Rozdział 48
Warszawa, Polska
14 lipca 2011r., godz. 17:10
Drzwi mieszkania otwiera starsza kobieta, która ubrana jest w elegancką sukienkę, a na jej twarzy znajduje się gustowny makijaż. Przez moment pała od niej dostojna powaga, lecz po chwili na ustach pojawia się czuły uśmiech.
— Xawery — wypowiada imię swojego syna i chowa go w mocnym uścisku. Ciemnowłosa Szwedka stoi nieopodal nich i przygląda się sytuacji. Reakcja matki na zobaczenie swojego dziecka wprawia Harris w zakłopotanie. Nigdy nie doświadczyła czegoś nawet podobnego, dlatego w jej sercu pojawia się ból. Oblizuje ona swoje spuchnięte wargi, po czym spuszcza głowę na podłogę, spoglądając na swoje sportowe obuwie. Starsza kobieta wypuszcza syna ze swoich objęć i zerka na jego towarzyszkę. Obdarowuje Xawerego pytającym spojrzeniem. Ten jednak sugeruje, aby wejść do środka mieszkania. Nieładnie rozmawiać w progu, szczególnie mając gościa obok siebie.
Cornelia przygląda się wystrojowi apartamentu z widocznym zaskoczeniem. Tak bogate wnętrze widywała wyłącznie na obrazkach.
— Xawery, jesteś — słychać głos ojca mężczyzny, który także wychodzi, aby powitać swojego syna. Jego spojrzenie jednak zmienia swój kierunek i pada na ciemnowłosą towarzyszkę, która czuje się mocno skrępowana.
— Mamo, tato — zaczyna poważnie Ramirez, zerkając kolejno na obojga. — To moja partnerka, Cornelia Harris. — Serce kobiety mimowolnie bije coraz szybciej. Przełyka ona nagromadzoną w buzi ślinę i patrzy na nich zestresowanym spojrzeniem.
— Jestem Sofia, a to mój mąż Santiago — przedstawia się grzecznie matka Xawerego, wskazując na siebie oraz swojego kompana. — Miło cię poznać, ale nie mieliśmy pojęcia, że Xawery kogoś sobie znalazł.
— Mieszkacie prawie dwa tysiące kilometrów ode mnie... — zauważa luźno mężczyzna, tym samym broniąc się przed przeszywającym spojrzeniem swojej rodzicielki. — Wybaczcie więc, że nie znacie każdego aspektu mojego życia — mówi ze słyszalną ironią. Jego matka macha rękom lekceważąco, ponieważ doskonale zna swojego syna i wie, że takie komentarze należy po prostu lekceważyć.
— Zdejmijcie buty i zapraszam do stołu — poleca kobieta, powracając do rzeczywistości. — Przygotowałam kolację powitalną.
— Oh mamo, nie musiałaś — mamrocze najmłodszy z obecnych Ramirezów, lecz w głębi duszy cieszy się, że jednak skosztuje pyszności z ręki swojej matki, którą uważa za świetną kucharkę.
Oboje zajmują miejsca przy dużym stole, na którym spoczywają pokaźne ilości jedzenia. Harris patrzy na wszystko wygłodniałym wzorkiem. Ślinka sama cieknie na taki widok. Do salonu dołącza także ojciec Xawerego i wspólnie czekają na danie, przyrządzone przez jego żonę. Kiedy to następuje, każdy może zająć się konsumowaniem ciepłej potrawy. Cornelia wsłuchuje się w rozmowę, która toczy się między synem a jego rodzicami. Język, w którym się wypowiadają, jest jej dobrze znany. Kobieta ma chwilę, aby zastanowić się nad pochodzeniem jego krewnych, co bardzo ją ciekawi. Nigdy nie należała do osób wścibskich, ale pewne kwestie są po prostu zbyt pociągające, aby zostawić je w spokoju.
Sofia nie brzmi za bardzo na szwedzkie imię — zauważa w myślach ciemnowłosa, spoglądając dyskretnie na matkę Xawerego. — Santiago zresztą także — dodaje nadal w umyśle. Korci ją, żeby zwyczajnie zapytać ich o pochodzenie, ale wstyd zdobywa nad nią władzę i zamilka, wsłuchując się w ich zaciętą wymianę zdań.
— Jaka szkoda, że Lindy dzisiaj zabrakło — stwierdza delikatnie przygnębiona Sofia, manewrując sprawnie widelcem przy swoich ustach. — Nie mogła wyrwać się z pracy. Ona to wieczny pracoholik — dodaje z widoczną dumą.
— Jak zawsze — prycha niewzruszony mężczyzna, zajadając się lubianą potrawą.
