Rozdział V Gdzie diabeł nie może, tam siostrę pośle

Rozdział V

Gdzie diabeł nie może, tam siostrę pośle

Anno Domini 1220, wiosna, Legnica Księstwo Śląskie

Po hucznych chrzcinach przyszedł czas na obowiązki. Henryk Brodaty wraz z synem kontynuował planowanie twierdzy na ziemi lubuskiej. W dalekosiężnych planach była również rozbudowa grodu w Legnicy i Głogowie. Bogaty Śląsk miał się stać najlepiej ufortyfikowanym księstwem w Królestwie Polskim. Pogrążając się w bibliotece nad planami obronnymi Henryk Brodaty zupełnie zapomniał o nierozwikłanej sprawie rycerza i giermka. Od takich rzeczy był właśnie Peregryn, prawa ręka księcia. Zawsze był gotowy do bezwarunkowej służby i pamiętał wszystko co umknęło w natłoku spraw.

– Mój panie – zwrócił się do Henryka.

– Słucham cię, Peregrynie – książę oderwał wzrok znad planów i mapy.

– Pozwolę ci przypomnieć, że podczas naszej nieobecności sprawa Ottona i Sławomira nie została rozwikłana.

– Ach tak, oczywiście. Zapomniałem – przyznał się władca. – Trzeba przyprowadzić rycerza i giermka. Zobaczymy co teraz mają do powiedzenia. Peregrynie...

Rozmowę przerwał wchodzący strażnik. Stanął w drzwiach biblioteki wraz z jasnowłosą kobietą.

– Panie, ta dama pragnie z tobą pomówić w ważnej sprawie.

– Cóż cię sprowadza w na mój dwór niewiasto? – zapytał Henryk oceniając bogato ubraną kobietę.

– Witaj, władco Śląska. Nazywam się Witosława, córka Mściwoja – przedstawiła się wykonując pokłon. – Przybywam z Księstwa Pomorskiego. Przysyła mnie mój brat, Świętopełk.

– A co takiego syn Mściowoja może chcieć ode mnie?

– Mam dwie wiadomości. Jedną od brata, drugą od Leszka Białego.

– Od seniora? – z niedowierzaniem dopytał Henryk.

– Tak, zwierzchni władca Polski wysłał do każdego z księstw poselstwa. Posłaniec wiedząc, że wybieram się do ciebie, panie, wręczył mi list do przekazania. Proszę oto on – Witosława delikatną, jasną dłonią wręczyła zwiniętą w rulon wiadomość.

Henryk Brodaty złamał pieczęć przedstawiająca jeźdźca na koniu walczącego z wilkiem.

– Synu.

– Tak, ojcze?

– Czytaj na głos, dowiemy się wszyscy czego pragnie Leszek Biały.

Henryk Młodszy rozwinął wiadomość, odchrząknął i zaczął czytać.

Anno Domini 1220, marzec

Ja Leszek Biały, syn Kazimierza II Sprawiedliwego, książę Księstwa Krakowskiego, władca zwierzchni Królestwa Polskiego zwracam się do Ciebie, Henryku Brodaty.

Hordy niewiernych Prusów i Jaćwingów zaatakowały ziemie Księstwa Mazowieckiego. Książę Daniel uderzył ze wschodu na Konrada Mazowieckiego. Zatem postanawiam co następuje.

Wzywam Cię do natychmiastowego mobilizowania wojska i stawiennictwa. Wyprawa wojenna rusza dokładnie za rok z pierwszym dniem marca. Szczegóły działań omówimy przed wejściem na tereny wroga. Miejscem spotkania stanie się stolica Księstwa Mazowieckiego, gród w Płocku. Odmów nie przyjmuję. Wojna z niewiernymi jest naszą wspólną sprawą. Wygrana leży w interesie wszystkich księstw. Niech Bóg będzie z nami.

Książę Zwierzchni

Leszek Biały

Wśród zebranych zapadła cisza. Henryk Młodszy spojrzał na zamyślonego ojca.

