ROZDZIAŁ XXII
"Walka nie jest skończona, póki nie wygrasz. Wystarczy jeśli zapamiętasz tyle. I nie ważne co o tym sądzi przeciwnik."
Robin Hobb
— Niedługo dotrzemy do Konoha — osądził Itachi, spoglądając w mrok. Kisame potaknął ruchem głowy, przystając tuż obok niego.
— Prawdopodobnie niedługo też zjawi się tam Pain — dodał Kisame niby od niechcenia.
— Tak... niedługo wszystko się rozstrzygnie. — Czarne oczyska Itachiego zapłonęły szkarłatem. Kątem oka spojrzał na swojego towarzysza.
— Kisame?
— Tak?
— Jak bardzo jesteś mi oddany?
Nagły wiatr zagłuszył odpowiedź.
***
— Gratuluję — oświadczyła wesoło staruszka, którą akurat spotkali, gdy wychodziła z budynku. Oczywiście słowa skierowała do Uzumakiego, który odwzajemnił zawadiacki uśmiech.
— Ta babcia jest okropna — wychrypiał Uchiha, mocniej zaciskając swoją dłoń na barku Naruto, który od kilku dobrych minut pomagał mu się doczołgać do własnego mieszkania. Nie, żeby blondyn miał na to ochotę, ale wiedział, że oponując mógł narazić się Mistrzowi. A to z kolei nie było mu na rękę.
Uzumaki wzruszył ramionami.
— Ja ją lubię — zdecydował. No bo przecież jak mógł nie czuć sympatii do osoby, która w równym stopniu gardziła tym draniem co on?
Uchiha oczywiście przejrzał go, o czym świadczył zimny niczym lód wzrok.
Ale z każdym kolejnym, pokonanym stopniem schodów łagodniał. Chociaż "łagodniał" było złym stwierdzeniem. Po błysku w oczach i wygiętych w aroganckim uśmiechu ustach, Naruto osądził, że w istocie bardzo złym.
— Będziesz musiał mnie umyć. — Nagle przerwał ciszę Uchiha, kiedy tylko przekroczyli próg drzwi. Jego głos zawibrował niskim, zachrypniętym tonem tuż obok jego ucha.
Naruto nie kwapiąc się, wypuścił bruneta z objęć. Co dziwne, ten wcale nie osunął się na ziemię, a wręcz przeciwnie — wyprostował się i skrzyżował swój wzrok z tym Naruto.
— Widzę, że już lepiej się trzymasz — zakpił Uzumaki, ale nie odwrócił spojrzenia. Dalej go lustrował, a raczej jego spierzchnięte, oblepione krwią usta. Potem szyję, na której również malowały się smugi czerwieni. Zszedł niżej, biała koszula całkowicie zsunęła się z ramion Uchihy, odkrywając umięśnioną i także brudną klatkę piersiową. Oraz tors...
Drgnął, wiedząc, że zabrnął za daleko. Ponownie więc skierował swoje zainteresowanie na bladą twarz, by ujrzeć na niej wyraz rozbawienia.
— Nie sądzę jednak żebym sam — podkreślił — mógł się wykąpać. A zresztą to nie pierwszy raz, kiedy razem byśmy wzięli prysznic, prawda?
Ktoś, kto nie znał Uchihy, naprawdę mógłby uwierzyć w jego bezinteresowność, niezdolność do poruszania się, czy nawet niewiedzę. Ale Naruto Uzumaki nie był byle kim i z pewnością nie był idiotą.
— Nie bój się, to już więcej się nie zdarzy — warknął Uzumaki, acz nie ruszył się nawet na krok.
— Kilka godzin wcześniej wydawało mi się, że sprawiam ci przyjemność — wyszeptał Uchiha, nachylając się do jego ucha. Czarne włosy połaskotały Naruto po twarzy, a puls niespodziewanie przyspieszył. Dłoń Uchiha w tym samym momencie, jakby wiedziała co wyczuje, znalazła się tuż nad jego sercem, delikatnie gładząc twarde mięśnie.
Teraz nie dało się ukryć przed Uchihą własnego galopującego serca.
— Odsuń się — nakazał zimno Naruto. Uchiha nie przejął się jednak szorstkością skrytą w jego głosie.
— Możesz mnie umyć też w inny sposób — zasugerował, muskając ustami jego płatek uszu. Naruto zastygł jeszcze bardziej.
