Rozdział 18

Weszła do pokoju głównego i zastała dość zabawną scenę.

- Co Ty tu robisz?! - darł się zaskoczony Kagami wskazując palcem na Teppeia.

- Właśnie sprzątam po śniadaniu. - odparł zmieszany drapiąc się po głowie.

- Dlaczego nie było Cię z nami? Śniadanie?! Co tu się dzieje? - spojrzał na siostrę stojącą w drzwiach.

- Nie było go bo był ze mną. - wzruszyła obojętnie ramionami opierając się o ścianę.

- W nocy? - upewnił się rozumiejąc o co chodzi.

- Tak. - westchnęła zmęczona jego pytaniami.

Spojrzał swoimi czerwonymi oczami na Kiyoshiego szukając zaprzeczenia lecz niestety go nie uzyskał.

- Zostałeś. - stwierdził z nutą zdziwienia w głosie.

- Owszem. - kiwnął wolno głową. - Zależy mi a Twojej siostrze i nie mam zamiaru jej zostawić. - dodał z pełną powagą.

Dziewczyna spuściła głowę aby pod zasłoną szkarłatnych włosów ukryć zaróżowione poliki. Nawet ona potrafiła się czasem zarumienić. Odłożyła trzymane w rękach ubrania na kanapę po czym weszła do kuchni w zupełnej ciszy. Podniosła wzrok na brata nie wiedząc czego się spodziewać lecz on patrzył na nią uśmiechnięty przenosząc spojrzenie z niej na szatyna i z powrotem.

- Wreszcie. - westchnął tylko z ulgą.

- Gdzie Alex? - zapytała przerywając ten krępujący temat.

- Mówiła, że musi coś załatwić. - odpowiedział jej Taiga zdejmując kurtkę.

- Pewnie chodzi o mój lot do Ameryki. - powiedział brązowooki wracając tym samym ich uwagę na siebie.

- Chyba się przesłyszałam. - mruknęła marszcząc czoło.

- Lecisz do Stanów?! - Kagami szeroko otworzył oczy zamierając z butem w ręku.

- Tak... - zaśmiał się nerwowo spuszczając wzrok. - Na operację kolana. - dodał ciszej.

Podeszła do niego pewnym krokiem i wtuliła się w jego klatkę piersiową.

- To dobrze. - szepnęła w jego koszulkę. - Może będziesz mógł grać. - dodała odsuwając się od niego.

- Może. - westchnął z nadzieją.

- Trzeba zrobić imprezę pożegnalną. - stwierdziła marszcząc czoło. - Zdecydowanie. - dodała ciszej odwracając się do brata.

- Może być zabawnie. - Taiga wzruszył ramionami lecz ona wiedziała, że się nakręcił.

- Kiedy lecisz? - zapytała odwracając się do niego.

- Chyba lecimy. - odparł uśmiechając się szeroko.

- Kto jeszcze? - spojrzał na niego zdezorientowany Kagami.

- Twoja siostra. - odpowiedział mu szatyn wpatrując się w dziewczynę.

Patrzyła na niego uważnie mrugając z niedowierzeniem by po chwili uśmiechnąć się szatańsko.

- USA, nadchodzi huragan. - westchnął głęboko Taiga patrząc na Ikuyoko.

~

Szykowała ciasto, które miała zabrać na imprezę pożegnalną Kiyoshiego. Pomysł się przyjął i nawet Hyuga był pozytywnie do niego nastawiony.

- Ładnie pachnie. - mruknął Teppei obejmując ją od tyłu.

- Zobaczymy jak będzie smakowało. - odparła mieszając krem.

Opierając brodę o jej ramię wsadził palca do miski i szybko go oblizał.

- Dobre! - krzyknął zaskoczony.

- Wątpiłeś? - uniosła pytająco jedną brew.

- Skądże. - oburzył się ponownie sięgając do kremu.

- Łapy! - upomniała go uderzając lekko w rękę.

- Oj tam. - nic sobie z niej nie robiąc ponownie zamoczył palca w masie.

Nie pozwoliła mu jednak zlizać kremu i sama to zrobiła łapiąc go za nadgarstek.

- Faktycznie dobre. - pokiwała głową oblizując usta.

Puściła jego dłoń i odwróciła się z powrotem do blatu.

- Jesteście obrzydliwi. - stwierdził Taiga patrząc na nich z kanapy.

- Dzięki. - posłała mu wredny uśmiech.

- Nigdy nie sądziłem, że doczekam czasów gdy będziesz miała chłopaka. - westchnął wracając wzrokiem na telewizor.