– Ojcze...

– Nie teraz, synu – szybko odpowiedział Henryk Brodaty. – Witosławo, a jaka jest druga wiadomość?

– Ta już jest ustna, panie – zadeklarowała.

– Książę – wtrącił Peregryn – osąd nad Ottonem i Sławomirem czeka,

– Synu – zwrócił się władca w stronę Henryka Młodszego – pójdziesz razem z wojewodą i przyprowadzicie tutaj Ottona wraz ze Sławomirem. Niech czekają przed biblioteką na mnie.

– Oczywiście, ojcze. Peregrynie, ruszajmy,

Henryk wraz z zaufanym rycerzem ojca opuścił bibliotekę. Skierowali swe kroki w stronę wieży Świętego Piotra. Właśnie tam, w podziemiach przebywał Sławomir, przez wiele dni był pod opieką Ottona. W komnacie pozostał tylko Henryk Brodaty z Witosławą.

– Zatem wróćmy do twoje sprawy, pani. Co twój brat ma mi do przekazania? Proszę usiądź i powiedz co leży ci na sercu – Henryk wskazał miejsce dla Witosławy. Odsunął od stołu solidne drewniane krzesło – Widzę, że jesteś zaniepokojona.

Dama podwinęła aksamitną suknię i zasiadła naprzeciwko księcia. Westchnęła i splotła swe delikatne palce.

– Panie, moja wiadomość jest jednocześnie prośbą.

– Prośbą o co? – z zainteresowaniem dopytał Henryk.

– Pozwól, że przedstawię sytuację od początku.

– Zatem zamieniam się w słuch.

– Mój brat Świętopełk w tym roku pańskim objął władzę na pomorzu. Chciał rządzić wraz z bratem Warcisławem. Lecz ten zaginął, nawet na pogrzebie ojca go nie było. Wszyscy myśleli, że podążył do Duńczyków szukać wsparcia by odbić tron i samodzielnie na nim zasiąść. Świętopełk wysłał ludzi na poszukiwania.

– Na ziemie Duńczyków? – zapytał Henryk uważnie słuchając historii Witosławy.

– Tak, panie. Długo szukać nie musieli. W okolicach Słupska znaleźli ciało, sprowadzili je do Gdańska i godnie pochowali – odpowiedziała dama wpatrując się wielkimi, niebieskimi oczami w pomarszczoną twarz Henryka Brodatego.

– Znaleźli sprawców?

– Tak, kilka godzin drogi od miejsca znalezienia zwłok natknęli się na banitów. Rozbili ich siły w potyczce. W sakwach znaleźli rzeczy należące do mego brata.

– Przyjmij moje wyrazy współczucia, będę się modlił za duszę twego brata – obiecał Henryk dotykając zimnych dłoni Witosławy,

– Dziękuję, jesteś dobrym człowiekiem, panie.

– Kim byli mordercy?

– Ludźmi Władysława Laskonogiego.

– Co? To niemożliwe. Skąd ta pewność? – ze zdziwieniem dopytał Henryk.

– Mieli na tarczach i tunikach herb. Białego orła na czerwonym tle.

– To w takim razie nie ma wątpliwości – z niedowierzaniem stwierdził książę – ale co ja mam z tym wspólnego?

– Proszę cię, panie, zaingeruj w całą sytuacje. Mój brat szykuje się do wojny z księstwem wielkopolskim! – błagała zrozpaczona Witosława. – Świętopełk działa pod wpływem emocji, nie wie co robi. A ja nie chcę stracić kolejnego brata w bezsensownej walce.

– Nie mogę nic na to poradzić, pani. To nie moja sprawa, niestety nie pomogę ci.

– Błagam cię, panie! Proszę ocal mojego lekkomyślnego brata – prosiła przez łzy Witosława.