— W co ty pogrywasz, Uchiha?
— Co ci szkodzi? — dalej kusił Sasuke, nie przejmując się zadanym pytaniem.
— Nienawidzę cię — oświadczył Uzumaki, choć to było aż nazbyt oczywiste. Sasuke z ledwością powstrzymał parsknięcie.
— Ja ciebie też — odszepnął. — Ale co to ma wspólnego z tym?
Pytanie zawisło między nimi. Uchiha tymczasem odsunął się, by móc podziwiać napiętą twarz i zachmurzone błękitne oczy.
Czekał.
W jednej, cholernej sekundzie Uzumaki poruszył się, poruszył się jak bestia, jak brutalna bestia, która od razu przycisnęła go do ściany, nie przejmując się jego ranami, z których zaczęła ponownie wyciekać krew.
Uchiha wygiął się, gdy poczuł ostre kły wgryzające się w jego szyję. Ale wbrew pozorom to nie tylko było bolesne, ale niezwykle erotyczne doświadczenie. Naruto zresztą tylko delikatnie przygryzł bladą skórę, by móc po chwili lizać powstałą ranę.
— Och... taaak... demonie — szeptał Uchiha, ciągnąc jednocześnie za blond włosy Naruto.
Uzumaki stracił w tej chwili poczucie czasu. Jakby w spowolniony tempie zlizywał każdą krople krwi z ciała bruneta, nie pomijając żadnych, nawet tych świeżych ran. Czuł się niczym dzikie, nieokiełznane zwierzę.
Warknął, kiedy dobrnął do torsu Uchihy, a potem jeszcze niżej aż natknął się na przeszkodę w postaci spodni. Nie zwlekał więc, a szybko rozwiał sznur, patrząc jak odzienie spada w dół.
Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że Uchiha nie miał nic pod spodem. Stał teraz, wyprężony, nagi, bo gdzieś w międzyczasie zniknęła i jego brudna koszula, i taki gotowy. Na niego.
Na Naruto Uzumakiego.
Ciało unosiło się nieregularnie lśniące od potu i śliny. Sasuke wiedział jak bardzo wpływa na Uzumakiego, gdy ten sam w szaleńczym tempie zrywał z siebie ciuchy.
I nagle obaj byli całkiem odsłonięci, prawdziwi, ponieważ właśnie teraz nie kryły się między nimi żadne tajemnice. Nie mogli oszukiwać. Nie mogli oszukiwać, gdy zęby zderzyły się ze sobą, gdy namiętność dała ujście.
— Ahhhh... nienawidzę cię — wysyczał Uzumaki, pomiędzy pocałunkami. Jego język szybko znalazł się niemal w gardle Uchihy, pobudzając ich jeszcze bardziej.
Uchiha oczywiście również odpłacał się tą samą brutalnością, tą samą dziką żądzą.
— I chcę cię... w sobie — wystękał, na co Uchiha delikatnie się uśmiechnął.
Blady palec Uchihy zawędrował do jędrnych pośladków blondyna i gwałtownie się w niego wsunął.
Naruto syknął.
— Mocniej — nakazał mimo bólu. Sam zaczął nabijać się na niego.
Taki wyuzdany, taki piękny...
Spod zmrużonych powiek obserwował wyginającego się Uzumakiego, z którego z ust skapywała ślina.
Nie mógł już dłużej czekać. Teraz to on popchnął go brutalnie na ścianę i wszedł w niego.
— Aaaaaah...! — krzyknął Uzumaki ni to z przyjemności, ni to promieniującego bólu. Uchiha jednak nie miał zamiaru zwlekać, by Naruto mógł się przyzwyczaić do jego twardego kutasa.
Zaczął go posuwać ostro i boleśnie. Ich jęki mieszały się ze sobą, a Uchiha jak oczarowany patrzył jak jego penis znika w ciasnej dziurce blondyna.
Taki ciasny, taki doskonały...
Gdy odbyt Uzumakiego zacisnął się jeszcze bardziej na jego fiucie, a sam Naruto zaczął drżeć i krzyczeć aż do zdarcia gardła, Uchiha przymknął powieki i wykonał ostatni, mocny ruch, by z cichym jękiem spuścić się w ciele blondyna.
Trwali tak jeszcze chwilę, aby ochłonąć.
— Muszę cię opatrzyć — stwierdził zimno Uzumaki, odwracając się wolno w stronę bruneta.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top