- Wychodzę. - rzuciła wycierają ręce.

- Nie zaprzeczyłaś! - krzyknął za nią młodszy.

- Ani nie potwierdziłam! - odparła zamykając za sobą drzwi pokoju.

Otworzyła szafę szukając dobrego ubrania na tą okazję jednocześnie zastanawiając się nad jej relacją z Kiyoshim. W tym dziwnym układzie trwali zaledwie trzy dni, zachowywali się jak para lecz żadne z nich nie stwierdziło kim jest dla tego drugiego. Nie to, że jej to jakoś bardzo przeszkadzało ale chciałaby wiedzieć na czym stoi. Do tej pory jej relacje nie były zbyt głębokie ale obie strony wiedziały, że nie szukają niczego więcej. Teraz tak nie jest, teraz to ona chciałaby mieć pewność.

- Kagami. - do pokoju wszedł szatyn wolno otwierając drzwi.

- Wchodź. - mruknęła nadal zatopiona w swoich myślach.

- Może pomogę? - zapytał podchodząc do szafy.

- W wyborze ubrania? - spojrzała na niego zaskoczona. - Jeśli nie będę wyglądała gorzej niż zwykle, droga wolna. - wskazała na szafę odsuwając się od niej.

- We wszystkim wyglądasz pięknie. - odparł przebierając ciuchy.

- Jasne. - westchnęła siadając na czarnej narzucie na łóżko.

- Masz rację. - odwrócił się do niej poważny. - Bez ubrania też wyglądasz pięknie. - wyszczerzył się puszczając do niej oczko po czym ponownie odwrócił się do wnętrza szafy.

- Głupek. - burknęła wydymając policzki.

Obserwowała jak przekopuje czeluści szafy z lekkim rozbawieniem gdyż było to naprawdę wielkie wyzwanie ze względu na chaos panujący w środku.

- Zupełnie jakby przeszedł tędy... - zaczął ale nie pozwoliła mu dokończyć.

- Huragan? - zapytała z wrednym uśmieszkiem.

- Tak. - pokiwał głową zerkając na nią.

Milczała przez chwilę lecz jej myśli zbyt mocno ją męczyły.

- Kiyoshi. - zagadnęła przekrzywiając głowę.

- Hmm? - mruknął wciągając jakieś czarne spodnie.

- Kim my dla siebie jesteśmy? - mrużąc oczy czekała na jego reakcję.

Odłożył trzymany w dłoniach materiał na łóżko i stanął przed nią patrząc na nią z góry.

- Kagami, naprawdę chciałbym powiedzieć, że jesteś moją dziewczyną. - przyznał gładząc ją po policzku. - Lecz poznałem już trochę Twoją naturę i wiem, że nie lubisz być ograniczana ani w żaden sposób zaangażowana. Dlatego poczekam aż będziesz gotowa. - obiecał uśmiechając się lekko.

Pokiwała wolno głową analizując w głowie jego słowa. Zacisnęła rękę na jego koszulce i pociągnęła na łóżko by zaraz nachylić się nad nim patrząc mu głęboko w oczy.

- Czasami potrafisz być mądry. - stwierdziła zbliżając się do jego ust.

- Wątpiłaś? - mruknął zanim nie złączyła ich warg.

Uśmiechnęła się całując go, chciała zatrzymać go przy sobie ale nadal nie potrafiła się przełamać aby powiedzieć o sobie, że jest „jego".

~

We trójkę, Ikuyoko, Taiga i Kiyoshi weszli do mieszkania Hyugi gdzie miało odbyć się spotkanie. Dziewczyna w końcu ubrała się w czarne dżinsy oraz tego samego koloru bluzkę na długi rękaw z wyciętymi plecami. W salonie było już parę osób a podejrzewali, że w kuchni jest ich jeszcze więcej.

- Pójdę zanieść ciasto. - poinformował Kagami kierując się do kuchni.

- Był już tutaj? - zdziwiła się jego siostra.

- Pewnie tak. - szatyn wzruszył ramionami. - Chodźmy się przywitać. - dodał obejmując ją w pasie.

Zaskoczył ją jego ruch ale nie przeszkadzała jej ta bliskość. Zachowując obojętny wyraz twarzy podeszła wraz z szeroko uśmiechającym się Teppeiem do gospodarza.

- Dobry wieczór, Hyuga. - przywitał się z nim brązowooki.

- Bry. - burknęła posyłając mu leniwe spojrzenie.

- Przyszliście razem? - kapitan uniósł brwi do góry.

- Taiga też przyszedł. - mruknęła wskazując na kierunek, w którym odszedł.

