Dzień 1

Dziennik Adama Zarzyckiego:

13.02.2032r.

Na wspomnianą powyżej ekspedycję wyjechaliśmy skoro świt. Oprócz mnie, wybrać postanowiło się na tę wyprawę jeszcze trzech ochotników, których nie miałem przyjemności wcześniej poznać: Anastazja Marczyńska z wydziału (tak jak i ja) Histroii stosowanej, Maja Hryc z wydziału Socjologii, oraz Leon Czarnota z wydziału Informatyki i Ekonomii.

Do Białegostoku podróż pociągiem zajęła nam nieco ponad trzy godziny. Na miejscu odebrał nas jegomość- Pan Adrian Imiołek- który przedstawiwszy się jako mieszkaniec interesującej nas miejscowości, udzielił nam doń transportu swoim Volkswagenem T3. Nie wiedziałem, że istnieje jeszcze jakikolwiek sprawny egzemplarz tejże jednostki.

Na miejscu, wyszedłszy z pojazdu, zostaliśmy ugoszczeni w niedużym domostwie i poznaliśmy Panią Kornelię Imiołek. Nieduży budynek był zbudowanym w całości z drewna. Zdawać by się mogło, że jest wzniesiony metodami tak dawnymi, że jeżeli postawiono go w czasach dlań właściwych, zdecydowanie nie powinien wciąż być w tak zadowalającym stanie, o ile w ogóle powinno po nim cokolwiek pozostać.

Moją uwagę przykuł jeszcze pewien często występujący tu symbol: kropka w środku wertykalnej, mocno spłaszczonej elipsy, narysowanej (zdaje się) białą kredą tudzież wapnem.

Instagram Anastazji:

Wpis pod selfie z Volkswagena T3- 13.02.2032:

Dzisiaj wyjechaliśmy na tą przefantastyczną podróż do tego miasteczka pod granicą z Białorusią, o którym pisałam wam wcześniej! Już nie mogę się doczekać, żeby poznać i zaprzyjaźnić się z mieszkańcami tego, bez wątpienia, wspaniałego miejsca pełnego tajemnic! Pogoda jest piękna! A podróż choć przydługa to bardzo miła! Kiedy dojechaliśmy do Białegostoku, przemiły Pan zabrał nas swoim samochodzikiem. Jest ze mną jeszcze jedna koleżanka i dwóch kolegów- trzy wspaniałe duszyczki. Powoli wjeżdżamy coraz głębiej w las, zalewający nas swoją słodziutką zielenią przyrody, zapachem runa i magiczną zimową aurą! Uwielbiam takie wypady na wieś! Będę wam wysyłać posty i zdjęcia, żebyście zawsze wiedzieli, co u mnie i że wszystko w porządku. Do następnego! Kocham Was! <3 Bye Besties!!! :3

Konwersacja Leona i jego znajomego Marka z liceum przez Messengera:

10:12

- Kurwa dlaczego

- Co dlaczego?

- Dlaczego ja się do tego zgłosiłem

- Nie wiem. Co to mnie obchodzi. Siedzę na wykładzie, przeszkadzasz

- Najpierw turlaliśmy się jakimś przedpotopowym pociągiem przez pięć godzin, a teraz jadę jakimś śmierdzącym wanem z oknami zalepionymi jakimś brązowym gównem

-... błotem?

- Nie wiem, może w tych stronach mają w zwyczaju sranie na samochody

- Dlaczego ty ich z miejsca obrażasz?

- No bo jakiś stary dziad nas zabrał. Ma czerwony ryj i śmierdzi.

- zawsze lubiłeś dramatyzować

- Marek kurwa ja stąd nie wrócę

- Już nie płacz

- Jest ze mną jakichś trzech debili

- Takich jak ty?

- Taki jeden Adam siedzi za mną i coś skrobie w swoim notatniku. Ma styl mówienia jakby czytał Wikipedię na głos. Mało brakowało, żeby przyjechał tutaj w białym kitlu czy innym garniturze. Jeszcze jest taka różowa blondidziwka Anastazja- każdy paznokieć innego koloru i napieprza nimi w telefon, odkąd wyjechaliśmy. No i jeszcze ta Maja... nudna. Wygląda na kujonkę.

- Tak, Leon. Tylko ty wśród nich emanujesz inteligencją, wyszukanością, a przede wszystkim uprzejmością

- Noaajak ( ͡° ͜ʖ ͡°)

- I skromnością

11:02

- I ja mam w tym spać?

- Czego ty znowu ode mnie chcesz?

- Ten dom się sypie! Ta jego baba jest jeszcze gorsza od niego. Ten dom był chyba ostatnio remontowany przed insurekcją kościuszkowską. W środku capi, jakby pod podłogą gniły czyjeś zwłoki. Będę spał na ziemi w śpiworze. Marku, miło mi było cię poznać. Niestety szczury i karaluchy zjedzą mnie żywcem. Jestem pewny, bo dzisiaj piątek trzynastego... serio.

- ... w Polsce nie ma karaluchów.