— Jak się poznaliście? — zagaduje tym razem ojciec Xawerego, po czym wkłada sobie do ust maleńką porcję dania i patrzy wyczekująco to na jedno, to na drugie. — Kim jesteś, Cornelio? Czym się zajmujesz? — nim odpowiadają na jedno, ten wypowiada kolejne pytania. Santiago nie należy do osób cierpliwych.
— Poznaliśmy się całkowicie przypadkiem — zaczyna spokojnie najmłodszy z obecnych Ramirezów i dyskretnie spogląda na swoją partnerkę. Nie chce, żeby poczuła się nieswojo. Szanuje jej prywatność i nie ma zamiaru opowiadać o jej sytuacji życiowej. — Dobrze się dogadujemy — mówi dalej, przenosząc spojrzenie na swojego ojca. — Rozumiemy swoje decyzje i nie szukamy nieporozumień — kończy swój wywód, znów zerkając na kobietę, siedzącą obok niego. Na jej twarzy pojawia się przyjazny uśmiech. Poczucie ulgi oblewa jej ciało, kiedy zauważa, że mężczyzna nie ma zamiaru zdradzić szczegółów jej codzienności.
Odpowiedź syna jednak nie bardzo podoba się rodzicom, którzy oczekiwali czegoś więcej. Niewiedza nie jest wygodna, a oni czują ogromny niedosyt. Patrzą w zastanowieniu na wybrankę Xawerego i nie mogą dopatrzyć się w niej niczego nadzwyczajnego. Nie pała ogromną kulturą czy niesamowitą klasą i elegancją. Jest raczej zwyczajna, bez jakichkolwiek cech szczególnych, a to nie pasuje do rodziny Ramirezów, których cechują przede wszystkim twarde charaktery oraz wytrwałość w drodze na szczyt. Sukcesy również nie są im obce.
Mimo wszystko zaprzestają tego tematu, wiedząc że i tak nie dowiedzą się niczego więcej. Xawery to człowiek, który potrafi zadziwić swoją aurą tajemniczości, a jego rodzice doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Po skończonym posiłku oboje dziękują grzecznie i odkładają sztućce na talerze w sposób, który odzwierciedla ich zadowolenie. Kiedy Harris zamierza podnieść się ze swojego miejsca i pomóc gospodyni w sprzątaniu, ta jednak szybko blokuje jej ruchy.
— Dam sobie radę — mówi stanowczo głosem niewznoszącym sprzeciwu. Cornelia od razu zauważa podobieństwo Xawerego do swojej matki. — Wy lepiej zajmijcie się rozpakowywaniem walizek — dodaje, wskazując na bagaże, stojące w holu. Sofia to osoba bardzo pracowita, ale przede wszystkim samodzielna. Wie, że kiedy coś zrobi sama, to na pewno będzie to dobrze wykonane.
— Chodź — poleca spokojnie mężczyzna, kierując swoją partnerkę do wyjścia z salonu. Sam także nie śmiałby podważyć zdania swojej rodzicielki.
— Zaprowadzę was do pokoju — informuje Santiago, który właśnie dołącza do swoich gości. Jego syn przytakuje zgodnie, po czym chwyta Cornelię za dłoń, nie chcąc, aby zostawała w tyle.
— Nie jestem tu pierwszy raz — zauważa Xawery, klepiąc ojca po ramieniu. — Ale dam ci ten zaszczyt. Prowadź. — Wskazuje rękom na przestrzeń przed sobą, a najstarszy z nich uśmiecha się lekko.
— Na wypadek, gdybyś zapomniał — dodaje rozbawiony Santiago z wyraźną ironią w głosie. Otwiera jedne z drzwi i zaprasza oboje do wnętrza pomieszczenia. Pierwsze co rzuca się w oczy kobiecie to podwójne łóżko. Poczucie ciepła rozprzestrzenia się po jej organizmie, a w brzuchu roi się od delikatnych motyli. Łączy dłonie w jedność i staje przy wolnej ścianie. Ojciec Xawerego życzy miłego rozpakowywania się, po czym znika z ich widoku, zagłębiając się we własnych sprawach. W pokoju znajdują się liczne meble oraz wiszący telewizor, co zaskakuje Harris. Spodziewała się go w pokoju mężczyzny, jednak mimo wszystko jest zaciekawiona sprzętem. W pomieszczeniu tym również stoi niewielki stolik przy oknie oraz dwa krzesła po obu jego końcach. Cornelia poddaje się pokusie i podchodzi do obszernej szyby. Po drugie stronie dostrzega ten sam budynek, który widziała na zewnątrz. Tym razem jednak świeci się na wiele różnych kolorów, a nawet zmienia swoje barwy.