– Przykro mi, nie będę się mieszał w nieswoje sprawy. Zrozum, może Świętopełk przyrzekł przed Bogiem, że pomści śmierć brata. W takiej sytuacji nikt nie wpłynie na jego decyzję.

– A ty, panie, co radzisz? Poradą mnie uratuj.

– Nie wiem jak ci pomóc, nic nie wskórasz, pani. To zapewne sprawa honoru twego brata. Ja nie popieram żadnej ze stron. Nie będę ingerował w sprawy pomiędzy Laskonogim a Świętopełkiem – stanowczo określił swoje stanowisko Henryk Brodaty.

Witosława posmutniała jeszcze bardziej. Łzy wysychały na bladych policzkach oświetlonych blaskiem świecy.

– Ojcze! – wykrzyczał w progu Henryk Młodszy.

– Dlaczego unosisz głos synu? Przecież widzę, że wróciłeś. Gdzie jest Peregryn?

– Peregryn poszedł szukać Ottona, nigdzie na zamku go nie ma.

– A Sławomir? Gdzie jest giermek? Uciekł z wieży? Przecież to niewykonalne.

– Sławomir nie żyje!

– Witosławo, strażnik odprowadzi cię do komnaty. Ogrzejesz się i odpoczniesz. Poznasz gościnność śląską. Zapewniam cię, że nic nie poradzę w sprawie twego brata. Umywam ręce, przykro mi.

– Rozumiem, panie – odpowiedziała pod nosem dama.

Siostra Świętopełka ukłoniła się po czym odwróciła na nodze i podreptała w stronę drzwi. Na jej twarzy, przez zaschnięte łzy przedzierał się skryty uśmiech. Skrzętnie schowany pod maską rozpaczy bezbronnej niewiasty.

– Synu – książę skierował swój wzrok na Henryka Młodszego – widziałeś ciało? Kto miał dostęp do lochu podczas naszej nieobecności?

– Widziałem ciało, nikt nie mógł się tam dostać, nawet Otton. Przez zamknięte wrota można wsunąć jedynie jadło.

– Sławomir sam sobie odebrał życie? A tak chciał służyć w mej armii. Tchórz nikczemny.

– Nie do końca jest to prawdą – zanegował Henryk Młodszy – sprowadziłem nadwornego znachora. Potwierdził, że śmierć była spowodowana pragnieniem i odwodnieniem. Otton nie dbał o giermka.

– Dlatego uszedł poza Wrocław. Trzeba natychmiast go odnaleźć i skazać jako zabójcę! – rozkazał zdenerwowany Henryk Brodaty.

– Peregryn już go szuka.

– Znakomicie, pilnie się uczysz, synu. Szykujmy zbrojnych. Na wiosnę ruszam do Księstwa Mazowieckiego.

– A ja, ojcze? Też chcę walczyć.

– Na twoje dowodzenie przyjdzie czas. Pod moją nieobecność będziesz zarządzał księstwem. To równie ważna nauka dla przyszłego księcia tych ziem.

– Tak jest, ojcze. A mogę wiedzieć cóż chciała Witosława?

– Nie możesz, musisz. Już się obawiałem, że nie zapytasz o to – z dumą oświadczył Henryk Brodaty. – Zmęczył mnie dzisiejszy dzień. Chodźmy się pomodlić, w drodze ci opowiem.

– Istotnie, Sławomirowi należy się modlitwa. Wszystko wskazuje na to, że był niewinny.

– Możliwe. Najważniejsze jest to, że nastanie kolejna wojna domowa. Księstwo Wielkopolskie zostanie zaatakowane przez Świętopełka, to nieuniknione. Szczegóły przedstawię ci w kaplicy. Będziemy się biernie przyglądać jak dwóch władców wykrwawia się. Później przejmiemy ziemię osłabionego zwycięzcy – oznajmił Henryk przymrużając oczy – mając Śląsk, księstwo Opolsko-Raciborskie, Pomorze i Wielkopolskę będziesz mógł sięgnąć po koronę Polski. Za to się pomodlimy i gotujmy się do wojny synu.Rozdział V