- A czy wy... No, ten... - wskazywał palcem to na jedno, to na drugie oraz na dłoń Teppeia na biodrze dziewczyny.

Czerwonowłosa wiedziała, że jej towarzysz nie odpowie tylko czeka aż ona to zrobi.

- A co Cię to, czterooki? - posłała mu wredny uśmiech.

- Kagami. - brązowooki zgromił ją spojrzeniem.

- Dobra, nie będę się wtrącał. - westchnął Junpei poprawiając okulary. - Mogłaś odpuścić sobie czterookiego. - mruknął pod nosem.

- Nie mogłam. - zmrużyła oczy uśmiechając się złośliwie.

- Pójdziemy po coś do picia. - powiedział środkowy chcąc zakończyć tę konwersację.

Hyuga pokiwał głową patrząc za dwójką zmierzającą do kuchni i zastanawiał się kiedy to wszystko się wydarzyło? Przez Winter Cup nikt nie zauważył, że wokół tej dwójki zaczyna iskrzyć.

- Co chcesz? - zapytał się dziewczyny rozglądając się po kuchni.

- To samo co ty. - machnęła ręką zaglądając do lodówki. - Wolę jedzenie. - mruknęła wkładając niemal całą głowę do wnętrza.

- Nie spustosz jej tylko. - zaśmiał się nalewając soku do kubków.

- Tak, tak. - odparła lekceważąco. - Nie ma nic ciekawego. - westchnęła rozczarowana zamykając drzwiczki.

- Można zamówić pizzę czy coś. - odparł rozbawiony opierając się o blat.

- Nie głupie. - przyznała zbliżając się do niego.

Gdy ustami była już tuż przy jego wargach odsunęła się z cwanym uśmieszkiem. Podniosła do góry kubek, który przed chwilą stał za chłopakiem.

- Wredota. - burknął niepocieszony łapiąc ją za wolną rękę.

Przyciągnął ją do siebie całując na co ona z satysfakcją od razu odpowiedziała. Nie patrząc odstawiła naczynie na blat po czym objęła chłopaka za szyję a on skrócił odległość między nimi oplatając ją ramionami w talii.

- Aaa! - usłyszeli krzyk obok siebie.

Odwrócili się w tamtą stronę nadal bardzo blisko siebie.

- Koganei. - stwierdziła podminowana przerwaniem tak wspaniałej czynności.

- O-od k-kiedy w-wy? - jąkał się cały czerwony.

- Spadaj kociomordy. - warknęła z niebezpiecznym błyskiem w oku.

- Kagami. - upomniał dziewczynę Kiyoshi.

- Dobra, dobra. - fuknęła przewracając oczami. - Nie Twój interes. - odparła patrząc na intruza w kuchni.

- To ja... Ten... Pójdę już. - wskazał na drzwi za sobą i zaraz wszedł przez nie zamykając je za sobą.

- Chodźmy do reszty. - powiedział zanim nie cmoknął ją w nos.

Pociągnął ją za rękę do salonu gdzie wszyscy się już zebrali i impreza powoli zaczynała się rozkręcać. Głównym tematem rozmów wśród zebranych była koszykówka, wyjazd Kiyoshiego a tam gdzie dotarł Koganei również Ikuyoko. Ona nie mogła tego wszystkiego słuchać więc zaszyła się z powrotem w kuchni gdzie siedząc na blacie podjadała ciasto i rozmyślała nad swoimi własnymi uczuciami.

~

Do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty i zarumieniony Kiyoshi podchodząc do czerwonowłosej.

- Ikuyoko. - zagaił stając przed nią i opierając się rękami o blat po jej bokach.

- Hmm? - mruknęła oblizując palca z okruszków.

- Chodźmy stąd. - szepnął muskając ustami jej szyję.

- Gdzie? - zapytała uśmiechając się delikatnie.

- Może do mnie? Muszę się spakować. - westchnął opierając czoło o jej ramię.

- Wszystko mi jedno. Mam już dosyć tego hałasu. - spojrzała nienawistnym spojrzeniem w kierunku drzwi zza których słychać było śmiechy i krzyki.

- Miło by było jakbyś czasami powiedziała czy czegoś chcesz czy nie. - burknął z przekąsem.

- Gdybym miała Ci mówić czego chcę i jeszcze jakbyśmy to robili to nie wychodzilibyśmy z łóżka. - odparła zeskakując z blatu. - Zbieraj się i chodź. - machnęła na niego ręką.

