| 25 |
Każdego dnia mijałam pokój Spencer, a korcąca myśl nie dawała mi spokoju. Chciałam tam wejść, lecz za każdym razem oblewał mnie strach i rezygnowałam. Potrzebowałam wsparcia mojej siostry. Wiedziałam, że ona zawsze stanęłaby po mojej stronie. Cieszyłaby się razem ze mną, kiedy opowiedziałabym jej o moim pierwszym pocałunku, pierwszym zauroczeniu. Dopingowałaby mnie na zawodach łyżwiarskich, a ja wreszcie czułabym się pewna we wszystkim co robiłam, jak dawniej. To straszne, że ludzie mogli mieć na nas tak znaczący wpływy, a kiedy zostawaliśmy sami, stawaliśmy się bezbronni.
Westchnęłam ciężko, nabierając do płuc powietrza, po czym powoli je wypuściłam. Weszłam do szkoły, chcąc szybko zakończyć ten dzień. Pierwszy raz od wielu miesięcy byłam wdzięczna mamie, że kazała mi poświęcać mnóstwo wolnego czasu na naukę. Przerwę świąteczną spędziłam na unikaniu ludzi, by pozbierać na spokojnie myśli. Robiłam zadania z matematyki, pisałam prace na dodatkowe zaliczenia, czytałam książkę. Ciągle się czymś zajmowałam, żeby nie mieć czasu na gonitwę myśli.
Zerknęłam w telefon, kiedy Myles wysłał mi kolejne zdjęcie z wyjazdu z Carly. Brat podziękował mi już kilka razy, przy okazji pisząc, że jego dziewczynę bardzo uszczęśliwił ten prezent. Ostatnio nasza relacja bardzo się poprawiła. Oboje staraliśmy się, by wszystko między nami się układało. Zawsze mogliśmy sobie bez problemu ufać, dlatego zaczęło mi brakować naszych rozmów. Nie mogłam się doczekać jego powrotu do domu, żebyśmy mogli ostatecznie sobie wszystko wyjaśnić.
– Wilma?
Zatrzymałam się na korytarzu, słysząc swoje imię. Odwróciłam się w stronę Shawna z szerokim uśmiechem i przytuliłam go na powitanie. Poczochrałam jego włosy, kiedy zauważyłam, że były znacznie dłuższe. Zwykle strzygł je krótko.
– Może wyjdziemy gdzieś razem po lekcjach? – zapytał Shawn, a delikatny uśmiech rozpromieniał jego twarz. – Opowiem ci wszystko o Davinie. – Poruszył zabawnie brwiami, na co od razu pokiwałam ochoczo głową.
– Jasne! – zgodziłam się bez zawahania.
– Ale od ciebie też chciałbym o czymś usłyszeć – postawił warunek, kolejny raz ruszając znacząco brwiami, dlatego zmieszana zmarszczyłam czoło.
– O czym?
Shawn prychnął teatralnie i przyłożył dłoń do klatki piersiowej, udając swój smutek.
– Nie wymiguj się, okej? – poprosił, a mnie zaczął zastanawiać jego nazbyt dobry humor. – Dotarły mnie słuchy, że coś jest na rzeczy między tobą i Isaaciem.
Otworzyłam szeroko oczy, szepcąc pod nosem imię przyjaciółki, która jako jedyna wiedziała o wszystkim. Shawn przyłożył dłoń do buzi ze zdziwieniem. Następnie uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie mocno.
– Myślałem, że to tylko plotki! – niemal zapiszczał, odpychając mnie na wyciągnięcie swoich rąk.
Zatkałam jego buzię dłońmi, by nie mówił za głośno. Chyba zaczynałam panikować.
– Nic nas nie łączy – wyszeptałam. – Plotki to plotki.
Shawn ściągnął moje dłonie ze swojej twarzy i pokręcił z uśmiechem głową. Zagryzłam dolną wargę. Nie chciałam, żeby ktoś więcej, niż Mackenzie dowiedział się o moim zauroczeniu.
– Muszę iść. Widzimy się po lekcjach – powiedziałam i odeszłam szybko, by wymigać się od dalszej rozmowy.
Lekcje mijały powoli, co bardzo mnie denerwowało, ale Mackenzie zapewniała mi rozrywkę, gdy co dziesięć sekund zadawała nowe pytanie. Na wszystko dzielnie odpowiadałam, dopóki obok nas nie zjawiała się niewtajemniczona Margo. Blondynka poprawiała swoje włosy za każdym razem, kiedy mijaliśmy Isaaca na przerwach. Za to ja spuszczałam wzrok na podłogę lub udawałam zainteresowana rozmową z dziewczynami na tyle, by go nie zauważyć. Tak naprawę dostrzegałam każde jego smutne spojrzenie i coś we mnie pękało. Nienawidziłam krzywdzić ludzi, jednak tym razem nie czułam się winna. Przez ostatnie dni wkradała mi się myśl, że był idealnie niewłaściwy dla mnie, a to coraz bardziej mnie bolało. Nie chciałam mu pozwolić odejść, ale on sam się do tego przyczyniał. To on oddalał się, zamiast przeskoczyć wszystkie przeszkody, kiedy ja starałam się iść dalej.
