| 36 |

– Wracajmy – powiedziałam, ale szelmowski uśmiech Ryana oznajmił mi wystarczająco jasno, że brunet nie chciał szybko opuszczać kawiarni. Ciepły, lecz bardzo lekki wiatr poruszał moimi rozpuszczonymi włosami. Bawiłam się małym, papierowym parasolem dołączonym do truskawkowego koktajlu. Przez słomkę sączyłam napój, aż usłyszałam nieprzyjemny dźwięk kończącego się przysmaku.

– Tu jest tak ładnie – rzekł Ryana, rozglądając się po zewnętrznej części kawiarni z widokiem na plażę oraz w tym momencie zachód słońca. Napawając oczy krajobrazem, w ogóle nie dziwiłam się, że to właśnie tu Spencer uwielbiała spotykać się z przyjaciółmi. Nie tylko okolica i lokal posiadały niezaprzeczalny urok, ale i spoglądając w kartę menu miałam ochotę zamówić wszystko. Desery, jaki bardziej syte dania wyglądały apetycznie, a moja siostra zawsze była wielkim łakomczuchem.

Pokiwałam głową, spoglądając w oczy Ryana, które mieniły się przez wywieszone lampki wokół całej werandy. Od rocznicy śmierci Spencer, czyli już od tygodnia, spędzaliśmy ze sobą całkiem dużo czasu. Ku mojemu zaskoczeniu, zechciałam poznać lepiej nie tylko tajemniczą stronę mojej siostry, ale też Ryana. Okazał się naprawdę dobrym kolegą, z którym mogłam szwędać się po mieście bez celu lub umówić się do kina, a nawet na łyżwy. Nie mogłam się powstrzymać od porównywania go do Isaaca, jednak czułam się z tym źle. Niezaprzeczalnie w towarzystwie bruneta miałam lepszy humor. Odnosiłam wrażenie, że przy nim nie musiałam się niczym zamartwiać, jak zwykłam to robić w przypadku Isaaca. Spotykałam się z nim bez presji, że rodzice w każdej chwili mogli nas przyłapać, po czym uziemić mnie w domu.

Z każdym dniem bez Isaaca czułam się coraz bardziej oddalona i wolna od uczuć do niego, chociaż gdzieś wewnętrznie tęskniłam. Nie było to już czymś w rodzaju złamanego serca, ani tęsknotą za miłością. Powoli zaczynałam to postrzegać, jako stratę przyjaciela. Nie dogadywaliśmy się dobrze na każdym kroku i zbyt często się raniliśmy, ale wciąż pamiętałam chwile, w których naprawdę byłam przy nim szczęśliwa. Może, gdyby dało się cofnąć czas, to wszystko potoczyłoby się inaczej. Tak czy siak nie żałowałam, że skończyła się nasza relacja w taki sposób. Czasem jedynie nachodził mnie smutek, że nie daliśmy sobie nawet sznasy, aby zostawić to za sobą z lepszą relacją. Nie chciałam dłużej udawać, że go nie widziałam, kiedy go mijałam w szkole lub gdy siedział z Mylesem w naszym domu. Nie sprawiało mi to już bólu, chociaż coraz bardziej nie znosiłam takich sytuacji.

– Może zamówimy jeszcze coś? – zapytał Ryan, wyrywając mnie tym z zamyślenia. Spojrzałam na niego z uśmiechem i wzruszyłam ramionami. – Musisz spróbować jeszcze czekoladowy. Spencer lubiła go najbardziej – dodał, by mnie przekonać.

– To weźmy na drogę – odparłam, co chyba odpowiadało chłopakowi, bo skinął głową, uśmiechając się szeroko.

Piętnaście minut później siedzieliśmy w jego samochodzie sącząc przez słomkę koktajle. Mój telefon wibrował nieustannie przez przychodzące wiadomości, po tym jak włączyłam internet. Shawn wysyłał zdjęcia zasłaniającej się Daviny na przemian z filmikami, na których brunetka prosiła go, żeby przestał ją nagrywać. Całe wideo zagłuszał śmiech Shawna.