Gdzie diabeł nie może, tam siostrę pośle

Anno Domini 1220, wiosna, Legnica Księstwo Śląskie

Po hucznych chrzcinach przyszedł czas na obowiązki. Henryk Brodaty wraz z synem kontynuował planowanie twierdzy na ziemi lubuskiej. W dalekosiężnych planach była również rozbudowa grodu w Legnicy i Głogowie. Bogaty Śląsk miał się stać najlepiej ufortyfikowanym księstwem w Królestwie Polskim. Pogrążając się w bibliotece nad planami obronnymi Henryk Brodaty zupełnie zapomniał o nierozwikłanej sprawie rycerza i giermka. Od takich rzeczy był właśnie Peregryn, prawa ręka księcia. Zawsze był gotowy do bezwarunkowej służby i pamiętał wszystko co umknęło w natłoku spraw.

– Mój panie – zwrócił się do Henryka.

– Słucham cię, Peregrynie – książę oderwał wzrok znad planów i mapy.

– Pozwolę ci przypomnieć, że podczas naszej nieobecności sprawa Ottona i Sławomira nie została rozwikłana.

– Ach tak, oczywiście. Zapomniałem – przyznał się władca. – Trzeba przyprowadzić rycerza i giermka. Zobaczymy co teraz mają do powiedzenia. Peregrynie...

Rozmowę przerwał wchodzący strażnik. Stanął w drzwiach biblioteki wraz z jasnowłosą kobietą.

– Panie, ta dama pragnie z tobą pomówić w ważnej sprawie.

– Cóż cię sprowadza w na mój dwór niewiasto? – zapytał Henryk oceniając bogato ubraną kobietę.

– Witaj władco Śląska. Nazywam się Witosława, córka Mściwoja – przedstawiła się wykonując pokłon. – Przybywam z Księstwa Pomorskiego. Przysyła mnie mój brat, Świętopełk.

– A co takiego syn Mściowoja może chcieć ode mnie?

– Mam dwie wiadomości. Jedną od brata drugą od Leszka Białego.

– Od seniora? – z niedowierzaniem dopytał Henryk.

– Tak, zwierzchni władca Polski wysłał do każdego z księstw poselstwa. Posłaniec wiedząc, że wybieram się do ciebie, panie, wręczył mi list do przekazania. Proszę oto on – Witosława delikatną, jasną dłonią wręczyła zwiniętą w rulon wiadomość.

Henryk Brodaty złamał pieczęć przedstawiająca jeźdźca na koniu walczącego z wilkiem.

– Synu.

– Tak, ojcze?

– Czytaj na głos, dowiemy się wszyscy czego pragnie Leszek Biały.

Henryk Młodszy rozwinął wiadomość, odchrząknął i zaczął czytać.

Anno Domini 1220, marzec

Ja Leszek Biały, syn Kazimierza II Sprawiedliwego, książę Księstwa Krakowskiego, władca zwierzchni Królestwa Polskiego zwracam się do Ciebie Henryku Brodaty.

Hordy niewiernych Prusów i Jaćwingów zaatakowały ziemie Księstwa Mazowieckiego. Książę Daniel uderzył ze wschodu na Konrada Mazowieckiego. Zatem postanawiam co następuje.

Wzywam Cię do natychmiastowego mobilizowania wojska i stawiennictwa. Wyprawa wojenna rusza dokładnie za rok z pierwszym dniem marca. Szczegóły działań omówimy przed wejściem na tereny wroga. Miejscem spotkania stanie się stolica Księstwa Mazowieckiego, gród w Płocku. Odmów nie przyjmuję. Wojna z niewiernymi jest naszą wspólną sprawą. Wygrana leży w interesie wszystkich księstw. Niech Bóg będzie z nami.

Książę Zwierzchni

Leszek Biały

Wśród zebranych zapadła cisza. Henryk Młodszy spojrzał na zamyślonego ojca.