Patrzył za nią zalany czerwienią aż po krańce uszu lecz również z szerokim uśmiechem. Dopiero po chwili otrząsnął się i ruszył za dziewczyną. Wyszli z tego całego zamieszenia bez większych problemów i już po parunastu minutach byli pod drzwiami niewielkiego domu jednorodzinnego Teppeia.

- Kagami. - zatrzymał się przed drzwiami z ręką na klamce.

- Tak? - zapytała zerkając na niego kątem oka.

- Nie wiem czy wiesz ale mieszkam tylko z dziadkami. - powiedział zaciskając dłoń na chłodnym metalu.

- Babcie zawsze świetnie gotują. - ożywiła się i położyła dłoń na tej jego.

Nacisnęła klamkę razem z nim i weszła pierwsza do środka. Bez słowa zdjęła buty i odwiesiła kurtkę, szalik i czapkę na wieszak.

- Prowadź. - odwróciła się do chłopaka.

- Dobrze. - kiwnął głową łapiąc ją za dłoń.

Zacisnęła palce pozwalając się zaciągnąć do salonu gdzie na bujanych fotelach siedziała para staruszków.

- Dzień dobry. - ukłoniła się nieznacznie w ich kierunku.

- Dzień dobry dziecko. - staruszka uśmiechnęła się do niej ciepło.

- Kagami Ikuyoko. - dodała starając się nie brzmieć jakby chciała wybić całą rasę ludzką.

- Kiyoshi Asami. - odparła jej nadal uśmiechając się do niej czule. - A to mój mąż, Kiyoshi Takashi. - wskazała na mężczyznę u swojego boku.

Skinął jej głową jakby na nią nie patrząc, dopiero po chwili zorientowała się, że ma on niemal białe oczy i ku jej zdziwieniu zrobiło jej się przykro.

- Podejdź do mnie proszę. - skinął na nią Takashi.

Spełniła jego prośbę lekko nią zszokowana i kucnęła przed fotelem domyślając się co chce on zrobić.

- Mogę? - zapytał wyciągając w jej kierunku dłoń.

- Oczywiście. - ujęła jego nadgarstek pozwalając jego pomarszczonym palcom musnąć jej policzek.

Opuszkami błądził po jej skórze od polików, przez skroń, czoło aż z powrotem do ust. Badał kształt jej nosa, ust, oczu a nawet uszu. Pozwolił sobie na muśnięcie jej szkarłatnych włosów.

- Jakiego są koloru? - zapytał gładząc jedno z pasm.

- Czerwonego. - odpowiedziała z nutą smutku.

- Są piękne. - uśmiechnął się zwracając ku niej twarz. - Cała jesteś piękna, nie zapominaj o tym. Twoje czerwone oczy również. - dodał poszerzając uśmiech.

- Skąd Pan..? - nie dokończyła gdyż przerwał jej jego śmiech.

- Teppei dużo nam o Tobie opowiadał. - powiedziała kobieta patrząc na wnuczka.

Ikuyoko spojrzała się do szatyna, który odwracał głowę starając się nie skrzyżować z nią wzroku.

- Chodźmy już. - burknął zarumieniony. - Muszę się spakować. - dodał odwracając się do nich tyłem.

- Dzieciaczek nie umie się sam spakować? - Asami spojrzała na niego z politowaniem.

- Kagami zna tamtejszy klimat. - tłumaczył się.

- Mhmm... - pokiwała wolno siwowłosą głową wracając do szydełkowania.

- Pójdę. - powiedziała rozbawiona Iku wstając z kucek.

Podeszła do chłopaka i poczochrała go po włosach uśmiechając się wrednie.

- Prowadź mnie do swojego królestwa, Niekoronowany Królu. - zaśmiała się pod nosem.

Pokręcił głową z niedowierzeniem podchodząc do jednych z drzwi na korytarzu i otworzył je wpuszczając dziewczynę do środka.

-----

Hejo Szkraby!

Teraz czas na autopromocję:

Na moim profilu znajdziesz jeszcze parę innych książek (jeśli jeszcze ich nie przeczytałeś) a mianowicie:

* Czarne serce || Erwin Smith x OC|| - moja pierwsza dlatego proszę o wyrozumiałość

* Błogosławiona niewinność || Tsukishima x OC || - najdłuższa z mojej kolekcji

* Perfekcyjna Wystawa || Ushijima x OC || - jeszcze nie skończona ale pracuje nad tym

* One Shots || Haikyuu || - przyjmuje zamówienia

* Gdy nastaje ciemność - jeśli to przeczytasz zmienisz swoje wyobrażenia o mojej osobie więc robisz to na własną odpowiedzialność

Bayo!

~ Ignis

-----

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top