Jechaliśmy powoli, słuchając piosenek z radia. Między nami panowała cisza, lecz nie czułam się z tym niekomfortowo. Lubiłam to, gdyż mogłam pomyśleć spokojnie nad wszystkim. Mazkenzie, Shawn i Davina jako jedyni wiedzieli o mojej znajomości z Ryanem. Cieszyli się, że nie rozpaczałam za Isaaciem, więc i ja nie kryłam swojego uśmiechu. Mogłam szczerze powiedzieć, że naprawdę mi przechodziło zauroczenie Mendlerem.

Im bliżej domu byliśmy, tym bardziej nachodziła mnie ochota, żeby zaprosić Ryana do środka. Chciałam nie tylko spędzić z nim więcej czasu, ale też zobaczyć reakcję rodziny na moją znajomość z przyjacielem Spencer.  Spojrzałam w zastanowieniu na bruneta, gdy już zatrzymywał się na podjeździe. Nasz wzrok się skrzyżował, gdy zgasił silnik. Uśmiechną się, co od razu odwzajemniłam.

Nie widziałam przeciwwskazań, żeby chociażby zapytać. Nie sądziłam również, aby odmówił.

– Może wejdziesz? – zapytałam trochę niepewnie. 

Ryan zawiesił na mnie wzrok, dlatego obleciały mnie wątpliwości. Zaczynałam żałować swojego pytania, lecz on szeroko się uśmiechnął i ochoczo pokiwał głową. Również się wyszczerzyłam mimowolnie.

Wysiadłam z samochodu i poczekałam, aż brunet również to zrobi. Upewnił się, że zamknął auto, po czym ruszyliśmy w kierunku drzwi wejściowych. Odrobinę zaczęłam się stresować, gdyż bałam się, że może moja rodzina ogólnie nie lubiła przyjaciół Spencer i dlatego tak zareagowali na Isaaca. Tak czy siak chciałam, żeby wiedzieli, że spotykałam się z Ryanem. Był bardzo dobrym kolegą, więc nie chciałam trzymać naszej znajomości w ukryciu. 

Nim nacisnęłam na klamkę, spojrzałam na Ryana. Chciałam odczytać z jego twarzy emocje, żeby wiedzieć, czego spodziewać się po reakcji rodziców, zwłaszcza mamy. Wyglądał na spokojnego, co pozwalało mi odetchnąć z ulgą. Być może nie miał nic na pieniku z nikim z domowników.

Moje rozczarowanie było dosyć duże, kiedy w domu roznosił się jedynie głos Mylesa i taty. Oczekiwałam wszystkich, ale i tak to zawsze coś.

Ściągnęliśmy buty, a w tym momencie tata wychylił się z kuchni. Spojrzał pierw na mnie, po czym jego oczy powiodły w kierunku Ryana, przez co wstrzymałam oddech. Bacznie obserwowałam minę taty, lecz ku mojemu zdziwieniu uśmiechnął się szeroko. 

– Witaj Ryan – rzekł mój tata, a ja zmarszczyłam czoło przez jego radosny ton głosu. Chyba za bardzo spodziewałam się negatywnych emocji. 

– Dobry wieczór panie Alonso – odparł Ryan. – Miło pana widzieć.

– Co tam u ciebie słychać? Nie widzieliśmy się tyle czasu.

Nim Ryan zdążył odpowiedzieć na pytanie, z salonu wyszedł Myles. Oparł się o ścianę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Delikatnie zmrużył oczy, dlatego od razu nasunęła mi się myśl, że coś nie grało.

– Wszystko dobrze, tylko szkoła już trochę nuży – odparł ze śmiechem. 

Nagle drzwi wejściowe się otworzyły, więc wszyscy spojrzeliśmy w ich stronę. Mama stanęła w miejscu, gdy tylko jej wzrok odnalazł wśród nas Ryana. Brunet nieznacznie uniósł kąciki ust, lecz rodzicielka nadal nie ukazała żadnych emocji.

Przymknęłam na chwilę oczy, modląc się, żeby mama nie urządziła żadnych scen.


____________________________

952 słów

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top