– Ojcze...

– Nie teraz, synu – szybko odpowiedział Henryk Brodaty. – Witosławo, a jaka jest druga wiadomość?

– Ta już jest ustna, panie – zadeklarowała.

– Książę – wtrącił Peregryn – osąd nad Ottonem i Sławomirem czeka,

– Synu – zwrócił się władca w stronę Henryka Młodszego – pójdziesz razem z wojewodą i przyprowadzicie tutaj Ottona wraz ze Sławomirem. Niech czekają przed biblioteką na mnie.

– Oczywiście, ojcze. Peregrynie, ruszajmy,

Henryk wraz z zaufanym rycerzem ojca opuścił bibliotekę. Skierowali swe kroki w stronę wierzy Świętego Piotra. Właśnie tam, w podziemiach przebywał Sławomir, przez wiele dni był pod opieką Ottona. W komnacie pozostał tylko Henryk Brodaty z Witosławą.

– Zatem wróćmy do twoje sprawy, pani. Co twój brat ma mi do przekazania? Proszę usiądź i powiedz co leży ci na sercu – Henryk wskazał miejsce dla Witosławy. Odsunął od stołu solidne drewniane krzesło – Widzę, że jesteś zaniepokojona.

Dama podwinęła aksamitną suknię i zasiadła naprzeciwko księcia. Westchnęła i splotła swe delikatne palce.

– Panie, moja wiadomość jest jednocześnie prośbą.

– Prośbą o co? – z zainteresowaniem dopytał Henryk.

– Pozwól, że przedstawię sytuację od początku.

– Zatem zamieniam się w słuch.

– Mój brat Świętopełk w tym roku pańskim objął władzę na pomorzu. Chciał rządzić wraz z bratem Warcisławem. Lecz ten zaginął, nawet na pogrzebie ojca go nie było. Wszyscy myśleli, że podążył do Duńczyków szukać wsparcia by odbić tron i samodzielnie na nim zasiąść. Świętopełk wysłał ludzi na poszukiwania.

– Na ziemie Duńczyków? – zapytał Henryk uważnie słuchając historii Witosławy.

– Tak, panie. Długo szukać nie musieli. W okolicach Słupska znaleźli ciało, sprowadzili je do Gdańska i godnie pochowali – odpowiedziała dama wpatrując się wielkimi, niebieskimi oczami w pomarszczoną twarz Henryka Brodatego.

– Znaleźli sprawców?

– Tak, kilka godzin drogi od miejsca znalezienia zwłok natknęli się na banitów. Rozbili ich siły w potyczce. W sakwach znaleźli rzeczy należące do mego brata.

– Przyjmij moje wyrazy współczucia, będę się modlił za duszę twego brata – obiecał Henryk dotykając zimnych dłoni Witosławy,

– Dziękuję, jesteś dobrym człowiekiem, panie.

– Kim byli mordercy?

– Ludźmi Władysława Laskonogiego.

– Co? To niemożliwe. Skąd ta pewność? – ze zdziwieniem dopytał Henryk.

– Mieli na tarczach i tunikach herb. Białego orła na czerwonym tle.

– To w takim razie nie ma wątpliwości – z niedowierzaniem stwierdził książę – ale co ja mam z tym wspólnego?

– Proszę cię, panie, zaingeruj w całą sytuacje. Mój brat szykuje się do wojny z księstwem wielkopolskim! – błagała zrozpaczona Witosława. – Świętopełk działa pod wpływem emocji, nie wie co robi. A ja nie chcę stracić kolejnego brata w bezsensownej walce.

– Nie mogę nic na to poradzić, pani. To nie moja sprawa, niestety nie pomogę ci.

– Błagam cię, panie! Proszę ocal mojego lekkomyślnego brata – prosiła przez łzy Witosława.

– Przykro mi, nie będę się mieszał w nieswoje sprawy. Zrozum, może Świętopełk przyrzekł przed Bogiem, że pomści śmierć brata. W takiej sytuacji nikt nie wpłynie na jego decyzję.