— Pałac kultury — powtarza Xawery, podchodząc do swojej partnerki. Obejmuje ją w talii, przyciągając delikatnie do swojego ciała. Bliskość sprawia, że ich ciała drżą niebezpiecznie.
— Jest on aż tak ważny? — kobieta podłapuje jego wcześniejsze słowa. Chce jakoś zająć swoje myśli, gdyż sytuacja ta wydaje się jej nieco niewygodna. Uwielbia, kiedy odległość między nimi jest niezauważalna, lecz to przyprawia ją o mętlik w głowie i tysiąc przeróżnych myśli. Emocje szaleją w niej, dlatego szuka metody na ich okiełznanie.
— To wizytówka Warszawy — stwierdza obeznany, zerkając na budynek, który przybiera barwy flagi polskiej. — Kiedyś rodzice opowiadali mi, że wybudowali go Rosjanie.
— Xawery — zaczyna kobieta, gdyż przypomniała sobie pewną kwestię, o którą miała zapytać swojego wybrańca. — Jak to jest z twoimi rodzicami, że tutaj mieszkają? — Ramirez bierze głęboki wdech, ale nie jest zdenerwowany. Raczej zastanawia się, jak najprościej wytłumaczyć to Cornelii.
— Moja matka jest Polką. Ojciec Hiszpanem — wyjawia pewnie, wpatrując się w widok za oknem. Ciało kobiety nadal opiera się o klatkę piersiową Xawerego, przez co nie jest w stanie zobaczyć jej twarz. — Mam polsko-hiszpańskie korzenie, tak samo, jak moja siostra.
— To, co oni tutaj robią?
— Rodzice rozwinęli tutaj firmę... chyba wspominałem ci o tym już kiedyś. — Mężczyzna mruży znacząco oczy, a Harris oblewa intensywny rumieniec.
— Możliwe — przytakuje skrępowana. — Więc co ty robisz w Szwecji?
— Jestem tam ze względu na pracę — wyjaśnia krótko, ale zastanawia się jeszcze przez chwilę nad tym. Przełyka ślinę, po czym oblizuje wargi powolnym ruchem. — I teraz jeszcze ciebie — dodaje głosem pełnym emocji, który przyprawia kobietę o mocne dreszcze. Odwraca się umiejętnie przodem do niego i zerka prosto w ciemne oczy, które patrzą na nią wygłodniałym spojrzeniem. Ich ciała nadal są blisko siebie, co podoba się mężczyźnie. Kładzie swoje dłonie na biodrach ciemnowłosej i przyciąga w swoją stronę. Nie odrywając od niej wzorku, zbliża swoją twarz w taki sposób, że chwilę później ich nosy stykają się czubkami. Obije dyszą, nie mogąc zapewnić swoim płucom odpowiedniej dawki powietrza. Gardło zaciska się Cornelii, czuje ona narastający niepokój, ale także pożądanie, które coraz bardziej uwidacznia się w jej myśleniu. Xawery łączy ich usta, zatracając się w namiętnym pocałunku. Ręce kobiety samoistnie oplatają kark partnera, dzięki czemu są jeszcze bliżej siebie.
Niespodziewanie po pomieszczeniu odbija się echem odgłos pukania do drzwi, a moment później zostają one delikatnie uchylone. Oboje odrywają się od siebie natychmiastowo, a ich serca biją niemiłosiernie szybko. Odwracają wzrok na nieoczekiwaną postać, a ich mimika twarzy wyraża mocne zaskoczenie. Policzka młodej Szwedki są mocno rozgrzane, przez co przybierają kolor kobiecego różu.
— Tu macie ręczniki — informuje niepewnie Sofia, kładąc materiały na szafce obok drzwi. Jej spojrzenie jest przeszywające, co krępuje Cornelię. Szybko jednak znika ona za drewnianą powłoką, a para może odetchnąć z ulgą. Harris wzdycha przeciągle, po czym przeczesuje swoje włosy obiema dłońmi, znacząco pociągając za ich końcówki.
— Pójdę wziąć prysznic — mówi, lecz jej wypowiedź brzmi bardziej jak pytanie. Nie rusza się z miejsca, czekając na pozwolenie. Mężczyzna skina głową, po czym Cornelia robi kilka kroków i zabiera ręcznik do ciała. Wychodzi z pokoju, lecz staje nieruchomo na korytarzu. Rozgląda się energicznie na wszystkie strony. Decyduje się jednak wrócić za próg pomieszczenia. — Pokażesz mi łazienkę? — pyta niepewnym głosem, patrząc na swojego partnera z nadzieją.