Po lekcjach odnalazłam czekającego na mnie Shawna przed szkołą. Poszliśmy do kawiarni, aby móc posiedzieć i porozmawiać swobodnie. Opowiadał mi o Davinie z iskierkami szczęścia w oczach, a ja zastanawiałam się, czy Isaac mówił kiedykolwiek w ten sposób o mnie. Karciłam się za każdym razem, kiedy zbaczałam myślami na temat bruneta. Nie chciałam ciągle mieć go w głowie. Czułam się przez to, jakby był dla mnie ważniejszy, niż powinien być.
Około siedemnastej musiałam zbierać się na pierwszy trening z nową trenerką. Shawn postanowił, że wybierze się ze mną. Chciał popatrzeć na moją jazdę figurową. Z dobrym humorem szliśmy przez miasto. Słuchałam nieudanych żartów przyjaciela i śmiałam się, kiedy gubił puentę dowcipu.
– Teraz ci wierzę – rzekł znienacka Shawn. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, kiedy on patrzył z zainteresowaniem na coś przed nami. Podążyłam za jego wzrokiem, aż dotarłam do widoku Isaaca całującego jakąś dziewczynę w czoło. Moje serce zabiło mocniej. Nim zdążyłam poczuć się oszukana, brunetka odwróciła się, a ja rozpoznałam Zoe. Ulga rozluźniła moje spięte ciało, po czym westchnęłam ciężko.
– To jego siostra – odparłam, a chwilę później zrozumiałam, że właściwie nie powinnam tego wiedzieć, gdy zatajałam coś przed Shawnem.
Przyjaciel uniósł brwi.
– Tak mi się wydaje – dodałam cicho, ale było już za późno na obronę.
– Wilma – zaśmiał się Shawn i zarzucił mi rękę na ramiona. – Nie wstydź się swoich uczuć.
Chciałam coś odpowiedzieć, jednak zauważyłam, że Isaac oraz Zoe idą na halę sportową. Dziewczyna kurczowo trzymała swoją torbę. Zmarszczyłam czoło w zdumieniu. Dziesięć minut później weszłam do szatni damskiej. Wydusiłam z siebie ciche przywitanie Zoe, na co ona odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Przebierałam się powoli, nagle pragnąc schować się w swoim pokoju. Tunika sięgała zaledwie do połowy mojego uda. Szary dół kostiumu gubił stopniowo swoją barwę idąc do góry, gdzie zastępował go jasny błękit. Między piersiami przecinała się przezroczysta siateczka, zdobiona brokatem błyszczącym w świetle.
Związałam włosy w luźnego koka, po czym usiadłam na drewnianej ławce, by założyć łyżwy. Zoe była już gotowa do wejścia na lód, a mimo to siedziała naprzeciwko mnie. Wyprostowałam się, czując jej palący wzrok na sobie.
– Co? – zapytałam beznamiętnie.
Jej mina wyrażała współczucie, a ja nie chciałam, by ktoś tak na mnie patrzył. Miałam wrażenie, że niektórzy myśleli o mnie, jak o lalce porcelanowej. Może byłam trochę wrażliwa, lecz nie na tyle krucha, by łatwo było mnie złamać.
– Nie patrz tak na mnie – poprosiłam, schylając się by założyć drugą łyżwę.
Cisza sprawiała, że chciałam krzyczeć. Zamiast tego usiadłam prosto, by spojrzeć na Zoe. Dziewczyna non stop wbijała we mnie wzrok, jakby chciała coś powiedzieć. Zwilżyła usta językiem, po czym odchrząchnęła.
– Porozmawiaj z Isaaciem – powiedziała niepewnie, a kiedy na nią spojrzałam, uciekła wzrokiem na ścianę.
Pokręciłam głową.
– Po co? O czym? – Uniosłam lekko ręce, po czym bezwładnie je opuściłam. – Ja naprawdę chciałabym wszystko z nim wyjaśnić, ale to on musi zacząć mówić.
______________________
1066 słów
Ten rozdział miał być znacznie dłuższy, ale przez okres strasznie rozbolał mnie brzuch i muszę się położyć na jakiś czas. Nie wiem, jak u was, ale u mnie miesiączka to tylko okropny ból, wymioty i omdlenia. Nienawidzę tego.
W kolejnym rozdziale napiszę dalszą część tego, bo nie podoba mi się, jakie zrobiłam tu zakończenie. Mimo wszystko mam nadzieję, że rozdział się spodobał, bo pierwszy raz siedziałam i wytrwale w bólu pisałam.
Ps. Jeśli dzisiaj powróci moje dobre samopoczucie, to może zabiorę się za przywracanie TOTS, więc życzcie mi powodzenia. Żałuję, że w ogóle usunęłam to opoko. Myślę, że spodobałoby się wam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top