– A ty, panie, co radzisz? Poradą mnie uratuj.

– Nie wiem jak ci pomóc, nic nie wskórasz, pani. To zapewne sprawa honoru twego brata. Ja nie popieram żadnej ze stron. Nie będę ingerował w sprawy pomiędzy Laskonogim a Świętopełkiem – stanowczo określił swoje stanowisko Henryk Brodaty.

Witosława posmutniała jeszcze bardziej. Łzy wysychały na bladych policzkach oświetlonych blaskiem świecy.

– Ojcze! – wykrzyczał w progu Henryk Młodszy.

– Dlaczego unosisz głos synu? Przecież widzę, że wróciłeś. Gdzie jest Peregryn?

– Peregryn poszedł szukać Ottona, nigdzie na zamku go nie ma.

– A Sławomir? Gdzie jest giermek? Uciekł z wierzy? Przecież to niewykonalne.

– Sławomir nie żyje!

– Witosławo, strażnik odprowadzi cię do komnaty. Ogrzejesz się i odpoczniesz. Poznasz gościnność śląską. Zapewniam cię, że nic nie poradzę w sprawie twego brata. Umywam ręce, przykro mi.

– Rozumiem, panie – odpowiedziała pod nosem dama.

Siostra Świętopełka ukłoniła się po czym odwróciła na nodze i podreptała w stronę drzwi. Na jej twarzy, przez zaschnięte łzy przedzierał się skryty uśmiech. Skrzętnie schowany pod maską rozpaczy bezbronnej niewiasty.

– Synu – książę skierował swój wzrok na Henryka Młodszego – widziałeś ciało? Kto miał dostęp do lochu podczas naszej nieobecności?

– Widziałem ciało, nikt nie mógł się tam dostać, nawet Otton. Przez zamknięte wrota można wsunąć jedynie jadło.

– Sławomir sam sobie odebrał życie? A tak chciał służyć w mej armii. Tchórz nikczemny.

– Nie do końca jest to prawdą – zanegował Henryk Młodszy – sprowadziłem nadwornego znachora. Potwierdził, że śmierć była spowodowana pragnieniem i odwodnieniem. Otton nie dbał o giermka.

– Dlatego uszedł poza Wrocław. Trzeba natychmiast go odnaleźć i skazać jako zabójcę! – rozkazał zdenerwowany Henryk Brodaty.

– Peregryn już go szuka.

– Znakomicie, pilnie się uczysz, synu. Szykujmy zbrojnych. Na wiosnę ruszam do Księstwa Mazowieckiego.

– A ja, ojcze? Też chcę walczyć.

– Na twoje dowodzenie przyjdzie czas. Pod moją nieobecność będziesz zarządzał księstwem. To równie ważna nauka dla przyszłego księcia tych ziem.

– Tak jest, ojcze. A mogę wiedzieć cóż chciała Witosława?

– Nie możesz, musisz. Już się obawiałem, że nie zapytasz o to – z dumą oświadczył Henryk Brodaty. – Zmęczył mnie dzisiejszy dzień. Chodźmy się pomodlić, w drodze ci opowiem.

– Istotnie, Sławomirowi należy się modlitwa. Wszystko wskazuje na to, że był niewinny.

– Możliwe. Najważniejsze jest to, że nastanie kolejna wojna domowa. Księstwo Wielkopolskie zostanie zaatakowane przez Świętopełka, to nieuniknione. Szczegóły przedstawię ci w kaplicy. Będziemy się biernie przyglądać jak dwóch władców wykrwawia się. Później przejmiemy ziemię osłabionego zwycięzcy – oznajmił Henryk przymrużając oczy – mając Śląsk, księstwo Opolsko-Raciborskie, Pomorze i Wielkopolskę będziesz mógł sięgnąć po koronę Polski. Za to się pomodlimy i gotujmy się do wojny, synu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top