— Ah tak. Oczywiście. — Natychmiastowo zrywa się z miejsca i rusza pomóc kobiecie w odnalezieniu odpowiednich drzwi. — Tutaj. — Otwiera jedne z nich i wskazuje na wnętrze, które idealnie pasuje do łazienki.
— Dziękuję. — Ciemn0włosa wchodzi do środka i zamyka się na klucz, nie chcąc, aby ktoś niepożądany wtargnął do pomieszczenia podczas jej mycia. Właściwie to każdy jest „niepożądanym", ponieważ kobieta krępuje się otworzyć na nowe doznania i zdjąć z siebie ubranie przed jakimkolwiek człowiekiem.
Pozbywa się każdej z części garderoby, po czym przekracza próg dzielący ją od mokrego brodzika. Uwalnia intensywny strumień wody, który od razu wydala z siebie ogromne ciepło. Kobieta pospiesznie ustawia temperaturę na nieco chłodniejszą i staje pod spływającą cieczą. Pozwala na moczenie całego swojego ciała, łącznie z włosami. Nie przejmuje się tym, że woda ścieka po jej twarzy, mocząc także jej oczy i nalewając się do ust. Daje sobie chwilę relaksu, potrzebnego ukojenia. Nabiera dużo powietrza do płuc, po czym ze słyszalnym świstem je wypuszcza. Wypluwa z buzi niewielką ilość cieczy i przeczesuje całkowicie mokre włosy. Zadziera głowę do góry, pozwalając na uderzanie wody prosto w jej twarz. Oczy ma mocno zaciśnięte, a usta zamknięte. Ciecz spada na jej skórę, a następnie odbija się od niej i spływa po reszcie ciała, kończąc w napełniającym się brodziku. Stopy Cornelii zostają pochłonięte przez ciepłą wodę aż do kostek.
Harris odchodzi krok, aby nabrać ponownie powietrza i zająć się myciem swojego ciała. Czynność tę wykonuje z dbałym wyczuciem. Kiedy czuje się czysta, a woda skutecznie wypłukała z niej reszki mleczka oraz szamponu, zakręca wodę i wychodzi, stawiając stopy na puszysty dywanik. Momentalnie ogarnia ją przerażające zimno, dlatego pospiesznie chwyta poskładany ręcznik i owija nim szczelnie swoje całe ciało. Unosi kolejno nogi do góry, sprawiając wrażenie chodu w miejscu, a wszystko to dlatego, aby się rozgrzać. Jej wzrok napotyka odbicie w podłużnym lustrze, dlatego robi krok w jego stronę. Przygląda się swojej twarzy, skupiając się raczej na oczach. Są one jasne, przypominające niebo w wieczornej fazie dnia albo może spokojną wodę, Morze Bałtyckie, które miała okazję zobaczyć z bliska. Uśmiecha się na to emocjonujące wspomnienie.
Szybko jednak powraca do rzeczywistości i pomaga wyschnąć swojemu ciało poprzez wycieranie. Zakłada na siebie przygotowaną piżamę, a ręcznik odwiesza w wyznaczonym miejscu, które prędko odnajduje. Spogląda na swoje bose stopy, które za moment zetkną się z przerażająco zimnymi kafelkami. Zaciska mocno zęby i wykonuje krok w przód. Wzdycha, drżąc z braku ciepła. Pospiesznie wraca do pokoju Xawerego, marząc o zanurzeniu się w przyjemnej pościeli.
— Jestem — mówi, zwracając na siebie uwagę mężczyzny, który odrywa wzrok ze swojej walizki. Rozpoczął rozpakowywanie. — Jestem naprawdę zmęczona... mogłabym jutro zająć się swoją walizką? — pyta z nadzieją w głosie, robiąc maśle oczka do swojego partnera.
— Pewnie — odpowiada, gestykulując wolną dłonią. — Sam też jutro to skończę. Nie mam siły — stwierdza stanowczo i wstaje z podłogi. Otrzepuje niewidzialny pył ze swoich spodni, po czym całkowicie się ich pozbywa. — Też wezmę prysznic — oznajmia niezadowolony. Higiena jest dla niego bardzo ważna, ale po takiej podróży wolałby jednak zaczerpnąć nieco relaksu w łóżku ze swoją kobietą.
Xawery zabiera potrzebne ubrania i opuszcza pokój. Cornelia, chociaż stara się jak może poczekać na swojego partnera, nie jest jej to dane. Powieki mimowolnie opadają, odbierając jej zdolność widzenia. Umysł zaś chętnie odchodzi w krainę, w której wszystko staje się możliwe.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top