- No i chuj. Tutaj mogą być... i tak wgl to są tacy wariaci. Na zewnątrz domu ktoś narysował kredą wielkie oko. Nie chcą nam powiedzieć, ile mają lat a ten dziad kolekcjonuje statki w butelkach. Ma od tego oddzielny pokój. Pieprzył coś, że każdy pływa po innym możu. Ogólnie moja teoria jest taka, że są z jakiejś popieprzonej sekty i składają w piwnicy ofiary z niemowląt... ALBO TAKICH JAK MY??? :0 Gdybym był taką miękką fają jak ty, już bym się bał.

-... *po moRZu

- Twoja stara... podłoga jęczy jak żydzi w Auschwitz

- PRZESTAŃ, ROZUMIESZ?

- O co ci chodzi?

- Nie pisz do mnie więcej. Jesteś okropny

- Już nie płacz

11:31

- jesteś tam?

Pamiętnik Mai:

Jechaliśmy parę godzin do Awiśtów Małych. Jest nas tu czwórka: Leon, Anastazja, Adam i ja. Najpierw toczyliśmy się pociągiem do Białegostoku, a potem Pan Adrian, mieszkaniec tej miejscowości, zabrał nas samochodem. Szczerze mówiąc, nie lubię takich podróży. Tak czy siak już po wszystkim. Leżę na ziemi w śpiworze na środku dosyć małego pomieszczenia. Rozłożono mi na podłodze brązowy kocyk, ale i tak jest dosyć twardo.

W salonie, w którym śpimy, panuje dziwna atmosfera. Ściany są pokryte ciemnymi tapetami lub nierównym tynkiem z widocznymi w nim małymi grudkami. Każda komoda, półka czy blat przyozdobione są różnego rodzaju bibelotami: rzeźbione figurki, drewniane zabawki, ręcznie wykonane serwety, misy z lekko podmarszczonymi już owocami, moździerze, drewniane łyżki, wiele statków w butelkach i innych przedmiotów, które trudno nazwać. Całkiem często spotykam wyrzeźbione drewniane sowy, lisy, koty. Każde zwierze łączy jeden element: przesadnie duże oczy, wpatrujące się w ciebie z dziwną przenikliwością, nie mniej czarującą niż opisy tej miejscowości w jakimkolwiek ze źródeł.

Na froncie domu zobaczyłam biały symbol oka, namalowany czymś białym... nie wiem, co o tym sądzić.

Jest tutaj mnóstwo wszystkiego, ale w całym domu nie ma ani jednego zegarka, telefonu, ani tym bardziej komputera. Między innymi przez brak tych wszystkich współczesnych rozpraszaczy, panuje tu tak wyjątkowy nastrój. Obserwowałam promienie zachodzącego słońca, uwidaczniające drobinki kurzu w powietrzu i ich delikatną warstwę na tych wszystkich artefaktach. Wpatrywałam się w parę unoszącą się z kubka gorącej herbaty, którą zaproponowano nam od razu, gdy przyjechaliśmy. Stawiałam powolne kroki, odznaczające się skrzypieniem podłogi, a moje ciało przecinało magiczną przestrzeń wewnątrz tego domostwa. Czułam się zaszczycona, że mogę tu być... dobra już starczy, bo zaraz rozpłynę się nad tym domem, jakby to był nie wiadomo jaki pałac, podczas gdy tak po prostu... mi się podoba.

Wszyscy już śpią, a jedyne źródło światła to ten mały kaganek, którego mi użyczono. Mają tu prąd, ale zdaje się, że praktycznie go nie używają.

Ci państwo, którzy nas ugościli są dosyć mili, choć na pewno troszkę... nietuzinkowi. Nawet nazwisko mają nietypowe „Imiołek". Podając nam je, wyglądali na lekko zmieszanych, zaskoczonych. O nic ich nie oskarżam, ale zupełnie jakby wymyślili je w momencie, w którym oń ich zapytano. Pan Adrian- ten który dowiózł nas tu dzisiaj swoim wanem- ma specjalny pokój, w którym trzyma swoje statki w butelce. Tylko część z nich stoi w innych pomieszczeniach jako ozdoby. Mówił nam, że był kiedyś marynarzem... (Tu? Pod Białymstokiem?) Opowiadał nam, że kiedy stanie tak wśród nich, wyobrażając sobie, że każdy z tych okrętów płynie po innych wodach, zdaje mu się, że widzi cały świat, a gdy zamknie oczy, czuje jakby resztki jego włosów (sam tak to ujął) rozwiewała delikatna morska bryza.

Leon zapytał tych państwa, ile mają lat. Nie wyglądał na nastawionego do nich zbyt pozytywnie. Pani Kornelia odparła, że mają tyle lat, ile najstarszy z ludzi. Dopytał ich czy w takim razie nie są ludźmi. Odparli, że nie- że są tylko „przykładami"... dosłownie takiego słowa użyli. Leon drążył temat dalej i zapytał, czy się nie starzeją. Odpowiedzieli, że u nich nie ma czasu i że u nas- to znaczy poza wioską- też nie ma, że starzeje nie czas, a nuda- że się nie starzejemy, tylko nudzimy... mam to traktować jako ich filozofię życiową? Wyznanie? Nie wiem. Tak czy siak, ciekawi ludzie.

Pomimo że to miejsce powstrzymuje mnie swoją wyjątkowością przed zmrużeniem oka, jest już tak późno, że moje powieki same się do siebie kleją...

Także ten... Dobranoc, czy coś.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top