieczorem, siedząc na parapecie okna i wpatrując się w jasny księżyc na przejrzystym niebie, Naruto wspominał z roztargnieniem słowa Uchihy.
"To nigdy nie będzie tylko seks, Uzumaki."
Co tak dokładnie miał na myśli ten drań? Bo Naruto był pewien, że nie chodziło mu wcale o żadne romantyzmy. Nie, Uchiha nie był tego typu facetem.
aczej o pasję jaka ich łączyła, nienawiść, która zamieniła się wręcz w obsesję. O tę iskrę, którą za każdym razem można było wyczuć, gdy tylko dwa spragnione ciała stykały się ze sobą...
Uzumaki nawet nie wiedział kiedy zamknął oczy i dotknął palcem swoich ust.
Nie potrafił, a raczej nie chciał mu wybaczyć tego, że go niegdyś pozostawił, odszedł, wiedząc w jakim stanie psychicznym jest i miał czelność powrócić, gdy on stał się kimś zupełnie innym, gdy — wydawać by się mogło — wygrał ze swoją przeszłością, pogodził się z nią i chciał iść dalej. Ale teraz... teraz ponownie musi się dostosować do tego wszystkiego. Musi też zrozumieć intencje Uchihy.
Nie ulegało wątpliwości, że członek wymordowanego klanu bawi się z nim w kotka i myszkę. I sprawia mu to niebywałą frajdę. Ale to nie tylko o to chodziło... Uchiha również zabrnął w to za daleko, również uległ fascynacji nim. I w tym aspekcie nie potrafił kłamać; przekroczył wszelkie granice, popadł w obłęd.
Tak, wtedy, gdy walczyli, chciał przypłacić własnym życiem, byle tylko móc ujrzeć go w pełni sił...
Czyżby Uchiha był szaleńcem?
Czyżby i on był również szaleńcem?
Co dziwnego nie żałował, nie żałował żadnego pocałunku, żadnego gorącego spojrzenia, żadnego dotyku z Uchihą, ale i to przyszło mu po długim czasie zrozumieć.
Mógłby tłumaczyć się tym, że nigdy nie miał z nikim tak intymnego kontaktu, nie posiadał dziewczyny, chociaż niegdyś interesował się Sakurą... a i teraz miał wiele fanek, w tym też Hinatę, ale... no właśnie, ale żadna z nich nie wydawała się wzbudzać w nim tego wszystko, co właśnie Uchiha.
Mógłby też spróbować z jakimś innym facetem, jednak na samą myśl czuł niesmak.
Tylko Sasuke, tylko on...
Co się ze mną dzieję?
— Nie bujaj w obłokach, Naruto.
Uzumaki drgnął i dopiero po chwili zauważył na dole, pod jego blokiem, stojącego w świetle latarni ninję z papierosem w ustach.
Jedno oko Kakashiego czujnie mu się przyglądało.
— Widzę, że nieźle cię pochłonęły myśli, skoro nie wyczułeś mojej czakry — zakpił.
— Od kiedy tu stoisz?
— Od pół godziny.
Cholera, faktycznie nie było z nim dobrze, pomyślał Uzumaki. Mimo tego uśmiechnął się delikatnie, dopóki nie padły kolejne słowa byłego senseia.
— Intensywne są te spotkania z Uchihą, co?
Uzumaki przez krótką chwilę łudził się, że Kakashi nie to miał na myśli, ale widoczny błysk w oku, nie pozostawił żadnych złudzeń. Jak zwykle był doinformowany we wszystkim.
— Skąd wiesz? — zapytał więc, nie mając zresztą żadnego innego wyboru.
— Te malinki na twojej szyi nawet po ciemku są nieźle widoczne, radziłbym ci coś z nimi zrobić — oświadczył nagle rozbawiony Kakashi. Uzumaki tylko odetchnął — Kakashi wyraźnie nie chciał go potępiać.
I faktycznie, całkowicie o nich zapomniał.
— Nie mów nikomu — nakazał. — Nie chciałbym, żeby mistrz...
Kakashi roześmiał się. Śmiech trwał krótko, zaraz potem spokojnie powiedział:
— Ale przecież ona już wie.
— Co? — wydukał Uzumaki.
— Dzisiaj rano też miałeś jedną... Sam bym tego pewnie nie zauważył, ale Shuri dziwnie ci się przyglądała, więc...
— Widziałeś jak walczyliśmy? — przerwał mu Uzumaki, na co Kakashi potulnie pokiwał głową.
Szarowłosy stał tak jeszcze przez chwilę, po czym wyrzucił niedopałek i z dłońmi w kieszeniach skierował się w przeciwną stronę.
— Mam dzisiaj randkę — oświadczył jeszcze, nim całkowicie zniknął za zasłoną nocy.
Naruto zdawał się nie zwracać na to uwagi. Jedno nie dało mu spokoju.
Mistrz wiedział. Ale jak zwykle niczego nie dał po sobie poznać. Nic także nie rzekł na ten temat. Jakby to w ogóle nie miało znaczenia...
A może w istocie nie miało?
***
— Och, w końcu szanowny Uchiha powrócił. — Na wstępie przywitał go, jak zwykle zresztą, irytujący głos Suigetsu. Tym razem jednak w salonie trwali z nim Juugo i Karin, która także wyglądała na urażoną. Chociaż mogło się to mijać z prawdą — czerwonowłosa była bardzo, bardzo niezadowolona, zdałoby się nawet rzec — wkurzona.
— Zaczęliśmy się już poważnie nudzić.
Sasuke nic nie odpowiedział. Po prostu poszedł do swojego pokoju, przebrał się w świeże ciuchy i wrócił do pomieszczenia. Również bez słów.
— Co ci się stało? — zapytał Sui Uchihy, po tym jak usiadł na fotelu. Nawet Karin skierowała swoje spojrzenie na Uchihę spod okularów.
— Potłukłeś się? — zakpił Sui. — Albo twoja dziewczyna jest w istocie boginią seksu, albo zwykłą wariatką.
Karin ponownie przekręciła głowę i zaczerwieniła się, oburzona. Sui musiał już jej co nie co poopowiadać na ten temat.
— I w ogóle, Sasuke, mógłbyś nam wreszcie łaskawie powiedzieć co knujesz, bo tylko siedzimy tu niczym w więzieniu, pod obserwacją tych sukinsynów, gdy ty sobie gdzieś paradujesz...
— Spokojnie, Sui — uciszył go Sasuke. — Niedługo się dowiecie co tu robimy. I mam nadzieję, że faktycznie jesteście mi tak oddani, jak twierdzicie...
Krwiste oczyska Uchihy wyraźnie zaakcentowały, co może się stać gdyby było wręcz przeciwnie.
Sui parsknął, acz mimo tego i tak pokiwał głową, reszta drużyny uczyniła to samo.
Uchiha w tym momencie był bardzo i to bardzo zadowolony. Poza tym jakby mógł nie być? Prawie zginął w niezapomnianej walce, a potem...
Oblizał wargi.
...a potem zostało mu to wynagrodzone nieziemskim seksem.
Po prostu żyć nie umierać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top